Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tym razem rozdział po trochę dłuższej przerwie, bo musiałyśmy przeprowadzić naradę, jak dokładnie poprowadzić akcję do końca opowiadania i wpadłyśmy na parę mamy nadzieję, że ciekawych pomysłów. Będziecie to mogli jednak ocenić dopiero w następnych rozdziałach. ❤️ Ale nie przedłużając, zapraszamy do czytania!

Alan
Zaraz po wyjściu z pokoju skierowaliśmy się na schody, a ja miałem już dość wszystkiego. Jedyne na co miałem ochotę, to pójść się umyć i iść spać, ale niestety tylko na pierwszą z tych rzeczy mogłem sobie pozwolić po powrocie na górę. Zupełnie nie podobała mi się perspektywa dzisiejszego dnia, kiedy mieliśmy jechać w kilka miejsc i zwiedzać, z tego co pamiętałem z planu wycieczki. Nie byłem pewien, czy dam radę to przeżyć, jeżeli kac dalej miałby mnie męczyć tak, jak w tym momencie. Już zacząłem żałować, że nie wziąłem sobie nic na ból głowy, zanim wyszliśmy.
Po chwili stanęliśmy w progu hotelowej restauracji, a mnie uderzył zapach jedzenia i mimo, że pachniało całkiem dobrze, to wiedziałem, że mój żołądek będzie się buntować, jeśli zjem za dużo. Rozejrzałem się po sali, gdzie przy stolikach dalej siedziało sporo osób z naszej szkoły, które pewnie też przyszły na ostatnią chwilę.
Zaraz też przy jednym z czteroosobowych stołów dostrzegłem Ashley i Sam, a przy nich dwa wolne miejsca. Już wiedziałem, gdzie Ryan będzie chciał iść zjeść. Po chwili dziewczyny też nas zauważyły i pierwsza z nich pomachała nam z uśmiechem, podczas gdy czarnowłosa odwróciła wzrok, jakby z zawstydzeniem. Kiedy to zobaczyłem, od razu przypomniała mi się sytuacja z poprzedniego wieczoru, jak wyszedłem z nią przed bar zapalić. Wydawało mi się, że właśnie to mogło być powodem jej zachowania. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie niezręcznie, gdy tam przyjdziemy. Nie miałem też pojęcia, jak zinterpretowała wtedy moje zachowanie. Ryan natomiast od razu odmachał i odwrócił się w moją stronę.
- Tak, wiem, że chcesz z nimi usiąść - powiedziałem, zanim zdążył się odezwać.
- Chyba nie masz nic przeciwko? Chociaż wydaje mi się, że pewnie wolałabyś z Cravenem - odparł ze złośliwym uśmiechem, patrząc się w kąt sali, gdzie dopiero teraz zauważyłem siedzącego z nauczycielkami Michaela.
Słysząc to, rzuciłem przyjacielowi spojrzenie spod przymużonych powiek. Wiedziałem, że będzie sobie z tego żartował, jak mu powiem o tym wszystkim.
- Głośniej jeszcze to powiedz. Tak, żeby wszyscy usłyszeli - skomentowałem, chociaż nie było nikogo w pobliżu.
- Oj przestań, nikt nie miał szans tego podsłuchać - odpowiedział, machając na mnie ręką lekceważąco i ruszając w stronę stołów, na których było wyłożone jedzenie do wyboru.
Podążyłem za nim, przewracając tylko oczami i nie mając ochoty dalej ciągnąć tej rozmowy. Ryan od razu skierował się w stronę rzeczy, które były na ciepło, a ja poszedłem w stronę płatków i mleka, wiedząc, że raczej nic innego nie dałbym rady przełknąć.

Michael
Przerwałem na chwile rozmowę z Sarah, żeby zjeść do końca rogalika, który leżał na moim talerzu i spojrzałem na Kayle, która od początku śniadania się nie odezwała, bo była zbyt zajęta górą jedzenia, która leżała na jej talerzu. Gdzie ona to wszystko mieściła, skoro była taka drobna?
W tym samym momencie w oddali, zaraz obok jej głowy zobaczyłem otwierające się drzwi, zza których wyłonili się Alan i Ryan.
Mimowolnie zatrzymałem wzrok dłużej na tym pierwszym, kiedy nagle zauważyłem, że jego przyjaciel patrzy się prosto na mnie.
Szybko jednak odwrócił spojrzenie, ale ja nagle uświadomiłem sobie jedną rzecz, o której dotąd nie pomyślałem i od razu zrobiło mi się gorąco.
Czy Alan był w stanie jakoś wyjaśnić Ryanowi swoją nieobecność podczas nocy?
Moje myśli od razu zaczęły krążyć tylko wokół tego pytania i bezmyślnie patrzyłem jak dziewczyna, która wczoraj dobierała się do Alana, podchodzi w jego stronę, kiedy zaczął robić sobie płatki z mlekiem przy jednym ze stołów na których znajdowało się jedzenie, co tylko dodatkowo powiększyło ciężar, który nagle znalazł się w moim żołądku.

Alan
Kiedy wsypywałem sobie czekoladowe płatki do miski, nagle usłyszałam obok siebie dziewczęcy głos i prawie podskoczyłem z zaskoczenia.
- Alan? - Nawet nie musiałem się odwracać, żeby wiedzieć, że była to Sam. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem i zobaczyłem, że wyglądała na zawstydzoną. Jej policzki były lekko różowe, a do tego ściskała jedną ręką koniec swojej koszulki. Po jej wyrazie twarzy byłem prawie pewien, że chodziło o tamtą sytuację z poprzedniego wieczora.
- Jeśli chodzi o wczoraj, to nie do końca wszystko pamiętam, ale i tak chciałam cię przeprosić za to, co zrobiłam, kiedy wyszliśmy razem z baru. Nie wiem, co sobie wtedy myślałam - powiedziała już nieco pewniejszym tonem, podnosząc na mnie wzrok.
Nie spodziewałam się, że podejdzie do mnie, po tym jaka wydawała się speszona, kiedy weszliśmy do hotelowej restauracji. Nie przejąłem się też zbytnio tym, co stało się między nami przedniej nocy, bardziej obchodziło mnie wtedy to, że Michael był na mnie zły z tego powodu. Nie miałem jej jednak tego za złe, bo zanim się napiła, była całkiem sympatyczna.
- Nic się nie stało - odparłem po chwili, uśmiechając się lekko. - Widać było, że nie za bardzo wtedy kontaktowałaś.
Na usta dziewczyny wypłynął wtedy uśmiech pełen ulgi. Teraz mogłem być przynajmniej pewien, że nie będzie niezręcznie, kiedy z nimi usiądziemy.
- No, to prawda, nie powinnam była wtedy tyle pić - stwierdziła ze śmiechem.
- Sam w sumie też przesadziłem, więc nie będę cię oceniać - odpowiedziałem, przypominając sobie wszystko, co opowiedział mi Michael i dziękując w duchu, że dziewczyny poszły wcześniej, przez co nie widziały tej tragedii.
Gdy o tym pomyślałem, wzrok mimowolnie uciekł w stronę Michaela i spotkał się z jego spojrzeniem. Wpatrywał się w moją stronę w zamyśleniu, jakby coś go dręczyło. Byłem ciekawy, co teraz działo się w jego głowie. Miałem tylko nadzieję, że nie niepokoiło go to, że rozmawiałem z Sam, po tym jak przedniego wieczora raczej jasno dałem mu do zrozumienia, że nie byłem nią zainteresowany.

Michael
Mimowolnie poczułem ukłucie zazdrości, kiedy zobaczyłem, że Alan się uśmiecha podczas rozmowy z tą dziewczyną, choć wiedziałem, że za bardzo nie miałem do tego powodu, skoro on wcale nie chciał się do niej zbliżać.
- Ziemia do Michaela, ile będziesz jeszcze gryzł jeden kawałek rogalika? Zawiesiłeś się czy co? - Zostałem nagle wyrwany z zamyślenia, kiedy Sarah pomachała mi ręką przed twarzą.
Oderwałem wzrok od Alana, z którym na chwilę skrzyżowałem spojrzenia i odwróciłem głowę w jej stronę. Przełknąłem jedzenie w swoich ustach, uświadamiając sobie, że rzeczywiście musiało to dziwnie wyglądać, kiedy gapiłem w jeden punkt przez cały czas i się nie odzywałem. Nawet Kayla na chwilę przerwała jedzenie, żeby na mnie popatrzeć.
- Oho, czyżbyś się zakochał, że taki zamyślony jesteś? - dodała, zanim zdążyłem się odezwać, sugestywnie przy tym poruszając brwiami.
Zaśmiałem się, słysząc jej słowa, ponieważ nawet nie wiedziała jak blisko była prawdy.
- No coś ty, zastanawiałem się tylko ile roboty mnie czeka po powrocie do domu - skłamałem pod razu, pilnując się, aby znowu nie spojrzeć na Alana.
- A już myślałam, że się dowiem czegoś ciekawego - odparła Kayla z zawiedzeniem w głosie.

Alan
Kiedy przyszedłem do stołu z Sam, Ryan już tam siedział i rozmawiał z Ashley o tym, co mieliśmy zaplanowane przez nauczycieli na resztę dnia. Jedyne co mi się z tego podobało, to powrót do domu wieczorem, gdzie w końcu mógłbym się wyspać, tym bardziej, że wracaliśmy akurat przed weekendem. Musiałem jedynie jakoś przeżyć ten dzień.
Słuchałem bez zainteresowania ich rozmowy, czując, że nawet po jedzeniu nie poprawiło mi się samopoczucie. I po co było mi to picie poprzedniego dnia? Po chwili zerknąłem na zegarek w telefonie i widząc, że mamy jeszcze ponad godzinę do zbiórki, wstałem od stołu. Skoro zostało mi jeszcze tyle czasu, miałem nadzieję, że zdążę się ogarnąć i jeszcze chociaż chwilę odpocząć. Kiedy się podniosłem, wzrok wszystkich przy stole zwrócił się w moją stronę.
- Idę już do pokoju, bo trochę źle się czuję - odezwałem się w odpowiedzi na ich pytające spojrzenia.
- Nic dziwnego skoro wczoraj jeszcze zostaliście, jak my już poszłyśmy - odparła Ashley ze śmiechem. - A sama też nie czuję się najlepiej.
- No, trzeba przyznać, że wczoraj trochę przesadziliśmy - dodał Ryan, patrząc na mnie ze znaczącym uśmiechem.
Doskonale wiedząc, że znowu nawiązuje do tego, co stało się między mną, a Michaelem, zacząłem już żałować, że mu o tym wszystkim opowiedziałem. Posłałem mu w odpowiedzi sztuczny uśmiech, nie zamierzając tego komentować przy dziewczynach.
- To widzimy się na zbiórce - powiedziałem jeszcze, ruszając w stronę wyjścia.
Gdy wyszedłem na korytarz, poczułem się odrobinę lepiej, bo powietrze nie było tak przesycone zapachem jedzenia, jak w restauracji, od czego zaczynało mi się robić trochę niedobrze. Odetchnąłem cicho z ulgą i skierowałem się do windy, marząc tylko o tym, żeby chociaż na chwilę się położyć. Kiedy wszedłem do środka, nacisnąłem przycisk, na którym był widoczny numer mojego piętra i już po chwili metalowe drzwi zaczęły się zamykać. Zanim jednak się domknęły, nagle czyjaś ręka pojawiła się między nimi, zmuszając je do ponownego otwarcia.

Michael
Kiedy zobaczyłem, że Alan sam wstaje od stołu, od razu przyszedł mi do głowy pomysł, żeby iść za nim i zapytać się o sytuację z Ryanem. Odczekałem chwilę dopóki nie zniknął za drzwiami, po czym ruszyłem zaraz za nim, mówiąc Kayli i Sarah, że muszę się przygotować do wyjścia. Na szczęście udało mi się złapać windę w ostatnim momencie i wejść do środka, dołączając do zdziwionego Alana.
Mimowolnie się uśmiechnąłem, przypominając sobie, co poprzednio działo się w tej windzie i stanąłem obok niego.

Alan
Patrzyłem przez chwilę na Michaela z zaskoczeniem. Nie spodziewałem się go tu zobaczyć, tym bardziej, że nie widziałem, żeby wstawał, kiedy wychodziłem. Czyżby specjalnie poszedł za mną? Tylko nie wiedziałem, jaki mógł mieć powód, żeby mnie tu złapać.
- Przyszedłeś po powtórkę z tego, co się tu działo ostatnio? - spytałem z rozbawieniem, opierając się plecami o ścianę, która znajdowała się za mną.
Co prawda nie było szans, żeby winda ponownie się zacięła w tym momencie, ale byłem ciekawy jego reakcji na moje słowa. Chociaż gdyby taki cudowny zbieg okoliczności znowu się zdarzył, to nie miałbym nic przeciwko. Tylko tym razem nie wpadłbym na pomysł, żeby zrobić mu malinkę. Tym bardziej, że poprzednia na pewno dalej była widoczna, skoro w jej miejscu był naklejony plaster.

Michael
Zaśmiałem się, kiedy usłyszałem jego słowa, mimo że nadal czułem nieprzyjemny ucisk w brzuchu spowodowany obawami przed jego poranną konfrontacją z Ryanem. Kiedy spojrzałem Alanowi prosto w oczy, poczułem jak winda ruszyła w górę.
- Chciałbym, choć wydaje mi się, że dwa razy nie uda nam się trafić tak, żeby ta winda się zatrzymała - odparłem, mając ochotę się do niego zbliżyć, ale wiedziałem, że to nie był dobry pomysł, skoro mogliśmy się zatrzymać w każdej chwili, jeśli ktoś inny chciałby wsiąść po drodze.
- Bardziej chciałem się dowiedzieć, co się stało, po tym wróciłeś do swojego pokoju, bo twój kolega dziwnie się na mnie patrzył, kiedy weszliście do jadalni. Udało ci się jakoś wytłumaczyć mu swoją nieobecność podczas nocy? - spytałem zanim zdążył się odezwać, mając nadzieję, że odpowiedź na moje pytanie będzie twierdząca.

Alan
Gdy usłyszałem, co powiedział Michael, poczułem nagły ścisk w brzuchu. Nie spodziewałem się, że akurat o to przyszedł mnie zapytać. Domyślałem się, że pewnie nie byłby zadowolony, że opowiedziałem wszystko Ryanowi, który znał teraz całą prawdę. W tej sytuacji mogłem nie przyznać się nauczycielowi do tego, co zrobiłem, ale wiedziałem, że tak naprawdę nie chciałem go okłamywać. Tym bardziej, że jeśli dowiedziałby się później przez przypadek, to na pewno byłby na mnie zły, że zmyślałem, kiedy mnie o to zapytał.
- Powiedziałem mu prawdę, bo i tak najprawdopodobniej już się domyślał, po tym jak zobaczył w barze, co masz pod plastrem - odparłem po dłużej chwili milczenia, podczas której Michael wpatrywał się we mnie w napięciu.
W dalszym ciągu bałem się, jak na to zareaguje, ale uznałem, że nie ma sensu się wykręcać, bo wtedy mogłoby być tylko gorzej.

Michael
Widziałem, że Alan na chwilę uciekł wzrokiem, jakby się wahał i zastanawiał nad odpowiedzią, aż w końcu się odezwał. Poczułem jakby ciężar moim żołądku jeszcze bardziej się powiększył, nie mogąc do końca uwierzyć, w to co przed chwilą usłyszałem. Przesunąłem dłonią po twarzy, próbując uspokoić swoje zdenerwowanie całą tą sytuacją i poukładać sobie to wszystko w głowie.
- Ale jednak nie mógł mieć całkowitej pewności, nawet jak sie domyślał. Dlaczego powiedziałeś mu prawdę? Co jak komuś to wygada? - spytałem w końcu, starając się, żeby w moim głosie nie było słychać wyrzutu.

Alan
Widziałem, że się zdenerwował, nawet jeśli próbował powstrzymać złość i jej nie okazywać. Nie mogłem mu się dziwić, on mógł mieć dużo większe kłopoty niż ja, jeśli by się to wydało. Mimo wszystko jednak poczułem się źle, że znowu wyprowadziłem go z równowagi. Teraz to już mnie nie bawiło tak, jak na początku naszej znajomości.
- Jest moim przyjacielem i rozumie, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nikomu nie powie - odpowiedziałem, chcąc go uspokoić. - Sam wiesz, że nie jest głupi, skoro prawie wszystkiego się domyślił. Nie mówiłem ci o tym, ale wczoraj jak wróciłem do pokoju po utknięciu z tobą w windzie, to zapytał mnie, czy nic między nami nie ma. Wtedy skłamałem, że to przecież niemożliwe. Dlatego wiedziałem, że zmyślanie tym razem nic nie da, skoro był świadomy, że wracałeś z nami do hotelu, a ja później zniknąłem na noc - dodałem, chcąc mu wyjaśnić, dlaczego przyznałem się do wszystkiego Ryanowi.

Michael
Chwilę zamyśliłem się nad jego słowami. Rzeczywiście mógł nie mieć innego wyjścia, niż wyznać mu prawdę. Dodatkowo przekonywał mnie fakt, że Ryan już po wyjściu z windy podejrzliwie się na mnie patrzył, kiedy trzymałem rękę na szyi.
Westchnąłem cicho, starając się przestać wymyślać czarne scenariusze i uwierzyć w słowa Alana, że jego przyjaciel nikomu o tym nie powie.
- No dobra i tak już nie zmienimy tego, że sie dowiedział, więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Mam tylko nadzieję... - urwałem nagle, kiedy winda się zatrzymała, ukazując nam pusty korytarz. - ... że rzeczywiście dochowa tajemnicy tak, jak powiedziałeś - dokończyłem po chwili odrywając wzrok od wyjścia i spoglądając jeszcze raz na chłopaka.

Alan
Poczułem ulgę, gdy widocznie trochę się uspokoił po tym, co powiedziałem. Zanim jednak znowu się odezwałem, wyszedłem na korytarz i rozejrzałem się, czy na pewno nikt nie miał szans nas usłyszeć. Był on jednak całkiem pusty. Gdy odwróciłem się z powrotem w stronę Michaela, zobaczyłem, że znajdował się zaraz za mną, przez co staliśmy bardzo blisko siebie.
- Zobaczysz, że nikt się nie dowie - odparłem z lekkim uśmiechem, widząc, że złość zniknęła z jego twarzy.
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przysunąłem się jeszcze bliżej i stając na palcach pocałowałem go szybko. Zaraz jednak się odsunąłem i znowu zerknąłem na korytarz, który na szczęście nadal świecił pustkami.

Michael
Byłem miło zaskoczony, kiedy nagle poczułem jego usta na swoich i miałem ochotę go przyciągnąć bliżej siebie, aby przedłużyć pocałunek, jednak wiedziałem, że to nie był dobry pomysł. Od razu kiedy Alan zrobił krok w tył, rozejrzałem się po korytarzu, żeby upewnić się, że nikogo poza nami w nim nie było.
Uśmiechnąłem się lekko, kiedy znowu na niego spojrzałem.
- Dobra, chyba wyszedłeś z jadalni żeby się przygotować do wyjścia, prawda? - powiedziałem w końcu ruszając w stronę swojego pokoju. - Więc już nie będę ci zajmować więcej czasu, bo też muszę się ogarnąć - dodałem, po czym klepnąłem go w tyłek, kiedy przechodziłem obok niego, aby go zachęcić, żeby również ruszył się z miejsca.

Alan
Uśmiechnąłem się, rozbawiony i trochę zaskoczonym tym, co zrobił Michael. Nie skomentowałem tego jednak i podążyłem za nim w stronę swojego pokoju. Po chwili nauczycieli stanął już przed drzwiami i sięgnął do kieszeni najprawdopodobniej po klucz.
- Michael? - odezwałem się, gdy przy nim przystanąłem, chcąc zwrócić jego uwagę, na co on podniósł na mnie pytający wzrok. - Podasz mi swój numer? Przynajmniej następnym razem nie będziesz musiał mnie łapać w windzie, żeby o coś zapytać - powiedziałem z lekkim uśmiechem, wyciągając telefon.
Co prawda wątpiłem, żeby miał do mnie jeszcze na tyle ważną sprawę na tej wycieczce, żebyśmy musieli rozmawiać na osobności, ale wydawało mi się, że jego numer na pewno mi się jeszcze przyda. A to była dobra wymówka, żeby mi go dał.

Iii koniec! Wiemy, że tym razem nie dzieje się zbyt dużo, ale mamy nadzieję, że się nie zanudziliście. Nie martwcie się kochani, w następnych częściach będzie więcej emocji, tak że przygotujcie się na to i do zobaczenia w następnym rozdziale. ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro