12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżeliśmy tak przez następne kilka minut, chłonąc swoją bliskość. Nie chciałem przerywać tego momentu, ale nie mogłem pozwolić sobie, żebym opuszczał i zaniedbywał szkołę. Jeszcze by się All Might zainteresował i byłby problem.

-Musimy się szykować do szkoły- szepnąłem.

Niechętnie się odsunął, wstając z łóżka.

-Tak w ogóle to jak się znalazłeś w moim łóżku?- spytałem.

Dobra, to bardzo źle zabrzmiało.

-Nie chciałem zostawiać cię samego. Napisałem do ojca, że zostaje u ciebie na noc, a na kanapie jest niewygodnie, więc przeniosłem się do łóżka. Przez chwilę chciałem cię wywalić, ale nie jestem takim chamem.

Parsknąłem śmiechem i udając, że się obraziłem, poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i mając na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder spojrzałem na siebie. W lustrze odbijała się postać zielonowłosego chłopaka, mającego wielkie, ale powoli znikające blizny. Niektóre, mniejsze zostaną na zawsze, ale na szczęście te większe znikną. Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo nie mogę się doczekać, aż będę mógł chodzić w krótkim rękawku i nie musieć używać korektora.

Nasmarowałem kremem swoją twarz dzięki czemu nie wyglądałem jak wyjęty z grobu trup. Włosy popsikałem odżywką. W pewnym momencie, drzwi zostały otwarte, a do środka, bez pukania wszedł Katsuki.

-Nadal jesteś obra...?- przerwał, patrząc na mnie.

Moją sylwetkę zmierzył z góry do dołu, zatrzymując wzrok na miejscu przysłoniętym ręcznikiem. Zarumienił się lekko i westchnął ciężko.

-Co ty ze sobą zrobiłeś?- podszedł do mnie dotykając opuszkami palców mojej największej blizny.

Ciągnęła się od lewej strony brzucha do prawej.

-Przeszłość. Nie wracajmy do niej...

-Ja to ci zrobiłem. To przeze mnie- szepnął, a jego oczy stały się szkliste.

Co ja mam zrobić? Nie chce, żeby płakał.

-Mówiłem coś ci. Żałujesz tego, a to najważniejsze. Nie cofniesz czasu, ale możesz sprawić, żeby przyszłość była lepsza- dotknąłem dłonią jego policzka, ścierając lecące łzy.

Wtulił się policzkiem w moją rękę. Zamknął oczy, ale o chwili znowu je otworzył od razu się odsuwając i ścierając mokre ślady.

-Mogę wziąść prysznic?- spytał, a ja kiwnąłem głową, podałem mu czysty ręcznik i wróciłem do pokoju.

Co się stało? Dlaczego tak zareagował? Dlaczego tak szybko się odsunął? Wyglądał, jakby coś mu się przypomniało. Coś złego, co spowodowało taką reakcję, a nie inną.

Szybko się spakowałem i ubrałem w mundurek, bo byłem w samym ręczniku, a tak do szkoły nie pójdę. Tak nie wypada, prawda?

Wziąłem telefon do ręki, a moją uwagę przykuła wiadomość:

Od Shoto:

"Będziesz dzisiaj w szkole? Chcę porozmawiać, jak najszybciej"

Do Shoto:

"Tak, będę. O czym?"

Od Shoto:

"Dowiesz się. Do zobaczenia"

O co może chodzić? Fakt, trochę go olałem przez najbliższe dni... Mam wyrzuty sumienia, bo jeszcze niedawno mówiłem, że jest moim przyjacielem, ale chyba okłamałem sam siebie. Nie potrafię mu tak po prostu zaufać i wszystko powiedzieć. Tak naprawdę ufam tylko Kacchanowi, chociaż tak mnie skrzywdził. Hipokryzja co nie?

Po około piętnastu minutach blondyn wszedł do pokoju. Jego mina była nietęga, a ja zacząłem się martwić.

-Wszystko dobrze?

-Tak- padła krótka odpowiedź, ale ja wiedziałem, że kłamie.

Podszedłem do niego patrząc mu prostu w oczy. Speszył się, ale ja chwyciłem za jego podbródek zmuszając go do patrzenia na mnie.

-Nie kłam. Co się stało?

-N-nic- mruknął i lekko się zająknął ukazując swoje zestresowanie.

-Kłamiesz! Łżesz jak pies!- podniosłem głos, a on westchnął i kręcąc głową usiadł na łóżku.

-Yhh... Przypomniało mi się coś...

-Mamo, boli mnie paluszek i leci mi krew. Przeciąłem sobie nożyczkami przypadkiem- chłopiec podszedł do kobiety siedzącej na kanapie i oglądającej telewizję.

-Nie interesuje mnie to gówniarzu. Twoja wina, to nie ja ci to zrobiłam- prychnęła, a blondyn się rozpłakał, powodując, że podeszła do niego uderzając w policzek.

-I co ryczysz? Jeśli nie przestaniesz, to pójdziemy do szpitala i amputują ci ten palec i obiecuję, że będzie boleć. Jesteś żałosnym robakiem, który tylko ryczy z byle powodu. Myślisz, że płaczem zwrócisz na siebie uwagę? Nie, bo każdy ma w dupie to, że cierpisz.

-Od tamtej pory, nie pokazywałem nikomu uczuć, oprócz tych negatywnych. Przy tobie o tym zapominałem, ale no cóż...

-Płacz nie jest słabością, czymś żałosnym. Pokazuje, że człowiek był za długo silny i już nie daje rady.

Proszę o opinie!
5 komentarzy = next

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro