26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłem się z dużym bólem głowy. Było mi zimno, a wokół mnie panowała ciemność. Wytężyłem wzrok, ale nic nie mogłem zobaczyć. Nie byłem nigdzie przykuty, więc powoli trzymając się ściany wstałem i próbowałem iść na ślepo. W pewnym momencie o coś się potknąłem, ale na szczęście spadłem na materac. Usiadłem. Miałem ubrania, ale na  moich rękach znajdowały się duże "bransoletki". Próbowałem podziałać coś moim quirk, ale nie mogłem nic zrobić. Czyli zatrzymują one moc... świetnie. Przypomniał mi się sen, gdzie także byłem w takim miejscu. Ledwo powstrzymałem dreszcz, który chciał wstrząsnąć moim ciałem.

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że boli mnie głowa. Chwyciłem się z tyłu, a moją rękę pokryło coś mokrego. Krew. Syknąłem i spróbowałem wstać. Usłyszałem dźwięk otwieranego zamka, więc zaczaiłem się w koncie i kiedy ktoś wszedł, rzuciłem się na niego, powalając. Zapaliły się światła i zobaczyłem... Shinsou. Chłopaka z którym walczyłem w pierwszej klasie na turnieju. Mój mózg zaczął pracować na wysokich obrotach. Przypomniałem sobie wszystko. Nie mogę mu odpowiadać, bo przejmie nade mną kontrolę.

Próbował mnie przerzucić na drugą stronę, ale nie pozwoliłem mu na to przyciskając jeszcze mocniej do zimnej ziemii.

-Mów kto cię przysłał i co się dzieje- warknąłem. Nie odpowiedział.

Zacząłem go przeszukiwać, a on jakby się poddał. Znalazłem plik kluczy, a nogą przytrzymałem zamykające się drzwi.

-Dlaczego to robisz? Myślałem, że jesteś dobry, a tu jak widzę działasz na czyjeś rozkazy, niekoniecznie pozytywne- westchnąłem, a on spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

-Musiałem- odparł tylko, głosem wyprutym z uczuć.

Chciałem go spytać dlaczego, ale powstrzymałem się. Przyjrzałem się kluczom. Zobaczyłem, że na "bransoletkach" mam małe wejścia. Zacząłem każdy wkładać i po kilku minutach znalazłem odpowiedni, cały czas nie spuszczając z oka Shinsou. 

Zdjąłem je czując przyjemną ulgę. Posłałem mu ostatnie spojrzenie i kiedy sprawdziłem czy na pewno nie ma czegoś czym by mnie skrzywdził lub powiadomił z zewnątrz, wyszedłem zamykając drzwi. Schowałem się za ścianą słysząc przytłumione głosy. Przybliżyłem się nastawiając uszy.

-Pani czeka na niego, gdzie jest ten Shinsou?

-Poczekaj sprawdzę.

Zaczaiłem się, a kiedy mężczyzna przechodził koło mnie, zaciągnąłem go w róg. Miałem dosyć dużo miejsca, więc pozbyłem go przytomności, a sam ubrałem się w jego strój. Założyłem kaptur i schowałem włosy.

Ruszyłem do przodu. Przeszedłem koło gościa, ale na szczęście mnie nie zauważył na co westchnąłem z ulgą. Nie wiedziałem gdzie jestem, ale byli to złoczyńcy. Mają swoją "Panią", która nimi dyryguje, a ja najpewniej jestem ich celem, a raczej jej.

Z szybko bijącym sercem przemierzałem następne korytarze, aż trafiłem na mężczyznę. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-Czołem. Jak tam? Też wracasz z torturowania? Ja się świetnie bawiłem! Trafiłem na babkę z której musiałem wyciągnąć informacje i obciąłem jej palec! Krzyczała głośno, ale szybko ją uciszyłem. A jak u ciebie?- spytał, a ja wyobrażając sobie sytuację, ledwo powstrzymywałem odruch wymiotny.

-U mnie spoko- powiedziałem, próbując kompletnie zmienić głos.

-A babka czy facet? Co robiłeś?

-Gościu. Przeciąłem mu skórę, aż do kości na ramieniu, bo się stawiał- wymyśliłem na poczekaniu, a szyderczy śmiech złoczyńcy rozniósł się echem- Muszę już lecieć- mruknąłem i próbowałem przejść, ale położył mi rękę na ramieniu, przez co musiałem się zatrzymać.

Próbował spojrzeć mi w oczy, ale unikałem tego przez co zmarszczki na jego gębie się pogłebiły.

-Tak trzymaj- odparł i uśmiechając się obrzydliwie ruszył w przeciwnym kierunku.

Kiedy zniknął zza zakrętem, wypuściłem powietrze z płuc.

-O kurwa- szepnąłem.

Ruszyłem dalej. W pewnym momencie trafiłem na ślepy zaułek, a moim oczom ukazały się duże brązowe drzwi. Słysząc głosy, spróbowałem się wycofać, ale otworzyły się ukazując... Urarakę!

Spojrzała na mnie zdziwiona, ale chyba mnie nie poznała.

-Co tu robisz?- spytała chłodno- podsłuchiwałeś?

-Nie, nie- mruknąłem, a ona podeszła do mnie i chwyciła za podbródek.

-Patrz mi w oczy, jak ze mną rozmawiasz- warknęła, a po chwili w jej oczach pojawił się szok.

-Bierzcie go!- krzyknęła, a po chwili byłem mocno trzymany przez dwóch groźnych gości. Próbowałem uczyć quirk, ale na moich rękach znowu pojawiły się "bransoletki"- myślałeś, że uciekniesz?

-To chyba nie ja tu powinienem się tłumaczyć. Dlaczego kazałaś mnie porwać i jak to możliwe, że ty jesteś złoczyńcą?

-Oj Deku... Jak ty mało wiesz. To przez ciebie- warknęła, a w jej oczach zalśniło szaleństwo- miałeś być MOIM chłopakiem. MOIM. Kiedy usłyszałam, że jesteś gejem i umawiasz się z Bakugo, wpadłam w szał. Spotkałam złoczyńcę, który zaproponował mi władze, pieniądze i CIEBIE. Stałam się "Panią", a ty jesteś przynętą na All Mighta. Jesteś jego ulubieńcem, więc przybędzie tu niedługo, a wtedy go pokonamy i świat będzie nasz. A ty będziesz ze mną do końca życia- zaśmiała się diabolicznie- będziemy mieli piękne dzieci, wiesz?- pogłaskała mnie po policzku z szaleństwem w oczach, a ja skrzywiłem się lekko.

Zauważyła to, a w jej oczach pojawił się gniew.

-Jeszcze mnie pokochasz, a jeśli nie to cię do tego zmuszę- szepnęła, a ja poczułem prąd przepływający przez moje ciało. Krzyknąłem z zaskoczenia i bólu.

Trzymała pilocik i jak się domyśliłem, kontrolowała moje "bransoletki".

-Pani! Mamy intruza!- wykrzyknął strażnik, a Uraraka spojrzała na niego zdziwiona.

-Trzymajcie go i nie pozwólcie uciec- zwróciła się do trzymających mnie- a do ciebie za chwilę wrócę.

Po kilku minutach usłyszałem krzyk.  Zostałem pociągnięty w jakimś kierunku. Wręcz biegnąc, zszedłem, a raczej zalewitowałem na dół i zostałem wrzucony do jednej z cel w piwnicy.

Czułem piekące łzy, próbujące się wydostać na zewnątrz. Starłem je szybko. Próbowałem wyważyć kraty, albo znaleźć tajemne przejście, ale moje starania poszły na marne. Siedziałem następne kilka godzin, aż usłyszałem dźwięk. Mężczyźni, którzy mnie tu przyprowadzili, bez słowa mnie podnieśli i zanieśli do jakiejś ciemnej sali. Puścili, a światła się zapaliły.

To co zobaczyłem, połamało moje serce na kawałki.

-Kacchan!

Podobało się? Proszę o opinie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro