świąteczne zakupy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Niemcy

Niedługo święta. A to oznacza, że... Muszę kupić prezenty swoim braciom na święta z pieniędzy przesłanych od Rzeszy.

Najlepiej byłoby wybrać się do galerii, ale jeszcze nie znam dobrze tego miasta. No i zgodnie z zaleceniami "PsYcHoLoGa" muszę wziąć ze sobą Polskę.

Przy okazji powinienem mu kupić jakieś nie różowe ciuchy, by nie wyglądał dziwnie na spotkaniu rodzinnym.

-Ej! - mocno zapukałem w jego drzwi

-Czekaj! - krzyknął. Po chwili usłyszałem huk, i cisza.

-Wszystko w porządku?

-Tak! - otworzył drzwi, trzymając się za ramię -  co chciałeś?

-Wiesz, bo... - zastanowiłem się, próbując ubrać w słowa to, co zamierzałem powiedzieć - No tak jakby niedługo są święta, nie? Muszę kupić swoim braciom jakieś prezenty, i najlepiej byłoby wybrać się do galerii.

Chłopak niemal wytrzeszczył oczy.

-Nie ma mowy! - zamknął drzwi.

Po chwili znów było słychać huk i ciche "kurwa".

Otworzyłem drzwi z całej siły, podszedłem do chłopaka i złapałem go za ramię.

-Słuchaj - przyparłem go do ściany i spojrzałem mu w oczy - nie obchodzi mnie to, co sobie sądzisz. Idziesz ze mną albo powiadamiam Rzeszę o tym, że nie chcesz ze mną współpracować i wrzuci ci tu kogoś innego zamiast mnie.

To oczywiście nie było możliwe, ale nie musi o wszystkim wiedzieć.

-Niemcy, ja... - powiedział cicho, rumieniąc się i spuszczając wzrok.

-Verdammt... - przekląłem pod nosem, puszczając go I wychodząc - wychodzimy za dziesięć minut.

W międzyczasie usiadłem przy stole w kuchni i włączyłem aplikację google maps w celu znalezienia jakiejś galerii. Była jedna w centrum miasta, gdzie można dojechać autobusem. Hmm...

Autobus jest za 20 minut.

No, nie najgorzej.  Tak więc co by tutaj kupić... No tak. Nie-różowe ciuchy dla Polski, jakiś prezent dla niego, coś dla Austrii oraz coś dla lichtenstein'a.

Mam jeszcze starszego brata, Szwajcarię, ale w tym roku będzie na wigilii u swojej partnerki.

Dobra, więc to wszystko. Wstałem i wszedłem do pokoju Polski.

-dawaj, idziemy - wziąłem go za rękę i wyszliśmy. Następnie założyliśmy kurtkę wraz z butami i wyszliśmy na dwór.

Na dworzu było już dość sporo śniegu, i wciąż jeszcze padał. Było to dość uciążliwe, ale co zrobić?

Wyszliśmy z posesji i poszliśmy na przystanek autobusowy, który na szczęście nie jest daleko. Gdy do niego wsiedliśmy, dojechaliśmy to galerii i wysiedliśmy.

-Ja... Mogę poczekać przed drzwiami? - spytał się Polska, z kapturem na głowie, maseczką antycovidową i ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi.

-Nie - odpowiedziałem stanowczo, niemal od razu.

Chłopak zaczął trochę kaszleć, zatykając usta ręką. Może to nie był najlepszy pomysł, by go brać w zimę skoro jest chory...

-Naprawdę? - odpowiedział, kopiąc znajdujący się obok płatek kwiatu.

-Tak - odpowiedziałem, biorąc go za rękę i wchodząc do galerii handlowej.

W środku było już cieplej, więc zdjąłem z rąk rękawiczki i schowałem do kieszeni. Wokół było dużo dekoracji świątecznych i różnych tego typu rzeczy. Jedną z dekoracji był jakiś samochód ozdobiony świątecznie.

Chłopak rozglądał się wokół, wyraźnie się stresując.

-Dawaj tu - wszedłem do empiku, następnie podchodząc do lady

- witam, Chciałbym odebrać książkę którą zamówiłem - powiedziałem, czekając.

-Dobrze, już zaraz... - odpowiedziała osoba pracująca tutaj.

Po załatwieniu paru spraw odebrałem jeden z prezentów, akurat dla Polski.

-Co tam masz? - spytał się

-Prezent dla mojego brata - skłamałem.

Dalej chłopak już się nie odezwał, tylko odwrócił wzrok. Wyraźnie nad czymś rozmyślał.

-Teraz dawaj do smyku - oznajmiłem, spacerując po budynku - patrz, automat ze zdjęciami! Idziemy?

-co? Nie! - krzyknął, protestując

-Będziemy mieć pamiątkę - powiedziałem - no dawaj. Nikt cię tam nie będzie widział poza mną.

-Nie lubię zdjęć.

-dlaczego?

-nie wiem, po prostu nie.

-No weź... Zrobimy to razem.

-Ehh, no dobra... - zgodził się.

Zanim weszliśmy do budki, jeszcze rozejrzał się dookoła by upewnić się, że nikt nie będzie stał obok.

-Zdejmij te okulary i maseczkę - powiedziałem, wybierając zdjęcia.

Wybrałem trzy duże zdjęcia w cenie 25zł za wszystko. Nie jest to tak tanio, ale czego się spodziewać po tych automatach...

-Jakie tło? - spytałem się

-Ty wybierz - odpowiedział

-ok.

Wybrałem świąteczne tło z choinką.

-Przysuń się bliżej - poleciłem, następnie go obejmując, klikając odpowiedni przycisk w automacie i uśmiechając się.

3, 2, 1, cyk! Jedno zdjęcie.

3, 2, 1, cyk! Drugie zdjęcie.

3, 2, 1...

-O przepraszam! - ktoś na chwilę zajrzał do budki, przez co Polska się przestraszył i tak wyszedł na ostatnim zdjęciu.

-Nigdy więcej! - oznajmił, gdy wyszliśmy. Oczywiście założył tą maseczkę i okulary z powrotem.

Gdy automat wydrukował nasze zdjęcia, wyjąłem je i pokazałem Polsce.

-Wyszedłem okropnie - stwierdził

-Nie prawda.

-Prawda. Szczególnie to ostatnie...

W czasie swojej wyprawy postanowiliśmy jeszcze odwiedzić Smyk, aby kupić coś dla lichtenstein'a. Zdecydowałem się na dwa samochody hotwheels i figurkę Leona, ulubionego zadymiarza mojego brata z brawl stars.

W każdym razie zapłaciliśmy i postanowiliśmy odwiedzić jakiś sklep z odzieżą.

-Musisz sobie kupić normalne ciuchy - oznajmiłem - coś, co nie jest różowe albo w innym "damskim" kolorze.

-Dobra... - odpowiedział, rozglądając się- może być ta bluza.

Wybrana przez niego bluza była w czarnym kolorze. Może być.

-Coś jeszcze?

I tak wybrał jeszcze dwie bluzy i kilka koszulek pod spód.

Za to już będę płacić pieniędzmi od jego ojca.

-Idź teraz to przymierz - poleciłem.

-Nie - zaczął protestować - są dobre, widzę po rozmiarze.

Ehh...

-Jesteś pewien? - spytałem się

-Tak!

-okej. Chodź do kasy.

Gdy zapłaciliśmy, wyszliśmy w celu odwiedzenia jeszcze paru sklepów. Po drodze chłopak zrobił mi trochę zdjęć przy dekoracjach, zjedliśmy coś i kupiliśmy jakiś prezent dla Austrii.

Na koniec usiedliśmy na jednej z kanap, aby trochę odpocząć.

-Ej, gdzie jest tu toaleta? - spytał się szeptem.

-Nie wiem - odpowiedziałem lekko zirytowany - idź się spytaj kogoś.

Jak można było się domyśleć, nie poszedł tylko siedział w miejscu.

Przewróciłem oczami i zaczepiłem jakiegoś randoma stojącego obok.

-Przepraszam, gdzie tu jest toaleta?

-Nie wiem, ja nie stąd.

-Chodź - tym razem skierowałem swoje słowa do Polski.

Wstaliśmy i spytałem się osoby pracującej przy stousku z kawą.

-tam na końcu po prawo - dostałem odpowiedź.

-Okej, dziękuję - odpowiedziałem i zaczęliśmy iść.

Mijając wiele innych, lecz już nie aż tak ciekawych sklepów dotarliśmy do odpowiedniego miejsca.

-Idź, ja poczekam - poleciłem.

Polska poszedł, i nie było go dobre dziesięć minut. Po tym czasie zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno wszystko dobrze gdyż nie było żadnej kolejki, ale na szczęście było ok gdyż zaraz się pojawił.

Gdy mieliśmy iść do wyjścia zauważyłem, ,s jego wzrok skupił się na jednym punkcie.

-Chcesz tam iść? - spytałem się zrezygnowany.

-a mogę?

-Tak, chodźmy.

Był to sklep z mangą i tego typu rzeczami. W sprzedaży mieli nie tylko mangi, ale i również pluszaki, przypinki, słodycze, naklejki, plakaty, figurki.

Nie kojarzyłem prawie żadnej z tych postaci, jednak Polska wydawał się być zadowolony. Przeglądał jakieś okrągłe... Naklejki?  Po chwili wyjął trzy i zaczął przeglądać mangi.

Mój wzrok przykuł dział podpisany jako 'hentai'. I ludzie to czytają?

Hmm...

No to nie pozostało mi nic, jak tylko czekać.

Gdy w końcu przejrzał wszystko, co chciał poszliśmy do kasy i zapłaciliśmy za to, co chciał.

-Mógłby pan zrobić z tego magnesy? - spytał się.

-Jasne - odpowiedział pracownik, a po chwili gdzieś poszedł.

Polska dostał trzy magnesy. Dwa z jakimiś nieznanymi mi chłopakami i jeden z białym kotem, który miał niebieskie oczy.

Wyszliśmy ze sklepu i tym razem już naprawdę zaczęliśmy iść w stronę wyjścia z galerii.

Już starczy wrażeń jak na jeden dzień.

***

Następny rozdział będzie trochę dłuższy i będą to święta.

Zastanawiam się, czy by tak nie zrobić jakiegoś mega maratonu na resztę i wstawiać tak 1 rozdział dziennie aż do końca książki, gdyż już cała jest napisana. Nie poszła w tym kierunku, co chciałam na początku ale jakoś jest.

Poza tym w międzyczasie zaczęłam pisać już inną książkę z Gerpol (Tak, znowu) o tytule "Wymyślony przyjaciel" i planuje, aby tam historia była trochę dłuższa...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro