kolejny sekret

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Już minęło trochę czasu, odkąd z nim żyję. Jakoś zdążyłem się do tego już przyzwyczaić, ale to nie oznacza, że to akceptuję! Dlaczego ojciec musi mnie zawsze mieszać w swoje sprawy zawodowe?!

Czekaj, w ogóle to która godzina?

Postanowiłem sprawdzić to w telefonie.

Piąta nad ranem. Za godzinę powinienem wstać do szkoły.

Położyłem się w celu zaśnięcia. Mogę pospać jeszcze przez godzinę... Czekaj, budzik! Muszę ustawić go na szóstą rano.

***

Zdenerwowany wyłączyłem budzik, po czym westchnąłem.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

-Czego?! - krzyknąłem, nawet się nie odwracając.

-Yy, no bo ja.. mógłbym zostać się w domu? - usłyszałem niepewny głos.

Oczywiście to był Polska, no bo kto inny? Chyba nie ten kątnik w kącie pokoju.

-Dlaczego? - spytałem, odwracając się.

-źle się czuję. Boli mnie głowa.

-Dziś mamy test z matematyki - odpowiedziałem - powinieneś iść.

-Ale ja nie... - chłopak próbował odpowiedzieć, jednak nagle ucichł. Usłyszałem huk.

Niemal od razu wstałem nie zwracając uwagi na to, jak wyglądam i pobiegłem otworzyć drzwi.

Chłopak leżał na ziemi i się nie ruszał, poza oddychaniem rzecz jasna.

Niewiadomo dlaczego ogarnęła mnie panika. Ojciec mnie zabije. Szybko podniosłem go, I położyłem na moim łóżku. Pochyliłem się nad nim, aby na wszelki wypadek upewnić się, czy aby na pewno oddycha.

-Niemcy... - wymamrotał.

Uff.

-nie zostawiaj mnie... - przyciągnął mnie bliżej siebie. Eww.

-co ty robisz?! - krzyknąłem, po chwili widząc szok w jego oczach.

Oczach, które wydawały się jakieś inne...

Oczach, w których pojawiły się łzy. Brawo Niemcy.

-Ja nie chciałem - spanikowany próbowałem jakoś się wytłumaczyć

-Dlaczego? Dlaczego to musi mi się przytrafiać? - powiedział sam do siebie - ja tego nie chciałem! Nie!

-co ci jest?! - chciałem się odsunąć, ale mi nie pozwolił

-Nie! Nie chcę!

Nagle poczułem dziwną chęć, której sam nie potrafiłem wytłumaczyć. Znalazłem sposób na uciszenie go.

Niespodziewanie postanowiłem przybliżyć się do chłopaka, patrząc się w jego oczy i nie mrugając. Moment się uciszył.

Nie musiałem czekać długo, aż przybliżyłem swoje usta do jego ust...

-NEIN!!!! - krzyknąłem, oddychając ciężko. Co to miało być?!

Złapałem się za głowę.

Nie, nie, nie, nie, nie! Nein!!

Otworzyłem oczy, zszokowany rozglądając się po pokoju. Gdzie on jest? Nie ma go?!

Nie ma? Czyli to był tylko sen? Uff...

-Coś się stało? - nagle usłyszałem

-Ahh!!! - po raz kolejny krzyknąłem, spadając z łóżka.

Po chwili drzwi się otworzyły.

Nie, nie, nie...

-Yy, no bo ja.. mógłbym zostać się w domu? - usłyszałem niepewny głos. Wstałem usiadłem na łóżku, żeby nie leżeć na ziemi.

-dlaczego?

-źle się czuję. Boli mnie głowa.

-dziś mamy test z matematyki, powinieneś iść - odpowiedziałem, po chwili dostając laga mózgu.

Déjà Vu?

-ale ja nie...

Poczułem, jak przez moje ciało przebiegł zimny dreszcz. Byłem już gotowy na usłyszenie huku i upadek chłopaka, jednak nic takiego się nie stało. Poczułem ulgę. Będzie dobrze.

-Ale ja nie mogę, słabo mi... - chłopak wreszcie dokończył.

-Dobrze, zostań w domu - odpowiedziałem, chcąc już o tym zapomnieć - idź do siebie.

-Zostaniesz się ze mną? Nie chcę być sam.

A taki niby aspołeczny był!

-Nie - odparłem zirytowany - muszę napisać test z matematyki.

-no proszę...

-Nie. A teraz wyjdź, bo chciałbym się przebrać.

Chłopak bez słowa wyszedł, zostawiając mnie samego.

Nie po to wczoraj przypominałem sobie te gówniane logarytmy i pierwiastki, aby nie pisać tego testu. Do następnej lekcji matematyki pewnie wyleci mi to z głowy (a przynajmniej te cięższe przykłady), a ja nie zamierzam znów się uczyć.

Wyjąłem z szafy jakieś ciuchy, i się przebrałem. Potem standardowo spakowałem plecak.

Zaraz, która w ogóle jest godzina?!

10:34. To są chyba jakieś żarty.

Matematyka już się skończyła.

No to chyba zostanę się w domu...

Zrezygnowany wyszedłem z pokoju i poszedłem w stronę kuchni, wstawiając wodę w czajniku elektrycznym. Zauważyłem, że tam siedział już polska, jedząc swoje ulubione płatki śniadaniowe.

-nie miałeś być w szkole? - spytał się, nie odwracając wzroku.

-Miałem, ale... - westchnąłem - zaspałem. I to na ten test.

Chłopak nie odpowiedział, tylko szybko zjadł i zostawił talerz w zlewie, aby następnie wrócić do swojego pokoju.

Ehh...

Ja postanowiłem zrobić sobie jakieś kanapki z jakąś losową wędliną znalezioną w lodówce.

Oczywiście zjadłem je u siebie w pokoju, rozmyślając nad tym wszystkim.

Dni tutaj strasznie się dłużą.

To nie tak, że nigdy nie pomagałem w niczym ojcu. Miałem nieraz kontakt z pacjentami, ale raczej nie musiałem ich w żaden sposób 'leczyć' i nigdy nie wiedziałem o nich zbytnio wiele, gdyż istnieje coś takiego jak "tajemnica zawodowa". Miło wszystko kżdy pacjent był zawsze na swój sposób wyjątkowy.

Jednak daczego tak nagle musiałem opuścić swoje dotychczasowe życie i wyjechać do nieznanego domu? Dlaczego muszę siedzieć teraz z jakimś dziwakiem, z dala od domu?! Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. I to jeszcze na rok?!

Dlaczego zostałem na to skazany...?

Nagle usłyszałem jakiś dźwięk.

"Ring dinge ding dinge dinge ding ding, it's all about a ringtone that I sing" - zabrzmiała muzyczka.

Później było słychać rozmowę Polski. Nie słyszałem dokładnie o czym rozmawiał, jednak z jakiegoś powodu mnie to ciekawiło.

Wyszedłem z pokoju i stanąłem pod drzwiami od jego pokoju.

-nie jest dobrze. Czuję, że nadchodzi... - usłyszałem jego głos -Nie, nie mogę! On tutaj jest. Co ja mam zrobić?! Mam po prostu nie wychodzić? Nie rozłączaj się! Proszę, nie!

W głosie chłopaka było słychać panikę.

Ta konwersacja zaciekawiła mnie trochę. Chciałem dowiedzieć się więcej, jednak miałem dziwne przeczucie, że nie byłoby to najlepszym rozwiązaniem.

Spanikowany Polska szybko wybiegł ze swojego pokoju, nie zamykając za sobą drzwi. Następnie zamknął się w łazience i zaczął kaszleć.

Choć nie chciałem tego przyznać, trochę mnie to zaniepokoiło...

Nie, nie! Nic mu nie jest. Po prostu źle się czuje, czy coś.

Jednak ta panika w jego głosie...

Nie pomagał też fakt, że chłopak przez dłuższy czas nie wychodził z łazienki.

Postanowiłem zignorować to dziwne przeczucie i wróciłem do siebie, wyjmując specjalny zeszyt. Musiałem szybko to zanotować.

"Pacjent ma zaufaną osobę, z którą rozmawia przez telefon.

Podczas rozmowy z tą osobą panikowany mówił, że coś nadchodzi i prosił tą osobę, aby się nie rozłączała. Później niespodziewanie poszedł do łazienki kaszleć i siedział tam trochę,"

Po chwili usłyszałem, że chłopak wrócił do swojego pokoju.

"i później wrócił do siebie." Zakończyłem pisać i zamknąłem zeszyt po zapisaniu dzisiejszej daty. Zeszyt schowałem tak, by chłopak nie miał szans go znaleźć. Mam wrażenie, że miałbym przejebane, gdyby dowiedział się o istnieniu tego zeszytu.

Niedługo po tym usłyszałem jakąś piosenkę z pokoju tego dziwaka.

"Things are better off this way
Wish you never ever knew my name
Wish I never said "Hi" 'cause you got really cute eyes
I don't wanna cut ties just to kiss your face..."

Skądś kojarzę tą piosenkę, jednak nie mam pojęcia skąd. Wyjąłem telefon i włączyłem aplikację "Shazam", która pozwoli mi poznać tytuł utworu. "boywithuke - Sick of u". Starałem się na tym Skupić, jednak moje źle przeczucie wygrało i wstałem, pukając do drzwi pokoju należącego do chłopaka.

W ogóle nie powinienem interesować się tym dziwakiem. Więc dlaczego to robię? Nie mam pojęcia, po prostu mam jakieś dziwne przeczucie...

-Idź stąd!!! - usłyszałem.

I znów się zaczyna.

-Wszystko okej? - spytałem się

-Tak, idź!!! Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać!!

Po chwili usłyszałem... Płacz?

On naprawdę jest jakiś inny. Taki niezrozumiały. Raz się do mnie klei, a raz każe mi trzymać się jak najdalej od niego.

Zrobiłem tak, jak chciał, czyli zostawiłem go samego i poszedłem do swojego pokoju.

Wieczorem postanowiłem znów poczytać tą cegłę w poszukiwaniu czegoś, co by do niego pasowało. I też z czystej ciekawości.

"Zespół Capgrasa - Syndrom ten sprawia, że pacjent wierzy, że ktoś inny upodobnił się do niego lub on sam został zastąpiony przez sobowtóra. Zdarza się, że pacjent twierdzi, iż złe czyny przypisane mu mogły zostać popełnione przez jego sobowtóra, który wygląda dokładnie tak, jak on. Zaburzenie to często współtowarzyszy schizofrenii."

"Erotomania - Osoby cierpiące na erotomanię cechuje stan zakochania. Nie jest to jednak zwykłe zakochanie. Pacjenci tacy wierzą, że są z wzajemnością zakochani lub są w związku z inną osobą, najczęściej są to osoby znane, sławne, o wyższym statusie społecznym. Pacjent taki wierzy, że jego wyimaginowany wielbiciel pokazuje swój stosunek do niego za pomocą specjalnych znaków, tajnych sygnałów, telepatii czy zakodowanych w mediach wiadomości. Trudno zwalczyć to zaburzenie: nawet jeśli domniemany kochanek bezpośrednio mówi „nie" , wówczas pacjent-erotoman interpretuje to jako część tajnej strategii, która ma być niezrozumiała dla społeczeństwa."

Ciekawe.

Jednak nic stąd nie pasowało do tajemniczego chłopaka, z którym musiałem spędzić jeszcze dużo czasu.

***

Pisane 5.12.2023
Opublikowane 23.12.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro