zapomnienie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ale... Ale tak nie może być! - usłyszałem ponownie krzyk polski - ja nie powinienem...

-cisza - ucieszyłem go, kładąc palec na jego ustach.

Chłopak w moment się uciszył, nie próbując wydawać żadnych dźwięków. W jego oczach widać było przerażenie.

He, he. Dobrze mu tak.

-Boisz się mnie? - spytałem się z uśmiechem - hmm??

Chłopak nie odezwał się.

Nie wiem dlaczego, ale odczuwałem z tego satysfakcję. Wiedziałem, że mogłem go zestresować jeszcze bardziej robiąc jedną, specyficzną rzecz.

I zamierzałem zrobić tą rzecz, stykając nasze usta...

"Nie!!!" - pomyślałem, budząc się.

Nie, nie, nie! To się nie może zdarzyć!

Zaraz, co? Polska?!

On tu jest, on tu jest!

-Co ty tu robisz?!?!??!!! - krzyknąłem, oddalając się pod ścianę

-Przepraszam! - powiedział łamiącym się głosem, szybko wychodząc z pokoju.

Co tu do cholery się wydarzyło?

Czy to był kolejny koszmar?

Wytarłem ręką pot z czoła, ciężko oddychając. Skoro to nie była prawda, do dlaczego on tutaj był?!

Szybko wstałem i ubrałem się, następnie biegnąc do kuchni i wlewając wodę do czajnika elektrycznego. Następnie go włączyłem.

Potrzebowałem napić się czegoś cieplejszego, odstresować się.

Mam już dosyć tego życia, ja w ogóle nie wiem co się ze mną dzieje. On naprawdę jest jakiś walnięty, zaczął mnie już nawet nawiedzać w snach!!! To dlatego, że był obok mnie!

Uspokój się Niemcy, uspokój się....

-Sheiße! - krzyknąłem, waląc szklanką w stół.

Jak ja mam się uspokoić?

Gdy woda była już ciepła, wyłączyłem czajnik i zalałem nią herbatę. Później wyjąłem torebkę, aby herbata nie była mocna i wyrzuciłem ją do kosza.

Z tą herbatą poszedłem do swojego pokoju, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

Dzień w dzień dosłownie nie wiem.

Gdy byłem z rodzeństwem, to życie było chociaż ciekawsze.

Postanowiłem napić się trochę herbaty nie zwracając uwagi na to, że jest jeszcze gorąca.

Czekaj, czemu ona jest taka gorzka?! Znów zapomniałem posłodzić?

Zrezygnowany wstałem i otworzyłem drzwi. Na korytarzu zatrzymałem się w miejscu, słysząc... Płacz?

Wydawało się, jakby dobiegał z pokoju polski.

Może potraktowałem go zbyt surowo?

Ale on...

-wszystko w porządku? - zapukałem do drzwi.

-Idź sobie! - krzyknął - nie chcę cię widzieć na oczy!!!

Tryb antisocial włączony, huh?

Nie zamierzałem zwracać uwagi na jego płacz, po prostu otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Jak szybciej wyleczę jego depresję to szybciej będę w domu.

-Co ty tu robisz? - spytał się cichym głosem, cicho płacząc.

-Oddycham - odpowiedziałem - a tak na poważnie, co ci się stało?

-nic.

Ahh. No tak, płacze bez powodu?

-widzę, że coś ci jest. W ogóle to teraz zamierzam wykorzystać moje pytanie - powiedziałem, nawiązując do naszej gry - dlaczego leżałeś w moim łóżku?

-Ja... - ponownie spuścił głowę w dół, trochę się rumieniąc - przepraszam, to się więcej nie powtórzy.

-To nie jest wytłumaczenie.

-po prostu potrzebowałem bliskości - zarumienił się mocniej - nie myślałem, że może ci to przeszkadzać.

-to więcej tak nie rób - odpowiedziałem zażenowany.

-Jasne.  Teraz czas na moje pytanie.

-no?

-Dlaczego rozmawiałeś na mój temat z twoim ojcem? Miałeś tak nie robić...

Sheiße. Nie powinien był wiedzieć. Następnym razem będę rozmawiać po niemiecku.

-Musiałem mu przekazać pewne informacje, on mnie tutaj przysłał po to, byn ci pomógł i on tym wszystkim kontroluje - próbowałem wyjaśnić tak, by ten debil zrozumiał - musiałem mu to powiedzieć.

-Aha... - odpowiedział smutno - możesz już pójść stąd?

-Nein - odpowiedziałem, siadając obok niego na łóżku i nie ruszając się.

-co?

-Nie.

-dlaczego?

-Bo nie.

Dlaczego by go trochę nie podenerwować?

Bez ostrzeżenia objąłem go i przytuliłem. Chłopak się wzdrygnął.

-zostaw mnie w spokoju! - uderzył mnie z całej siły w ramię i uciekł, zamykając się w łazience. Następnie usłyszałem, jak zaczął strasznie kaszleć.

Matko, co się z nim dzieje?!?!

Jego przypadek jest taki zadziwiający, że chyba nawet w tej cegle nie znajdę na to odpowiedzi.

Dlaczego w ogóle muszę siedzieć tu zamknięty?! Też chciałbym gdzieś wyjść!

-Wychodzę! - krzyknąłem, wychodząc.

Postanowiłem przejść się do pobliskiego sklepu. Dziesięć minut drogi, git.

Po drodze rozmyślałem dużo o tej sytuacji... W ogóle ostatnio coraz więcej myślę i mniej mówię. Od tego naprawdę da się ześwirować. Teraz już nie dziwię się, że Rzesza jest, jaki jest.

W sklepie wybrałem sobie Lays'y paprykowe, duża paczka. Poza tym wziąłem trzy gumy turbo.

Postanowiłem za to zapłacić pieniędzmi, które dostaję co miesiąc od Rzeszy.

Jestem ciekawy, ile ojciec polski płaci mu za takie 'leczenie' polski.

Zapłaciłem za zakupy i wyszedłem ze sklepu, jednak jeszcze nie zamierzałem wracać do domu.

Polska jest nieprzewidywalny. Raz klei się do mnie jak kleszcz, a raz zachowuje się jakbym był jakimś największym złem istniejącym na tej planecie, czy w ogóle w tym wszechświecie.

Zwykle jest cichy, jednak nie zawsze.

To jest dziwne.

-Германия! (Niemcy!) - usłyszałem.

Już od razu wiedziałem, kto to.

Mój dobry, szkolny przyjaciel Rosja.

Mimo, że niewiele osób chciało się ze mną zadawać przez to, że zadaję się z Polską to on akurat nie zwracał na to uwagi.

-Rosja! - krzyknąłem - zabierz mnie stąd. Obojętnie gdzie, nie chcę już tu być.

W odpowiedzi rusek uśmiechnął się.

Perspektywa trzeciej osoby.

Zrobił coś nie tak? Może był dla niego zbyt surowy?

Już sam nawet nie potrafił wytłumaczyć swoich zachowań. Nie wiedział, dlaczego tak się czuje.

Mimo, że nie ufał swojemu 'lokatorowi' w pełni, wciąż się o niego martwił. Jest już 19, a go wciąż nie ma. wyszedł dokładnie pięć godzin temu i nie wrócił, zostawiając telefon.

"To twoja wina!" Usłyszał. Rozejrzał się dookoła, szukając źródła dźwięku.

"Widzisz, co narobiłeś? Twój ojciec na pewno nie będzie zadowolony"

"przestań!!" Krzyknął, zakrywając uszy i ciężko oddychając "zostaw mnie w spokoju!"

Jego serce zaczęło bić szybciej, a jego ciało zaczęła wypełnieniać panika.

"Uspokój się, uspokój... " Pomyślał " to nie miało miejsca..."

Wziął do ręki telefon i postanowił włączyć jakąś piosenkę od swojego ulubionego artysty muzycznego.

Zamknął oczy, wsłuchując się w słowa.

"Things weren't ever meant to end this way
I know I fucked it up enough,
what can I say?
I'm sorry, I can't seem to make you stay
I promise I won't put you through that pain
I wanna be contigo,
but you're not in love with me, so"

Chłopak westchnął, słysząc te słowa.

"I wanna be Contigo"...

Nie znał hiszpańskiego, jednak znał znaczenie tego jednego słowa.

-Jestem! - Usłyszał niespodziewanie.

Jego ciało znów ogarnęła lekka panika. Czuł, że coś jest nie tak.

Wstał i uchylił lekko drzwi do swojego pokoju, niepewnie wychylając się.

Tak jest, coś jest nie tak.

-Dziwny kraj! - Usłyszał, gdy Niemcy go zauważył.

-Co jest? - Powiedział sam do siebie.

-Wróciłem do ciebie - Niemcy oznajmił niewyraźnie "Powinienem ci pomóc, tak kazał mi Rzesza. Jesteś aspołeczny, co powiesz na przytulasa?"

-Niemcy co jest z tobą nie tak?! - Chłopak odsunął się, zamykając drzwi.

W głowie miał jedno pytanie... "Skąd on wziął alkohol?".

Niemcy był wyraźnie pijany.

Polak jeszcze nie był w tej sytuacji, więc niezbyt wiedział, jak się zachować. W filmach mówili, że można wytrzeźwieć po dłuższym śnie, więc pomyślał, że dobrze byłoby ułożyć Niemca do snu.

Lekko otworzył  drzwi, wychodząc. Po drodze lekko kaszlnął, cicho przeklinając.

Niemcy nie może się dowiedzieć.

Zaraz, skoro jest po alkoholu to potem nie będzie niczego pamiętał, prawda?

To doskonała okazja, by to wykorzystać.

-Jestem - wszedł do pokoju Niemca.

-Dziwny kraj!

Nie miał pojęcia, dlaczego Niemiec go tak nazywa. Wiedział, że odstawał od reszty, ale "dziwny"?

Niemcy bez wahania ruszył przytulić go.

Chłopak zamknął oczy i oddał się temu, rumieniąc się. Potrzebował tego, wiedział o tym. Jednak oczywiście jak to on, bał się o tym powiedzieć.

-Już pora spać... - powiedział

-Bitte, nicht... - Niemcy wymamrotał coś, czego Polska nie był w stanie zrozumieć  "ein bisschen mehr..."

-Niemcy! - zrzucił go z siebie - powinieneś iść spać!

-Gut, gut

-Nie rozumiem cię!

-Das ist egal

Po chwili Niemcy znów do niego podszedł, dalej gadając coś w niezrozumiałym języku .

Chłopak spanikował i wyszedł, zamykając się w łazience.

"On mi przecież nic nie zrobi..." Próbował się uspokoić.

"Nic."

"Nawet nie będzie niczego pamiętać."

Polska westchnął i wyszedł z łazienki, widząc Niemca stojącymi pod drzwiami.

-pora już spać - powiedział - chodź do swojego pokoju.

Gdy byli już w pokoju Niemca, Polak zwyczajnie ułożył Niemca do snu i poszedł do siebie, nie zwracając uwagi na gadanie chłopaka w innym języku. Gdy był u siebie, trochę rozmyślał nad czymś jednak później również poszedł spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro