zapoznanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nim się obejrzałem, była 20 i zrobiło się ciemno. W tym czasie dowiedziałem się o ciekawych zaburzeniach jak na przykład zespół capgrasa. Chory obsesyjnie myśli, że jego bliscy zostali podmienieni na tak samo wyglądających nieznajomych, przestaje im ufać, a w skrajnych przypadkach nawet próbuje się ich pozbyć.

Ale nie mogłem ukrywać się wiecznie. O ile problem z piżamą można rozwiązać zakładając jakieś luźne ciuchy, to tego dużego, włochatego kątnika domowego, czyli pająka.. sam nie wypędzę. Że też musiał sobie na mojej poduszce urządzić miejsce do łapania obrzydliwych much! Wolę, żeby komary mnie zjadły, niż żeby to coś żyło w moim pokoju!

Lekko uchyliłem drzwi, ostrożnie wychodząc na korytarz. Ciężko nie było znaleźć pokoju "pacjenta" świrniętego ojca. Jako, iż miał nyktofobię, to w jego pokoju paliło się światło. Ostrożnie uchyliłem drzwi, widząc go rysującego coś na tablecie, chyba graficznym. Gdy mnie zobaczył, dało się zobaczyć przerażenie na jego twarzy. Szybko zakrył się kołdrą.

-odejdź... - odezwał się cicho

Rozejrzałem się po jego pokoju. Również miał łóżko, biurko, szafkę RTV z telewizorem i półkę na książki nad łóżkiem. Zobaczyłem na niej w większości jakieś mangi, w tym jedna miała dwóch mężczyzn na okładce...

-hej... - przywitałem się niepewnie - jestem twoim lokatorem, zostałem tu przysłany przez mojego ojca... Jeśli go widziałeś, to ci współczuję, istny świr. Ale wracając do tematu, to będę ci towarzyszył przez długi czas... Nie jestem źle nastawiony... - starałem się nie brzmieć źle

-wolę być sam - odezwał się, nadal nie pokazując się.

I jak ja mam niby mu pomóc?

-dlaczego? - spytałem się

Nie odpowiedział na moje pytanie. Zamiast tego dostałem tylko "po prostu idź".

-słuchaj, muszę ci jakoś pomóc...

-Nie chcę pomocy! - krzyknął - czuję się dobrze sam.

-jesteśmy stworzeni jako istoty społeczne - powiedziałem

-jestem wyjątkiem.

Czy on zawsze na wszystko znajdzie jakieś odpowiedzi? Jakie to wkurzające...

Dobra. Nie chce zachowywać się normalnie, to nie. Podszedłem i ściągnąłem z niego kołdrę rzucając ją na ziemię, przez co tablet razem z rysikiem spadł na ziemię.

-c-co robisz?

Spojrzałem się na niego. Nie wyglądał najlepiej. Miał pogniecione ciuchy, włosy pozostawione w nieładzie... Nawet nie miał odwagi na mnie spojrzeć.

-chciałem, byśmy zostali przyjaciółmi... - skłamałem. Im szybciej stanie się normalny, tym szybciej wrócę do domu.

-naprawdę? - uniósł niepewny wzrok na mnie.

-tak - odpowiedziałem, wyciągając do niego rękę - jestem Niemcy

Chłopak niepewnie chciał podać mi rękę, lecz się cofnął.

-no dalej, nie zjem cię - zachęciłem go. Niepewnie chwycił moją rękę.

-Polska... - mruknął pod nosem, przedstawiając się.

-ja nie gryzę, połykam w całości - zażartowałem, przez co cofnął rękę. Próbowałem powstrzymać śmiech.

-dobra, chodź, to był żart - wytłumaczyłem, a po chwili usiadłem obok niego, przez co przybliżył się możliwie jak najbliżej do ściany, czyli dalej ode mnie.

-czas się poznać - zacząłem - będziemy po kolei zadawać sobie pytania. Jaki jest twój ulubiony kolor? Mój to Jasny granat

-umm... No... - zaczął niepewnie

-no dalej, to tylko ulubiony kolor. Tu nie głupich odpowiedzi.

-różowy... - mruknął pod nosem

..różowy? Serio? Co prawda słyszałem, że dawniej różowy to był męski kolor, ale już nie żyjemy w średniowieczu...

-aha. Teraz ty zadajesz pytanie.

-to, umm... - zamyślił się - masz dziewczynę?

Czekaj, co?

Skąd takie pytanie? W ogóle co mam odpowiedzieć? Że nigdy nie miałem dziewczyny i nie mam? To trochę wstyd... ale w sumie on pewnie też nigdy nie miał, bo podobno odrzucili go w klasie, a poza tym... nie jestem jakimś mitomanem czy coś. (osoba, która obsesyjnie kłamie)

-nie - odpowiedziałem - A ty?

-też - odpowiedział

-teraz moja kolej. Jaka jest twoja ulubiona książka? Moja to "wojownicy. Bicz, początek legendy". To taka manga o kotach, polecam. Teraz twoja kolej.

Spojrzałem się na chłopaka. Na jego twarzy dało się zauważyć... Rumieniec?

-nie mogę powiedzieć... - odpowiedział

-zasady są takie, że musisz. No dawaj. Nie ma głupich odpowiedzi bez względu na to, czy to książka dla dwulatków, czy jakieś ostre romansidło.

-no, umm... Tak jakby... Muszę mówić?

-tak! Ja ci powiedziałem swoją.

Chłopak odwrócił się w drugą stronę, zakrywając twarz rękoma.

-to... Taka gejowska manga...

Oh.

-tytuł? - spytałem się. Nie chcę go torturować, tylko się z nim integrować, aby stał się normalny. Poza tym ciekawość też mnie zżera...

-nie znasz, nie czytasz takich mang - odpowiedział

-no i? A ty znasz serie książek "wojownicy"?

-nie - odpowiedział.

Muszę to od niego wycisnąć. Choćby to miało przypominać tortury... Czekaj, żebym nie stał się taki jak ojciec...

-no właśnie. Dawaj, mów.

***

Muszę. To. Sprawdzić.

Po uzyskaniu od niego odpowiedzi przestałem go męczyć i się pożegnałem, aby po chwili pójść do pokoju. Rozpakowałem laptop i położyłem na biurku, podłączając go do kontaktu, a następnie go włączając. Szybko włączyłem chrome by dowiedzieć się, dlaczego go to tak zawstydzalo.

"Sasaki to miyano" - wpisałem w wyszukiwarce. Szybko wyświetlił mi się tytuł. Po chwili przeczytałem, o czym to jest...

Aha. po prostu jakieś gejowskie romansidło. dziwne jak na niego.

Zamknąłem laptopa i położyłem się na łóżku. Teraz będą mi się śnić koszmary...

Po chwili przypomniałem sobie o pająku i odwróciłem się w stronę laptopa... Leżał sobie na poduszce, patrząc się swoimi wielkimi ślepiami na mnie, jakby chciał mnie pożreć... Szybko wstałem cudem powstrzymując chęć krzyczenia i wyszedłem z pokoju. Nie mam wyjścia, muszę poprosić go o pomoc... Jak mu było... Polska?

Niepewnie wyszedłem z pokoju, kierując się w stronę pokoju chłopaka.

-halo, jesteś...?

-co chcesz? - odpowiedział niepewnie

-wiesz, bo... - nie wiedziałem jak to ująć, by nie wyjść na ciotę - w moim pokoju jest pająk, a ja mam arachnofobię....

-zaraz będę. Idź.

Nie, na pewno nie wejdę do tego pokoju. Zamiast tego stanąłem na korytarzu przed drzwiami, czekając na chłopaka. Wyszedł po pięciu minutach.

-m-mógłbyś odejść... Dalej? - spytał się. Zrobiłem tak, jak chciał. Po chwili chłopak otworzył drzwi do "mojego" pokoju i wszedł do środka, po dosłownie dziesięciu sekundach wychodząc z czymś w dłoniach.

-masz tam... Pająka? - spytałem się

-chcesz zobaczyć? - podsunął do mnie ręce otwierając je. Odruchowo się odsunąłem, upadając.

-ah... - złapałem się za głowę.

-przepraszam, nie chciałem! - wypuścił stworzenie diabła na ścianę i kucnął obok mnie.

-to nie twoja wina - odpowiedziałem

-ale gdybym nie wziął tego pająka...

-to nie twoja wina.

Po chwili wstałem i wszedłem do pokoju. Jest już 23:14. Najwyższa pora iść spać. Przebrałem się w jakieś luźne ciuchy mające służyć za "piżamę" której nie wziąłem z domu i wziąłem do ręki moją szczoteczkę i kubek do mycia zębów z pastą. Z takim zestawem do mycia zębów skierowałem się w stronę łazienki, którą nie było trudno znaleźć. Paliło się tam światło.

Drzwi były uchylone. Gdyby nie było słychać odgłosu mycia zębów to zapewne pomyślałbym, że korzysta z kibla.

Ostrożnie otworzyłem drzwi, wchodząc do środka. W środku ujrzałem go w różowej, słodkiej piżamie... Spojrzał się na mnie zszokowany.

-to nie tak.. - zaczął

-wcześniej też miałeś różowe ciuchy... - zacząłem -ale to nic złego.

-naprawdę? - odwrócił wzrok, gapiąc się na kafelki stanowiące podłogę - w szkole się ze mnie śmiali, bo lubię różowy...

-naprawdę - uśmiechnąłem się sztucznie, jednak starając się, żeby to wyglądało naturalnie. Chciałbym być już w domu... Jak bardzo...

Umyliśmy zęby i potem szczoteczki do zębów. Już miałem iść do swojego pokoju, gdy zaczepił mnie.

-umm.. - zaczął - czy mógłbyś...

Odwróciłem się w jego stronę. Czego on chce?

Zauważyłem, że znów gapi się na podłogę. Jaki on dziwny...

-co? - spytałem się starając się, by nie brzmiało to wrogo

-bo ja, umm... Nie mogę...

No o co mu chodzi? Dlaczego ojciec kazał mi przebywać z takim dziwakiem? Nie dość, że boi się ludzi, to jeszcze czyta jakieś gejowskie mangi i ubiera się jak pedał. To za dużo dla mnie...

-no powiedz, to nie jest trudne - próbowałem go zachęcić. Po chwili zauważyłem na jego twarzy rumieńce. Matko, czy wszystko, co dotyczy jego interakcji z ludźmi go zawstydza?

-ja boję się ciemności... - wreszcie wydusił z siebie.

Miałem ochotę odpowiedzieć "aha", ale stwierdziłem, że to nie na miejscu. Jeszcze się zabije gdy ktoś powiem mu coś niemiłego, a wtedy na pewno nie wrócę do domu...

-też kiedyś się bałem - skłamałem - to może wolałbyś spać z włączonym światłem?

-nie mogę - odpowiedział - Tata zabronił mi... Prąd jest drogi... Czy mógłbyś więc... - ułożył ręce w geście mówiącym, że to dla niego wstydliwe (jak chyba wszystko?) - położyć się ze mną? Możesz być nawet na drugim końcu łóżka, tylko żebyś był na łóżku...

Co? Niby ja?

-ehh... Skoro tak się boisz... Dobra - zgodziłem się. Tylko dlatego, że chcę jak najszybciej wrócić do domu i opuścić tego psychola. Mam nadzieję, że mnie nie zabije w nocy.

On położył się obok ściany wykręcony do niej, a ja na drugim końcu łóżka wykręcony do przeciwnej ściany, jak najdalej od niego. Miałem plan wyjść do siebie gdy zaśnie, jednak chyba wcześniej usnąłem...

***

rozdział pisany 31.12.2023

upublikowany 9.12.2023

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro