Zniknięcie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


POV. NIEMCY

Za miesiąc już będą święta. Aż ciężko uwierzyć, że jestem tu aż trzy miesiące. Woah.

Rzesza zgodził się, abym na święta wrócił do domu. Wreszcie... ale!

Polska nie ma tyle szczęścia gdyż jego ojciec nie będzie mógł się z nim spotkać, a to oznacza, że będzie spędzał święta u mnie. Porażka... 

Już  pora śniadania, a Polski wciąż tu nie ma. niedługo szkoła, dziś piątek. Znowu nie ustawił budzika?

Zirytowany otworzyłem drzwi bez pukania do jego pokoju by zobaczyć, że... Nie ma go?

Łóżko było puste i pościelone, a obok niego leżał plecak, więc nie mógł pójść na lekcje beze mnie. Nie było nigdzie też żadnej kartki wyjaśniającej jego nieobecność.

W łazience również go nie było.

Postanowiłem zadzwonić do niego przez telefon. Niemal od razu usłyszałem charakterystyczny dzwonek, który dobiegał z jego pokoju. Dziwne. Okazało się, że zostawił telefon na łóżku. 

-Polska! - krzyknąłem. brak odpowiedzi. Powtórzyłem. Znów nic. Może wyszedł na dwór?

Nie. Sprawdziłem i również tam go nie było, ale za to była otwarta furtka od jego domu.

Chyba mam przejebane.

Jeśli on gdzieś wyszedł to mam zadzwonić do Rzeszy? Nie, on nie może się o tym dowiedzieć. To jest dziwne, gdyż on nigdy nie wychodzi z domu sam. A co, jeśli został porwany? nie...

...Czeeekaj! Kiedyś w naszej grze zadałem mu proste psychologiczne pytanie, brzmiące "Gdybyś miał gdzieś uciec, to gdzie?". Odpowiedział, że niedaleko jest jakiś las i tam jest taki mały staw i łąka wraz z huśtawką z deski. Oczywiście mógł skłamać, ale mam nadzieję, że nie. Teraz nie mam pewności gdyż to wciąż może być jakiś "prank" z jego strony, choć to nie w jego stylu. 

Wróciłem do domu i zająłem się swoim, wraz z towarzyszącą mi nutką stresu. Postanowiłem już opuścić ten dzień w szkole. Hmm, co przejrzeć w telefonie.. Tiktok? nie... Instagram? Nie. Twitter, Reddit, Youtube, Likee? jakoś też nie... nie mogę się na niczym skupić.

Już po piętnastu minutach postanowiłem wziąć kurtkę wraz z telefonem na wszelki wypadek i wyszedłem z domu, kierując się do pobliskiego lasu przy użyciu google maps. Czasem spacerowaliśmy razem po okolicy, ale nigdy nie widziałem żadnego lasu?

Zatrzymałem się. Według map mam skręcić w tą podejrzaną uliczkę. Niedługo po tym wreszcie zauważyłem jakieś większe skupisko drzew, jednak trudno było to nazwać lasem. Postanowiłem iść przed siebie. Za tym była łąka, i...

Nie wierzę! On tu jest!

I wyszedł tak bez mówienia mi o niczym?! co za debil!

Ale zaraz, czy to... Skrzydła?

Chłopak wydawał się siedzieć na drewnianej huśtawce przymocowanej na gałęzi drzewa i patrzeć przed siebie na jakiś zbiornik wody, oraz drzewa. Nic specjalnego. 

Podszedłem bliżej, aby przyjrzeć się jego skrzydłom. Nie widziałem jeszcze czegoś takiego...

-Niemcy?!

Sheße.

W tym momencie doświadczyłem czegoś dziwniejszego, bowiem skrzydła chłopaka po prostu rozpłynęły się w powietrzu, zostawiając za sobą resztki białej... magii? Przez parę sekund. wow.

-Dlaczego wyszedłeś? - podszedłem do niego zirytowany - miałeś iść do szkoły.

-Wiem... - odpowiedział - chciałem po prostu pobyć trochę sam. Tak w ogóle to jak mnie znalazłeś?

Mówiąc to zatrzymał huśtawkę, jednak wciąż na niej siedział. Trochę zakasłał, zasłaniając usta i cicho pod nosem przeklinając? Jeśli dobrze zrozumiałem.

-Tamjemnica - odpowiedziałem, patrząc się na miejsce, gdzie jeszcze niedawno były skrzydła.

Gra w pytania.

-Przy okazji, teraz czas  na twoje pytanie.

-Serio jeszcze w to gramy?

-Tak. 

-No to czekaj, muszę pomyśleć.

Mówiąc to spojrzał się przed siebie, ponownie obserwując krajobraz znajdujący się przed nim. Jednak myślami był gdzieś indziej.

-Dlaczego wtedy mnie przytuliłeś?

I teraz mam mu się tłumaczyć?!

-Miałem zły dzień. Mówiłem, zapomnij o tym. Teraz moja kolej, dlaczego ukrywasz przede mną swoje skrzydła?

Po usłyszeniu tego pytania chłopak odruchowo odsunął się na koniec huśtawki dalej ode mnie.

-Musisz wiedzieć?

-tak.

-Ja... Nikomu ich nigdy nie pokazywałem, poza Ron'em oczywiście. Nie lubię, gdy ktoś na nie patrzy.

-Są ładne - Stwierdziłem - mógłbym je zobaczyć?

-Ja... - chłopak zarumienił się - Dobrze, ale nie zbliżaj się.  Mogę ci zaufać?

-Jasne - odpowiedziałem bez zastanowienia.

Po chwili znów ujrzałem te białe cząsteczki, i skrzydła... po prostu pojawiły się.

-Jak to robisz? - spytałem się zafascynowany, powoli podchodząc bliżej i nie spuszczając z nich wzroku

-Po prostu myślę o tym, aby się pojawiły... Niemcy? Nie dotykaj!!! Nie!

***

31.12.2023

Szczęśliwego nowego roku!
Rozdział dość krótki, ale następny będzie dłuższy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro