[7]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy tylko otworzyła oczy, zrzuciła z siebie kołdrę, wstała z łóżka i podbiegła do okna. Odsłoniła rolety, a jej oczom ukazało się ciemne niebo pokryte szarymi chmurami. Dziewczyna nie musiała wychodzić na dwór, by wiedzieć, że na zewnątrz jest zimno i wieje mocny wiatr. Świadczyły o tym kołyszące się na boki drzewa oraz brak słońca. River ponownie zasłoniła okno, po czym udała się do łazienki. Umyła twarz, rozczesała ciemne włosy i szybko poszła ubrać buty. Gdy tylko wzięła klucze, wybiegła z domu w nadziei, że zdąży dotrzeć do jadalni przez ulewą. Na szczęście padać zaczęło kilka sekund po tym jak otworzyła wielkie drzwi prowadzące do Freddy Family Dinner. Odetchnęła z ulgą i dopiero po chwili zorientowała się, że w jadalni jest bardzo ciemno, tak jakby wywaliło korki. Idąc w stronę sali głównej, słyszała tylko swoje kroki oraz cichy oddech, brzmiący teraz jak echo.

Dopiero gdy dotarła do sali zrozumiała, dlaczego w całym budynku jest tak dziwnie. Wszystkie dzieci włącznie z dorosłymi stały przy scenie i na coś wyczekiwały. Zaciekawiona River również podeszła bliżej i oparła się o ścianę. Kilka słabych reflektorów oświetlających scenę na chwilę zgasły, by po chwili ponownie się włączyć. Jednak teraz nie oświetlały one pustej sceny, a wielkiego, czerwonego robota. Brunetka widząc lisa o mało nie zemdlała. Nie była to wcale halucynacja, ani sen, on naprawdę tam był. River po raz pierwszy od bardzo dawna podbiegła tak blisko sceny, że aż dosłownie mogła oprzeć ręce na podwyższeniu.

Nagle zza kurtyny wyszedł ojciec dziewczyny z mikrofonem w ręce. Mężczyzna zaczął mówić coś do dzieci, jednak ona go nie słuchała. Całą swoją uwagę poświęciła lisowi, który nie wiedzieć z jakiego powodu znalazł się w jadalni.

- Co powiecie na to, by pokazać mu jego nowy dom? - Zapytał mężczyzna, a wszystkie dzieci krzyknęły chórem z zadowolenia.

O dziwo robot sam wiedział co ma robić. Bez jakiejkolwiek pomocy zszedł ze sceny, ominął wolnym krokiem gromadkę dzieci i ruszył w stronę fioletowej kurtyny. Dzieciaki pognały za animatronikiem, jednak River została na swoim miejscu.

- Jak? - Spytała cicho, spoglądając w stronę ojca - On nie działał - Dodała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Masz racje... - Westchnął, schodząc ze sceny - I nie wiem dlaczego zadziałał. Kiedy wróciłem do domu, ponieważ zapomniałem ważnych papierów, zszedłem jeszcze na chwile do pracowni. Już zza drzwi usłyszałem ciche szuranie oraz dźwięk przewracanych rzeczy. Dopiero kiedy wszedłem do środka zrozumiałem, że nie była to mysz, a stojący dosłownie kilka centymetrów ode mnie animatronik. Maczałaś w tym palce? - Zapytał znienacka, a dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

- Kiedy próbowałam go włączyć nawet nie drgnął - Oznajmiła.

- Czasami trzeba trochę poczekać. Pamiętaj, że to maszyny, a nie ludzie - Zaśmiał się - Tak czy inaczej, to niesamowite. Ja przez kilka lat się z nim męczyłem, a ty dałaś radę w taki krótkim czasie. Dziękuję - Odrzekł, przytulając córkę. Dziewczyna odwzajemniła uścisk, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- To nie są tylko maszyny - Westchnęła cicho.

- Co? - Zapytał zdziwiony.

- Nic - Uśmiechnęła się, odwracając głowę w stronę Pirate Cove.

Kiedy większość dzieci odeszła od lisa i zajęła się jedzeniem pizzy oraz bawieniem z pozostałymi robotami, brunetka wolnym krokiem podeszła do czerwonego robota. Niepewnie wyciągnęła dłoń i delikatnie przejechała nią po jego pyszczku. Lis wydał z siebie głos podobny do warczenia, po czym uniósł swój hak i pomachał nim.

- Jest piękny nieprawdaż? - Odrzekł mały chłopiec, który stanął obok River. Na oko miał może z dwanaście lat.

- Tak - Odpowiedziała, odsuwając dłoń. Spojrzała w stronę młodego chłopaka, który wszedł na podwyższenie i stanął kilka milimetrów od robota - Nie idziesz bawić się z przyjaciółmi?

- Właśnie to robię - Odparł, zdejmując z animatrona kapelusz.

River nic nie odpowiedziała. Jeszcze raz spojrzała na rudego chłopca bawiącego się z lisem, po czym odwróciła się i powoli zaczęła zmierzać w stronę sceny, na której stała reszta robotów.

------------------------------------
Wiem, że trochę po czasie, ale chciałabym wam złożyć życzenia wielkanocne. Miałam to zrobić wczoraj, ale nie zdążyłam napisać rozdziału, a nie chcę zaśmiecać tej książki jakimiś zbędnymi notatkami. Tak więc życzę wam wesołych świąt Wielkanocnych oraz wesołego lanego poniedziałku ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro