[9]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunetka związała szybko włosy w koka, po czym chwyciła w ręce wielki karton i przeniosła go na scenę. Otworzyła pudło i zabrała się do przeglądania jego zawartości. Znalazła w nim balony, czapeczki urodzinowe, serpentyny, kolorowe wstążki i inne dekoracje. 

- Skąd to wszystko masz? - Zapytał po chwili Luke, który skończył zawieszać na scenie czerwoną kurtynę.

- Znalazłam to wszystko na zapleczu. Wydaję mi się, że kiedyś ktoś już tego używał i po prostu to tutaj zostawił - Oznajmiła dziewczyna, przyglądając się wielkiemu banerowi z napisem "Wszystkiego najlepszego Tony!".

- Myślałem, że twój ojciec zbudował to miejsce.

- On je tylko odnowił. Tak naprawdę nikt nie wie, kto był pierwszym właścicielem - Westchnęła River, jednocześnie wyciągając torbę z kolorowymi balonami - Chyba czeka nas dużo roboty. 

- Też mi się tak wydaję - Zaśmiał się Luke, przeczesując dłonią ciemne włosy. 

***


- Widzisz, a ty myślałeś, że nie damy rady - Zachichotała dziewczyna, przyglądając się ustrojonej jadalni. 

Całe pomieszczenie wyglądało naprawdę niesamowicie. Najbardziej w oczy rzucała się scena. Za trzema animatronikami wisiała czerwona kurtyna oraz duży napis "Wszystkiego najlepszego Tony". Stoły również przystrojone były dekoracjami urodzinowymi. Na każdym znajdowała się zastawa i czapeczki, a do krzeseł przyczepione były balony. Kolorowe reflektory były skierowane na scenę i pirate cove, jednak teraz były jeszcze wyłączone, tak samo jak roboty. 

- Wcale nie twierdziłem, że się nam nie uda tylko, że nie zdążymy zrobić tego dzisiaj - Odparł szatyn, siadając na jednym z krzeseł - Mam nadzieję, że będziesz jutro na urodzinach - Chłopak spojrzał pytającym wzrokiem na River, jednocześnie bawiąc się czerwonym balonem. 

- Jeszcze zobaczę - Westchnęła.

- Masz na jutro jakieś plany? - Zapytał, gdy w tym samym momencie jeden z balonów, znajdujących się obok sceny pękł. Dziewczyna wzdrygnęła się, po czym uniosła jedną brew z zaskoczenia - Nie wiedziałem, że balony mogą same z siebie pękać. 

- Może był za duży - Odpowiedziała szybko dziewczyna, niepewna swoich słów. 

- Tak czy inaczej to było dziwne - Oznajmił Luke, wstając na równe nogi - To co zamykamy jadalnię i idziemy się gdzieś przejść? - Zaproponował, a dziewczyna od razu skinęła głową.

- Najpierw idziemy gdzieś zjeść - Odrzekła brunetka, zamykając budynek. 

- Czy my właśnie nie wychodzimy z restauracji? - Uniósł jedną brew, a ta się zaśmiała. 

- Może i wychodzimy, ale ja nie chcę znowu jeść pizzy, dlatego właśnie idziemy do McDonalda. 

- Rzeczywiście ogromna różnica.

- Nie marudź - Warknęła, wyprzedzając chłopaka - I się ruszaj - Zawołała, jeszcze bardziej przyspieszając. 

***

- Dlaczego Freddy Family Dinner? - Zapytała, popijając czekoladowego shake'a.

- To znaczy?

- W mieście jest wiele ekskluzywnych restauracji, w których mógłbyś urządzić Tony'emu urodziny. Dlaczego wybrałeś jakąś jadalnię na totalnym odludziu? - Wytłumaczyła, a chłopak cicho się zaśmiał.

- Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że to odludzie. Freddy Family Dinner cieszy się ogromną popularnością, poza tym Tony od kilku miesięcy chciał was odwiedzić, ale nigdy nie było czasu - Odrzekł z uśmiechem - Też muszę się ciebie o coś zapytać.

- Pytaj o co chcesz - Odpowiedziała pewna siebie, jednocześnie podpierając podbródek o dłonie.

- Na prawdę nie wiesz, kto zbudował to miejsce? - Zapytał zaciekawiony, przysuwając się do dziewczyny.

- Szczerze to nie mam zielonego pojęcia - Wzruszyła ramionami - Czemu cię to tak ciekawi?

- No wiesz, to trochę dziwne, że pewnego dnia ktoś zostawił to miejsce i już więcej do niego nie wrócił. Nie wydaje ci się to podejrzane? Może tam się coś stało, a właściciel chciał uciec od odpowiedzialności? Nie widziałaś tam nic podejrzanego? - Odrzekł, posyłając brunetce pytające spojrzenie, a ta zmarszczyła na chwilę brwi. 

- Kiedyś... - Zaczęła, wpatrując się prawie martwym wzrokiem w czekoladowego shake'a - Kiedy byłam w lesie razem z tatą, oddaliłam się na chwilę. Dopiero po kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu minutach zorientowałam się, że zabłądziłam. Gdy miałam się zawracać, odnalazłam za drzewami stary budynek. Wyglądał na opuszczony i był naprawdę zniszczony. Jako ciekawe dziecko, podeszłam trochę bliżej i wtedy w oknie zobaczyłam kogoś, a może bardziej coś. Nie pamiętam dokładnie co to było, ale w pamięci pozostał mi złoty kolor.

- Czy ten budynek to...

- Tak to Freddy Family Dinner - Dokończyła za niego - I mimo tego, że przesiaduję tam całymi dniami, to nadal nie wiem co to było, bo już nigdy więcej tego nie widziałam - Dodała, po czym westchnęła ciężko - Wiesz z biegiem lat coraz częściej myślę, że to tylko mi się zdawało. Powiedzmy, że byłam dzieckiem z dość bujną wyobraźnią i często lubiłam coś podkoloryzować - Odrzekła z uśmiechem, a Luke cicho się zaśmiał.

- Wydaję mi się, że powinniśmy już wracać. Możemy dokończyć tą rozmowę na urodzinach, oczywiście jeśli tylko przyjdziesz.

- Tak - Odpowiedziała stanowczo, wstając z krzesła.

- Tak, co?

- Tak, masz rację powinniśmy się już zbierać. 

***

I nagle zgasły wszystkie światła. Całą salę pochłonęła ciemność, a jedynym blaskiem były dwie pary oczu. Wesołe dzieci, które stały obok sceny zaczęły nucić nieznaną melodię, a po sali głównej rozniósł się dźwięk trzasku. Przerażona dziewczyna zaczęła przejeżdżać dłonią po brudnej ścianie, by tylko znaleźć włącznik światła. Gdy tylko się jej to udało, jej oczom ukazał się wielki animatron stojący na scenie. Wpatrywał się w nią swoimi przerażającymi oczami, które nadal błyszczały jak księżyc odbijający się w tafli wody. Jednak nie to było przerażające. Z jego pyska kapała krew, można nawet powiedzieć, że spływała po jego pyszczku niczym strumień wody. Piątka dzieci stojąca obok sceny odwróciła się równocześnie do River. Przestraszona osiemnastolatka, zaczęła powoli wycofywać się, aż w końcu była na tyle daleko, by odwrócić się i uciec. Kiedy złapała za klamkę od drzwi, ta rozpadła się tak samo jak jej ręce, które powoli zaczęły czarnieć i się sypać.

River otworzyła przerażona oczy, jednak za bardzo się bała, by teraz wyjść spod kołdry, a tym bardziej z łóżka. Nastolatka zakryła się pierzyną po sam czubek nosa, jednocześnie wtulając się w pierwszą lepszą poduszkę, leżącą obok niej. Dziewczyna miała złe przeczucia i po raz pierwszy w życiu tak się bała. 

____________

Hej moglibyście mi napisać w komentarzu, czy w rozdziale nie powtarza się tekst i czy na końcu rozdziału jest tekst napisany kursywą, bo ostatnio coś mi się dzieję z wattpadem i rozdziały nie chcą się tak publikować jak powinny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro