Rozdział 003

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Mam dla Ciebie pewną propozycje.

Drgnęła słysząc te ,słowa i niepewnie spojrzała na chłopaka. Z jednej strony wiedziała, że nie powinna mu ufać. Był nieznajomym, który doprowadził do jej wypadku i nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać. Z drugiej strony potrzebowała kogoś godnego zaufania, kto pomoże jej wrócić do domu. Chłopak wydawał się jej przystojny. Miał modnie ścięte ciemne włosy i niezwykłe czarne oczy. Do tej pory zawsze gustowała w blondynach, ale ten całkiem inny chłopak wywarł na niej niezwykłe wrażenie. Z postury był raczej skromnej budowy, ale nie przeszkadzało jej to. Nigdy nie lubiła nadmuchanych mięśniaków. Jego słowa wzbudziły w niej niepokój, a zarazem ciekawość. Zdawała sobie sprawę, że w tym momencie była całkowicie zdana na jego łaskę. On na niej tak samo, jeśli jego przyjaciel miał uniknąć kłopotów. Sytuacja zdawała się patowa.

- Jaką? – przybrała chłodny ton głosu.
Nie chciała na razie okazywać zbytniej sympatii nieznajomemu. Musiała najpierw przekonać się o jego zamiarach.

- Nie wiele o sobie wiemy i na razie niech tak zostanie. – odezwał się, mając nadzieje, że uda mu się zachować anonimowość swojej osoby.
Słyszał o wojnie Wernerów i Chojnackich. Słyszał o ostatnim wypadku z udziałem Adama. Chciał jednak poznać te dziewczynę nie dbając o to, kim była. On nie patrzył na nazwiska. Nie brał udziału w tej śmiesznej wojnie między rodzinami. – Mogę załatwić Ci transport do domu w każdej chwili. Mój przyjaciel może Cię tam zawieźć. Wystarczy tylko, że wskażesz adres.

- Naprawdę byś to zrobił? – spytała nie wierząc, własnemu szczęściu. Pokiwał głową z powagą.

- Oczywiście, że tak. – potwierdził swoje słowa. – Nie jestem jakimś zbrodniarzem. Nie zamierzam cię porywać ani krzywdzić. Jednak wydaje mi się, że chyba nie chcesz wracać zbyt prędko do domu prawda? – zawahała się.
Chłopak jakby czytał jej w myślach. Po ostrej kłótni z bratem najchętniej by w ogóle nie wracała. Poczuła się zakłopotana. Nie była pewna, co powinna zrobić w obecnej sytuacji ani jak się zachować. Nie chciała oglądać teraz Patryka. A przynajmniej nie przez najbliższe kilka dni. Niepewnie przytaknęła jego słowom. – W takim razie proponuje Ci, abyś tu została i wypoczęła jako mój gość. Dom jest obszerny i możemy w ogóle na siebie nie wpadać. Jestem tu z moim przyjacielem, który doprowadził do wypadku, ale jest całkowicie nieszkodliwy i zyskuje przy bliższym poznaniu. – uśmiechnął się do niej łagodnie. – Poza tym lodówka jest pełna zapasów i możesz z niej w każdej chwili skorzystać. W pobliżu znajduje się również stadnina konna. Będziesz tu całkowicie bezpieczna. – wahała się tylko przez chwilę. Nie powinna mu ufać, ale postanowiła to zrobić. Po raz pierwszy zachować się wbrew zdrowemu rozsądkowi. Oddać swój los w ręce tego nieznajomego chłopaka, który wywarł na niej takie wrażenie. Miała nadzieje, że nie będzie tego żałować.

- Mogę zostać. – zdecydowała w końcu. – Niestety nie mam nic innego na sobie poza tym strojem. Mój porywacz nie dbał o takie szczegóły. – skrzywiła się, zdając sobie sprawę, że prezentuje się naprawdę kiepsko.
Jej ubranie musiało ponieść jakieś konsekwencje po szalonej ucieczce, na jaką się zdobyła. Po raz pierwszy zapanowała nad swoim lękiem wysokości, ale nie miała wyjścia.

- Postaram się coś wykombinować. – obiecał jej Filip, podnosząc się z łóżka. – Tymczasem w rogu korytarza znajduje się łazienka. Może będziesz chciała wziąć kąpiel. – Jej oczy zaświeciły się z radości. Marzyła o kąpieli o wiele bardziej niż o jedzeniu. Przez Adama czuła się zbrukana i poniżona, chociaż nie zdołał nic jej zrobić. Potrzebowała zmyć z siebie jego zapach.
Filip doprowadził ją do elegancko urządzonej łazienki. Dotarło do niej, że chłopak musiał mieć bogatych rodziców. Była ciekawa kim był, ale podejrzewała, że na razie się tego nie dowie i szanowała to. Z radością wskoczyła do ciepłej wody z pianą. W łazience było wszystko, czego potrzebowała. Najwyraźniej urzędowały tu wcześniej jakieś kobiety. Znalazła ładnie pachnący szampon i żel pod prysznic. Martwiła się jednak kwestią stroju. Jej jeansy były podarte, podobnie jak ulubiona bluzka. Westchnęła smętnie, owijając się ciaśniej szlafrokiem. Miała szczęście, że nikogo nie zastała w drodze do pokoju. Nie kryła zaskoczenia, gdy spostrzegła poukładane na łóżku kilka rzeczy. Znalazła damskie spodnie, jakieś sweterki i nawet bieliznę. Wyglądały na nowe i nieużywane. Nie miała pojęcia skąd chłopak ,to przygotował, ale była mu wdzięczna. Ubrała się w nowe spodnie i ciemny sweterek. Włosy rozczesała i związała gumką. Nie chciała za bardzo rzucać się w oczy. Gdy zeszła na dół dobiegł ją jakiś przyjemny zapach, aż zaburczało jej w brzuchu. Od wczorajszego popołudnia nie miała nic w ustach. Szybko odnalazła kroki do przestronnej kuchni. Nie kryła zaskoczenia, widząc dwóch chłopaków i drugiego nieznajomego ubranych w fartuchy.

- Znalazłaś zatem ubrania. – Filip odwrócił się na jej widok, uśmiechając.
Ona sama z trudem pohamowała własny uśmiech na jego widok w fartuchu. W powietrzu unosił się zapach aromatycznego mięsa.

- Tak. – pokiwała głową. – Nie masz pojęcia , jak jestem Ci wdzięczna. – Spojrzała na drugiego chłopaka, który spoglądał na nią z ciekawością.
Miała dziwne wrażenie, że już go gdzieś widziała. Był niewiele wyższy od Filipa i lepiej zbudowany. Z wyglądu przypominał jej młodszego brata Kamila. Uśmiechnęła się ciepło do niego.

- Przepraszam za tamten wypadek. – wymamrotał speszony Kacper, widząc na jej głowie fachowo zabandażowany przez Filipa opatrunek. Miał szczęście, że wypadek nie okazał się poważniejszy. Wówczas byłoby naprawdę bardzo źle. Czasami myślał, że miał więcej szczęścia niż rozumu.

- Nic się nie stało. – powiedziała łagodnie, przysiadając się do nakrywanego stołu. – Ten wypadek chyba uratował mi życie. Nie wiem, co powiedział Ci Filip, ale gdyby nie ten wypadek nie wiem, jakby się skończył mój los. – wzdrygnęła się na samo wspomnienie tego, co się wydarzyło. Filip z lekkim uśmiechem postawił na stole apetycznie wyglądające kanapki i kubek z gorącym kakao.
Była tak głodna, że szybko pochłonęła trzy wielkie kanapki. Jedząc obserwowała jak Kacper obierał ziemniaki, a Filip wyjmował mięso z piekarnika. Apetyczny zapach rozniósł się po kuchni.

- Babcia nauczyła mnie gotować. – wyjaśnił na jej pytające spojrzenie. Położył kurczaka i zaczął go kroić na równe kawałki. – Uważa, że prawdziwy mężczyzna powinien umieć gotować. Zmieniły się czasy i podobnie jak samo podejście. – Marta odwzajemniła jego uśmiech, kończąc ostatnią kanapkę.

- Mądra kobieta. – zauważyła.

Nie sądziła, że zacznie się tak rozluźniać w ich towarzystwie, ale podobali jej się. Filip i Kacper byli całkiem inni od ludzi, których znała do tej pory i ta odmienność ją intrygowała i przyciągała. Filip sprawiał wrażenie normalnego i wyluzowanego chłopaka. Szybko nawiązywał znajomości, chociaż miała wrażenie, że był typem nieśmiałka. Natomiast Kacper trzymał się bardziej z boku. Był grzeczny, ale nie wchodził w żadne relacje z nią. Zaczynała powoli się rozluźnić w ich towarzystwie. Obydwaj zabawiali ją przyjemną rozmową i żartami ze swojego życia. Powoli zaczęła zapominać o wszystkim, co złe ją spotkało do tej pory. Nie spodziewała się, że spotka ją coś dobrego. Gdy Filip ponownie zaproponował, by została na kilka dni, zgodziła się bez wahania. Zaufała mu. Peszyło ją jedynie widoczne pożądanie w jego oczach. Nie przywykła do tego, chociaż Sebastian obdarzał ją tym samym. Nigdy nie ukrywał, że jej pragnie i chciałby od tego związku coś więcej. Ona nie była na to gotowa. Zaczęli ze sobą chodzić, gdy skończyła piętnaście lat. Starszy od niej Sebastian był bardziej doświadczony, ale zdawało mu się nie przeszkadzać to, że ona była bardziej nieśmiała i mało otwarta na jego awanse. Teraz dowiedziała się, że myślał zupełnie inaczej. Pasowało mu bycie z nią, gdyż mógł ją zdradzać na okrągło. Skrzywiła się na samo wspomnienie jego widoku w towarzystwie pięknej Arlety. Nie było jej przykro. Sądziła, że będzie cierpieć, ale najwyraźniej jest inaczej. Nie kochała go. Teraz to widziała wyraźniej i bardziej otwarcie. Gdyby była w nim zakochana inaczej by do wszystkiego podeszła. Może nawet, by walczyła. A tak? Po prostu się poddała.

- Jeśli masz chęć zapraszam Cię po południu na przyjemną kąpiel w jeziorze. Na pewno znajdzie się dla Ciebie jakiś kostium. Masz podobną figurę jak moja mama. – zarumieniła się, słysząc ten komplement, ale podobał się jej ten pomysł.
Miała zamiar dobrze się bawić i nie żałować niczego.

***
-No to pięknie się doigrałeś.

Kamil wściekły wtargnął do pokoju zajmowanego przez Patryka. Minęły trzy dni od dramatycznej kłótni Patryka z Martą. Od kiedy Marta wybiegła wieczorem z domu i nie wróciła do tej pory. Nie odbierała telefonu. Nikt nie miał pojęcia, gdzie ona się znajduje. Zaczynał coraz bardziej się przejmować. Rodzicom powiedział, że pojechała do koleżanki i nie zdążyła nikogo powiadomić. Na szczęście uwierzyli i nie zadawali żadnych pytań. – To twoja wina. Nie mogłeś się pohamować prawda? Musiałeś jej ubliżyć?

-Nie panowałem nad sobą zbytnio. – przyznał niechętnie, otwierając puszkę zimnego piwa.
Nie ukrywał, że był zdenerwowany i martwił się o Martę. Nie chciał powiedzieć jej tego wszystkiego, ale nie umiał się pohamować. Gdy odkrył, że zdawała weterynarię, zawładnęła nim jakaś wściekłość. Teraz kiedy miał zamiar ją przeprosić okazało się, że zniknęła. Jeśli jej nie znajdzie będzie musiał podjąć, bardziej drastyczne środki. Miał cichą nadzieje, że do tego nie dojdzie.
-

To Cię nie tłumaczy. – Kamil pokręcił głową. Był wściekły na brata. Radek nie żył i żadne obwinianie się go nie przywróci. Minęły trzy miesiące i musieli się przyzwyczaić i iść do przodu. Nie mogli całe życie wracać do przeszłości. – Nie powinieneś tak robić i już. Ona ma dość wyrzutów sumienia. Obwinia się o śmierć Radka i widziałem jak płakała, po kątach nad jego zdjęciami. Nie sądzisz, że ten dom zamienia się w muzoleum jego pamięci? – Słowa Kamila były brutalne, ale szczere.

Patryk musiał otwarcie przyznać racje bratu. I zrobił to. Nie lubił tego, ale nie miał wyjścia. Cała sytuacja za bardzo go przytłaczała. Gdy późnym popołudniem pojawiła się Magda, przyjaciółka Marty nie miał najlepszego nastroju. Mimo to liczył, że dziewczyna będzie mogła coś podpowiedzieć o Marcie. Magda była ładną, ale skromną dziewczyną. Bardzo często też ubierała się jak chłopak i w ogóle nie wyróżniała z tłumu. On wolał kobiety bardziej otwarte i pewniejsze siebie. Zauważył jednak jak zwracała na niego uwagę i przyglądała mu się ukradkiem. Gdyby nie była przyjaciółką Marty mógłby się nią zainteresować, ale nie należał do wiernych osób. Nigdy nie był dłużej z dziewczyną niż kilka miesięcy. Magda odmówiła alkoholu, gdy zaproponował jej piwo, ale na drinka z sokiem się skusiła. Obserwował ją ukradkiem, gdy usiadła na kanapie.

- Nie wiadomo nic o Marcie? – spytała, upijając spory łyk drinka. Pokiwał przecząco głową i ze smutkiem dosiadł się obok niej.

- Niestety nic. – odezwał się cicho popijając swoje piwo. – Nie wiem, gdzie ona się podziewa. Chyba sprawdziłem wszystkich jej znajomych. – Był coraz bardziej bezradny.

Magda obserwowała go ukradkiem, sącząc swojego drinka. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Miała wrażenie, że zmienił się od śmierci Radka. Stał się bardziej odpowiedzialny i pewniejszy siebie. Znikły gdzieś dawne wybryki. Pamiętała dobrze chwilę, w której go pokochała. To było rok temu. Zachowała się naiwnie wychodząc z domu o późnej porze. Była przekonana, że z psem u boku nic jej nie grozi, chociaż Astor nie należał do zbytnich obrońców. Czuła się jednak bezpiecznie w granicach lasku kabackiego. Niestety popełniła błąd. Dwóch pijanych chłopaków zaczepiła ją, gdy tylko oddaliła się od domu. Astor pobiegł gdzieś samopas i nie mogła liczyć na ratunek. Patryk pojawił się znienacka. Był naprawdę groźny, że przepłoszył pijanych napastników. Nie był wcale wystraszony, że ich było dwóch a on jeden. Mimo tego, że sam nieźle oberwał, to dzielnie się trzymał. Zaprowadziła go do domu. a mamie opowiedziała o całym zajściu. Wspólnie doprowadzili Patryka do porządku. To wtedy przestała się go obawiać i widzieć w nim zagrożenie. Patryk stał się jej idolem, a ona pokochała go całym sercem i żałowała, że nie może być kobietą jakiej oczekuje. Niestety wszystko na to wskazywało, że będzie go kochać skrycie nie mogąc oczekiwać nic więcej. Teraz cieszyła się z tej wspólnej bliskości, chociaż martwiła się o przyjaciółkę. Mogło stać się wszystko.

- Jestem pewna, że Marta jest bezpieczna. – tłumaczyła chcąc zapewnić o tym również i samą siebie. Marta nigdy nie znikała bez słowa.

Miała złe przeczucie, że stało się coś złego. Szczególnie, że Kamil bardzo dokładnie powiedział, co było powodem zniknięcia jej przyjaciółki. Z początku była na niego zła, ale z czasem zaczęła lepiej rozumieć jego postępowanie. Sama nie wiedziała jakby się zachowała, gdyby chodziło o kogoś jej bliskiego. Sama wychowywała się jako jedynaczka i zazdrościła często Marcie tak licznego rodzeństwa.

- Chyba nie jesteś zbyt przekonana o tym prawda? – zarumieniła się, gdy spojrzał na nią inaczej niż dotychczas, ale pokiwała głową.
Często rozumieli się bez słów. Tym razem było tak samo. Niestety ona dla niego była tylko zwykłą przyjaciółką.

- Nie. – przyznała znów cicho.

Między nimi czuć było dziwne napięcie. Nie zareagowała, kiedy Patryk zbliżył się do niej. Sam nie zdawał sobie sprawy, co właściwie robił. Powinien przecież trzymać się od niej z daleka. Była przyjaciółką Marty. Terenem zabronionym dla niego, ale nie umiał się powstrzymać. Jej bliskość rozpalała go. Sama jej obecność sprawiała, że emocje grały mu na nerwach. Do tej pory trzymał na dystans wszystkie kobiety, z którymi spotykał się, ale ona była inna. Znała większość jego myśli i sekretów. Zawsze zwierzał się jej z każdego problemu. Wiedział, że go nie wyśmieje. Ta bliskość nigdy go nie krępowała i zawsze czuł się swobodnie. Teraz mimo tego napięcia, jakie odczuwał, było również tak samo. Ona jedna nie potępiła go za zachowanie z Martą a wręcz przeciwnie. Zupełnie jakby go rozumiała.

- Nie mam pojęcia, co się ze mną ostatnio dzieje. – wyszeptał jej z ustami przy jej ustach. Nie protestowała, gdy czule objął ją i pocałował. To było takie namiętne i niezwykłe. Miała wrażenie, że jej ciało eksploduje. Podniecenie rozniosło się po całym jej ciele. Zadrżała pod tym pocałunkiem. W najmniejszych oczekiwaniach nie wyobrażała sobie takich doznań. I nie mogła uwierzyć, że działo się to naprawdę. – Cholera jasna. – Patryk zaklął pod nosem i oderwał się od niej gwałtownie. Zaskoczona dziewczyna spoglądała na niego, niezbyt przytomnie nic z tego nie rozumiejąc.

- Patryk, co się stało? – spytała cicho drżącym głosem.

Obserwowała jak podniósł się z kanapy i podszedł do stolika, gdzie sięgnął stojącą puszkę. Jednym haustem opróżnił sporą dawkę piwa.

- Nie powinienem był Cię całować. – burknął zły na siebie za ten brak kontroli. Marta nie wybaczyłaby mu, gdyby wykorzystał jej przyjaciółkę i nie chciał tego. Zdawał sobie sprawę, że dziewczyna oczekiwała coś więcej niż przelotnego romansu, a on do tego się nie nadawał. Nigdy nie oczekiwał stałego związku i nie zamierzał tego zmieniać. – Powinnaś przestać mnie w końcu kusić i wodzić za mną swoimi oczami.

- Kusić? – Nie kryła zaskoczenia jego słowami. Do tej pory sądziła, że jest wręcz przeciwnie. – Nigdy w życiu Ciebie nie kusiłam.

- Naprawdę myślisz, że jestem ślepy i nie widzę? – warknął na nią. Znów dały znać o sobie emocje. Tyle że tym razem były naładowane przez sporą dawkę alkoholu. – Sposób, w jaki na mnie patrzysz? To się zaczyna robić nudne. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie jesteś kobietą odpowiednią dla mnie? A może nie wyraziłem się dość jasno? Czy mam wysłać Ci to na piśmie? – Celowo zachowywał się brutalnie. Chciał, aby dziewczyna trzymała się z dala od niego, zanim zrobią coś, czego będą żałować. W jej oczach dostrzegł łzy. Patrzyła na niego tak samo, jak kilka dni temu Marta. Czuł się jak skończony drań, ale nie dbał o to. Najważniejsze, by ona zrozumiała i nie cierpiała za bardzo. Już lepiej, aby go znienawidziła.

- Ja... ... - Nie miała pojęcia jak reagować na takie słowa. Bolało ją to, co mówił, ale miał racje. Nigdy nie będzie taką kobietą, jakie on lubił. Otwartą i zmysłową. – Nie będę Ci się więcej narzucać. – wyszeptała i wybiegła od niego ze łzami.
Patryk zaklął gniewnie, ciskając pustą puszką na podłogę. Był na siebie wściekły. Ostatnim razem nie mógł się pohamować przy Marcie i powiedział jej masę bolesnych słów. Tym razem podobnie zachował się przy Magdzie. Obydwie zranił w ten sam sposób z jednym wyjątkiem. Chciałby Magda trzymała się od niego z daleka. Nie potrzebował kolejnych komplikacji. A jednak, gdy dwa dni temu zignorowała jego powitanie, było mu przykro. Nie umiał przestać o tym myśleć. Niepewność o los siostry, a także zachowanie Magdy dawały mu do wiwatu, że nie dało się tego nie zauważyć. Miał szczęście, że ojciec wyjechał do sanatorium i niczego nie zauważył. Niestety matka była czujna. Nie był zdziwiony, gdy przyszła do niego któregoś popołudnia. Zawsze miał dobry kontakt z rodzicielką i musiała być zaniepokojona jego zachowaniem. Śmierć Radka na wszystkich odcisnęła jakieś piętno.

- Marta zaginęła. – przyznał w końcu niezbyt chętnie. Opowiedział wszystko. O całej kłótni i swoich brutalnych słowach. Był przygotowany na potępienie, ale nie doczekał się tego. Jego mądra matka podeszła do wszystkiego ze zrozumieniem i współczuciem. Nie spodziewał się tego, ale była silną kobietą i niezwykle mądrą.

- Nie możemy dłużej zwlekać Patryku. – powiedziała miękko, rozumiejąc ból starszego syna. On również musiał ciężko przeżyć śmierć brata. Przeżywając ból męża i własny zapomniała na moment o dzieciach. A im też była winna odrobinę uwagi. Była w końcu ich matką. – Jeszcze dzisiaj wyślemy zgłoszenie policji. – pokiwał głową, zgadzając się z matką. Teraz liczyła się każda chwila. Musieli odnaleźć Martę jak najszybciej i sprowadzić całą do domu a on musiał przeprosić Magdę. Miał nadzieje, że nie jest jeszcze za późno na naprawę tego, co zepsuł. W tym momencie niczego bardziej nie pragnął.

***
Dni mijały jej na prawdziwej beztrosce.
Nawet nie zdawała sobie sprawy, że minął tydzień, od kiedy została z Kacprem i Filipem w domku na mazurach. Nie tęskniła za domem i nie myślała o konsekwencjach swego wyskoku. Było jej naprawdę dobrze i cieszyła się wspólnymi chwilami. Powoli też otwierała się przed Filipem. Opowiedziała mu o swoim nieudanym w związku z Sebastianem i oczekiwaniach braci. Nigdy nie była z nikim bardziej szczera niż z nim. A on ją rozumiał. Słuchał z uwagą i nie przerywał. Mimo młodego wieku potrafił wysłuchać i doradzić. Sam o sobie nie wiele mówił, ale nie nalegała. Miała nadzieje, że z czasem się przed nią otworzy. Jedynie Kacper zachowywał wobec niej dystans. Chwilami też miała wrażenie, że jej nie lubi. Kiedyś zwierzyła się z tego Filipowi.

- Nie przejmuj się nim. – machnął ręką na jej podejrzenia. – Kacper nie ufa kobietom. Większość z nich z reguły trzyma na dystans. – pokiwała głową i uśmiechnęła się. Zadrżała, gdy objął ją i przytulił do siebie. Jego ręka pogładziła jej plecy. Do tej pory trzymała go na dystans. Ich wzajemna bliskość ograniczała się do drobnych gestów. Mimo to ciągle coś ją ciągnęło do niego. Tym razem nie odsunęła się jak do tej pory. Pozwoliła, aby ręka chłopaka wsunęła się pod jej bluzkę i pieściła gładkie ciało. Jęknęła cicho z rozkoszy.

- Podoba Ci się prawda? – spytał szeptem podniecony jej reakcją.

Byli sami w domu. Kacper pojechał do miasta i zostali całkiem sami. Pokiwała głową, czując jak bardzo jest przy nim otwarta. Podobało się jej to, co z nią robił i pragnęła więcej. Nie była dotąd tak otwarta na pieszczoty jak właśnie teraz. Czuła się w pewien sposób wyzwolona przy nim i odważniejsza. Wiedziała, że on jej nie skrzywdzi i nie zrobi niczego, czego by nie chciała.

- Tak. – przyznała mu cicho, skromnie spuszczając głowę. – Nigdy jeszcze nie czułam czegoś takiego. To jest niesamowite. – Na to wyzwanie Filip poczuł jak jego ego wzrosło o kilka procent. Nie chciał jej zbytnio wystraszyć. Wyczuwał, że jest spięta i niepewna swojego uroku. Postanowił działać najdelikatniej jak umiał. To Marta była dziewczyną, która miała odczuwać przyjemność. Sprawnymi rękoma zsunął jej koszulkę odsłaniając zgrabne piersi. Nie protestowała. Pojękując cichutko, poddawała się jego namiętnym pocałunkom. Jej ciało żwawo reagowało na jego dotyk. Podobało mu się to. W swych reakcjach była niezwykle niewinna. Nie spodziewał się tego. Przez cały tydzień zachowywała się prowokacyjnie i kusząco względem niego. Zachowywała się tak jakby to ona miała zamiar go uwieść, a nie on ją. Tym razem nie liczył na zwykły seks. Mimo przeszkód wiedząc, kim jest ta dziewczyna zdawał sobie sprawę, że to coś wyjątkowego. Coś, czego nie mógł stracić. Kilka razy w ciągu tygodnia podchodził z zamiarem powiedzenia jej prawdy o sobie. Ona była z nim niezwykle szczera. On chciał odpłacić się tym samym. Niestety obawiał się jej reakcji i tego, że porówna go do jego brata. Nie zdziwiłby się, gdyby tak zrobiła. W końcu z jego rodziny nie spotkało jej nic dobrego. Dlatego zachowywał się w ten sposób. Obiecał sobie, że później jej wszystko opowie. Próbował też zachować swoje pragnienie, ale było silniejsze od niego. Ona sama rozpalała go swoją osobą i nie mógł już dłużej czekać.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? – spytał cicho, na moment odrywając usta od naprężonego pieszczotami sutka. Pokiwała głową. Nie wahała się. Z Sebastianem nie mogłaby tego zrobić, ale z Filipem to było co innego. Była otwarta i gotowa na nowe wyznania. Nie chciała być dłużej zasuszoną dziewicą, za jaką uważał ją Sebastian. Pragnęła się wyzwolić i to właśnie dawał jej Filip.

- Tak. – wyszeptała, drżąc z podniecenia.

Nie zauważyła, kiedy wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko do sypialni, którą zajmowała w drodze, pozbawiając dalszej części ubrań. Po raz pierwszy była taka otwarta i odważna. Podobało jej się to, co z nią robił. Filip zdawał się śmiało pokazywać jej swoje uczucia. Nie czuła jeszcze czegoś takiego jak do tej pory. Jęknęła głośno, wciągając powietrze, gdy znów językiem dotknął jej sutka. Poczuła przyjemne mrowienie rozlegające się po jej ciele. Ręce pieściły jej uda ocierając się o jej kobiecość. Czuła żar podniecenia.

- Otwórz się dla mnie. – szeptał jej do ucha Filip pragnąc, aby nie tłumiła swoich uczuć. Widział jak walczy ze sobą i chciałby się wyzwoliła. Nigdy jeszcze nie spotkał tak nieśmiałej, a zarazem namiętnej kobiety. Czuł jakby pierwszy raz przeżywała orgazm. To było dla niego bardzo dziwne. Sprawiała wrażenie niewinnej i naiwnej kobiety a w dzisiejszych czasach to było przecież niemożliwe. – Czy mogę zadać Ci pewne pytanie? – szepnął tchniony własnym odkryciem. Wolał wiedzieć zawczasu niż miałby sprawić jej jakiś ból. Jeśli mógł tego uniknąć to właśnie w ten sposób. Musiał poznać prawdę. Zaskoczona Marta spojrzała na niego niezbyt przytomnie, ale pokiwała głową. W jego głosie wyczuła, że to musi być ważne skoro przerwał te cudowne pieszczoty. – Musisz tylko obiecać, że będziesz ze mną całkowicie szczera. Nie robię tego po to, by Cię zawstydzić, ale dla Twego dobra.

- Nie rozumiem, o czym mówisz? – spojrzała niepewnie na chłopaka.
Nie rozumiała nagłej zmiany nastroju z jego strony i czuła się trochę zagubiona. Próbowała wyczytać coś z jego twarzy, ale pozostawała niewzruszona. Wydawał się jej jakiś spięty i tajemniczy zarazem.

- Po prostu chce byś była ze mną uczciwa, gdy Cię o coś spytam. – skinęła głową. Domyślała się, że musi być to dla niego bardzo ważne, a więc się zgodziła. Zresztą należała do osób, które z reguły brzydziły się kłamstwem. Dla niej nawet najgorsza prawda była lepsza od słodkiego kłamstwa. Zresztą zawsze uważała, że każde kłamstwo wyszłoby na jaw. – Czy byłaś kiedyś z mężczyzną w sposób, w jaki zamierzamy być razem? Czy kochałaś się z kimś kiedykolwiek? – zastygła zaskoczona słysząc to pytanie z jego ust. Nie spodziewała się, że ośmieli się ją o to zapytać. Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem w oczach. Poczuła lekkie zakłopotanie. Jak Filip zareaguje na jej wyzwanie? Czy powinna skłamać, aby jej nie wyśmiał? Zdawała jednak sobie sprawę, że i tak by odkrył czy skłamała, czy nie, a potem mógłby się zezłościć, że go okłamała.

- Nadal jestem dziewicą, jeśli o to pytasz. – odezwała się cicho skromnie spuszczając głowę, aby ukryć rumieńce na twarzy. Nie widziała błogiego uśmiechu na jego twarzy. Był zaskoczony tym wyzwaniem, ale podobało mu się ono. Nie spodziewał się, że przez przypadek odkryje taki skarb. Młoda dziewczyna, która była niezwykle piękna i okazała się dziewicą. Dla niego to zaskakujący, ale miły dar. – Czy to coś zmienia między nami?

- Ależ skąd. – delikatnie pocałował ją w czoło. – Nie zrobię nic, czego byś nie chciała. Pytanie tylko czy jesteś pewna, by zrobić to ze mną? Nie uważasz, że swój pierwszy raz powinnaś zrobić z kimś, kogo pokochasz? – wstrzymał oddech niepewny nad jej odpowiedzią. Dawał jej szansę, gdyż nie chciał, aby czegokolwiek żałowała. Mimo to obawiał się, gdyby zdecydowała się wycofać.

- Chce to zrobić właśnie z Tobą. – wyszeptała pewna swoich słów, ale i też zaskoczona. Nigdy jeszcze nie była tak śmiała względem żadnego mężczyzny, ale czuła, iż to jest ten właściwy. Nie chciała się wycofywać, nawet jeśli dawał jej szansę. – I nigdy nie będę tego żałować. Bez względu na to, co między nami się wydarzy. – Na twarzy Filipa pojawił się szeroki uśmiech, gdy usłyszał te deklaracje.

Wiedział, że mówiła prawdę. Wyczuwał szczerość w jej słowach. Znów powrócił do namiętnych pieszczot. Wyginała się i prężyła pod jego dotykiem nie hamując okrzyku rozkoszy. Pobudzał jej kobiecość, a gdy była gotowa wszedł w nią zdecydowanym mocnym ruchem tak, aby sprawić jej, jak najmniej bólu. Jęknęła, gdy przebił się przez barierę dziewiczą. W jej oczach pojawiły się łzy, które scałowywał z twarzy.

- Już dobrze kochanie... - szeptał, drżąc z podniecenia.

Chciał ją najpierw ukoić, aby przestała odczuwać ból. Chciał jej dać jak najwięcej z siebie. Gdy przywykła do jego obecności w jej wnętrzu sama zaczęła poruszać biodrami, oczekując jakieś reakcji z jego strony. Dla Filipa to był znak. Wydobywając z siebie jęk, zaczął poruszać się biodrami w jej wnętrzu. Marta miała wrażenie, że zwariuje. Nie sądziła, że seks może być taki niesamowity. Do tej pory unikała spełnienia z obawy tego, co może ją spotkać. Jej ciałem wstrząsały dreszcze i miała wrażenie, że płonie żywym ogniem. Unosiła się i opadała w miarę ruchów Filipa. To on nadawał tępo jej odczuciom. Fala orgazmu przeszyła ją z niesamowitą siłą. Nie powstrzymywała głośnego okrzyku, który wydobył się z jej gardła. Filip dołączył do niej dając upust swoim emocjom. Przytulał do siebie jej rozdrgane ciało dając jej przyjemne ukojenie. Cała drżała w jego objęciach, a on całował ją długo i namiętnie. Nigdy wcześniej nie przeżył czegoś tak cudownego. Ona również nie. Oboje czuli się jak nowicjusze w tej dziedzinie. Marta nieśmiało obserwowała zasypiającego w jej ramionach Filipa. Nie spodziewała się tego wszystkiego, co ją spotkało. Porwanie przez Adama okazało się chyba najlepszą rzeczą, która mogła ją spotkać. Czuła się naprawdę wspaniale i inaczej niż do tej pory. Była ciekawa czy, gdy wróci do domu ktoś dostrzeże w niej te zmianę. Czy widać po kobiecie cokolwiek, gdy przeżyła swój pierwszy raz? Miała nadzieje, że nie, bo głupio byłoby jej, to wszystko tłumaczyć a zdawała sobie sprawę, że bracia nie zrozumieliby tego. To na szczęście był bardzo odległy czas. Zasypiała w jego ramionach ze szczęśliwą myślą, że nigdy nie będzie żałowała tego, co zrobiła. Wręcz przeciwnie czuła się jakby to była najlepsza decyzja w jej życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro