Rozdział 012

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Hej półperełki!
Zapraszam serdecznie na nowy ciepły rozdział. Mam nadzieję iż bardzo wam się podoba. Teraz jak czytam tę historie jestem zaskoczona iż coś takiego powstało spod mojego pióra. Z jednej strony lubię te historię. Byłam wtedy młodą nastolatką. No cóż. Teraz widzę progres swojego pisania, chociaż często popełniam te same błędy.

Jak się czujecie w czasie epidemii? Mam nadzieję, że siedzicie ciepło w swoich domach.

***

Patryk kipiał z wściekłości.

Do tej pory sam wybierał sobie sprawy, którymi miał zamiar się zajmować. Z góry odrzucał bogatych klientów, którzy prawdopodobnie próbowali zwalić winę na biednych ludzi. Gdy dowiedział się, że Sebastian przyjął sprawę oszustwa maklera giełdowego nie krył swojej złości. Z hukiem wparował do gabinetu chłopaka. Od kiedy postanowili zacząć współpracę nic się nie układało. Z dawnej przyjaźni nie wiele pozostało.

- Jak śmiałeś za moimi plecami przyjąć tego klienta. – wybuchł przy wejściu trzaskając drzwiami. Sebastian gwałtownie odwrócił się od młodej sekretarki jasnowłosej Zuzanny, którą zatrudnił na miejsce poprzedniej. Patryk nie przepadał za nią. Za wszelką cenę próbowała go uwieść i w dodatku była strasznie głupia. Po za ładną buzią nie prezentowała ze sobą nic nadzwyczajnego, ale obserwując jego umizgi zaczynał rozumieć, czemu właśnie ją Sebastian zatrudnił. – Odmówiłem temu klientowi. Nasza firma nie reprezentuje oszustów.

- Mam zamiar udowodnić, że nie jest oszustem. – odparł spokojnie Sebastian nie przejmując się wybuchem gniewu Patryka. Ani słowem nie powiedział też o kilku procentowym napiwku, który otrzymał w zaliczce od mężczyzny. – Pomyślałem, że kancelaria mogłaby zarobić. Domyślam się, że próbujesz zmienić wizerunek tej kancelarii, ale biorąc podrzędne sprawy nie postawisz jej na nogi. – Uważnie przyjrzał się przyjacielowi. Patryk zmienił się, ale w sposób którego trudno mu było opisać. I nie chodziło tu wcale o śmierć Radka, która jemu poszła na rękę. Gdy Radek żył nie chciał słyszeć o współpracy z nim. Nie ufał mu i trzymał go na dystans. Patryka łatwiej przyszło mu przekonać do swoich racji. Po śmierci brata potrzebował wsparcia i towarzystwa. Dał mu jedno i drugie. – To chyba nic złego prawda? – Patryk wahał się nad odpowiedzią. Próbował odzyskać dobre imię kancelarii, którą tak kochał jego dziadek i on również. Jego ojciec i brat nie byli najuczciwszymi osobami. Kilka niewinnych ludzi doprowadzili do ruiny biorąc za to sowite wynagrodzenie na którym budowali imperium. On chciał to zmienić. Sebastian najwyraźniej tego nie rozumiał i zaczynał rządzić się własnymi prawami. Nie podobało mu się to.

- W porządku. Ten jeden raz. – zgodził się ostatecznie. – Jednak następnym razem zapoznaj się z uwagami, które robię w notatkach. Nie zapominaj, kto tu jest szefem. – dodał na koniec i wyszedł.

Nie był w nastroju do dalszych kłótni. Myślami był przy Magdzie i trudnej rozprawie, której się podjął. Dla niego to było prawdziwe wyzwanie. Musiał udowodnić, że kobieta, która zabiła swojego męża działała w obronie własnej. Utrudnieniem był fakt, że jej mąż pracował w policji a ona nigdy nie składała zeznać z pobicia. Nie krył zaskoczenia widokiem Zuzki w swoim gabinecie. Kolejna irytująca osoba dzisiejszego wieczoru. W powietrzu unosił się ciężki zapach jej perfum. Zmarszczył nos nie ukrywając niezadowolenia.

- Przyniosłam dokumenty o które prosiłeś. – powiedziała ochrypłym głosem i położyła na biurku teczkę.

Patryk zmierzył ją niechętnym wzrokiem. Była seksowna, co musiał jej przyznać. Ubrana w białą bluzkę, która odsłaniała jej biust i krótką spódniczkę. Do kompletu nosiła długie sznurowane kozaki. Każdemu mężczyźnie zawróciłaby w głowie. Nie jemu. On już znalazł swoją połówkę i chociaż nadal się obawiał to nie chciał tego zmieniać.

- W takim razie możesz już sobie iść. – mruknął i chciał ją wyminąć aby ruszyć w stronę swojego biurka, ale mu nie pozwoliła.

Stanęła tak blisko niego, że mógł dosłownie chwycić jej biust w dłonie. Jęknął z trudem nad sobą panując. Musiał sobie wmówić, że nie może zrobić tego Magdzie. Ta złota dziewczyna nie zasługiwała na to.

- Nie bądź taki niemiły. – mruknęła niezrażona Zuzka przysuwając się do niego.

Już wcześniej słyszała o zaletach młodego Wernera i zamierzała się o tym przekonać na własne oczy. Wiedziała, że lubił kobiety i nigdy nie odmawiał ich wdziękom. Jego zachowanie zaskakiwało ją, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Nie rezygnowała zbyt szybko ze swoich łupów. A Patryk Werner był łakomym kąskiem. Nie bronił się, gdy mocniej przyciągnęła go do siebie. Jej zapach i zgrabne ciało za bardzo go kusiły. Wiedział, że będzie żałować, ale pragnął tego. Zuza pocałowała go w momencie, gdy do gabinetu weszła niczego nie spodziewająca się Magda. Gdy tylko zobaczyła Patryka w objęciach innej kobiety zamarła bez ruchu. Poczuła się tak jakby ktoś złamał jej serce na pół. Zachwiała się w drzwiach podtrzymując ostatkiem sił futryny.

- Patryk! – wyjąkała oszołomiona. W jej oczach pojawiły się łzy. Chłopak słysząc delikatny głos Magdy zaklął i gwałtownie odsunął od siebie Zuzkę. Zadowolona dziewczyna odeszła rzucając wyniosłe spojrzenie Magdzie. Nie rozumiała, co takiego ten przystojny chłopak widział w tym czupiradle. Sama Magda nie zwróciła na nią uwagi. Była zbyt pogrążona w rozpaczy. – Jak mogłeś! – obudziła się w niej złość. Wiedziała, że nigdy nie zapomni tego widoku. – Bzykałbyś się z nią na biurku gdybym nie weszła.

- To nie prawda. – Patryk bezradnie próbował do niej podejść. Chciał ją objąć, ale mu nie pozwoliła. – Magda posłuchaj to ona mnie pocałowała. Próbowałem ją odepchnąć... -Urwał nie wiedząc jak się jej wytłumaczyć z tego, że pożądanie jest silniejsze od niego. I obawiał się, że miała racje. Gdyby nie weszła prawdopodobnie wziąłby Zuzkę tu na biurku nie czując żadnych wyrzutów sumienia. Kobiety były jego przekleństwem. – Dobrze wiedziałaś z kim się wiążesz. – zreflektował się nie chcąc zabrzmieć beznadziejnie. – Nie ukrywałem przed Tobą, że jestem kobieciarzem.

Niechętnie musiała przyznać mu racje. Znała jego reputacje a jednak w głębi ducha wierzyła, że się zmieni. Naprawdę miała taką nadzieje. Pragnęła być tą jedyną kobietą dla niego. Teraz wiedziała, że to było niemożliwe.

- Masz racje. – powiedziała odzyskując panowanie nad sobą, chociaż wciąż drżała i nie pozwoliła mu się objąć. Wiedziała, że podda się jak tylko znajdzie się w ramionach chłopaka. Nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała o nim zapomnieć. – Skoro nie mogę być tą jedyną dla Ciebie lepiej będzie jeśli odejdę. – Chciał coś powiedzieć, ale powstrzymała go kładąc mu palec na ustach. – Proszę pozwól mi póki mam dość sił i nie czuje do ciebie nienawiści. Wiesz dobrze, że tak będzie najlepiej. Jeśli nie Zuzka to inna zawróci ci w głowie i sprawi, że mnie zdradzisz a ja bym tego nie zniosła. Za bardzo cię kocham.

- Magda proszę. – wykrztusił. Nie chciał jej stracić. Przeklinał się w duchu za swoją słabość, która doprowadziła go do tej koszmarnej sytuacji. Magda była częścią jego życia i żadnej nie widział na jej miejscu. Już teraz to czuł. Nie umiał jednak zdobyć się na to aby jej powiedzieć, co czuł. – Nie rób tego.

- Przykro mi. – mówiła przez łzy czule dotykając jego twarzy.

Wiedziała, że to złamie jej serce, ale nie mogła w ten sposób. Po raz ostatni złożyła mu na ustach pocałunek i odeszła. Nie odwróciła się za siebie, chociaż serce jej krajało z rozpaczy. Wyminęła Sebastiana i Zuzkę dumnie unosząc głowę. Nie dała im po sobie znać jak bardzo jest zrozpaczona. I wiedziała też jaką decyzje podjąć. Kilka dni temu otrzymała stypedium i możliwość odbycia praktyk w najlepszej szkole artystycznej w Paryżu. Wiedziała, że nie da rady być w pobliżu Patryka obserwując jego romanse. Nie po tym, co z nim przeszła. Dlatego zdecydowała się na ten szalony wyjazd.

- Marta przyjdź do mnie jak będziesz mogła. – nagrała się przyjaciółce na sekretarkę, gdy tylko dotarła do domu i rozpłakała się .

Nie miała pojęcia, że Sebastiana ogarnęła wściekłość. Nie przejmując się zasadami etycznymi zasadami zwolnił Zuzkę karząc jej się wynosić. Nie dbał o to, że dziewczyna zagroziła mu sądem. Miała spakować swoje rzeczy i wynieść się z firmy.

- Zwalniasz moją sekretarkę. – Sebastian nie krył swojej złości, gdy dowiedział się o wszystkim.

Lubił Zuzkę i była mu potrzebna. Nie spodziewał się, że będzie próbowała zdobyć Sebastiana. Zatrudnił ją dla swoich własnych potrzeb.

- Zatrudnij sobie nową. – warknął nalewając sobie niezdarnie do kieliszka butelki wódki. Był już tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach. Sebastian był pod wrażeniem. Nigdy wcześniej nie widział w podobnym stanie Patryka. Chyba, że po pogrzebie Radka. Wówczas również upił się na umór. – Najlepiej jakąś brzydką, albo żeby to był facet. Brzydka też stanowi zagrożenie. – wlał w siebie kolejny kieliszek.

Sebastian chciał mu zabrać butelkę, ale nie pozwolił na to. Ostatecznie chłopak postanowił dołączyć do niego. Wziął z barku drugą butelkę i przysiadł się naprzeciw na podłodze.

- Zależało Ci na niej? – zagadnął a Patryk przytaknął. Potrzebował się wygadać, chociaż Sebastian nie był do tego odpowiednim kompanem. W tym momencie nie bardzo o to dbał. Był tak zalany w trupa, że było mu wszystko jedno, kto wysłuchuje jego żalów.

- Jak cholera. – przyznał niechętnie. – I wszystko spieprzyłem przez Twoją Zuzkę. – wiedział, że dziewczyna nie wybaczy mu a on nie miał pojęcia jak o nią walczyć. Stracił najważniejszą osobę w swoim życiu przez własną głupotę. Nie mógł sobie tego wybaczyć.

- Nie możesz się poddać. – mruknął po jakimś czasie Sebastian mając nieźle w czubie. Starał się hamować swój język żeby nie powiedzieć Patrykowi czegoś więcej. Na końcu języka miał aby powiedzieć o Marcie i młodym Chojnackim, ale te rozmowę postanowił zostawić na inną okazje. – Taka dziewczyna jak Magda trafia się raz na jakiś czas. Wiem coś o tym. Straciłem Martę.

- Pierdzielisz. – zaklął, by po chwili wybuchnąć śmiechem a Sebastian mu zawtórował.

Patryk nie pamiętał jak dotarł do domu. Miał wrażenie, że wszystko wymknęło mu się spod kontroli. I wiedział, że tak już zostanie jeśli nie odzyska Magdy. Od niej wszystko zależało.

***

Filip za wszelką cenę starał się zrozumieć powagę sytuacji.

Nie spodziewał się, że były chłopak Marty posunie się do szantażu. Postanowił działać już następnego dnia i liczyły się efekty. Nie mógł się zdradzić przed bratem, więc poszukał pomocy gdzie indziej. Na szczęście nawet wśród jego ludzi mógł liczyć na wsparcie a wśród nich albo jaką taką pomoc. Nie każdy zgadzał się z decyzjami Adama, który miewał czasami szalone i niebezpieczne pomysły. Jednym z przydatnych mu osób był Kostek. Kostek był niskim i chuderlawym chłopakiem o mysim kolorze włosów. Filip nie bardzo za nim przepadał, ale była to jedyna osoba, która zaoferowała swoją pomoc. Wykorzystując nieobecność brata Filip spotkał się z nim w domu. Na szczęście nikogo nie było i mogli na spokojnie porozmawiać. Kostek nie krył zdenerwowania. Wiedział, że jeżeli Adam dowie się o zdradzie to będzie po nim. Musiał mieć pewność, że załatwi sprawę z Filipem w uczciwy sposób. Potrzebował teraz, gdy wisiało nad nim widmo więzienia.

- Nie mam pojęcia skąd Adam dostał te zdjęcia. – stwierdził, gdy Filip przedstawił mu całą sprawę. – Adam robi swoje i nie dzieli się z nami swoimi planami. Nawet, gdy czegoś potrzebuje każe nam odwalić brudną robotę a resztą zajmuje się on sam. – westchnął zły. Mógł się tego spodziewać. Adam jest zbyt ostrożny żeby dać się złapać. – Jednak wiem coś o tym drugim chłopaku. Tym o którym mi wspominałeś wcześniej.

- Masz na myśli tego Sebastiana? – podchwycił z nadzieją.

Nawet jeżeli nic nie dowie się na temat Adama to chociaż pozna tożsamość tego, który szantażował Martę. Nie wiele wiedział o nim po za tym, że był przyjacielem rodziny. Sama Marta odpowiadała wymijająco na jego temat i nie dziwił się temu. Bardzo ją skrzywdził i najwyraźniej nie zamierzał na tym poprzestać.

- Tak. – przytaknął Kostek wyraźnie zadowolony, że może się do czegoś przydać. Wreszcie odprężył się, gdy zrozumiał iż Filip nie jest Adamem. – Nazywa się Sebastian Łajecki i obecnie współpracuje z kancelarią Patryka Wernera. Podobno są partnerami, ale Łajecki często spotyka się z twoim bratem w interesach. Nie wiele wiem o tym, ale robią to od bardzo dawna. Widocznie Łajecki działa na dwa fronty z tym, że tylko jedna strona zna jego prawdziwe intencje. – dodał na koniec. Filip nie krył zaskoczenia. W czasie rozmowy z dziadkiem podał kilka razy nazwisko Łajeckiego, który był pierwszym narzeczonym babci Marty.

- Jasna cholera. – zaklął, gdy zaczął kojarzyć fakty.

Najwyraźniej Sebastian z jakiś powodów postanowił kontynuować nieudany związek dziadka w młodym pokoleniu. Był ciekaw czy Marta wiedziała, że ich rodziny znały się już wcześniej. Nie wiedzieć, czemu Filip poczuł, że ten człowiek mógł być niebezpieczny i Marta była zagrożona. Musiał powiedzieć jej o swoim odkryciu, ale zrobi to później. Tego wieczora był umówiony z księdzem, który od dawna był opiekunem i przyjacielem obu rodzin. Ksiądz Michorowski był wspaniałym człowiekiem na którego Filip bardzo w sobie cenił. Dzięki niemu przetrwał trudne momenty w swoim życiu i nie poddał się, gdy tego chciał. Starszy ksiądz nie krył zaskoczenia jego prośbą, kiedy wyjaśnił o co chodzi. Siedzieli w przytulnym mieszkaniu księdza i rozmawiali o całej sytuacji. Pokrzepiony kawą Filip z łatwością opowiadał o wszystkim. Przed księdzem nie miał tajemnic i wiedział, że może mu ufać.

- Jesteś pewny Filipie, że tego chcesz? – spytał ze zwątpieniem starszy pan. Wiedział, że chłopak jest rozsądny i poważny, ale propozycja z którą wyskoczył wytrąciła nieco z równowagi starego księdza. Szczególnie, gdy powiedział o kogo chodzi.

- Całkowicie. – odpowiedział Filip zdecydowanie. Wiedział, że musi przekonać księdza do swojego pomysłu. Od tego zależała cała przyszłość jego i Marty. – Kocham ją całym swoim sercem i nie wyobrażam sobie życia bez niej. To nie jest żaden przelotny romans. Bez tego nie brałbym wcale ślubu.

- I serce jej brata, które masz w sobie nie ma z tym nic wspólnego? – spytał uważnie na co Filip pokiwał głową.

Dla niego nie miało żadnego znaczenia. Marta była mu bliska zanim dowiedział się czyje serce w sobie nosi. I wiedział, że dla niej nie ma to również żadnego znaczenia. Za bardzo się kochali.

- Nie. – zapewnił najszczerzej jak potrafił i miał nadzieję, że ksiądz mu wierzył. Zbyt wiele od niego zależało. – I jeśli ksiądz nie wyrazi zgody poszukam parafii, gdzie indziej, ale wolałbym aby to ksiądz poprowadził ceremonię zaślubin.

Przez chwilę obaj mierzyli się wzrokiem. W słowach chłopaka można było wyczuć dużo uczucia i miłości, że musiał uwierzyć. On naprawdę kochał te kobietę mimo iż znali się od kilku tygodni. Nigdy nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, ale teraz miał jej dowód przed swoimi oczami.

- Przyprowadź ją jutro do mnie aby się spowiadała. – odparł bez chwili wahania. – W ciągu trzech dni zorganizujemy całą ceremonię. Czy macie świadków? – Tu Filip zawahał się. On mógłby wziąć swojego Kacpra. Nikomu po za Martą nie ufał bardziej. Pozostała tylko część świadkowej, ale Marta wspominała mu o swojej przyjaciółce.

- Znajdą się. – zapewnił z wdzięcznością.

Nie spodziewał się, że ksiądz się zgodzi. Wszystko działo się bardzo szybko, ale był pewny swojego planu. Kiedy zwiążą się ze ślubem szantaż Sebastiana nie będzie miał żadnej mocy a przynajmniej miał taką nadzieje. Nie był pewien do czego zdolny był człowiek, który grał na dwa fronty, ale wiedział, że niczego dobrego nie może się spodziewać.

Było po dwudziestej drugiej, gdy parkował samochód przed domem przyjaciela. Oczywiście domyślił się, że Kacper nie był sam słysząc rozmowy i nie krył niezadowolenia. Zależało mu aby nikt nie dowiedział się o jego planach a zwłaszcza Kamil chłopak przyjaciela i brat Marty. Obawiał się, że nie zaakceptowałby tych planów i posłał do wszystkich diabłów.

- Przykro mi, ale obawiam się, że te jedną będziesz miał. – oznajmił stanowczo, gdy Kacper zakomendował, że nie ukrywa nic przed Kamilem. Nie był z tego zadowolony, ale ostatecznie się poddał i wyszedł na zewnątrz. Rozmawiali długo a Kacper zareagował oburzeniem na pomysł ze ślubem.

- Odbiło ci do reszty. – warknął nie rozumiejąc przyjaciela. Nie sądził, że Filip jest tak zaślepiony miłością i nie zwraca uwagi na to, co dzieje się wokół niego. – Jesteś pewny, że ślub teraz to dobry pomysł? – mówił przyciszonym głosem próbując zrozumieć całą sytuacje i podejście przyjaciela. Zauważył w nim sporo zmian od kiedy ten poznał Martę i zaczął z nią być.

- Całkowicie pewien. – zapewnił Kacpra tak jak dzisiaj księdza. Był zły, że musi przekonywać ich o swoich uczuciach, ale nie miał wyjścia. To było tego warte. Walczył dla nich i ich związku. Tylko w ten sposób mogli być naprawdę szczęśliwi. – To jak mogę na ciebie liczyć? Potrzebuje świadka a wiesz, że raczej własnego brata nie poproszę.

Kacper wiedział o tym dobrze i wahał się. Nie był pewien czy dobrze postępuje i miał wiele wątpliwości. Nie chciał również okłamywać Kamila a wiedział, że będzie musiał ukrywać to przed nim. To mu się nie podobało najbardziej.

- Wiesz, że zawsze możesz. – odpowiedział w końcu z rezygnacją nie kryjąc swego niezadowolenia. Miał nadzieje, że przyjaciel nie popełnia błędu i nie będzie żałował tego kroku. Zbyt wiele mógł na tym stracić, ale również i dużo zyskać.

***

Pobrali się trzeciego dnia zgodnie z obietnicą księdza.

To był listopadowy czwartek. Na dworze było mroźno i spadł pierwszy śnieg. Marta była pod wrażeniem krajobrazu na swój ślub. Miała dziwne uczucie jakby spełniał się jej sen. Żałowała tylko, że nie mogła go spełnić w otoczeniu rodziny. Wiedziała jednak, że teraz w obecnej sytuacji nikt nie zrozumie jej kroku. Na szczęście jej przyjaciółka Magda stanęła na wysokości zadania. Dzięki niej znalazła śliczną, ale skromną sukienkę ślubną. Filip zakupił obrączki i pierścionek zaręczynowy, chociaż przy tym drugim protestowała. Uważała, że sama obrączka jest wystarczająca, ale on był uparty. Nie dał się przekonać i wręcz zmusił ją do przyjęcia pierścionka. I musiała przyznać, że miał dobry gust. Pierścionek był złoty z drobnym diamentem w środku. Skromny i pasujący do niej. Podobnie wyglądały obrączki. Była zdumiona kiedy zdążył wszystko zorganizować. Zwłaszcza, że na obrączkach widniały ich inicjały. Była naprawdę wzruszona tym wszystkim i coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że ten ślub to najlepsza decyzja w jej życiu. Była też szczęśliwa, że udało się odwlec wyjazd Magdy do Paryża. Nie wyobrażała sobie aby jej przyjaciółki mogło zabraknąć w tym najważniejszym dla niej dniu.

- Nie mogę uwierzyć, że wychodzisz za mąż. – powiedziała cicho Magda, gdy we dwie szykowały się do wyjścia na ceremonię.

Magda miała na sobie skromną muślinową suknię a włosy upięła w zwyczajny kok. Nie chciała za bardzo się wyróżniać. Ten dzień miał całkowicie należeć do Marty. – Pamiętasz kiedyś losowałyśmy, która pierwsza wyjdzie za mąż. Za każdym razem wygrywałam.

- To prawda. – przytaknęła jej.

Doskonale pamiętała zabawy w których brały udział jako małe dziewczynki. Od rozstania z Patrykiem Magda nie wiele mówiła o sobie. Tak samo było tego pierwszego dnia, gdy zadzwoniła do niej z płaczem. Patryk też nic nie wspominał, ale po domu chodził jak struty i wyżywał się na każdym, kto wszedł mu w drogę. Było widać wyraźnie, że bardzo cierpiał. Jako jego siostra chciała mu pomóc, ale nie miała szans. Miała cichą nadzieję, że uda im się jakoś dojść do porozumienia. Widać było, że oboje cierpieli bez siebie a nie powinno tak być. Niestety nie miała wpływu na nich i obawiała się, że może dojść do podobnej sytuacji. – Ja również nie wyobrażałam sobie tego. Magda ja czuje, że Filip jest tym jedynym mężczyzną dla mnie. Nie wyobrażam sobie aby był ktoś inny.

- A Sebastian? – spytała cicho.

Magda od początku wiedziała o całej sprawie. Marta niczego przed nią nie ukrywała. Jak już zaczęła jej mówić to nic nie pominęła. Od dawna już nie były ze sobą takie szczere jak teraz.

- Filip ma jakiś pomysł aby wykorzystać to przeciw niemu. – powiedziała niepewna, gdyż chłopak nie wiele jej mówił o swoim planie. Powiedział jej żeby się tym nie martwiła i zostawiła to jemu. Podświadomie czuła, że Filip coś ukrywa przed nią, ale nie wypytywała o szczegóły. Widać było wyraźnie, że miał jakiś plan i nie chciał jej w to mieszać a ona to rozumiała, ale nie ukrywała niepokoju. Zdążyła zauważyć, że Sebastian był niebezpiecznym człowiekiem.

- W takim razie mu zaufajmy. – stwierdziła Magda i wpięła welon we włosy przyjaciółki. Musiała przyznać, że Marta ślicznie wyglądała tego dnia.

Gdy znalazły się w kościele organista zaczął wygrywać marsza weselnego poczuła, jak bardzo jest wzruszona. Idący za nią młody Kacper ścisnął ją za rękę w ramach otuchy. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
Sama panna młoda jaśniała blaskiem. Gdy podchodziła do Filipa czuła jak mocno bije jej serce, które było przepełnione prawdziwym szczęściem. Ksiądz Michorowski wypowiadał słowa przysięgi, które powtarzali za nim nie odrywając od siebie wzroku. Nie mogła powstrzymać łez, które cisnęły się jej do oczu. Bywały nawet takie momenty iż bała się, że ktoś im przeszkodzi. Co jakiś czas spoglądała w stronę drzwi ze strachem reagując na każdy ich dźwięk. Naprawdę się bała.

- Ja Filip Chojnacki biorę sobie Ciebie Marto Werner za żoną i przysięgam kochać i szanować aż do śmierci. – Dotarły do niego słowa przysięgi wypowiadane przez Filipa, gdy wkładał jej na palec obrączkę. Po chwili ona poszła w jego ślady mówiąc to samo. Drżała cała, gdy ksiądz ogłosił ich małżeństwem a Filip pocałował ją namiętnie. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Poślubiła ukochanego mężczyznę i teraz nic nie będzie wstanie ich rozdzielić gdyż wzięli ślub kościelny. Była szczęśliwa.

Sam Kacper również stanął na wysokości zadania organizując skromny poczęstunek w jednym z warszawskich hoteli a nawet opłacił nocleg dla nowożeńców.

- To będzie prezent dla was na nowej drodze życia. – powiedziała Magda, gdy Filip i Marta próbowali zaprotestować. Oboje wiedzieli jak drogi jest hotel i jedzenie w nim, ale nie dali się przekonać. Oboje byli bardzo poruszeni tym gestem. Sam pokój hotelowy bardzo ich zaskoczył. Przytulny pokój z łazienką. Po środku jasno urządzonej sypialni stało olbrzymie łóżko z satynową pościelą w kolorze ognistej czerwieni. Przy łóżku stał mały stoliczek z schłodzonym szampanem i jakimiś dodatkami. Filip uśmiechnął się do niej ciepło i otworzył butelkę nalewając do kieliszków szampana a następnie podał jej. Uśmiechnęła się do niego ciepło.

- Denerwujesz się? – spytał z rozbawieniem przyglądając się jej jak drżała cała na ciele. Nie mógł uwierzyć, że spełniło się jego marzenie. Kiedy był chory nie myślał nawet o takim szczęściu. Wtedy każdy przeżyty dzień był dla niego darem a teraz było całkiem inaczej. Miał całe życie przed sobą i piękną kobietę u boku. Niczego więcej nie potrzebował w tej chwili.

- Nie mam czym. – zaśmiała się rozbawiona zsuwając z siebie bolerko sukni.

W pomieszczeniu było niezwykle ciepło a w niej samej grały podwójne emocje. Z trudem panowała nad drżeniem własnego ciała. Czuła emocje, które w niej biły i z trudem panowała nad sobą. – Pierwszy raz będziemy kochać się jako mąż i żona. – dodała wzruszona, gdy Filip przysunął się do niej bliżej.

Powoli zaczynał zsuwać ramiączka jej sukni w którą przebrała się po ślubie nim przyjechali do hotelu. Przez jej ciało przeszła fala dreszczy. Nie spodziewała się, że taką rozkosz można przeżywać za każdym razem a z nią tak właśnie było. Filip uśmiechnął się widząc jak reaguje na jego dotyk. Ta dziewczyna była niezwykle zmysłowa a zarazem bardzo niewinna. To połączenie dodawało jej niezwykłego uroku, którym się odznaczała. Już miał dotknąć jej drobnych piersi, gdy go powstrzymała.

- Pozwól, że sprawię Ci przyjemność. – szepnęła zaskakując go. Nigdy jeszcze nie przejęła sama inicjatywy i pozwolił jej na to. To ona rozebrała go całego pieszcząc jednocześnie. Drżał i jęczał cicho przy każdym jej dotyku. Miała niesamowitą władzę nad nim i jego ciałem. I on jej na to pozwalał. Lekko pchnęła go na łóżko i zaczęła całować każdy zakamarek jego ciała. Myślał, że zwariuje od tych zmysłowych doznań. Gdy jej język sięgnął niżej aż zachłysnął się powietrzem. Nie spodziewał się, że zdobędzie się na to. Całkowicie go zaskoczyła własną pomysłowością i wiedzą. Gdy czuł, że nie jest wstanie wytrzymać tych pieszczot przewrócił ją na plecy i wszedł w nią jednym mocnym pchnięciem. Jęknęła mocno i przycisnęła go do siebie aż zaczął się poruszać. Co chwila wymieniali pocałunki i pieszczoty zmieniając jednocześnie pozycje w których się kochali. Kilka razy udało się jej być na górze i nadawać rytm ich wspólnym przeżyciom. Oboje zdawali się być nienasyceni własnym ciałem. Czując nadchodzące spełnienie Filip przedłużał ten moment aby dać ukochanej jak najwięcej rozkoszy. Marta jęczała i wiła się pod nim oddając całkowicie jego ruchom. Gdy nadeszła chwila orgazmu krzyczała głośno powtarzając w kółko jego imię i zachłannie całując w usta.

- Kocham Cię. – wyszeptał chwilę później Filip, gdy zdyszani leżeli zdyszani odpoczywając.

Marta wciąż czuła jak jej ciało drży cało jakby dalej chciało podobnych przeżyć. Filip leżał tuż obok niej wypoczęty i zrelaksowany bawiąc się kosmykami jej włosów.

- Ja Ciebie też mężu. – wyszeptała dotykając opuszkami palców łańcuszka na którym nosiła pierścionek i obrączkę.

Wspólnie ustalili, że na razie ukryją wiadomość o ich ślubie. Nie chcieli wzbudzać niepotrzebnych sensacji sobą. Nie zauważyła kiedy zasnęła w ramionach ukochanego męża otulona jego ciepłym ciałem. Pragnęła aby zawsze mogła zasypiać w ten sposób. I czuła, że im się uda.

***

Obudziła się wypoczęta i szczęśliwa jak nigdy.

Mimo tego, że była cała obolała to niczego nie żałowała. Ta noc była najbardziej niezwykła w jej życiu. Nie miała pojęcia ile razy kochali się tej nocy. Za każdym razem, gdy zasypiała Filip budził ją do życia pocałunkami działając na jej zmysły w niezwykły sposób. Ziewnęła i rozejrzała się dookoła. Filipa nie było w sypialni, ale szum wody dobiegający z łazienki świadczył o tym, że nie wyszedł nigdzie. Odetchnęła z ulgą i zsunęła się z łóżka owijając ciało satynowym szlafrokiem. Gdy zerknąwszy na komórkę dostrzegła kilka nieodebranych połączeń nie przejęła się tym za bardzo. To był pierwszy dzień jej małżeńskiego statusu. Dotykając z czułością obrączki wciąż nie mogła w to uwierzyć. W pewnym momencie po przebudzeniu myślała, że te wydarzenia były tylko snem.

- Obudziłaś się. – Filip pojawił się w sypialni owinięty tylko samym ręcznikiem.

Zarumieniła się na sam widok jego ciała.

Wystarczyło żeby pojawił się obok a wywoływał w niej emocje trudne do opisania. –

- Przygotowałem ci kąpiel. Pomyślałem, że potrzebujesz chwili samotności.

- Dziękuje. – wyszeptała wzruszona jego gestem.

Gdy zbliżył się do niej ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Trwaliby tak znacznie dłużej gdyby nie przerwał pocałunku i nie zagonił jej do łazienki. Filip miał racje mówiąc, że tego potrzebowała. Przyjemna kąpiel z pianką i bąbelkami pozwoliła jej się odprężyć po długiej i wyczerpującej nocy. Na samą myśl o tym, co wyprawiali rumieniła się.

- Wszystko dla mojej żony. – odpowiedział uśmiechając się ciepło do niej.

Znów ją pocałował. Nie chciała wracać do szarej rzeczywistości. Pragnęła być z Filipem, jako szczęśliwa młoda mężatka, ale wiedziała, że na razie nie mogła sobie na to pozwolić. Posmutniała na samą myśl o tym. Nie myślała, że wszystko będzie dla niej takie trudne. – Hej nie smucimy się. – Filip dał jej delikatnego pstryka w nos, gdy zobaczył jej minę.

Domyślał się, co myślała. Jemu było również ciężko, ale musieli pozostać silni. – Wszystko będzie dobrze. – pokiwała głową.

Naprawdę mu ufała. Gdy rozstawała się z mężem miała łzy w oczach. Wiedziała jednak, że znów go zobaczy i to ją pocieszało. Do domu zajechała późnym popołudniem. Filip miał swoje zajęcia, ale wyznał, że pracuje nad nową piosenką. Pochwalił się również, że wysłał swoje demo, które nagrali z Kacprem i czekał na odpowiedź z wydawnictw muzycznych. Była z niego naprawdę dumna. Starał się walczyć o swoje marzenia nie zwracając uwagę na rodzinę. Ona zrobiła to samo i musieli pogodzić się z tym, że nie będzie wziętym adwokatem tylko weterynarzem. Praca przy zwierzętach dużo jej dawała i czuła, że to jej powołanie.

W domu panowała błoga cisza. Nie kryła zaskoczenia, że o tej porze nikogo nie było. Zabrakło nawet sióstr i niani. Co, prawda powiedziała wszystkim, że nocuje dzisiaj u Magdy, ale coś ścisnęło ją w żołądku. Od razu zadzwoniła do mamy, która powiedziała jej, że wszystko jest w porządku. Jej tata dostał skierowanie do sanatorium i wspólnie pojechali załatwić potrzebne formalności. Sam Patryk był na pewno w swojej kancelarii. Gdy pół godziny przeglądała się w lustrze nie kryła swego zadowolenia. Status małżeński nic w niej nie zmienił a jednak czuła się w jakiś sposób inna. Miała tylko nadzieje, że nikt tego nie zauważy. Jedyne na czym jej teraz zależało to aby ten cały koszmar się skończył i żeby mogła być szczęśliwa ze swoim mężem.

- W końcu raczyłaś mi odpowiedzieć. – burknął niezadowolony Sebastian, gdy kilka dni później pojawił się u niej w domu.

Znów skorzystał z nieobecności członków rodziny, gdyż jej rodzice postanowili wyjechać wspólnie. Sama Marta cieszyła się z tego, że zdecydowali się na ten krok. Ostatnio ich małżeństwo wisiało na włosku i zasługiwali oboje na odrobinę szczęścia.

- Wiesz, że zaczynają się egzaminy. – odparła starając się brzmieć spokojnie. Od kiedy Sebastian pokazał jej zdjęcia i przedstawił swoje warunki starała się go unikać. Nie było to łatwe, gdyż współpracując z jej bratem był częstym gościem w domu. Zawsze wtedy starała się schodzić mu z drogi aby unikać spotykania z nim sam na sam. Dopiero dzisiaj zdecydowała się nie odwlekać tego, co nieuniknione. Miała zamiar powiedzieć mu otwarcie, że nie ma nad nią żadnej władzy. Mimo całej odwagi, jaką chciała pokazać w środku dygotała ze strachu. Modliła się aby tego nie zauważył.

-Gówno mnie obchodzą twoje egzaminy. – warknął wchodząc do salonu.

Specjalnie nie zapraszała go do pokoju jak dawniej. Tu czuła się zdecydowanie bezpieczniejsza nawet jeśli znów była zdana tylko na siebie. – Chce wiedzieć, jaką decyzje podjęłaś. Wiesz, że minęło dwa dni więcej niż ci dałem prawda? – zadrżała, gdy palcami pogładził ją po twarzy. Nie był to jednak dreszcz rozkoszy, który odczuwała przy Filipie.

- Nie mam zamiaru poddać się twemu terrorowi. – odważnie spojrzała mu w oczy. W jego niebieskich tęczówkach dostrzegła błysk gniewu, ale nie przejęła się tym. – Nawet, jeśli powiesz o wszystkim mojemu bratu nic to nie zmieni. Filip jest moim mężem.

- Ty dziwko! – Sebastian nie krył swojej wściekłości.

Marta nie zdołała cofnąć się przed jego ciosem. Aż zaszumiało jej w głowie. Z trudem utrzymała się na nogach. Sebastian miał o wiele potężniejszy cios niż Adam. Wiedziała, że zostanie jej spory siniak. – Jak mogłaś zrobić coś tak głupiego? Pomyślałaś w ogóle o tym?

Furia w oczach chłopaka naprawdę ją wystraszyła. Chciała się cofnąć przed nim, ale w tym momencie złapał ją za gardło i przydusił do ściany. Jęknęła cicho z trudem łapiąc oddech. Próbowała przemówić mu do rozumu, ale w ogóle jej nie słuchał. Była przerażona i obawiała się, że tylko go sprowokowała.

- Cholera Sebastian! Puść ją!

Nadejście Patryka było dla niej zbawienne. Przez moment jakby nie zwracał uwagi na wołanie jej brata, ale po chwili wypuścił ją ze swojego uścisku. Łapała oddech a z nosa pociekła jej krew.

Widząc to Patryk poczuł jak zawładnęła nim wściekłość. Miał wielką chęć rzucić się na Łajeskiego za to, co zrobił jego siostrze. Nie spodziewał się tego po nim ani trochę.

- Nie wtrącaj się w to. – Ostrzegł go cicho Sebastian.

Był wściekły na ślub Marty i miał nadzieje, że nie blefowała. Jeśli jednak tak będzie musiał działać inaczej. Odszedł zanim Patryk zdołał cokolwiek powiedzieć lub zrobić. Podszedł do siostry i ostrożnie dotknął jej spuchniętego policzka. Widział zarysowanego siniaka.

- Co tu się do diabła stało? – odważył się pytać spoglądając na siostrę uważnie.

Wiedziała, że używając tego tonu żądał zwykle odpowiedzi, ale nie mogła mu teraz tego powiedzieć. Działali z Filipem według wspólnego planu i mieli szczęście, że sam Sebastian nie wspomniał ani słowem. Żadne z nich nie podejrzewało tylko, że Sebastian zareaguje z taką furią na wieść o jej ślubie. Nie podobało się jej to. Miała wrażenie, że chłopak miał swój własny plan względem niej.

- Powiedziałam coś, co mu się nie spodobało. – wyznała cicho spuszczając wzrok.

Zdawała sobie sprawę, że jak tylko spojrzy mu w oczy on wyczuje jej kłamstwo i tego wolała uniknąć. Patryka bardzo trudno było okłamać a jej nie udawało się to prawie nigdy. Modliła się w duchu aby nie zaczął jej wypytywać o te scenę. – Zareagował zbyt ostro.

- To nie powód do takiej wściekłości. – Patryk był zirytowany. Zbyt dobrze znał swoją siostrę i wiedział, że czegoś mu nie mówiła. Obiecał sobie, że porozmawia z Sebastianem na ten temat i dowie się wszystkiego. – Nie powinien ciebie w ogóle uderzyć.

- Zerwałam z nim. – przyznała czując, że brat nie ustąpi jeśli nie powie mu czegokolwiek. – I dlatego tak się zachował. Proszę Cię Patryk nie drąż w to dalej. To naprawdę nie twoja sprawa.

Chłopak przytaknął, ale nie miał zamiaru dotrzymywać słowa. Postanowił z góry dowiedzieć się o co tu chodzi a Sebastianowi nakopać kilka razów. Marta słusznie zrobiła zrywając z Sebastianem. Teraz widział, że ten chłopak zdecydowanie nie był dla niej. Miał tylko nadzieje, że tamten prędzej czy później to zrozumie. Jeśli nie czekały ich wszystkich kłopoty.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro