KAŻDY Z NAS MA SWOJE TAJEMNICE

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy następnego dnia, Hania otworzyła oczy i zobaczyła, którą godzinę pokazuje zegarek, nie była w stanie uwierzyć, w to co widzi. Tarcza z godzinami wskazywała kilka minut przed 10. Podniosła w pośpiechu głowę z poduszki, rozejrzała się dookoła, starając się zorientować gdzie się znajduje. Trudno było ogarnąć jej obcą przestrzeń. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to sypialnia Piotra. Jednak jego miejsce w łóżku było wolne. Co więcej wyglądało, jakby od kilku godzin było puste.

- Jezu Chryste, przecież ja od 2 godzin powinnam być w pracy. – powiedziała do siebie i od razu wykonała połączenie do Damiana. – Cześć. – powiedziała zmieszana gdy odebrał.

- Kogóż to słyszą moje uszy? Jednak żyjesz. – zaśmiał się chłopak.

- Bardzo Cię przepraszam. Zrozumiem, jeśli będziesz na mnie wściekły. – próbowała się tłumaczyć.

- Za co Ty chcesz mnie przepraszać? – dopytał ze śmiechem. Zawsze lubił przekomarzanki telefoniczne.

- Nie ma mnie w pracy. To mało? – zdziwiła się jego wesołym tonem. Co prawda, jeśli o nią chodziło, nie zwykł się wkurzać. Nie dawała mu powodów do tej pory. Jednak dzisiejszego poranka miałby podstawę do wyrzutów w jej stronę. Nigdy dotąd nie zdarzyło jej się nie przyjść bez uprzedzenia do pracy.

- Z tego co wiem potrzebowałaś dziś odpocząć. Przynajmniej taką dostałem informację jeszcze przed 8 rano. – te dwa zdania wyjaśniły wszystko.

- Jak to dostałeś informację? Od kogo? – dopytała jeszcze bardziej zdziwiona. W tym samym czasie wstała z łóżka i rozejrzała się dookoła pomieszczenia w poszukiwaniu swoich ubrań.

- Zadzwonił do biura z rana jakiś koleś, przedstawił się jako Piotr Kwieciński i wyjaśnił, że z uwagi na wczorajsze wydarzenia nie czujesz się zbyt dobrze i nie będzie Cię w pracy. Nieszczególnie byłem zaskoczony. Widziałem ile stresu kosztowało Cię to niespodziewane spotkanie z Jarkiem. Jednak usłyszeć z ust, obcego człowieka, że nie będzie Cię w pracy, było dla mnie czymś nowym. Przyznaję. – dodał po chwili.

- Nie muszę chyba mówić jak bardzo mi głupio. Ile ja mam lat, żeby ktoś mnie usprawiedliwiał. To się więcej nie powtórzy. – brzmiała na coraz bardziej zdenerwowaną. Zrobiło jej się wstyd. – Damian, jeszcze raz bardzo Cię przepraszam. To nie powinno się wydarzyć. Nie bardzo rozumiem, co tu się dzieje, ale wyjaśnię to a jutro z rana stawiam się w pracy.

- Haniu, spokojnie. Nie masz się czym martwić. Tutaj wszystko jest w porządku. Odpocznij dziś, ogarnij co masz do ogarnięcia. Świat na pracy się nie kończy. Każdy z nas potrzebuje czasem odreagowania i wyłączenia się ze służbowych obowiązków. – wiedziała, że jest szczery w tym co mówi. Wielokrotnie rozmawiali o tym, że gdyby potrzebowała czasu na swoje sprawy, nie będzie miał nic przeciwko.

- Szkoda, że czasem sam siebie nie posłuchasz. – zaśmiała się.

- Rady innym lepiej mi wychodzą, niż te, które kieruję do siebie.

- To tak jak i mi. Damian, dziękuję za wszystko. I jeszcze raz przepraszam. Taka sytuacja jak dziś, nie powinna mieć miejsca.

- Pozamykaj swoje tematy i wracaj do nas. – powiedział na zakończenie dyskusji, która wydała się Hance co najmniej dziwna. Cały ten poranek był nietypowy - jej obecność w praktycznie obcym łóżku, brak właściciela w mieszkaniu, w którym była, rozanielone spojrzenie, które zerkało na nią z lustra – przecież taka sceneria zupełnie do niej nie pasowała. Czuła się nie na miejscu. Miała wrażenie jakby nie było sobą, jakby oglądała to wszystko oczami kogoś innego, a ona sama, jakby była gdzieś w środku, chciała coś wykrzyczeć, ale nikt nie miał szans jej usłyszeć. Nie wiedziała jak to określić. Jedyne co przychodziło jej na myśl to przymiotnik: zdezorientowana. Wyszła z sypialni i kierując się do łazienki, szukała wzrokiem Piotra. Nigdzie go nie było. Cisza, jaka ją otaczała, była coraz bardziej przerażająca. Nie lubiła braku jakichkolwiek dźwięków. Mieszkała sama już jakiś czas, ale zawsze towarzyszyła jej muzyka, odgłosy telewizji albo radia. Cicho było jedynie wtedy, gdy odeszli jej rodzice. Jakikolwiek hałas wydawał się być wówczas nie na miejscu. Cały czas w dłoni trzymała telefon. I dopiero dostrzegła kopertę na ekranie. Kliknęła w nią i odczytała wiadomość jaką zostawił jej Piotr: „Spałaś tak smacznie, że nie miałem sumienia Cię budzić. Kiedy śpisz, wyglądasz, jakbyś była nie z tej ziemi. Jakby stworzyły Cię bóstwa, tylko po to, aby doceniać każdego dnia Twoje piękno. Nigdy nie czułem się tak dumny i szczęśliwy jak tego poranka. To był cudowny wieczór i jeszcze wspanialsza noc. Jadę do pracy. W lodówce zostawiłem Ci śniadanie. Klucze są na stoliku, jakbyś chciała wyjść. Chociaż zapewne jesteś świadoma, że po tym co się między nami wydarzyło, najchętniej już bym Cię nie wypuścił. Zgłosiłem Twojemu przełożonemu, dzisiejszą nieobecność w pracy. Przyjął ją całkiem spoko. Znikam bo niezdrowe zęby moich pacjentów czekają." - prychnęła głośno czytając ostatnie zdania. Nie pojęła jak wpadł na pomysł, że zadzwoni do biura i powie, że nie będzie jej w pracy. Wszystko co napisał wcześniej było ślicznymi słowami, które nie do końca do niej dotarły, bo w myślach plątało jej się tylko jedno pytanie: „Skąd przyszło mu do głowy, aby tłumaczyć jej nieobecność?" Przecież mogła to zrobić sama. Była dorosła i odpowiedzialna. Nawet, gdyby miała ponieść konsekwencje, przyjęłaby je na siebie, bez zająknięcia. Zrobiłaby co trzeba, ale w jej imieniu, nigdy nikt niczego nie robił, bo ona nie lubiła, gdy ktoś decydował za nią. Życie już kilka razy za nią zadecydowało i w żadnym z tych razów, nie było to ani przyjemne ani pożyteczne. Podobnie było i tym razem. Poczuła się nieswojo i niemalże natychmiast ubrała się do końca, chwyciła w pośpiechu torebkę, wrzuciła telefon do środka i zabierając klucze ze wskazanego przez Piotra miejsca, opuściła jego mieszkanie. Nie zajrzała nawet do lodówki aby zobaczyć, jakie śniadanie czekało na zjedzenie. Nakręcała sama siebie. Była tego świadoma. Ale z paroma swoimi wadami, walczyła każdego dnia i nie zawsze wychodziła zwycięsko z tych pojedynków. Teraz zamiast czerpać radość ze wszystkiego, co miało miejsce jeszcze kilka godzin wcześniej, była podenerwowana i spięta. Głowę miała pełną myśli, niekoniecznie tych, które chciałaby gościć w swoim umyśle. Niewiele się zastanawiając wsiadła w pozostawione na parkingu auto i spoglądając jeszcze raz na podwórko kamienicy, dostrzegła wychodzącego z klatki Arka. Pomachał jej energicznie, uśmiechając się szeroko. Kiwnęła mu tylko głową i odpaliła silnik. Chłopak wyglądał na zdziwionego, czego Hania nie była w stanie już dostrzec. Wpatrywała się w wyjazd, wykonując manewr włączania się do ulicznego ruchu. We wstecznym lusterku zauważyła tylko, że przykładał telefon do ucha. Przez długi czas nie była spontaniczna. Kilka razy zastanawiała się co ma robić, w sytuacjach przed którymi stawiał ją los. Analizowała różne scenariusze, rozpatrywała możliwości. Aż do tego dnia. Teraz chciała jak najprędzej pozbyć się wszystkiego, co chodziło jej po głowie. Dojechała do kliniki, w której pracował Piotr, jakby na automacie – jak gdyby nie ona kierowała samochodem. Przy recepcji siedziała asystentka chłopaka, co mogło świadczyć o braku pacjenta.

- Czy doktor Kwieciński jest u siebie? – zapytała z lekkim uśmiechem.

- Jest Pani umówiona? – zapytała recepcjonistka.

- Pani nie musi być umówiona. – mrugnęła do Hani asystentka. – Piotrek ma teraz przerwę. Jest na tarasie na tyłach budynku. – wyjaśniła, wskazując jej stronę w którą powinna się kierować.

- Dziękuję Pani Kasiu. – chciała być miła. Zdawała sobie sprawę, że za moment stanie się głównym tematem obu Pań. Recepcjonistka wyglądała na bardzo ciekawską i wpatrywała się w nią jak w obrazek. Hania na końcówce języka miała już przygotowaną złośliwość, ale nie chciała dawać dziewczynom dodatkowych zagadnień do analizowania. Uśmiechnęła się najszerzej jak potrafiła i skierowała się w głąb budynku. Od razu zauważyła Piotra, który z kubkiem gorącej, parującej kawy stał na tarasie. Twarz miał skierowaną ku słońcu. Cieszył się jego promieniami. W bardzo charakterystyczny dla siebie sposób, przechylał głowę to w prawą, to w lewą stroną. Hania była zaskoczona tym, że tak niewiele czasu potrzebowała aby dostrzec szereg jego przyzwyczajeń i gestów, które były elementem całej jego osobowości i które tak doskonale do niego pasowały. Wiedziała, że chwilę po odwróceniu głowy w lewo, dotknie uchem ramienia, a potem palcami prawej dłoni odgarnie włosy z czoła. Często to robił, dokładnie tak jak i teraz. Hania patrzyła na niego i zaśmiała się sama do siebie. Piotrek jakby czuł na sobie jej wzrok. Odwrócił głowę a kiedy spotkał jej spojrzenie, orzechowe oczy rozbłysły jak gwiazdy. Zmiana na jego twarzy była niezwykle subtelna, ale dla niej widoczna jak zapalenie światła na przejściu dla pieszych.

- Hey Ślicznotko. – powiedział patrząc wprost w jej oczy. Uwielbiała ten kolor tęczówek. Miała wrażenie, że gdy patrzy na nią, widzi wszystko, tylko nie to co na zewnątrz. Jakby jej zewnętrzna powłoka była ostatnim, co go interesowało. Chciał widzieć i wiedzieć więcej niż, była w stanie odkryć. Jednak dla niego, zbudowana dookoła siebie forteca z wysokim murem obronnym była niczym. Marek i Alicja, mieli problem aby przebić się przez nią, kiedy chciała być wewnątrz sama, ale dla Piotrka nie stanowiła ona żadnego wyzwania. Tak jakby był stworzony tylko po to, aby zaglądać do jej wnętrza tak głęboko, jak tylko miał ochotę. I tym razem było podobnie. Hania zdawała sobie sprawę, że trudno jej kryć jakiekolwiek emocje przed chłopakiem. Dostrzegł od razu, że jej nastawienie jest mniej pozytywne niż wczorajszego wieczora. – Coś się stało? - zapytał, gdy nie odezwała się ani jednym słowem. Nie była w stanie, bo ciężar spojrzenia jego oczu przytłaczał.

- Czasem gdy patrzysz jak teraz, boję się, że to co zobaczysz nie spodoba się nawet mnie. Lustrujesz mnie. – przyznała.

- Nie ma w Tobie czegokolwiek, czego mogłabyś się wstydzić.

- Jesteś mało obiektywny. Ale teraz to nie istotne. Przyjechałam bo chciałam zapytać co Ci przyszło do głowy, aby dzwonić do biura i powiedzieć, że nie będzie mnie w pracy? – zapytała, starając się aby jej ton był jak najmniej pretensjonalny. Jednak nie udało jej się zupełnie wyciszyć nuty pretensji. Piotrek od razu to zauważył i zdziwiony odpowiedział:

- Czy to coś złego, że chciałem abyś odpoczęła? Wydawało mi się, że Twój wczorajszy dzień był dość wyczerpujący i pełen emocji. Dzień wolny dobrze Ci zrobi.

- Masz w jednym rację. – przyznała prychając. – Wydawało Ci się. Nie wpadłeś na pomysł, aby zapytać. Aby sprawdzić co ja mam do powiedzenia. Akceptuję wiele rzeczy. Jestem ogromnie tolerancyjna. Nie mam problemu ze zrozumieniem różnych zagadnień i postępowań. Ale nie znoszę, kiedy podejmuje się decyzje za mnie. Nie lubię gdy nie pytając mnie o zdanie, ktokolwiek planuje mi życie. Długo pracowałam nad sobą aby potrafić poradzić sobie z codziennością. Los zadecydował za mnie wiele razy i wyczerpał wszelkie limity w tym zakresie.

- Chyba troszkę przesadzasz. – przerwał jej, twierdząc, że zagalopowała się w swoich wywodach. – Nie zaplanowałem Ci życia naprzód, tylko wytłumaczyłem Twoją nieobcość w pracy. Chciałem dobrze.

- Piotrek, ja nie neguję tego, że chciałeś dobrze. Nie twierdzę, że działałeś ze złych pobudek, ale podjąłeś decyzję bez konsultacji ze mną. Dla Ciebie to pierdoła. Nic nie znaczące wydarzenie. A dla mnie, to kolejny raz, gdy nie miałam nic do powiedzenia. Nie rób tego więcej. Nie wtrącaj się w moje życie służbowe i nigdy nie rób za mnie rzeczy, które mogę zrobić sama. – starała się aby zrozumiał jak to dla niej ważne. Chciała dodać coś jeszcze ale na taras weszła Kasia z informacją, że pacjent już czeka na fotelu.

- Już idę. – powiedział chłopak. – Haniu, nie chcę abyś miała mi cokolwiek za złe. Jestem przekonany, że to wszystko co się między nami dzieje, to początek czegoś naprawdę pięknego. Nie pozwól aby coś tak małego, popsuło niesamowitość tego, co jest między nami. Sama zdajesz sobie sprawę, że coś co rodzi się tu – wskazał na jej serce - to nie błahostka, ani coś, co zdarza się na każdym zakręcie. To samo w sobie jest zakrętem na drodze naszych żyć. To powód, żeby się uśmiechać. To czysta radość sama w sobie. Wiesz, że to nie coś, co każdego może spotkać. – pocałował ją przelotnie i zanim wszedł do budynku dodał – Wyjątkowość tego, sprawia, że trzeba postępować inaczej niż do tej pory i uczyć się, tego jak postępować z drugą osobą. Ja chcę się tego uczyć. Pytanie, czy Ty też chcesz uczyć się być z drugim człowiekiem. – mówił poważnie tonem, który świadczył o pewności swoich słów. – Jeszcze kilka minut wcześniej, miałem wrażenie, że to najfajniejszy dzień moich ostatnich miesięcy. Byłem jak skowronek pośród szarych wróbli. Właśnie spadłem na ziemię i znowu jest szaro dookoła. Tylko Ty możesz sprawić, że tak się czuję. Za bardzo mi zależy abym nie brał tego do siebie. – wpatrywał się z nią jeszcze chwilę i zanim zniknął w korytarzu dodał - Wypocznij dziś. Przyda Ci się. Nie jesteś niezniszczalna. – nie tego się spodziewała. Jadąc tutaj, chciała wyrzucić z siebie całą złość, którą czuła wsiadając do samochodu. A teraz czuła się jak mała dziewczynka, którą zrugał starszy brat. Jedyne co chodziło jej teraz po głowie, to pytanie: „Czy aby na pewno tak być powinno?" Nie wiedziała tylko, czy to pytanie tyczy się jej odczuć, czy tego co powiedział Piotrek. Wiedziała, że poprzedni wieczór zmienił wiele w ich relacji. Nie była w stanie udawać, że nie ruszyły jej słowa chłopaka. Czuła, że zbliżenie do którego pomiędzy nimi doszło, znaczyło na każdego z nich więcej, niż byli w stanie przyznać sami przed sobą. Hania do tej pory nie brała pod uwagę takiego rozwoju relacji z Piotrkiem. Chociaż miała na to ogromną ochotę. Brakowało jej czułości, uwielbienia, dotyku, pocałunków – i wszystko to dostała. Zarumieniła się na samo wspomnienie. Spojrzała przed siebie i wróciła myślami do tego, co tu i teraz. Stała na tarasie kliniki. Nie mogła dłużej tu zostać. Już i tak stała się głównym tematem rozmów na recepcji. Nie przejmowała się tym jakoś szczególnie. Od dawna wychodziła z założenia, że plotkowanie o innych to brak ciekawości swojego życia. Odwróciła się i skierowała się do wyjścia. Pożegnała się grzecznie, szeroko się uśmiechając. Kiedy wsiadała do samochodu, przypomniała sobie o kluczach od mieszkania Piotra. Nie wiedziała czy ma inne.

- Mam prośbę. – zagadnęła do recepcjonistki, wracając do budynku. – Czy mogłaby Pani przekazać klucze Piotrkowi? – zapytała z największą słodyczą na jaką było ją, w tym momencie, stać. Wiedziała, że odzywa się jej wredna strona. Ale chciała jeszcze troszkę ponakręcać dziewczynę. – Nie chciałabym aby stał pod drzwiami swojego mieszkania, szukając kluczy, które mi zostawił. – dodała, kładąc klucze na stoliku. – Dziękuję Pani uprzejmie. Miłego dnia. – zakończyła i zniknęła za drzwiami.

Nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Nieplanowany dzień wolny był dla niej dużym zaskoczeniem i nie mając żadnych wizji na kolejne godziny, postanowiła pojechać do sklepu rodziców Alicji z nadzieją, że znajdzie tam przyjaciółkę i wyciągnie ją na śniadanie.

Kiedy tylko Hanka weszła przez próg sklepu, Alicja od razu zabrała kurtkę i torebkę i krzyknęła do mamy, że wróci za kilkanaście minut. Ta, pokręciła głową, zdając sobie sprawę, że nie zobaczy córki przez kolejne kilka godzin. Działo się tak nie raz, ani dwa.

- Mów co się dzieje, bo nie wytrzymam ani chwili dłużej. – Ala nie mogła doczekać się relacji ze spotkania z Panem Ząbkiem. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, do czego mogło dojść pomiędzy nim a jej przyjaciółką. Wiedziała też, że dla Hani był do wielki krok na drodze do powrotu do prawdziwej harmonii z sobą samą. Od rozstania z Jarkiem nie odnajdywała się w relacjach damsko-męskich i jako takie nie budziły w niej żadnego zaufania. Piotr był pierwszym facetem, na którego Hania zwróciła uwagę, a dla Alicji nie było nic bardziej ważne. Tęskniła za beztroską i pełną codziennej radości przyjaciółką. Hanka dobrze kryła przed nią swoje prawdziwe uczucia, co nie oznaczało, że Ala nie wie, co tak naprawdę dzieje się w jej głowie i sercu. Pojawienie się Piotrka zapowiadało istotną zmianę, która właśnie toczyła się w Hance.

- Kochana, ja już chyba nic nie wiem. – odezwała się w końcu dziewczyna. – Wczoraj sięgałam gwiazd, rano wkurwiłam się do potęgi, a teraz czuję się jakbym zgubiła los loterii z wygraną, który znalazłam przypadkiem na ulicy. – Zaczęła, po czym opowiedziała o wszystkim co wydarzyło się dobę wcześniej. Nie pominęła żadnego szczegółu, chcąc oddać całość obrazu sytuacji, w której się właśnie znalazła. Alicja nauczona latami znajomości nie przerwała jej ani razu. Nie chciała wybić Hankę z emocji, które niosła ze sobą ta rozmowa. Dziewczyna przeżywała każdą chwilę jeszcze raz. Opowiedzenie o wszystkim co się działo, pozwoliło nabrać do tego dystansu i spojrzeć na to z innej perspektywy.

- Haneczko, sama wiesz najlepiej co dla Ciebie dobre. Czerpię przeogromną satysfakcję z tego, że zaufałaś Ząbkowi. Co prawda, nie powinien dzwonić do Damiana i tłumaczyć się za Ciebie z nieprzyjścia do pracy. Ale z drugiej strony należy docenić fakt, że w ogóle o tym pomyślał. Zapytaj siebie i odpowiedz sobie szczerze: Pomyślałabym o czymś podobnym po nocy pełnej seksu? Ja wiem, że do głowy by mi takie coś nie przyszło. Podjarana emocjami, sama do roboty bym nie poszła i pewnie nie raczyłabym zadzwonić z wyjaśnieniami. Ale ja pracuję z rodzicami, więc i tak mnie nie zwolnią. – zaśmiała się. – Swoją drogą, jestem ciekawa co w jego głowie siedzi. Trzeba mu przyznać, że potrafi pięknie mówić o swoich uczuciach. Jest w tym lepszy od ciebie, a to już niezły wyczyn. Moim skromnym zdaniem, to chłopak jest w Tobie zakochany i troszkę go zraniłaś swoim porannym wyskokiem. Też bym czuła się lekko urażona, gdyby jakiś koleś, po upojnej nocy miał do mnie pretensje o to, że zrobiłam rano to czy tamto. Bo jakie to ma znaczenie, kiedy noc wcześniej wtulałaś się w cudowne ciało, słuchałaś bicia oszalałego serca i zaliczyłaś niezłe kochanko.

- Kiedy Ty zrobiłaś się taka romantyczna? – zażartowała Hania, wiedząc, że przyjaciółka ma rację.

- Spotkania z Twoim bratem odkrywają we mnie pokłady, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. – powiedziała pół żartem, pół serio.

- Ja jeszcze nie przeszłam z tym do porządku dziennego. – prychnęła. – Muszę w końcu zakodować, że Wasza dwójka leci na siebie bardziej niż mój mózg jest w stanie zaakceptować ten fakt.

- W Twoich ustach brzmi to jakoś wulgarniej niż w moim umyśle. – zaśmiała się na swój sposób Alicja.

- Mówię o moim bracie i Tobie, jakkolwiek bym tego nie wyraziła, w moich ustach zawsze będzie brzmiało wulgarnie. – zażartowała. – Ale poważnie mówiąc, wygląda na to, że swoim wystąpieniem na tarasie kliniki, spaprałam lekko sprawę. – przyznała ciszej.

- Raczej wątpię aby Ząbek potrafił mieć Ci cokolwiek za złe dłużej niż 30 minut, ale musisz sama to sprawdzić. – wskazała na nią palcem i uśmiechnęła się szeroko. – A teraz chodź, musimy coś zjeść. – porwała ją w stronę ich ulubionej knajpki.

Hanka wróciła do swojego mieszkania późnym popołudniem. Otworzyła szeroko balkon, aby odetchnąć świeżym powietrzem w swoich czterech ścianach. Lubiła każdy metr kwadratowy otaczającego ją wnętrza. Rozejrzała się dookoła i jak zwykle w takich momentach uśmiechnęła się do siebie. Każdy kąt przywoływał setki dobrych wspomnień i pozytywnych chwil. A takie emocje były Hani najbardziej potrzebne. Szczególnie teraz, kiedy nie bardzo wiedziała co dalej zrobić. Zdała sobie sprawę, że czeka ją wyjaśnienie sytuacji z Piotrkiem. Nie wiedziała tylko jak zacząć tą rozmowę. Przyznawanie się do błędu było najtrudniejszym co stawiało przed każdym z nas życie. Jednym było zrozumienie, że popełniło się błąd, a jeszcze innym potwierdzenie tego głośno przed samym sobą. Zupełnie innym poziomem było wyznanie tego drugiej osobie. Nie chciała czekać, bo będąc na miejscu Piotra, oczekiwałaby przeprosin, albo chociaż wiadomości z wyjaśnieniami. Zresztą była świadoma, że każda minuta dłużej, będzie dla niej udręczeniem. Wyciągnęła telefon z torebki i po chwili czekała już na połączenie.

- Gdybyś nie zadzwoniła w przeciągu najbliższej godziny, sam bym to zrobił. – powiedział od razu. – Cały czas nie bardzo wiem, co zrobiłem nie tak, ale Twoje spojrzenie prześladowało mnie dziś cały dzień. Jeszcze chwila a wsiadłbym na rower i przyjechał do Ciebie. – nie przestawał mówić, nie dopuszczając jej do słowa.

- To przyjeżdżaj. – wtrąciła szybko.

- Wiesz, że uwielbiam, gdy wymykają Ci się pragnienia z ust szybciej niż jesteś w stanie sama zdać sobie z nich sprawę. Będę za 20 minut. – rozłączył się. Hania nie bardzo wiedząc co się właśnie wydarzyło, spojrzała na ekran zdziwiona. Napisała szybko wiadomość do Alicji. „Zadzwoniłam do niego i będzie tu za kilka minut. Nie pytaj mnie jak to się stało, bo to kolejna rzecz, która nie wiem jak się stała." Przyjaciółka nie dała jej długo czekać na swoją odpowiedź: „Widocznie tak ma być. Mówiłam, że on nie potrafi się na Ciebie gniewać, bo zatracił się w Tobie kompletnie." I kiedy wszedł do mieszkania, Hania wiedziała, że Alicja miała rację. Wystarczyło jedno spojrzenie jego orzechowych oczu i od razu wyczuła, że cokolwiek by nie powiedziała, Piotrek nie będzie na nią zły. Dlatego stwierdziła, że szkoda czasu na wyjaśnienia i jak tylko wszedł do mieszkania, pocałowała go namiętnie, na co odpowiedział jeszcze większą namiętnością. Po chwili, pozbawieni ubrań kotłowali się w pościeli na jej łóżku.

- Przeprosiny w Twoim wydaniu robią na mnie ogromne wrażenie – powiedział do niej Piotrek zasapanym głosem. – Wielbię każdy moment pieszczot z Tobą. Jesteś spełnieniem wszystkich moich oczekiwań. – nachylił się nad nią i pocałował. – A teraz udowodnię Ci kolejny raz, jak bardzo jestem zachwycony tym, że zadzwoniłaś. – chwycił wargami jej sutek i zaczął powoli ssać, co doprowadzało powoli Hanię do ekstazy. Wiła się pod jego dotykiem i jęczała coraz głośniej. – Jezu Chryste, Ty mnie doprowadzasz do szaleństwa. – kontynuował pocałunki.

Hania wpatrywała się w niego, kiedy spokojnie oddychał podczas snu. Patrzyła na jego twarz, wodziła palcem po jego torsie, podkreślając nim każdy widoczny mięsień. Cieszyła się tym, że ma go obok siebie. Bała się, że po seksie, pomimo, że był wspaniały, Piotrek wróci do siebie. A jednak został i wyglądało na to, że nie zamierzał wychodzić.

- Kiedy tak na mnie patrzysz, wiem, że troszkę chociaż mnie uwielbiasz. – mruknął seksownym tonem, nie otwierając oczu.

- Troszkę tak. – przyznała tuż przy jego uchu. – Jesteś piękny. – dodała, nadal przesuwając palec po jego mięśniach jego brzucha.

- Wiem. Codziennie wpatruję się w swoje odbicie w lustrze i powtarzam sobie, że jestem zajebisty. – nadal nie otwierał oczu. – Przytul się i odpocznij. Nie zamierzam już więcej tłumaczyć Cię przed kimkolwiek. Przy mnie śpi się bardzo smacznie.

- Z tym nie będę dyskutować. – wsunęła się bliżej niego i po chwili zasnęła.

Hania nawet nie zauważyła kiedy minął kolejny tydzień. Tematu swojej nieobecności w pracy, zgodnie z ustaleniami z Damianem, więcej nie poruszała. Wpadła w wir opisywania projektów i pochłonął ją całkowicie ten, tworzony dla właścicielki restauracji. Musiała przyznać, że zespół dowodzony przez Damiana, dał z siebie więcej niż 200%. Wiedziała, że klientka będzie bardzo zadowolona. Połączenie części salonowej z bawialnią dla dzieci poprzez zastosowanie przeszklenia z drzwiami wyszło doskonale. Popołudnie poświęcała na zajęcia języka angielskiego. Każdego wieczora widywała się z Piotrkiem, który coraz częściej zostawał u niej na noc a każdego poranka witał ją zapachem gorącej kawy, unoszącym się z jej ulubionego kubeczka. W piątek, jak co tydzień, wybrała się do pizzerii na spotkanie z Markiem. Tym razem to ona czekała na niego chwilę. Cieszyła się z chwili odetchnięcia. Potrzebowała rozmowy z bratem.

- Kogo mam obwiniać za to, że przez tydzień słowem się nie odezwałaś? – zapytał Marek, siadając przy stoliku, cmoknąwszy ją w czubek głowy.

- Jak cudownie Cię widzieć Braciszku. – zaśmiała się. – Nasze pizzowe wieczory zaczynają wyglądać tak samo. – skomentowała nadal się śmiejąc.

- No to opowiedz mi o czymś, co sprawi, że to będzie inne spotkanko niż wszystkie wcześniejsze. – zaproponował od tak, ale nie spodziewał się, że siostra będzie miała ochotę na jakiekolwiek zwierzenia. Zachęcał ją często to tego, ale do tej pory nie doczekał się szczegółów z jej codzienności.

- Zamówmy najpierw a obiecuję, że sprawię, że będziesz miał o czym myśleć, przez kilkanaście następnych minut. – zaproponowała.

- Brzmisz jakbyś miała mi oznajmić, że będę wujkiem za mniej więcej 9 miesięcy.

- Tylko Ty możesz wymyśleć coś tak absurdalnego. – pokiwała główką po czym złożyła zamówienie u kelnerki. Dziewczyna rozpoznała ich od razu i tylko uśmiechała się zapisując te same pozycje, każdego tygodnia. – Marek, przede wszystkim jestem pewna, że i tak Alicja zdradziła Ci co nie co.

- Oj, kochana Siostro, bardzo się mylisz. Analiza twojego życia uczuciowego to ostatnie na co mam ochotę w towarzystwie Alicji. Możesz być pewna, że mamy wiele lepszych rzeczy do roboty. A poza tym, lojalność Ali jest niezaprzeczalna. Pierwszym co mi zapowiedziała, była informacja, że nie zamierza nigdy powtarzać mi tego, z czego jej się zwierzyłaś. Masz anioła obok siebie. Ale Ty przecież o tym dobrze wiesz.

- Oczywiście, że wiem. – usiadła wygodniej na krześle i upiła łyk piwa, który właśnie postawiła przed nią kelnerka. Wyciągnęła telefon, patrzyła chwilę na ekran, wyszukała potrzebnego w tym momencie pliku i przechyliła ekran w stronę brata. Pokazała mu zdjęcie siebie w objęciach Piotkra. – To on zabiera mi ostatnio czas i bardzo mi się to podoba. – powiedziała patrząc na fotkę.

- Przecież to jest kurwa, „Kwiato". Prowadzasz się z nim? – nie takiej reakcji spodziewała się po bracie. Był zaskoczony i zdziwiony ale w sposób, który Hankę bardziej przestraszył niż uspokoił. – Skąd znasz „Kwiata"? Nie mów, że Ząbek to „Kwiato", bo kurwa nie uwierzę!

- A możesz zmniejszyć ilość kurew w jednej wypowiedzi, bo ja się troszkę boję tego co masz do powiedzenia. – prosiła Hania poważniej niż jeszcze chwilę temu. – Ja nie znam go jako „Kwiato". To Piotrek Kwieciński. – wyjaśniła.

- Hanka, czy Ty jesteś oderwana aż tak od rzeczywistości? – nie mógł uwierzyć, że siostra nie wie o czym on mówi. - Przecież jego zna każdy, a jeśli nie jego to historię, która jest z nim związana. Naprawdę nie masz pojęcia o czym mówię? – dopytał lekko poirytowany. Ale widząc zdezorientowanie na jej twarzy, przesiadł się bliżej, aby móc powiedzieć jej wszystko co wiedział o Piotrku. – Nie wierzę, że możesz nie kojarzyć tej akcji. Co prawda, minęło już kilka lat, ale dla wielu z nas „Kwiato" to bohater narodowy.

- Marek, Ty to potrafisz być mega wkurzający. Wydusisz to w końcu z siebie? – popędzała brata, bo ton, jakim wypowiadał wszystkie ostatnie zdania, budził w niej emocje, których nie chciała czuć.

- I Alicja też nie skojarzyła, że Twój Pan Ząbek, to „Kwiato"? Nie wiem jak to w ogóle możliwe. Przecież ona to królowa mediów społecznościowych i powinna dodać dwa do dwóch. – był szczerze zdziwiony brakiem kojarzenia faktów obu dziewczyn. W międzyczasie kelnerka podała im pizzę i przed każdym z nich postawiła talerz, życząc smacznego.

- Chyba straciłam apetyt. – powiedziała Hania.

- Nie wygłupiaj się dziewczyno. Jedz. – brat włożył jej trójkąt na talerz i podsunął pod brodę. – Opowiem Ci co wiem, bo ja wielbię kolesia pod wszystko. Jest moim guru i swego czasu, osobiście składałem mu gratulacje za działania. – mówił, co jeszcze bardziej wprowadziło Hankę w zakłopotanie. – Nie wiem jak to się stało, że wcześniej nie padło jego nazwisko albo zdjęcie. Pamiętasz tą głośną historię zgwałconej dziewczyny u nas w mieście?

- Oczywiście, że pamiętam.

- I nadal nie wiesz kim jest „Kwiato"? Dziewczyno, Ty mnie nie przestajesz zadziwiać! – teraz to chłopak było lekko poirytowany niewiedzą siostry. – Piotras to brat tej dziewczyny. To on pobił kolesia, który zgwałcił mu siostrę. Tak mu wpierdolił, że kolo trafił do szpitala. Zasłużył na każdy cios, który „Kwiato" mu zasadził. Co prawda, dostał za to wyrok w zawiasach, ale za to co zrobił, ludzie w mieście bili mu brawo i stał się idolem, wszystkich, którzy o tym słyszeli. To była ekstremalnie głośna sprawa, dlatego tak bardzo dziwię się, że nie skojarzyłaś faktów. – spojrzał na Hankę, która wpatrywała się w niego, jakby powiedział jej coś, co jest niedorzeczne. Nie odezwała się w ogóle. Nie wiedziała co powiedzieć, ani jak zareagować. Była w szoku. Nie zaszokowało jej to, że Marek dobrze znał Piotra i jego historię, bo plotki z miasta, były tym, czym jej brat żył każdego dnia. Wiedział o ludziach więcej, niż wszyscy jej znajomi razem wzięci. Miał szerokie znajomości, spotykał się z różnymi ludźmi i znał większość osobistości miasta. Nie mogła uwierzyć w to, że Piotrek nie powiedział jej o swojej przeszłości ani słowa. A tyle razy mówili sobie o rzeczach, które miały na nich wpływ. Nie dało się ukryć, że wyrok sądowy jaki by on nie był, jest dość istotną sprawą, która odcisnęła piętno na życiorysie chłopaka.

- Jak on mógł mi nic nie powiedzieć? – odezwała się w końcu.

- Może podszedł do tematu tak jak ja. To oczywiste i mieszkając w tym mieście, dziwne, że nie skumałaś jego osobistości. Tym bardziej, że byłaś z kolesiem na weselu i poznałaś zapewne jego siostrę. – twierdził, że historia Piotrka to najbardziej znana sprawa na świecie.

- Dla Ciebie to może i oczywiste, ale dla mnie nie. Ja byłam z nim kompletnie szczera i opowiedziałam mu o każdym szczególe mojej pojebanej przeszłości, a on się słowem nie odezwał. Wygląda na to, że ja nie zasługuję na szczerość. – w jej oczach pojawiły się łzy. – Marek, czy ze mną jest coś nie tak?

- Siostra, nie jesteś za bardzo surowa? – zapytał.

- Surowa? Czy Ty naprawdę uważasz, że chcąc z kimś zbudować związek, nie powinieneś podzielić się tak dość ważną sprawą jak wyrok w zawiasach? Jak to, że agresja, co prawda spowodowana dobrymi pobudkami, przyczyniła się do problemów z prawem? Brat, Ty masz też dziwnie ustawione priorytety wartości. – odstawiła talerzyk i wstała od stołu. – Dziękuje, ale naprawdę straciłam apetyt. Widzimy się u babci. Na razie. – wyszła, pozostawiając go samego przy nieruszonej pizzy. Wychodząc z pizzerii, od razu zadzwoniła do Piotrka. Gdy odebrał wesoło się przywitał:

- Ślicznotko, miałaś być na spotkaniu z Markiem. Coś nie wypaliło? – zapytał.

- Zdecydowanie nie wypaliło. Twoja szczerość nie wypaliła. Okazało się, że mój brat doskonale Cię zna. Jako „Kwiato" i streścił mi większość Twojej rodzinnej historii. – powiedziała od razu, a po drugiej stronie nastała cisza.

- Mogę Ci wyjaśnić. – zaczął, ale od razu mu przerwała.

- Pewnie, że możesz, ale ja nie chcę słuchać, tego że możesz. Miałeś już kilka szans abym Cię wysłuchała. Wiesz, jak ważna jest dla mnie szczerość. – rozłączyła się, a z oczu poleciały jej łzy. Kolejny raz płakała przez faceta. Obiecała sobie więcej tego nie robić. Wyłączyła telefon, bo nie przestawał dzwonić. Spojrzała przed siebie i tuż przed nią była ławka, na której siedziała kiedy pierwszy raz spotkała Piotrka. Miała wrażenie, że los z niej drwi. Kolejny już raz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro