27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Niemcy

-ej, Lichtenstein - zaczepiłem małego - co miała znaczyć ta kartka?

-otworzyłeś? - spytał się. W tym samym momencie podszedł do nas Austria.

-czy ty wiesz, w co się wpakowałeś? - spytał się najmłodszego w rodzinie - Korea Północna to typ, którego lepiej nie ruszać. I tak, dałem mu kartkę, "sussy bako". Wiedz, że w razie czego nie będę cię ratować. Będziesz żałował... - i odszedł nie czekając na odpowiedź.

-założyłem się z Luksemburg'iem o 100zł - zaczął się tłumaczyć - to tylko niewinny żart.

Niewinny żart... Ta ..

-o, co tam masz? - wyjął z mojej kieszeni kartkę i zaczął przeglądać - ooo, czy to zabawkowa parówka? - spytał się. Zabrałem mu to z rąk i przerwałem na malutkie kawałeczki, podszedłem do łazienki, wrzuciłem do kibla i spuściłem wodę.

-nie -odpowiedziałem - nie twój interes.

Tak, to była ta ulotka.

-wiem, co to - odpowiedział - to wibrator. A obok były kulki-

-dobra, idź, proszę. Taka jedna Japonia dała mi to w zamian za ciastko, jej praca polega na rozdawaniu ulotek. Kupię ci później robuxy, tylko nie mów nikomu.

Lichtenstein odszedł. Przerażają mnie dzisiejsze dzieci...

***

Odwróciłem się w stronę okna. Wygląda na to, że zanosi się na deszcz... A Polen jest na dworzu z tym psem...

A co, jeśli ta wróżba to prawda.. dziś są andrzejki...

Poczułem dziwne ciepło. Co się ze mną dzieje? Jestem chory? Chyba powinienem się położyć.. Tak, tak będzie najlepiej. Nie chcę przegapić lekcji, bo będę musiał potem uzupełniać notatki pytać się innych o pracę domową z matematyki, bo nauczycielce nie chce się zapisywać tego w dzienniku

Dostałem powiadomienie na telefonie. Z aplikacji FRIEND.

Polska: Hey, co robisz?

Dziwne uczucie pogorszyło mi się, lecz mimo tego na moją twarz niespodziewanie wkradł się uśmiech, którego nie mogłem powstrzymać

Niemcy: nic, nudzę się

Polska: a co z tą ulotką?

Niemcy: zniszczyłem ją

Niemcy: ☠︎

Polska: ok, całe szczęście. Nie chciałbyś chyba, by lichtenstein natknął się na to?

Już się natknął...

Niemcy: no raczej nie

Polska: a więc mogę przyjść? Nudzę się bardziej, niż ty. Nie ma nikogo w domu oprócz mnie

Niemcy: u mnie prawie to samo, poza mną jest tylko Lichtenstein

Polska: świetnie, więc nie musisz odpowiadać. Będę za minutę.

Minutę później tak, jak pisał, usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem.

-hej - przywitał się - całe szczęście, że istniejesz. Inaczej zginąłbym z nudów.

-tak, istnieję... - odpowiedziałem - wejdź.

Polen wszedł do środka. Tak jak myślałem, na zewnątrz pada, a więc i Polen przyszedł trochę mokry. Zdjął kurtkę, powiesił ją i zdjął buty.

-obejrzymy coś u ciebie? - spytał się.

-no... Jasne - odpowiedziałem. Polen uśmiechnął się. Tak właściwie to odkąd się wprowadziłem, bardzo się zmienił. Kiedyś można było go uznać za aspołecznego dziwaka, teraz jest... Normalny.

Wszedliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. Nagle drzwi zostały otwarte przez kogoś. Przez kogoś nazwanego lichtenstein.

-hey Polak - przywitał się - a wiesz, że Niemcy...

Spojrzałem się na niego surowym wzrokiem. Nie chcę, by Polen wiedział, że on wie.

-już nic. - wyszedł najwyraźniej przypominając sobie o obiecanych później "robuxach"

-to co obejrzymy? - spytałem się

-ukryta prawda może? - odpowiedział Polen

-to jest nudne... - odpowiedziałem. Bo tak jest.

-to Szkoła

-to już lepsze. - przełączyłem na odpowiedni kanał. Akurat się zaczyna.

-chodź pod kołdrę, zimno trochę - powiedziałem i usiadłem opierając się o ścianę, okrywając się kołdrą. Polen zrobił to samo.

Zaczęliśmy oglądać. Skupiłem się na serialu, bo był dość ciekawy odcinek... Mianowicie pewna dziewczyna podejrzewa, że jej chłopak jest gejem.

***

-cieszę się, że możemy być razem - powiedział były chłopak głównej bohaterki i pocałował się ze swoim chłopakiem. Oczywiście zasłonili się rękoma, więc najprawdopodobniej udawali na potrzeby filmu. Wyświetliły się napisy końcowe.

Ziewnąłem. Jest już ciemno, po dziewiętnastej... Poczułem, jak oczy mi się kleją. Nawet nie zauważyłem, gdy skleiły się na dobre i usnąłem...

***

Obudziłem się, czując kogoś oddech na mojej szyi. Kątem oka spojrzałem się w prawo... Polen? Czekaj... Zasnąłem? O matko... Jest dwudziesta! Jutro szkoła!.. ale zaraz...

Polen usnął na moim ramieniu... Uświadamiając sobie to, znów poczułem to dziwne ciepło, i w dodatku jakieś dziwne uczucie w brzuchu. Nie jadłem dziś niczego, to może jest winne temu.

Po chwili Polen bardziej się we mnie wtulił. Poczułem, jak moje policzki stają się różowe... Bardzo niekomfortowa sytuacja.

-emm.. Polen... - zacząłem - chyba...

-Tak wygodnie... Czekaj, CO JEST? - jego oczy nagle otworzyły się szeroko - Niemcy? Przepraszam, nie kontroluję ciała, gdy śpię

Odskoczył ode mnie jak oparzony, uderzające w głowę o ścianę obok łóżka.

-ał. - złapał się za bolące miejsce

-no? - odpowiedział.

-Dlaczego akurat mnie wybrałeś?

-no...- odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął - jesteś moim jedynym prawdziwym przyjacielem. Czech i Słowak co do czego to są zapatrzeni w siebie, Rosja i jego ekipa też tacy jacyś... A ty... Zwróciłeś akurat na mnie uwagę. Mimo, że nie byłem wart w ogóle starań...

Na moją twarz wkradł się uśmiech. Fajnie jest mieć kogoś bliskiego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro