3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Niemcy

Ciepłe promyki słońca przedostające się przez okno obudziły mnie, świecąc w moją piękną twarz... A tak na serio, obudziło mnie darcie się lichtenstein'a i Austrii... Nawet spać nie dadzą. Zaraz, która godzina... Spojrzałem na telefon. 6:57. Dziś jest poniedziałek, dlatego niestety muszę iść do szkoły. Do NOWEJ szkoły.

Niechętnie wstałem z łóżka i wyjąłem z szafki czyste ciuchy. Wziąłem plecak i wyszedłem na dół. Czekali tam na mnie bracia z ojcem. Zgaduję, że ojciec będzie musiał pokazać lichtenstein'owi, gdzie jest nowa szkoła. Później zapewne mimo, że lichtenstein ma 7 lat, będzie chodził sam. Austria smażył jajecznicę dla paru osób. Mnie, siebie, Szwajcarii i najmłodszego w rodzinie (nie licząc psa)

Po chwili usłyszałem kroki.

-ale mnie głowa boli... Ciężka praca - przyszedł Szwajcaria. Zapewne wrócił nad ranem.

-mam dla ciebie jajecznicę - powiedział Austria

-dzięki - odpowiedział najstarszy i usiadł przy stole. - tato... - zaczął

-tak? - ojciec uniósł jedną brew i spojrzał się na niego

-pamiętasz moja dziewczynę? Ona chce, bym się do niej wprowadził...

-do jej mieszkania? - ojciec kontynuował rozmowę

-tak. Czuję, że ona jest ta jedyną. Czy mógłbym...

-nie musisz pytać się mnie o takie rzeczy. Oczywiście, że możesz. Dobrze, że układasz sobie życie. Czekam na wnuki

-tak... Heh...

W tym momencie Austria zgasił palnik w kuchence i nałożył zawartość patelni na cztery talerze. Jeden podał mi, drugi lichtenstein'owi, trzeci Szwajcarii i ostatni sobie. Pominął ojca, bo on nie lubi jajecznicy.

Zacząłem jeść. W sumie dobre. Gdy zjadłem, odłożyłem talerz do zlewu. Spojrzałem na zegar. 7:37.

-szkoła! Krzyknąłem. Austria wziął plecak i zaczął iść ze mną do "sieni". Założyłem z nim buty i po chwili wyszliśmy. Nowe liceum znajduje się na ulicy Kwiatowej 69. To jakiś kilometr stąd. Zdążymy.

Na miejsce dotarliśmy akurat, gdy zadzwonił dzwonek. Szybko biegliśmy po schodach znaleźć salę matematyczną. Gdy wszedliśmy, nauczyciel nas zatrzymał.

-klaso, mamy nowych uczniów. Przedstawcie się.

-ee... Nazywam się Deutschland, możecie mi mówić "Niemcy" - przedstawiłem się

-ja nazywam się Österreich, możecie mnie nazywać "Austria" - przedstawił się mój brat

-dobrze, możecie siadać - powiedział nauczyciel i kontynuował gapienie się w komputer. Były tylko dwa miejsca wolne. Obok Węgra i obok polski. Nie wiem, czemu nie siedzą razem, skoro są braćmi, ale nie wnikam. Austria usiadł z Węgrem. To ja idę do polski.

Spojrzałem na Polen'a. Nie wydaje się być zadowolony z mojej obecności. Wręcz odsunął się krzesłem w bok dalej ode mnie. To nie było miłe.

W porównaniu do nauczycielki z poprzedniej szkoły ten nauczyciel nie ma takiego złego charakteru. Cała lekcja przebiegła dość spokojnie. Austria gadał cały czas z Węgrem. A Polen? Wydawał się być zamyślony. Zadzwonił dzwonek.

Teraz j. Polski. Tak, w tej szkole go uczą. Nie wiem, jak dam radę, ale okej. Jak się skończyła przerwa, wszedłem do sali i usiadłem z tą samą osobą co wcześniej. Po chwili weszła nauczycielka.

-o, widzę, że mamy nowych uczniów - zaczęła, gdy nas zauważyła

-tak, jestem Deutshland, a to mój brat Österreich

-macie brata Lichtenstein'a? - spytała się nauczycielka

-tak, jest w podstawówce - odpowiedział Austria - a dlaczego pani pyta?

-moja siostra uczyła go w innej szkole. A teraz sprawdzę obecność - odpowiedziała.

Po dziesięciu minutach lekcja stała się dla mnie koszmarem. I nie ze względu na pogodę, nauczycielkę, czy uczniów. Przez ten język. Nauczycielka tłumaczyła jakieś dziwne słowa jak "gżegżółka", czy "chrząszcz", i kazała nam je przeliterować. Normalnie koszmar. Gdy spytała się Polski, czy umie powiedzieć jakiś trudny wyraz, on zamiast wymienić czegoś w stylu "różdżka", odpowiedział "Grzegorz Brzęczyszczykiewicz Chrząszczyżewoszyce, powiat Łękołody". Cała klasa patrzyła się na niego z szokiem na twarzy. Polak się uśmiechnął.

-wow, szóstka! - odpowiedziała mu nauczycielka i uśmiechnięta podeszła do komputera. No cóż. Łatwiej ma ten, dla którego język polski jest językiem ojczystym.

Przez resztę lekcji Polen wydawał się być znów zamyślony. Kątem oka spojrzałem na niego. I tak się zagapiłem, że nie zauważyłem tego nawet. Dopiero dziwna mina Polen'a wyrażająca niechęć sprawiła, że otrzeźwiałem. Za mało dziś spałem.

Znów zadzwonił dzwonek. Tym razem biologia. Tak.

Nauczycielka na lekcji nauczała z pasją. Aż chciało się uczyć jej przedmiotu mimo, że biologia zwykle mnie niezbyt i interesowała. Nawet Węgry z Austrią nie rozmawiali, tylko uważali na lekcjach. Ale za to Czech przy oknie... Przegrał walkę ze snem. Jestem pewien, że nauczycielka to zauważyła. Ale nie zwróciła mu uwagi.

I tak jakoś minęły lekcje. Przerwy spędzałem sam, ponieważ Austria wychodził gdzieś z Węgrem

Po lekcjach Austria z Węgrem podeszli do mnie.

-Ej, może przejdziemy się do mnie? - spytał się mnie Węgry

-jasne! - odpowiedziałem - a gdzie Polen?

-tu - odpowiedział cicho, jakby niechętnie.

-to chodźmy - pogonił nas Austria.

Przez całą drogę Austria i Węgry rozmawiali i śmiali się razem. A ja i Polak szliśmy w ciszy, z dala od siebie.

Gdy dotarliśmy, Węgry otworzył furtkę, a następnie drzwi kluczem i gestem ręki zaprosił nas do środka.

-macie Minecraft'a na telefonach? - spytał się Węgry mnie i mojego brata

-tak - odpowiedziałem razem z Austrią

-to chodźmy!

-grajcie sami, ja nie mam ochoty - powiedział Polen - tylko nawet nie próbuj zapraszać ich na nasz serwer. Stwórz nowy - zagroził Polen i poszedł do jakiegoś pokoju, chyba swojego, nie wiem.

-tu jest mój pokój - powiedział Węgry - niestety musimy stworzyć nowy serwer na aternos'ie, a to trwa wieki.

-wiem, też tworzyłem z Deutschland'em i lichtenstein'em - odpowiedział Austria

I tak o to powstał nowy serwer o nazwie "planetasus.aternos.pl". Po godzinie się włączył i mogliśmy dołączyć. Zdecydowaliśmy, że domy będziemy mieć oddzielnie. Ja oczywiście radziłem sobie najgorzej, mimo, że jestem jednym z lepszych graczy. Jestem nieprzyzwyczajony do Minecraft'a na telefonie.

***

-ej, może pójdziemy do sklepu po jakieś chipsy? - spytał się Węgier

-jasne - odpowiedział Austria - na twój koszt

-ok, a ty németország?

-mogę iść z wami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro