4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ALEX


Kolejny raz zostawałem dłużej w pracy, bo ciągle się z czymś nie wyrabialiśmy. Dopóki nie zatrudnimy kogoś do pomocy przy projekcie, nie ruszymy z miejsca. Nie mogliśmy sobie pozwolić na opóźnienia. Właśnie dlatego dwie godziny temu zadzwoniłem do swojej narzeczonej, że być może spędzi wieczór sama. Kolejny. Nie wyczułem w jej głosie, żeby była zła, ale na pewno odbędziemy rozmowę na temat mojego zostawania w pracy po godzinach. Musiałem, bo byłem tam szefem. W porównaniu do swoich pracowników nie mogłem wymigać się żadnymi ważniejszymi sprawami. Chodziło o mój biznes. Chloe nie powinna się wściekać, przecież zarabiałem pieniądze, które wydawałem również na nią. Poza tym doskonale rozumiała moją pracę, bo od kilku lat pracowała w branży. Zaczynała u mnie. Poznałem ją na jakieś imprezie, gdzie szukałem ludzi do pomocy w ważnym zleceniu. Wybrałem miejsce, gdzie pojawiało się sporo młodych architektów poszukujących pracy. Nie sądziłem tylko, że przelecę Chloe, zanim dowiem się, jakie miała doświadczenie w branży. Przez to zdobyła stanowisko w mojej firmie bez żadnej rozmowy. Na szczęście kobieta znała się na swojej robocie i nie żałowałem swojej decyzji.

Przed dwudziestą opuściłem budynek WhiteStudio wraz z kilkoma pracownikami, którzy nie mieli problemu z pracą po godzinach. Nie chodziło o zarobki, bo dostawali wysokie wynagrodzenia. Ci ludzie chyba byli pracoholikami. Chyba że nie mieli do kogo wracać. W porównaniu do nich czekała na mnie w domu długonoga blondynka, za którą uganiałbym się bez końca, gdyby zaszła taka potrzeba. Tak przynajmniej myślałem w większości czasu, dopóki nie przypomniałem sobie, co zrobiła, że miałem do niej ograniczone zaufanie. Mimo to nadal ją kochałem. Właśnie dlatego starałem się jak najszybciej wrócić do domu. Miałem nadzieję, że dopiero szykowała się do snu i będę mógł jej dziś jakoś wynagrodzić swoją pracę po godzinach. Jednak po dotarciu do domu nie byłem zadowolony z tego, co zobaczyłem.

– Co tu się, do kurwy, dzieje? - Spojrzałem na swoją narzeczoną, która siedział na kolanach obcego mi faceta.

Była naga i pozwalała macać się po cyckach. Poza tym nie pozostawała mu dłużna, bo ich jęki było słychać od samego wejścia do domu. Dlatego prawie wbiegłem do salonu. Nie potrafiłem sobie wyobrazić nic innego niż Chloe w ramionach innego kolesia, ale miałem głupią nadzieję, że zastanę ją na podłodze, robiącą sobie dobrze, oglądając jakiegoś pornola. Chętnie bym wtedy do niej dołączył. Jednak zamiast tego czułem cholerną wściekłość. Oszukała mnie! Nie pierwszy raz, ale teraz miałem ochotę wykopać ją z domu razem z facetem, z którym zabawiała się pod moją nieobecność. Ta kobieta robiła ze mnie idiotę na każdym kroku, ale nie zamierzałem dłużej jej na to pozwalać. Zniknie z mojego życia.

– Alex. - Spojrzała na mnie speszona, schodząc z kolan faceta, który przyglądał się jej nagiemu ciału, nie przejmując się, że stałem obok.

Jeszcze chwila, a straciłbym nad sobą panowanie i go pobił. Dla własnego dobra już dawno powinien stąd wyjść. Nie wiedziałem, skąd moja narzeczona wytrzasnęła tego typa, bo do tej pory nie miałem okazji go poznać. Nawet nie zastanawiałem się, czy spotykali się od dłuższego czasu. Chloe była zdzirą i nie miałaby problemu z zaproszeniem do naszego dom faceta, poznanego dzień wcześniej, tylko po to, żeby się z nim bzyknąć. Zacząłem zastanawiać się, co ja w niej widziałem.

– Wypierdalaj! – wrzasnąłem do niego, podchodząc bliżej, żeby zasłonić mu Chloe.

Wystarczająco się już na nią napatrzył. Powinna wziąć swoje ubrania i założyć chociaż bieliznę. Nie rozumiałem, czemu nie zrobiła tego od razu, tylko pozwoliła, żebyśmy się na nią gapili. Czasami czuła się bardzo pewna siebie i eksponowała zbyt wiele w swoich mediach społecznościowych. Wolałbym, żeby moja dziewczyna nie dodawała roznegliżowanych fotek, do których faceci walili sobie konia. Jej ciało należało do mnie. Przynajmniej do dziś. Od teraz będzie mogła robić, co chciała. Na pewno szybko znajdzie sobie naiwniaka, który pozwoli przyprawiać sobie rogi.

– Wyluzuj. - Wstał zadowolony, zakładając spodnie. – To tylko zabawa.

Chyba dla niego. Nie było nic zabawnego w tym, że prawie przeleciał moją narzeczoną. Powinien przestać się odzywać, bo jeszcze trochę, a zarobiłby cios w twarz. Mimo wściekłości byłem cierpliwy, ale to nie będzie trwało długo. Chociaż powinienem zastanowić się, czy warto było wdawać się w bójkę o kogoś takiego, jak Chloe. Mogła wyjść z tym kutasem. Miałbym ją już z głowy.

– Co ty sobie myślisz? - Spojrzałem na niego wkurzony, gdy kierował się do wyjścia.

Chloe stała przede mną naga, ale w ogóle mnie to nie ruszyło. Nie miałem ochoty na nią patrzeć. Brzydziłem się nią. Kłamliwa suka. Żałowałem, że nie pogoniłem jej wcześniej. Nie wiedziałem, na co kobieta liczyła w tej chwili. Lepiej byłoby, gdyby zeszła mi z oczu. Nic, co by teraz powiedziała, nie sprawiłoby, że bym jej wybaczył. Musiałbym być debilem. Chloe powinna zacząć pakować swoje rzeczy i szukać nowego lokum. Między nami wszystko skończone. Nie dostanie kolejnej szansy. Właśnie ją zmarnowała. Miałem nadzieję, że tamten facet był tego wart. Zaprzepaściła nasze plany. Byłem żałosny, bo chciałem ułożyć sobie życie z kobietą, której nie mogłem być pewny. Naiwnie wierzyłem, że poprzedni wyskok był niewinnym przypadkiem, a ona się zmieni.

– Przepraszam. - Klęknęła przede mną i zaczęła rozpinać mi spodnie.

To chyba jakiś żart. Nie było nawet mowy, żebym pozwolił jej dotknąć swojego fiuta. Jeśli próbowała zmusić mnie, żebym stracił jeszcze więcej cierpliwości, właśnie jej się udało. Od momentu, kiedy wszedłem do domu, udowodniła mi, że była nic niewartą suką, na którą nie powinienem w ogóle tracić czasu. I nie będę. To nasze ostatnie spotkanie. Lepiej, żeby szybko zaczęła pakować swoje rzeczy. W innym wypadku wyrzucę je przez okno i będzie mogła je sobie zbierać z ziemi. Jeśli tak bardzo chciała dać się upokorzyć, to spełnię jej ostatnie marzenie.

– Zostaw mnie! - Szarpnąłem ją za włosy, odpychając od siebie. – Masz się stąd wynieść.

– Gdzie?

Nie obchodziło mnie to. Mogła pomyśleć o tym wcześniej. Na pewno miała kogoś, u kogo mogła się zatrzymać. Tamten facet w zamian za dobry seks od razu przygarnąłby ją pod swój dach. Niech spróbuje. Poza tym miała swoje pieniądze, których nawet nie tykała, go ja wydawałem kasę na jej zachcianki. Mogła sobie wynająć jakieś mieszkanie. Na pewno będzie mniejsze niż dom, w którym mieszkała do tej pory, ale to mój dom i nie zamierzałem pozwolić jej tutaj zostać. Pierścionek mogła sobie wziąć. Nie chciałem go. Może, gdy go sprzeda, będzie mogła dołożyć pieniądze do wynajmu mieszkania. Miałem to gdzieś. Nie będę użalał się nad Chloe. To nie ona została zdradzona.

– Nie interesuje mnie to! Do tego kutasa! – wrzasnąłem na nią. – Czego ci, kurwa, brakowało?!

Co zrobiłem źle? Czy nie mogła mi tego powiedzieć, zanim poszła szukać pocieszenia w ramionach innego faceta? Od początku naszej znajomości starałem się, żeby miała wszystko. Podczas wspólnego projektu, który realizowaliśmy, zarabiała więcej, niż moja firma oferowała za jej stanowisko. Ta praca zapewniła jej rozpoznawalność w branży. Właśnie dlatego wkrótce mogła zacząć współprace z najlepszymi ludźmi, ale zastanawiałem się, czy jej tego nie utrudnić. Mogłem zniszczyć jej karierę w każdej chwili. Być może dlatego nie zamierzała tak łatwo opuścić. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że beze mnie polegnie. To była jej decyzja. Skończą się luksusy za kasę zapracowanego faceta.

– Cały czas cię nie ma – powiedziała cicho.

Co? To niemożliwe. Próbowała mi wmówić, że to moja wina. Kurwiła się, gdy ja zarabiałem na naszą przyszłość. Gdyby nie moja praca, co niby byśmy robili? Nie zadowoliłoby ją życie w małym mieszkanku i bez comiesięcznych wyjazdów na urlop w egzotyczne miejsca, gdzie mogła prężyć się na plażach w skąpych bikini. Niby czym chwaliłaby się w mediach społecznościowych? Taka dziewczyna jak ona kochała życie w luksusie bardziej niż faceta, który jej to zapewnił. Czemu więc nie zadbała, żeby go przy sobie zatrzymać? Myślała, że będę naiwniakiem, który miał przynosić pieniądze, a w tym czasie ona będzie bzykać się z innymi? No to czas najwyższy, żeby poszukała sobie faceta, który się zgodzi na taki układ. Pragnąłem normalnej rodziny, której z Chloe nie mógłbym mieć.

– To moja wina? - Spojrzałem na nią.

– Może gdybyś poświęcał mi więcej czasu... - Speszona moim wzrokiem, sięgnęła po swoje ubrania leżące na podłodze.

Nie, nie wierzyłem. Niech skończy gadać i zniknie mi z oczu. Powoli zakładała ciuchy, jakby liczyła, że się rozmyślę i każę jej przestać, żeby zaciągnąć ją do łóżka. Niezależnie od tego, co by zrobiła, nie pozwoliłby jej się do siebie zbliżyć. Powinienem się przebadać, bo nie wiadomo z kim ta suka sypiała. Nie chciałbym się czymś od niej zarazić. W porównaniu do Chloe nie szukałem wrażeń z przypadkowymi ludźmi, nawet zanim ją poznałem.

– Masz się wynieść. - Przetarłem twarz dłonią. – Nie chcę cię tutaj widzieć.

– Nie mam, gdzie iść.

– Gówno mnie to obchodzi! – wrzasnąłem. – Zniknij stąd!

Musiałem wyjść. Powiedzenie jej czegoś niemiłego było niczym w porównaniu z tym, co czułem. Miałem ochotę szarpać ją za włosy i wyrzucić przed dom tak, żeby padła na kolana. Równie dobrze mógłbym zacząć ją bić. Przerażały mnie własne myśli, dlatego postanowiłem wyjść, zanim zrobię coś, czego będę żałował do końca życia. Nigdy nie podniosłem ręki na żadną kobietę i ona nie będzie pierwsza. Nawet jeśli zasłużyła, żeby potraktować ją jak śmiecia. Zabawiła się moimi uczuciami i nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Kochałem ją, do cholery! Czy nie wystarczająco okazywałem jej to na każdym kroku? Nie pracowałem tak dużo, żeby w ogóle nie mieć dla niej czasu. Czasami nawet miałem całe dnie dla swojej kobiety. Myślałem, że mnie rozumiała, skoro chciała spędzić ze mną resztę życia, ale jak widać, chodziło tylko o moje pieniądze.

– Alex! – krzyknęła za mną. – Porozmawiajmy!

Nie mieliśmy o czym. Żadne jej tłumaczenie nie zmieni tego, co czułem. Nienawidziłem jej. Nigdy do nikogo nie żywiłem takich uczuć. Za to coraz bardziej nie lubiłem swojego brata. Wiedziałem, co będzie próbował zrobić, gdy dowie się, że zerwałem z Chloe. Będzie próbował chronić siebie moim kosztem. Jednak mu na to nie pozwolę. Nie zostanę z kobietą, która mnie zdradziła i którą się brzydziłem tylko dlatego, żeby kłamstwo Richarda nie wyszło na jaw. Gdyby czasami pomyślał o tym, co robił, nie musiałby się bać, że ktoś będzie próbował go zniszczyć. W tym wszystkim najbardziej było mi żal jego żony i córki. One nie musiały wiedzieć, jakie to uczucie zostać zdradzonym przez najważniejszą osobę, której ufały. Przez chwilę miałem wrażenie, że sam sprowadziłem na nas zło, wprowadzając Chloe do rodziny. Powinienem czuć się winny.

– Gdy wrócę, ma cię tutaj nie być. – Nawet na nią nie spojrzałem.

Byłem naiwny, że nie wyrzuciłem jej ze swojego życia po numerze, który odwaliła z moim bratem. Już wtedy powinienem wiedzieć, że Chloe długo nie potrafiła być wierna. Jednak chciałem wierzyć, że tamten pocałunek to przypadek. Nic więcej się, przecież nie stało. Oboje byli zaskoczeni swoim zachowaniem. Tłumaczyłem ich na wiele sposobów, aż w końcu uwierzyłem, że miałem rację. Jednak moja kobieta nawet nie była dobrą kłamczuchą. Dała się przyłapać dwa razy. Pierwszy raz w biurze, gdzie w sumie mógł zobaczyć ją każdy. Nie wierzyłem, że mój brat ryzykował kilka lat małżeństwa dla małego wybryku. To, że przyłapałem Chloe w domu z innym facetem, zraniło mnie o wiele bardziej, bo zdałem sobie sprawę, że gdybym wszedł chwilę później, zastałbym ich bzykających się na kanapie. Może z Richardem też poszłaby na całość, gdybym im nie przeszkodził. Już nie wierzyłem w przypadki.

Zadzwoniłem do Aidena, żeby przygarnął mnie do siebie na kilka dni. Nie miałem gdzie się podziać, a liczyłem, że rozmowa z przyjacielem pozwoli mi się jakoś opanować. Tym bardziej że miał w domu sporo alkoholu, którym mógłby mnie uraczyć. Musiałem wymyślić, co zrobię później i jak pozbyć się swojej narzeczonej z domu. Nie zostanie tam. Nawet niech o tym nie myśli. Nie byliśmy małżeństwem, żebym musiał się dzielić z nią swoim majątkiem.

– Jak bardzo jest źle? - Spojrzał na mnie.

– Gdybym został, zrobiłbym coś głupiego. - Opadłem na kanapę, przymykając powieki.

Przez całą drogę tutaj próbowałem się uspokoić. Chciałem zapomnieć o całym tym gównie i nie spotkać więcej Chloe. Jednak to niemożliwe. Mieliśmy w firmie jeszcze kilka spraw do obgadania, a nie mogłem jej zwolnić przed końcem umowy. Przemęczę się z nią kolejny miesiąc. Postaram się ustawić naszą pracę tak, żebyśmy nie musieli się widywać. W biurze powinienem zachowywać się profesjonalnie. Szkoda, że zanim zacząłem bzykać Chloe, nie pomyślałem o tym, że będę musiał z nią pracować. Starałem się unikać romansów w pracy. Ona była wyjątkiem.

– Znalazłbym ci dobrego prawnika. - Podał mi szklaneczkę ze swoim ulubionym trunkiem.

Wcale nie zamierzałem uderzyć kobiety. Nie tylko, dlatego że wywołałbym tym skandal. Chloe mogła zrobić mi cholerne świństwo, ale to nie znaczyło, że pobicie sprawiłoby, że poczułbym się lepiej. Mogłem zaszkodzić jej na wiele sposobów i zrobię to, jeśli mnie sprowokuje. Więc lepiej, gdyby nie próbowała na mnie swoich gierek, bo miała o wiele więcej do stracenia.

– To niewiele by mi pomogło.

– Ulżyłoby ci.

– I nic poza tym. - Upiłem łyk. – Doskonale wiesz, że to chwilowe.

Aiden miał za sobą sporo akcji z pobiciem. Gdy był nastolatkiem, nie potrafił zapanować nad swoją złością do wszystkich. Dopiero niedawno zdał sobie sprawę, że bójki nie były żadnym rozwiązaniem problemów, a powodowały nowe. Dobrze, że się ogarnął, bo było mi żal siostry, która nie potrafiła sobie z nim radzić, ale nie umiała z niego zrezygnować. Wiele razy próbowałem przemówić jej do rozsądku, ale ich rozstania trwały krótko. Podczas przerwy w związku Aiden odwalał gorsze rzeczy. Postawiłem warunek, jeśli chciał być z moją siostrą, musiał się ogarnąć. Zaczął pracę w WhiteStudio, żebym mógł mieć go na oku. Od kilku lat był spokojny i zgodził się nawet na wizyty u psychologa, który pomógł mu radzić sobie ze złością. Czasami miałem wrażenie, że był gotów wdać się w jakąś bójkę, gdyby znalazł dobry powód.

– Bez różnicy. - Usiadł obok mnie.

– Lepiej, żebyś nie pakował się w tarapaty. - Zerknąłem na niego. – Dla dobra mojej siostry.

Lea nie byłaby zadowolona, gdyby dowiedziała się, że pozwoliłem jej chłopakowi wdać się w bójkę. Tym bardziej że doskonale wiedziałem o jego problemie. Cała nasza rodzina wiedziała. Poznałem Aidena jako kilkuletni chłopak, bo wprowadził się niedaleko nas z rodzicami zastępczymi. Sprawiał kłopoty, więc jego właśni się go pozbyli. Dla świętego spokoju. Nie potrafiłem zrozumieć zachowania tych ludzi. Teraz, bo jako dzieciak nie bardzo się nad tym zastanawiałem. Rodzice czasami marudzili, że przyjaciel sprowadzi mnie na złą drogę, ale przecież miałem swój rozum. Nie zachowywałem się tak samo, jak ludzie, którymi się otaczałem. Większy problem mieli, gdy ich córka zaczęła chodzić na randki z tym złym chłopakiem, którego musiałem pilnować razem z Richardem, co nas bawiło.

– Dla dobra siostry.

Nie miałem nic przeciwko temu, że byli razem. Tym bardziej że nie widzieli się na co dzień. Moja młodsza siostra dużo podróżowała jako reporterka. Lubiła swoją pracę, z której nie zamierzała zrezygnować, dopóki nie weźmie ślubu i zajdzie w ciążę. Do tego na razie nie śpieszyło się jej ani Aidenowi. Odpowiadało im życie, jakie prowadzili do tej pory. Może to i dobrze, że na razie nie mieli poważnych planów.

– Co u niej?

– Podobno rozmawiacie raz w tygodniu. - Zerknął na mnie.

Jasne, ale niewiele wtedy mieliśmy sobie do powiedzenia. Głównie narzekałem na swoją pracę, a ona namawiała mnie, żebym przekonał ojca, że powinien przejść na emeryturę. Według niej powinien tylko odpoczywać, ale nie sądziłem, żeby zadowolił się siedzeniem w domu. Musiał kontrolować wszystko, co działo się w firmie, a nie ufał nam wystarczająco, żeby pozwolić, żebyśmy się tym zajęli. Kiedyś będzie musiał pozwolić nam zająć się swoim interesem.

– Wiem o twoich wybrykach.

Lea na pewno powiedziałaby mi od razu, gdy w zachowaniu jej chłopaka było coś nie tak, żebym mógł zareagować, zanim wpakowałby się w kłopoty.

– W łóżku? - Zaśmiał się. – Nie, nie kontrolujesz swojej siostry aż tak.

– Wcale jej nie kontroluję.

Nie czułem takiej potrzeby. Nie zamierzaliśmy dużo rozmawiać. Woleliśmy się upić. Tak było łatwiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro