22. I tak już na zawsze.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Lavender

Staliśmy na skalistym fragmencie wybrzeża. Przed nami rozpościerało się morze. Piękne i ciche. Wiatr również milczał, jedynie muskał delikatnie nasze policzki, chcąc uczestniczyć w tym wielkim dla nas wydarzeniu.

Duchy Guernsey szeptały.

Jeszcze byliśmy osobno, lecz za chwilę już mieliśmy być razem i to na zawsze. A ja nie mogłam się tej chwili doczekać. Gdybym mogła, ruszyłabym przed siebie biegiem, aby znaleźć się w ramionach narzeczonego.

Widziałam Auriego z daleka. Odwrócił się w moim kierunku na dany mu przez Mistrza znak. Z jego postawy emanowała siła.

Razem z nami obecni byli nasi rodzice oraz najbliższa rodzina. Wszyscy zaproszeni goście przybyli z najdalszych zakątków świata, aby uczestniczyć w ceremonii. Parvati odgrywała rolę mojego świadka. Fanny zaś była świadkiem Aureliusa. Obie wyglądały pięknie w sukniach w kolorze butelkowej zieleni.

W oddali słyszałam radosne gaworzenie córki Fanny i Malcolma, Fenelli, trzymanej na rękach przez ojca. Widziałam również profesora Eaglestone'a wraz z Paproszkiem, którzy stali się pełnoprawnymi członkami naszej rodziny. Przyjaciele ze szkoły i Kotła, koledzy i koleżanki Aureliusa z Munga – przyszli wszyscy, którzy byli dla nas ważni.

Moja suknia w kolorze śmietankowej bieli, zakończona koronkowym trenem, głaskała z czułością trawę, gdy szłam w stronę Aureliusa, czekającego na mnie przy Mistrzu Ceremonii. W jego oczach widziałam łzy. Bez wahania otarłam je, gdy wreszcie stanęłam naprzeciwko niego. W drżących dłoniach ściskałam bukiet z róż, moich róż z krzewu Lavender Dream, które samodzielnie ściął Graham. Samodzielnie również je ułożył, tak, jak nauczyła go lata temu Ibbie. Byłam pewna, że miałam najpiękniejszy bukiet w historii Guernsey.

Czułam obecność bliskich, jednak moja uwaga skupiona była tylko i wyłącznie na moim przyszłym mężu. Podziwiałam jego piękne, wpatrzone we mnie oczy, ostry rysy twarzy, wąskie, lecz ułożone w szczerym uśmiechu usta.

To właśnie był człowiek, z którym zamierzałam iść przez życie.

Na dobre i na złe.

Spletliśmy razem nasze prawe dłonie.

Magia ścisnęła je mocniej, wiążąc ze sobą na zawsze.

Padły słowa przysięgi.

Otoczyła nas magia miłości.

Czar wyspy.

Potęga zaufania.

Wiara w najlepszą przyszłość.

Nasze usta spotkały się, przypieczętowując wygłoszone, płynące prosto z serca przysięgi.

– I tak już na zawsze – szepnął Auri, gdy pocałunek się skończył.

– I tak już na zawsze – odpowiedziałam mu, pełna wiary w to, co stworzyliśmy.



Do zobaczenia w Epilogu 

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro