23. Epilog.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Lavender


Moja historia nie była łatwa ani dla mnie, ani dla tych, którzy razem ze mną ją poznawali. Takie wydarzenia zawsze niosą ze sobą dużo skrajnych emocji i łez. Czasem mówi się, że lepiej o tym nie mówić, bo to wstyd.

Bzdura.

Wstydem jest ból zadawać, a nie walczyć jak lew z jego skutkami.

Byłam wdzięczna za tę obecność, której doświadczyłam. Samotność potrafi ciągnąć w dół zbyt mocno. Pomocna dłoń drugiego człowieka często jest jedynym ratunkiem.

Na samym początku błędnie sądziłam, że resztę życia przejdę sama. Uznałam, że tak będzie lepiej. Na pewno łatwiej. Dobrze, że nikt mi na to nie pozwolił. Bo w tej samotności bym tylko marniała. I nawet nie chciałam myśleć o tym, czym mogłoby się dla mnie skończyć.

Nie umarłam w czasie napaści i gwałtu. Nie pozwoliłam sobie również na to, by z własnej woli odejść z tego świata po doświadczeniu tego koszmaru. Mogłam się poddać i byłam naprawdę bliska temu, jednak znalazłam gdzieś siłę. Coś mnie ciągnęło w stronę życia. Chociaż było ciemno i głucho w mojej codzienności, i z wielkim trudem odwracałam się w stronę światła, ostatecznie to zrobiłam.

Na początku z oporami, potem jednak z całą mocą mojego zbolałego serca, mogłam się bez większych oporów w tym cieple zatracić.

Moim światłem był Aurelius. Miłość, którą mnie otoczył. Bezpieczeństwo, które mi zapewnił. Dom, który ze mną stworzył. Dzieci, które sprowadziliśmy na ten świat.

On był moją siłą.

On był wszystkim.

Moją zasługą niezaprzeczalnie było to, że nie pozwoliłam, aby gwałt mnie zniszczył.

Wiedziałam, że się od niego nigdy nie uwolnię. Koszmar wracał do mnie w snach, czasem we wspomnieniach. Stał się częścią mnie samej.

Mojej historii.

Mojego życia.

I gdybym mogła cofnąć czas, chciałabym z całego serca, aby nigdy się nie wydarzył. Jednak się stał, przytrafił mi się i choć mogłabym przeklinać los za tak wielką niesprawiedliwość, to zmierzyłam się z nim.

I wygrałam.

Przetrwałam.

Bo byłam niezniszczalna.

Zostałam zbudowana z siły.

Jestem Lavender Brown.


KONIEC


Podziękowania

Chciałabym serdecznie podziękować każdej osobie, która dotarła do tego miejsca, dając mi szansę na opowiedzenie historii Lavender Brown – postaci zbyt często niedocenianej w fandomie. Ja wyciągnęłam z niej to, co moim zdaniem najlepsze. Po pierwsze pozwoliłam jej przeżyć, a potem skupiłam się na tym, aby kontynuować jej historię z brutalną dokładnością. Chciałam pokazać, jak mogło wyglądać jej życie po ataku Greybacka, jak było jej ciężko, gdy część jej duszy umarła.

Jestem bardzo zadowolona z efektu.

Lubiłam tu być, wczuwać się w Lavender oraz w Aureliusa, pomagać im, by mogli odnaleźć swoje szczęście, miłość i dom.

Mam nadzieję, że Wam również tu było dobrze.

Jeszcze raz dziękuję za obecność.

Do napisania,

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro