~13~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Komenda policji, gabinet komendanta Traska, popołudnie, New York, ten sam dzień)

Komendant siedzi przy biurku i przegląda dokumenty. Do gabinetu wpada Ron, policyjny szpieg.

K.T.: Hej, Ron. Co u ciebie słychać?

R.: Och, to, co zawsze. Złapaliście tych dilerów, na których dałem wam namiary?

K.T.: Prawie wszystkich. Mamy jeszcze kilku, którzy jakimś cudem nam się wymknęli. Ale to tylko kwestia czasu, zanim tu do nas trafią. Coś nowego u naszych kochanych dilerów?

R.: Domyślili się, że mają szpiega, który jest jednym z ich ludzi. Derek zaczyna powoli mnie szukać. Jak narazie mnie nie podejrzewa, to dobrze. No i mam dla ciebie nowe namiary.

K.T.: Jak zwykle, wielkie dzięki. Z drugiej strony, lepiej by było, gdyby nie zaczęli niczego się domyślać. Spróbuj nie dać się przyłapać, Ronnie. Szkoda by mi było ciebie.

R.: Naprawdę? Nie wiedziałem, że tak bardzo mnie lubisz.

K.T.: Kumple na wieki, co nie? Pomijając sprawy służbowe, jak czuje się Lisbeth?

R.: Lisa. Mów jej Lisa. Wszystko w porządku. Jeszcze kilka tygodni i będzie rodzić. Ma termin na 19 lutego, nie mogę się doczekać.

K.T.: Wcale ci się nie dziwię. Nawet nie wiesz, jak bardzo ja sam chciałbym zostać ojcem. Mam już w końcu prawie 40 lat, trzeba by było wziąść się do roboty.

R.: Yhm, starość, nie radość. Ale najpierw radziłbym znaleźć sobie jakąś normalną dziewczynę, od tego zacznijmy.

K.T.: Dobra rada, Ron.

R.: Wiem, ja mam same dobre rady. Idziemy dzisiaj po pracy do baru? Może kogoś poznasz.

K.T.: Mogę iść. Chociaż myślę, że za często tam ostatnio bywam.

R.: Oj, nie przesadzaj, Tom. W takim razie do zobaczenia w barze.

K.T.: Do zobaczenia, Ronnie.

Ron wychodzi z gabinetu. Trask wraca do przeglądania dokumentów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro