Rozdział I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sonic pov

Wszytko mnie boli.....co się stało? Gdzie ja jestem? Chyba dałem się ponieść. Chociaż to było bardziej kontrolowane niż wcześniej. Chyba poznaje to miejsce.....tak. To jest nasz wspólny pokój. Mój, Amy i Sorami. Otworzyłem szerzej swoje oczy. Pierwsze co poczułem to delikatny uścisk mojej dłoni. Odwróciłem się w tamto miejsce i zobaczyłem oba moje skarby uśmiechając się do mnie, Amy miała łzy szczęścia a Sorami śmiała się delikatnie do mnie.

-Sonic...całe szczęście.
-Wiesz przecież, że tak łatwo nie opuszczam-chciałem wstać ale mnie powstrzymała.
-Masz odpoczywać. Wiem ze potrafisz szybko zregenerować swoje siły ale połóż się. Pójdę powiedzieć reszcie że się obudziłeś-podała mi mała na rence i wybiegła z pokoju. Spojrzałem nie wiem który raz na moja śliczną córeczkę. Położyła się spokojnie spać na moich rękach. Słodki widok, przes to i ja zrobiłem się lekko senny. Delikatnie położyłem małoł obok mnie i przykryłem ja kocem który był pod poduszką i delikatnie ja przytuliłem do siebie sam potem zasnąłem.

Amy pov

Już wszyscy wiedzą że Sonic się obudził. Powiedzieli również że przyjdą do niego potem jak poczuje się lepiej. Zostali mi do odnalezienia Connor, Silver oraz Shadow. A już wiem gdzie mogą być. Widziałam jak wychodzili z naszego pokoju i kierowali się w stronę pokoju Connora. Okej. Po 10 minutach byłam już na miejscu lekko zdyszana ale co tam. Otworzyłam drzwi i ślizgiem wbiłam do pokoju.

-Ch...chłopaki......Sonic....on się obudził! - ostanie słowo wykrzyczałam. Chyba naszych drogich panów trochę zatkało.
-Tak szybko. Ale jak go znalazłem to mogłem stwierdzić, że będzie nieprzytomny jeszcze co najmniej jeszcze jeden dzień mimo że go uzdrowiłem - odparł Connor.
-Ehhh......na to wychodzi, że doszedł do siebie szybciej niż przypuszczałeś. Nawet ja się tego nie spodziewałem ale wiem jedno jest on uparty i zacirkły jak również i uparty. Może to spowodowało szybki powrót do zdrowia - odparł brat mojego męża.
-To prawda Connor. Sonic jest cholernie uparty uwierz mi. To co, zobaczymy jak się czyje?
-Jak chcecie - odpowiedziałam. - Ja będę czekać na was w naszym pokoju - skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam. Skierowałam moje następne kroki do naszego pokoju. Widok jaki tam zostałam był po prostu przesłodki. Nie było mnie chyba półtorej godziny i myślałam, że zastane śpiącego męża oraz córkę ale zastałam tam inny widok. Równie słodki.

Shadow pov

Jak tylko Amy wyszła z pokoju sięgnąłem do kieszeni po jeden ze szmaragdów i podałem go Connorowi.

-Masz - podałem mu zielony. - Wziąłem go z pokoju Sonica. Coś czułem ze się przyda.
-Dzięki - wziął i użył go. Pomogło mu to i tak okropna rana mu się zagoiła. Ale i tak pozostanie po tym ślad. - Jeszcze raz dzięki i zwracam go. To jak? Idziemy sprawdzić jak się trzyma twój brat?
-Ta chodźmy. Nie zdziwię się jak go zobaczymy wydurniajacego się z Amy - odparłem lekko rozbawiony. Poczekaliśmy chwile na przyjaciela który zmienił swoje ubranie na nowe. Wyszliśmy z jego pokoju i skierowaliśmy się w kierunku pokoju brat i jego żony. Po drodze do naszego celu obgadaliśmy jeszcze trochę spraw dotyczących strategii w pokonaniu Eggmana.

-Ty na pewno myślisz, że to dobry pomysł Connor aby ich użyć? - spytałem.
-Musimy pójść ma całość Shadow - odpowiedział mi Connor. - Ale żeby mieć pewność że te roboty się nie pojawiają to zrobimy najazd na jego uzbrojenie gdzie je trzyma. Na cholomapie było je widać. Jutro o 10 - zaproponował Connor.
-Dobra. To jutro o 10 na na pasie startowy Tajfuna. Tam się spotkamy dobra chłopaki-jeszcze Silver dopowiedzał miejsce naszego spotkania.
-Jasne - ja i Connor odpowiedzieliśmy jednocześnie.

Nasze uzgodnienia zakończyliśmy akurat przed pokojem brata. Bez zastanowienia po prostu otworzyłem drzwi. Jak tylko weszliśmy do pomieszczenia od razu zachciało mi się śmiać. Popatrzyłem na chłopaków stojących obok mnie. Silver z uśmiechem na twarzy a Connor jedną rękę skierował do głowy zakrywając trochę twarzy ale można było dostrzec ze się uśmiecha i jest bliski żeby się zaśmiać.

-A nie mówiłem chłopaki, że tak będzie?
-Ta. Tak właśnie mówiłeś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro