~{♥}~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Nareszcie!-krzyknęłam, powalając się na łóżko w hotelu.

Za mną do pomieszczenia weszła przyjaciółka z zespołu, Miyoo.

-Wstawaj Rae, zaraz musimy iść na scenę.

-Ciesz się, że jest tuż obok hotelu, bo inaczej bym nawet stąd nie wstała.

-Rozumiem Cię, podróż z Europy Cię wykończyła, do tego próby z nami, ale i tak, czy siak musiałabyś wyjść. 

-Oj no dobrze, nie rób mi już kazań, tylko mów, w co się ubieramy. 

Nazywam się Park Raehyun, dla przyjaciół Rae. Jestem pół Polką oraz pół Koreanką, mama Polka, ojciec Koreańczyk no i powstałam ja, ciemnowłosa dziewczyna, o dużych zielonych oczach po mamie, pełnych wargach oraz pociągłej twarzy po tacie. Mieszkamy sobie razem w trójkę w Europie, ponieważ mój ojciec stwierdził, gdy miałam 9 lat, że tak będzie lepiej. Zostałam zmuszona do porzucenia przyjaciela oraz kuzyna, którzy byli dla mnie bardzo ważni. No ale co mogłam zrobić? Co mogła zrobić mała dziewczynka? No właśnie, nic. I chociaż byłam od nich młodsza, bo ED jest z rocznika '94, JJ z '95, a ja z '97, dogadywaliśmy się wspaniale, znaczy w sensie ja z nimi oddzielnie, ponieważ JJ widział tylko ED raz w życiu i... Nie będę się tu się wypowiadać, mało ważne. To teraz jak ja to rozpoczęłam karierę... Miałam 17 lat, gdy razem zadebiutowałyśmy, nasz zespół to RT. To było tak, że przyjechałam do rodziny w Korei, dokładniej do Jimina, mojego JJ, którego tak długo nie widziałam. Zrobiliśmy małe karaoke, powiedział, że mam potencjał no i też wyszło, że on ze swoim nowym zespołem BTS debiutują w 2013 roku. Akurat również wtedy liderka RT i wytwórnia  poszukiwali jeszcze jednej dziewczyny to się zgłosiłam no i jestem. Wiem, że może to się wydawać dziwne, co teraz mówię, nawet niespójne, ale się spieszę i nie będę opowiadać szczegółów. Zadebiutowałyśmy piosenką ,,Smile''. Naszym znakiem rozpoznawczym są maski na usta i nos, przez co nie widać dolnej części twarzy. Zdejmujemy je tylko przy tych, których dobrze znamy i ufamy.

Aktualnie podążam ku scenie, gdzie będziemy uczestniczyć z innymi zespołami w ,,Poznaj mnie bliżej'', no czyli jak sama nazwa wskazuje, każdy mówi coś o sobie. Ma tutaj być BTS, NCT 127, Monsta X i podobno Pen... Pengadog? Nie, zapomniałam, jak to się czyta.

-Joojin, kto oprócz nas, BTS, NCT i Monstaxów występuje bo zapomniałam?

-Penfragon?-zaśmiałyśmy się.

Joojin była liderką z zabójczym poczuciem humoru. I chociaż zdarza jej się nieraz na nas krzyczeć i ,,wyżywać'', to i tak jest najlepszą liderką i osobą godną zaufania. 

-To chyba jest Pentagram.-powiedziała poważnie Hyosang.

-Tobie tylko te wiedźmy w głowie.- zaśmiałam się.

-Ja wiem! Ja wiem! Pentenol!-krzyknęła Miyoo, ubierając swój czarny top.

-Penetragon.- stwierdziła Seolyun. 

-A moim zdaniem Primagol.-wtrąciła się Leeya. 

-A ja myślałam, że Pengadog...-dodałam na koniec.

Wybuchłyśmy wszystkie śmiechem i po tym jak się ubrałyśmy, czekałyśmy na znak, aby wejść na scenę.

-Zapraszamy na scenę Monsta X!- można było usłyszeć.

Następni byli BTS, potem my.

Gdy siedziałyśmy już na krzesłach, na scenie, miał pojawić się ostatni zespół, oto chwila prawdy.

-A teraz wielkie brawa dla Pentagon!

Zaczęłyśmy trząść się ze śmiechu na krzesłach, a wszystkie oczy był utkwione na nas. Najbardziej przykułyśmy uwagę Pentagon, który patrzył się na nas, jak na wariatki. Dziesięcio osobowy boysband nie wiedział, dlaczego się z nich naśmiewamy, może nawet lepiej. 

Gdy się uspokoiłyśmy,  spojrzałam na ich zespół swoimi wielkimi oczami. Jeden z członków patrzył się na mnie, świdrując mnie wzrokiem, ja też nie pozostałam mu dłużna. Nawet nie wiedziałam kiedy przyszła moja kolej do opowiedzenia o sobie.

-Rae, teraz Twoja kolej.-szepnęła mi na ucho Leeya.

-Um, nazywam się Park Raehyun, mam 21 lat, jestem pół Koreanką, przez większość czasu mieszkałam w Europie, jestem w zespole od samego początku, potrafię mówić w 4 językach, byłam trainee przez 3 lata, jestem główną raperką oraz maknae.

Oczy tajemniczego blondyna lekko się rozszerzyły, a ja nie wiedziałam o co chodzi i oderwałam od niego wzrok, skupiając się na pytaniach zadawanych przez prowadzącą. Gdy miał się przedstawiać Pentagon, transmisja została przerwana, a kontynuacja miała nastąpić jutro.

Po tym wszystkim, za sceną, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było przytulenie z całej siły Jimina. 

-Cieszę się, że się spotkaliśmy.

-Ja też.

Chwilę później usiedliśmy wszyscy na ławce za sceną. W około chodzili członkowie innych zespołów, dostrzegłam blondyna. Pił właśnie wodę, a gdy skończył, pochylił głowę, przez co jego przydługawe włosy opadły mu na twarz i się uśmiechnął. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, póki mnie ktoś nie szturchnął.

-Ja już pójdę, jestem zmęczona.

-Nie zostaniesz na dłużej Rae?

-Nie, spotkamy się jutro, dobranoc.

-Dobranoc.-odpowiedzieli niemal chórem.

To nie tak, że byłam jakoś mega zmęczona, po prostu chciałam mieć chwilę spokoju, chwilę dla siebie. 

~{♥}~

Miałam jednoosobowy pokój. Po lewo od wejścia znajdowało się łóżko, naprzeciwko toaletka, a po prawo niewielka szafa i wejście do łazienki. Nad toaletką było jedno okno.

Gdy dotarłam na miejsce, poszłam do łazienki i po wziętym prysznicu, podeszłam do toaletki, założyłam swoją maskę, pomalowałam oczy i w samej bieliźnie wypięłam się moją... tylnią częścią ciała w stronę drzwi. Po co się malowałam? Bo chciałam za chwilę porobić sobie kilka zdjęć na Instagrama. 

Nagle drzwi się otworzyły, a wchodzący przez nie człowiek, przekręcił klucz i schował go do kieszeni. 

Geniusz ja nie zamknęła drzwi...

Po chwili złapał mnie za ręce i przygwoździł jedną ręką do ściany. 

Osłupiałam i popatrzyłam się na niego z przerażeniem w oczach.

Swoją drugą ręką chciał zdjąć mi maskę, ale wyrwałam się z jego uścisku i dostał z liścia. Nie wiedziałam, co miałam powiedzieć.

To był ten blondyn.

-Kim ty do cholery jesteś?! Najpierw się na mnie cały czas patrzysz, a teraz zamykasz nas w pokoju i nie wiem co chcesz zrobić! Oddawaj klucz!

-Nie poznajesz mnie?

-A powinnam?

On zaczął się przybliżać, a ja oddalać, jednak na mojej drodze stanęła mi ściana. 

Spojrzałam na niego, dzieliły nas centymetry. Te oczy...

-Edawn?

-No nareszcie!

-T-to naprawdę ty?

Posłał mi swój promienny uśmiech. 

Rzuciłam się na niego, mocno go przytulając. 

Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem przecież w bieliźnie. Odsunęłam się od niego, spojrzałam na dół i chyba się zarumieniłam. Na szczęście maska zasłoniła część twarzy, którą pokrywał burak.

-Przede mną nie musisz się wstydzić. Masz piękną sylwetkę.

W sumie, chyba ma rację. I ta moja skromność...

Spojrzałam na niego, zmieniło się w nim wszystko, oprócz oczu i zabójczego uśmiechu. Stary Edawn miał ciemne, krótkie włosy, pulchną buzię, był przygrubawy, a teraz?

~{♥}~

~{♥}~

Rozmawialiśmy już drugą godzinę, śmiejąc się przy tym, jak opętani. Rozmawialiśmy, o tym wszystkim co nas ominęło w naszych życiach. Rozmawialiśmy o hobby, rodzinie, zespołach, muzyce, o przeszłości, o wszystkim! Ale chyba głównie o uczuciach.

-Kiedy w końcu ściągniesz tą maskę? Chcę ujrzeć dawno niewidzianą twarz. 

-Poczekaj jeszcze trochę.-uśmiechnęłam się pod maską.

Chciałam sięgnąć po jakąś bluzę, ale Edawn złapał moją rękę.

-Zostań tak.

-Pod jednym warunkiem.

-Mi stawiasz warunki?

-Jak widać.

-Także czego żądasz?

Gdy puścił moją rękę, wsadziłam swoje dłonie pod jego koszulkę, patrząc się na niego i czekając na jego reakcję.

-Ah, to tak ma być.

Odsunął się ode mnie i zdjął swój biały T-shirt. 

-Zadowolona?

-Bardzo. Powiedz mi tylko, jak zmieniłeś się z takiej małej poczwary w takiego... motyla...

ED zaczął się śmiać.

-To żeś teraz powiedziała. Trenowałem, w końcu jestem w zespole i gdy byłem trainee udało mi się schudnąć. 

-Edawn, gdzie jesteś?!- udało się usłyszeć głos na korytarzu.

-Kto się tak drze?-spytałam.

-To Hui z mojego zespołu, chyba mnie szuka.

-Zaraz, wy jesteście tu w hotelu?

-Każdy zespół jest w tym hotelu.

-Mhm. Idź już.

-Wyganiasz mnie?

-Po prostu twój kolega Cię szuka nie wiadomo pewnie ile, może to coś ważnego.

-Nie sądzę.

-Idź.

-Niech Ci będzie.

Wyciągnął kluczyk z kieszeni, otworzył drzwi i wyszedł, zabierając go, sukinsyn. Jeszcze się chamsko uśmiechnął, cały Edawn. 

Po jego wyjściu ściągnęłam maskę i  poszłam spać. 

Obudziłam się już rano, była godzina szósta czasu koreańskiego, czyli każdy jeszcze pewnie śpi.  Też bym pewnie to robiła, ale coś mi kazało wstać no i się rozbudziłam. 

Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam w luźne rzeczy i wyszłam z pokoju. Poszłam do Joojin.

-Joo, wstawaj!

-Co chcesz?-powiedziała zaspana, z chęcią mordu w oczach.

-Odnalazłam starego przyjaciela, o którym wam kiedyś mówiłam!

Joojin automatycznie usiadła i spojrzała na mnie wyczekująco.

-To członek Pentagon, Edawn.

-Ten blondyn, co go świdrowałaś wzrokiem?

-Ż-że ja?

-Patrzyliście się nawzajem na siebie, jakbyście mieli się zaraz na siebie rzucić, nie tylko ja to zauważyłam, Jimin, Jin, dziewczyny i pewnie inni też.

-Ale wtopa...

-Tak w ogóle chodzisz bez maski po korytarzu?! Co jeśli ktoś Cię zobaczy!

-Spokojnie, każdy śpi.

-Monstersi, NCT i Pentagoni to nie BTS i my.

-Dobrze, jak pójdę do pokoju, to ubiorę maskę.

-No mam nadzieję i jak możesz, to daj mi dalej spać. 

-Dobrze już dobrze, już wychodzę. A ty się zamknij, jak śpisz bez maski, bo drzwi były otwarte.

Ona tylko popatrzyła na mnie spod byka, a ja z uśmiechem wyszłam z jej pokoju.

Idąc do siebie na szczęście nikogo nie spotkałam. Wzięłam z pomieszczenia tylko maskę, którą założyłam i poszłam na stołówkę? No jadalnio podobne coś, gdzie mogliśmy siedzieć na kanapach i jeść. 

Gdy dotarłam na miejsce, siedziały tam tylko dwie osoby, Jimin i jakiś ciemnowłosy chłopak z innego zespołu.

Usiadłam z Jiminem i zrobiłam sobie kanapkę, którą jadłam lekko odchylając tylko maskę, czułam na sobie przeszywający wzrok tamtego osobnika.

-Rae, czemu on się na nas patrzy cały czas? Co ty znowu zrobiłaś?-szeptał Jimin.

-Nie wiem, nie znam gościa. W ogóle to...

I zaczęłam mu mówić o Edawnie.

*Kilka godzin później*

-Rae! Gdzie ty do cholery jesteś?!-Joojin zaczęła się drzeć do słuchawki od telefonu.

-Już biegnę.

Rozłączyłam się i w ostatniej chwili przybiegłam pod scenę. 

-Co ty robiłaś?-spytała Hyosang.

-Siedziałam w pokoju i po prostu nie zobaczyłam na zegarek.

-Pewnie ze swoim Edawnem siedziała, też się prawie spóźnił.

-Joojin, powiedziałaś im?

-Nie mamy przed sobą sekretów, nie?

-Poza tym jakim moim Edawnem, to tylko przyjaźń.

-Wmawiaj sobie.

-A ty sobie wmawiaj, że ty i Jimin się nie kochacie.- zwróciłam się do Miyoo.

Ona zamilkła, a my zaczęłyśmy się śmiać.

W końcu przyszedł moment wejścia na scenę, zaraz po tym, jak członkowie Pentagon się przedstawili. 

-A teraz przed państwem RT!

Zaśpiewałyśmy 4 piosenki, po czym zeszłyśmy i usiadłyśmy na oddzielonych miejscach, na kanapach pod sceną. 

Teraz zespół Edawna. Z chęcią to zobaczę.

(Dopiska od autorki: napiszę tu tekst ich piosenki po polsku, do momentu Edawna, dalej nie piszę i wyobraźcie sobie, jakby to śpiewali po koreańsku, mam nadzieję, że załapiecie)

Hui: Jesteście gotowi na ,,Runaway''?

YeoDne: Wsłuchaj się w mój głos i podążaj za mną,  powolnie chwyć znów moją dłoń.

Shinwon: Wszystko jest nowe, to nowy dzień, czuję się jak szalony przez cały dzień .

Kino: Po prostu zostaw mnie w spokoju, nie możesz mnie powstrzymać.

Woo Seok: Mój wzrost osiąga już 2Chainz, odmienna klasa wagowa od pozostałych. Na moich kolanach jest krew od treningu, spływa i krzepnie. Bez bólu nie ma zysku, ale nie ma nic do zyskania. Zapach żelaza na moich rękach trzymających mikrofon.

Hong Seok: Nigdy nie powiedziałem "poddać się", nie poddam się.

Jinho: Nie możesz mnie więzić w tym zamrożonym świecie.

Hui: Uciekam!

Jinho: Biegnę w ogień!

Hui: Uciekam!

Jinho: Nie możesz mnie zatrzymać!

Hui: Uciekam!

Jinho: Biegnę w ogień!

Hui: Uciekam!

Jinho: Nie możesz mnie więzić!

Hui: Uciekam!

Kino: Stopniowo zabarwiony na szaro, ze stłumionym sercem, zamykam ponownie swoje oczy, o tak.

Shinwon:  Chcę, żeby wszystko było nowe.

YeoDne:  Stworzymy razem harmonię.

Yanan: Jest dobrze, więc nie mogę przestać!

Edawn: Nie próbuj zrozumieć, poezji i muzyki w mojej głowie. Nawet jeśli moje wargi są spierzchnięte, ten dramat wciąż będzie kontynuowany. Nie ma na to scenariusza, przechodzenie z dna na szczyt nie jest wszystkim. Poczuj mnie, czuję się żywy!

Nie mogłam od niego oderwać wzroku, a jego wokal... O czym ja myślę! Rae, opanuj się!

~{♥}~

https://youtu.be/vxpRxiNM2sQ

~{♥}~

Była już dwudziesta na zegarku. Każdy się jeszcze dobrze bawił na scenie, jednak ja odpuściłam sobie zabawę i postanowiłam wrócić do swoich tymczasowych czterech kątów. 

Nalałam wody do sporawej wanny i zrobiłam wysoką pianę. Weszłam do niej w bieliźnie i z maską na twarzy. Jestem dziwną osobą, a poza tym boję się, że ktoś przez tego cymbała może mi wejść do łazienki.

Usłyszałam huk drzwi od pokoju, miałam rację.

Nagle do łazienki wparował Edawn.

-No nie postarałaś się.- popatrzył na mnie, ale chyba dokładniej na mój biustonosz.

Zrobiłam zadziorny uśmiech pod maską i prychnęłam.

-A czego się ty spodziewałeś?

Zaczął do mnie podchodzić. W pewnym momencie ukucnął przy wannie i przybliżył się do mnie.

Zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, oblałam go wodą.

-No wiesz co!

Zaczęłam się śmiać.

On tylko prychnął i wyszedł z łazienki. Po chwili wrócił w samych bokserkach. 

-ED, co ty...

-Przesuń się na siedząco w przód trochę.

-Ale...

-Przesuń się.

Zrobiłam jak mi kazał. Wtedy on usiadł za mną w wannie i teraz siedziałam tak jakby w jego kroczu.

-Edawn, co ty wyprawiasz?!

-Oprzyj się.

-Edawn, to jest niezręczne!

-W dupie to mam.- przyciągnął mnie do siebie i zmusił do położenia się głową oraz tułowiem na jego klatce piersiowej.

-A jak ktoś wejdzie?

-Wszyscy są na scenie i prędko z niej nie zejdą.

-A jeśli...-nie dał mi dokończyć.

-To mają problem.- objął mnie rękoma tak na wysokości mostka. 

-Edawn, mogę Cię o coś spytać?

-Śmiało.

-Miałeś dziewczynę?

-Nie, żadna jaką spotkałem nie przykuła mojej uwagi, hm.

-Mhm.

-A ty?

-Nie będę o tym rozmawiać.

Obrócił mnie tak, żebym leżała brzuchem na jego klacie i spojrzała mu w oczy.

-Ten blondyn, z którym jadłaś rano śniadanie to on, prawda?-spoważniał.

Skąd on... Zapewne tamten, co się na nas patrzył, to był jego kolega.

Zaczęłam się niepohamowanie śmiać.

-Czemu się śmiejesz?-spytał poirytowany.

-Bo to mój kuzyn, matole.

Na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie, jak i rumieńce.

-J-ja nie...

-Puśćmy to w niepamięć.-zaczęłam chichotać. 

-Nie śmiej się już.-dał mi klapsa w tyłek.

No teraz to ja zdrętwiałam, a on spojrzał na moją twarz.

-Irytuje mnie ta maska.- chciał ją zdjąć, ale powstrzymałam go ręką.

On się uśmiechnął zadziornie.

-Obiecaj, że jak coś teraz zrobię, to nie będziesz zła.

Spojrzałam na niego pytająco. On tylko złapał mnie w talii i zanurzyliśmy się pod wodą, obracając się pod nią. Gdy się wydostaliśmy na powierzchnię, to on był na górze.

Maska przyległa mi przez wodę do twarzy i zaczęło mi się źle oddychać. Wydostałam się szybko spot EDa i uchyliłam delikatnie materiał, obracając się tyłem do niego i łapiąc oddech.

-N-nic Ci nie jest?-spytał.

-Wszystko ok.-powiedziałam, wychodząc z wanny.

Zaczęłam wycierać się ręcznikiem powierzchownie i wyszłam z łazienki. Pierwsze co zrobiłam to wyjęłam zapasową maskę i zmieniłam ją, po czym tamtą mokrą położyłam na kaloryfer. W strusim tempie także zmieniłam bieliznę z turkusowej na czarną, ponieważ tamta była mokra.

Wtedy z sąsiedniego pomieszczenia wyszedł Edawn. Jego blond włosy opadały mu na twarz, lekko przysłaniały jego przyrumienioną twarz. Wyglądał obłędnie, ja... Rae! Opanuj się!

-Mam mokre ubrania, muszę iść do pokoju po czyste.

-W bieliźnie pójdziesz?

-Chodź ze mną?

-Chyba Cię coś boli.

-No chodź, będzie fajnie. 

-Zapomnij.

-Sama się o to prosiłaś.

W tym momencie wziął mnie na ręce, niczym panną młodą, wyniósł z pokoju i bezczelnie zamknął drzwi na klucz.

-Ty tempa pało! Jak ktoś nas przyłapie?! 

-Wszyscy są jeszcze na koncercie, jak się pospieszysz, to nikt Cię nie zauważy.

Wkurzona podążałam za blondynem. Gdy byliśmy już niedaleko jego pokoju, usłyszeliśmy kroki. Stanęłam jak wryta i gdyby nie ED mnie wciągnął za rękę do pokoju, to by mnie jakiś osobnik zauważył.

-Mógł mnie zauważyć!

-Ale nie zauważył i się nie drzyj, już zapewne wrócili.

-Czyli... jak ja mam dostać się do pokoju?!

-Nocujesz dzisiaj u mnie.

-Nie, daj mi jakąś koszulkę i pójdę w niej do pokoju.

-Zostajesz powiedziałem.

-Pod warunkiem, że dasz mi jakąś koszulkę.

-E tam.

-Dawaj!

-Dobra, tylko się już nie drzyj. 

Wtedy chłopak podał mi białą koszulkę z napisem ,,MY TYPE''. 

-Naprawdę?-popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.

-Będzie Ci do twarzy.

No to założyłam ją na siebie. Rękawy sięgały mi do łokci i była długa do połowy moich ud.

-Ładnie wyglądasz.-uśmiechnął się.

-Dziękuję.- powiedziałam, przy tym ziewając.

-Zaraz wracam.-powiedział i wszedł do łazienki.

Ja zaś usiadłam na łóżku i oparłam głowę o swoje ręce.

-Idziemy spać? Wydajesz się być zmęczona.

-Ja nie śpię z Tobą.

-Nie przesadzaj.

-Ale jak to będzie wyglądać?

Rae kobieto, co ty odpierdalasz. Właśnie sobie zdałam sprawę, co robiłam. Pokazuje się w bieliźnie, kąpie z Edawnem, a na dodatek ubieram jego koszulkę i jeszcze będę zmuszona z nim spać.  Co jest ze mną nie tak? On po prostu tak na mnie działa...

-Normalnie i nie przejmuj się tym. 

-Nie zmieścimy się.

Czemu ja nie zaprzeczam? Gdyby był to ktoś inny, dostałby w twarz. 

-Się popieści to się zmieści.-wtedy chłopak położył się na boku i wskazał miejsce, gdzie ja mam się ułożyć.

Niepewnie położyłam się obok niego na lewym boku. Moja twarz stykała się lekko z jego torsem, a jego ręce powędrowały na moją talię, przysunął mnie bliżej.

-A co jeśli w nocy zdejmę Ci tą szmatę?- zaśmiał się.

Było to ostatnie co usłyszałam, usnęłam nie dając mu odpowiedzi.

~{♥]~

~{♥]~  

Obudziłam się. Obok mnie nie było już chłopaka. Dupek. Wstałam i spojrzałam na leżący na szafce zegarek. Wskazywał on godzinę dwunastą. 

-No to sobie pospałam.-szepnęłam.

Po chwili zaczęłam analizować, czy mam jakieś spotkanie z zespołem. Na szczęście nie, gdyby było inaczej i bym się spóźniła, Joojin by mnie zatłukła na śmierć. Ona nie lubi jak się spóźniamy.

Dobra, żyje się tylko raz. Musiałam się dostać do pokoju.  Wybiegłam z trzaskiem drzwi z pokoju i przedostałam się do mojego, gdzie czekał na mnie cały mój zespół.

-C-co w-wy t-tu r-robicie?

-A ty co robisz w tej koszulce, hm?

-J-ja...

-Opowiadaj, jak było!-pisnęły wszystkie razem.

-Ale do niczego nie doszło.

-Dlaczego?

-To tylko przyjaciel.

-Nas nie oszukasz.

-No może mi się podoba i trochę tracę przy nim zmysły, ale raczej nic z tego nie będzie.

-Dlaczego?

-Tak po prostu, nasza relacja jest zbyt dziwna i tyle.

~{♥]~  

~{♥]~  

Ćwiczyłam już 3 godzinę układ do nowego teledysku. Siły powoli mnie opuszczały, ale ja dalej ćwiczyłam, aż w końcu upadłam. Nie miałam już siły. Wstałam i jakimś cudem doszłam do pokoju z sali i poszłam wziąć prysznic.

Zimna woda działa cuda, czuję się jak nowo narodzona. Gdy wyszłam z łazienki, na moim łóżku siedział Edawn.

-Która godzina?-spytałam.

-Kwadrans po osiemnastej.

-Mhm.

Gdy założyłam koszulkę, ED szybko do mnie podszedł i przygwoździł mnie do ściany.

-Rae, ja...

Jednak ja zaczęłam ściągać maskę, przez co blondyn ucichł.

Rzuciłam ją w kąt kawałek materiału i spojrzałam w jego skośne oczy.

-Woo..-wyszeptał, gładząc kciukiem mój policzek, a później zjechał nim na moje usta.

Cały czas się im przyglądał.

-Kocham Twoje usta...

-S-słucham?!

-Ja to powiedziałem na głos?-spytał, a na jego twarzy wyszły rumieńce.

-Ktoś się zawstydził?-na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.

On tylko prychnął i przygryzł lekko swoją wargę. W tym momencie nie wytrzymałam, to było silniejsze ode mnie. Złączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku, który niemal od razu odwzajemnił. 

-Takiej reakcji się nie spodziewałem. 

-J-ja...

Nie dał mi dokończyć zdania, znów mnie pocałował i zaczął błądzić dłońmi po moim ciele. Gdy chciał mi odpiąć stanik, gwałtownie go odepchnęłam. 

-Nie.

Nie przejął zbytnio moim zaprzeczeniem i dalej próbował na siłę mnie zmusić.

-Powiedziałam nie!-krzyknęłam ze łzami w oczach, odpychając go i zamykając się na klucz w łazience.

Nie chcę znowu tego przeżywać, nie mogę. 

Postanowiłam napisać smsa do Joojin.

,,Joo, muszę odejść z zespołu, nie pytaj mnie dlaczego. Mam swoje powody, moja psychika znów została naruszona i tym razem nie mogę dopuścić do nawrotu depresji. Nie szukajcie mnie, w razie czego moje rzeczy są w pokoju.''

~{Perspektywa Edawna}~

Jestem debilem. No kurwa spierdoliłem. Mogłem jej posłuchać i nic nie robić. Siedziałem jeszcze chwilę w jej pokoju, mając nadzieję, że jeszcze wyjdzie z tej pieprzonej łazienki, ale się myliłem. Gdy wychodziłem, napotkałem kuloodpornych z RT.

-Gdzie jest Rae?!-spytali chórem

-Zamknęła się w łazience...-odpowiedziałem zdezorientowany. 

Szybko wbiegli do pomieszczenia i zaczęli ją wołać i błagać, żeby wyszła. 

Przede mną stanęła liderka jej zespołu.

-Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?

Dziewczyna pokazała mi smsa od Rae.

-Jaka do jasnej cholery depresja? Nic mi nie mówiła.

-To było 2 lata temu, miała chłopaka, Jinana. Kochali się, jednak Jinan nie był jej do końca wierny. Gdy przyłapała go na zdradzie i z nim zerwała, ten na drugi dzień wparował do jej domu w Polsce, gdy była sama i ją zgwałcił. Od tamtej pory nie dała się nikomu dotknąć. Wtedy dostała depresji, załamała się, lecz wyszła z tego po półtorej roku.

Nic nie odpowiedziałem, tylko odwróciłem się na pięcie i poszedłem do swojego pokoju.

Rzuciłem się na łóżko, nadal było na nim czuć zapach Rae. 

To wszystko przeze mnie! Gdybym wtedy jej posłuchał i się tak nie rzucał... No ale skąd miałem wiedzieć, przecież... Ugh!

Nie mogłem opanować myśli. 

A jeżeli ona coś sobie w tej chwili robi, jeżeli jest już za późno...

Edawn! Debilu! Nie myśl tak!

Do moich oczu napłynęły łzy. 

Nie mogłem bezczynnie czekać. Pobiegłem do jej pokoju.

-M-możecie na chwilę wyjść?-zwróciłem się do zgromadzenia. 

-Ty... To może przez Ciebie, co?!- Jimin chciał się na mnie rzucić, ale powstrzymali go koledzy.

-Dajcie mi 5 minut, proszę.

-Ale drzwi mają być uchylone. 

-Nie mogę mieć z nią trochę prywatności?

-On ma racje, tylko on ją może stamtąd wyciągnąć. Ona go darzy miłością i jest gotowa dla niego porzucić wszystko.

Wymienili się tylko porozumiewawczo i wyszli na korytarz.

-Rae, wiem, że tam jesteś. Wyjdź.

Nie dostałem odpowiedzi.

Zjechałem plecami po drzwiach od łazienki i usiadłem.

-Możesz mnie teraz nienawidzić, ale chcę Ci coś tylko przekazać. 

Po moim policzku zleciała pojedyncza łza.

-Nikogo nigdy nie kochałem z taką siłą, musiałem spotkać Ciebie, by zrozumieć czym jest uczucie zwane miłością. Możesz spotkać ludzi lepszych ode mnie, dużo ładniejszych, niż ja, ale jest jedna rzecz, którą chcę Ci powiedzieć. Zawsze będę dla Ciebie, kiedy oni Cię zostawią. Życzę Ci byś mogła spojrzeć na świat moimi oczami, wtedy zobaczyłabyś, jak bardzo ważna dla mnie jesteś. I ostatnią rzeczą jest to... jest to... że chcę żebyś wiedziała, że trzymając mnie po tym wszystkim na dystans, nie osłabisz moich uczuć do Ciebie. 

Nie wiedziałem nawet, że to wszystko było słychać na korytarzu. 

Usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza i od razu zerwałem się na równe nogi. 

Z łazienki wyszła Rae.

-Edawn, to było szczere? Czy tylko po to, żeby mnie wyciągnąć?

Oparłem swoje czoło o jej. 

-Wszystko to, co teraz powiedziałem, było jak najbardziej szczere.

~{Perspektywa Raehyun]~  

 Uśmiech mimowolnie wkradł się na moją twarz. Czułam szczęście? Jak można tyle emocji i uczuć czuć do jednego człowieka, to nienormalne, a zarazem czuję, że muszę podążać tą ścieżką, że muszę być przy nim.

-Zostawmy ich samych.- usłyszałam głos zza drzwi, który powoli je zamknął.

Zrobiłam właśnie coś nieprzewidywalnego.

Rzuciłam się na Edawna, złączając nasze wargi. Zaczęłam delikatnie wsuwać swoje dłonie pod jego koszulkę.

-Rae, jesteś pewna?

-Jeśli tego nie zrobię, to nigdy się nie uwolnię od przeszłości, poza tym, jesteś dla mnie promykiem nadziei, nie byłam bardziej pewniejsza, że chcę to zrobić z Tobą.

Po moich słowach blondwłosy zwinnie pozbył się mojego odzienia, wkrótce ja też nie pozostałam mu dłużna.

~{♥]~  

~{♥]~  

Przeżyłam z nim cudowne chwile, pełne uczuć. Obudziłam się znów około szóstej rano, a przynajmniej tak wskazywał zegar ścienny.

-Edawn? 

-Hm?-mruknął pod nosem.

-Nic, chciałam się tylko upewnić, że znowu mi nie spierdoliłeś.

On tylko zaśmiał się pod nosem, wtulił się we mnie i poszedł spać. 

Zdałam sobie sprawę, że między mężczyzną, a kobietą przyjaźń, a przynajmniej w mojej zwariowanej historii, jest niemożliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość-tak, lecz nie przyjaźń.  W ogóle to jest dziwne. Na  świecie żyje pięć miliardów ludzi, tymczasem człowiek zakochuje się w jakiejś jednej osobie i nie wiadomo dlaczego, nie chce jej zmienić na żadną inną. 

Popatrzyłam na Edawna, wyglądał teraz, jak słodki miś, jednak gdy się obudzi, znów będzie przeklinał, znów będzie mistrzem ciętej riposty i znów pewnie rzuci się na mnie.

Ale do tej pory mogę sobie jeszcze chwilkę pospać...

XXXXXXXXXXX

Cześć?

To był mój pierwszy, długi one shot na wattpadzie związany z kpopem i mam nadzieję, że nie wyszedł tragicznie, choć akcja sama w sobie była szybka i zwięźle opisana, no ale wyszło, jak wyszło. Cieszę się, jeśli ktokolwiek wytrwał do końca i przeczytał to całe i może choć w 1% mu się to spodobało. Mam w planach napisać jeszcze one shotea z RM, Jiminem i o biseksualnej oraz homoseksualnej dziewczynie, chciałabym w tym ostatnim uwzględnić pewne kwestie, które w dzisiejszych czasach są uważane za okropne i obrzydliwe. Na te trzy mam już wymyślony całokształt, ale muszę też pamiętać o ,,Wśród Czerwonej Otchłani'' i zodiakach, więc no. 

Dziękuję za wszystkie głosy, komentarze i wytrwałość w czytaniu tego one shotea, który mógł sprawić, że macie mętlik w głowie ^^

~Cherryl.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro