11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwszy pocałunek

Bardzo dziękuje za tyle wyświetleń!
💚

Popatrzyłam na bok i zaczęłam iść, a Legolas za mną.

Czułam, że coraz bardziej się rozluźnia.

W końcu szedł obok mnie, przyglądając się każdemu ruchowi jaki robiłam.

Podeszliśmy do ściany, po której zaczęłam się wspinać.

- Idziesz? - zapytałam.

- Oczywiście - odpowiedział - Z tobą zawsze.

Uśmiechnęłam się i kontynuowałam wspinaczkę.

Wspinaliśmy się około półtorej godziny.

Gdy weszliśmy na szczyt, słońce było zasłoniete chmurami. Na środku skały płynęła rzeka, która później spadała w dół tworząc wodospad.

Kraina, w której byliśmy była cudowna. Widać było na twarzy księcia zdumienie. Usiadłam na samym krańcu skały.

Książę również usiadł.

- Tenebris

- Tak?

- Podobasz mi się.

Gdy to usłyszałam nie wiedziałam co zrobić. Zazwyczaj odrzucałam takie propozycje, ale tym razem czułam, że nie mogłam odmówić.

Milczałam.

Po chwili pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na twarz, włosy oraz ubranie.

- Czy możesz zostać moją dziewczyną?- zapytał - Jeżeli nie chcesz uszanuje to.

- Wiesz. Nigdy nie czułam tego uczucia, które teraz mi obecnie towarzyszy. Być może to tylko zauroczenie. Co do twojego pytania. Okej, ale ostrzegam. Jestem osobą bardzo trudną. Przypuszczam, że i tak długo ze mną nie wytrzymasz.

- Jeszcze zobaczymy księżniczko.

Jego dłoń dotknęła mojego policzka. Nasze twarze przybliżyły się. Aż w końcu usta się zetknęły.

Jego usta były bardzo miękkie.

Deszcz padał coraz mocniej, ale to nam nie przeszkadzało.
Pocałunek nie był długi.

Po około godzinie deszcz przestał padać, a my nadal siedzieliśmy na szczycie. Rozmawialiśmy.

Nagle poczułam jak rana od poprzedniego, spotkania z ojcem zaczyna delikatnie piec. Usłyszałam głuchy krzyk elfa, którego wpakowałam w męczarnie. Najwyraźniej umarł. Nie przeżył już dłuższych męczarni.

Mi nawet nie było go żal. Zasłużył sobie.
Wróciły do mnie wspomnienia.

Gdy byłam mała ten właśnie elf próbował mnie zgwałcić, a ja nóż byłam jeszcze zbyt słaba. Próbowałam uciekać, ale on był szybszy. Dogonił mnie i przytrzymał opierając mnie K ścianę. Nie obroniłabym się. Na szczęście przechodził akurat Elrond. Gdy napastnik usłyszał kroki, od razu uciekł jak gdyby nic nie się wydarzyło.

Wstałam i powiedziałam :

- Chodź

Książę wstał i zaczął iść za mną.

Zaczęłam zwinnie skakać na kamienie, które jakby wyrastały z rzeki, która później spadała tworząc już wcześniej wspomniany wodospad.

Później poszliśmy na kamienie, które krzątałem przypominały schody.

Kawałek zeszliśmy i poszliśmy ma coś ala piętro.

Po lewej stronie oraz prawej była szeroka przerwa, a po środku woda, która spadała w dół.

Powietrze było bardzo orzeźwiające.

- Lembasa? - spytałam wyjmując z pod płaszczu dwa zawinięte chleby. Zostały mi jeszcze gdy wracałam z Lorien.

- Chętnie - odpowiedział.

Zjedliśmy je w milczeniu.

Arwena

Siedziałam na kolanach Aragorna, delikatnie zakręcając jego włosy.

- Ciekawe czy Legolas jeszcze żyje - zachichotałam.

- Raczej jeszcze żyje, o ile nie palnął czegoś głupiego. Chociaż w sumie widać było jak na siebie patrzą.

- No. Ciekawe co ją dręczyło. Mówiła, że chciała coś przemyśleć.

- Może zastanawiała się nad dekoracjami na ślub.

Walnęłam go w ramie.

- Raczej chodziło o coś poważniejszego.

- Może zastanawiała się nad liczbą dzieci, kto ją wie ile by chciała.

- Masz coś strasznie dobry humor. Nie za dobrze Ci przypadkiem?

- Nie, jest idealnie - uśmiechnął się i pocałował w usta po czym stwierdził

- Ona sobie da radę, jeśli masz się bać to o Legolasa.

- Nie martwię się o niego i chyba przypuszczam, co może ją dręczyć.

- Zatem co moja Pani detektyw.

- Decyduje, po której stronie ma być. Nadal, w końcu jest nie określona, a przypuszczam, iż nasz kochany Sauron pod tym względem nie chce zwlekać.

- Kotku nie zaprzątuj tym sobie głowy.

- A co jeżeli wybierze złą stronę i zabije mnie, ciebie i innych.

- Jak już mówiłem, nie martw się.

Nasze usta się zbliżyły, łącząc się w pocałunku.

Na skórze czułam jego ciepły oddech.

Tenebris

Zbliżała się noc. Słońce zaczęło zachodzić.

Chmury, które wcześniej zasłaniały niebo rozproszyły się.

Księżyc zaczął już być delikatnie widoczny.

- Legolasie - zaczęłam.

- Tak?

- Posłuchaj, nie wiem czy to dobry pomysł.

- Dlaczego?

- Mogę Cię zranić.

- Napewno tak nie będzie.

Przybliżył się do mnie i czule pocałował w czoło.

Na noc zeszliśmy na dół do koni

Legolas zasnął bardzo szybko.

Spał w jaskini na mchu.

Ja siedziałam, nie miałam najmniejszej ochoty spać.

Decyzja od której starałam się uciec znowu się przykleiła, nie dając mi odpoczynku.

Z jednej strony, gdybym zeszła na złą stronę prawdopodobnie bym przeżyła, ale zginęli by Ci których bardzo lubię, a nawet kocham i nie wyobrażam sobie, by miało ich nie być. Nie chcę ich stracić... Gdybym przeszła na dobrą stronę, pewnie bym zginęła.

Mam dosyć. Ta decyzja mnie wykańcza.

Póki co skupię się na księciu, a później będę myśleć co dalej.

Spojrzałam na śpiącego księcia, który spał obok swojego konia.

Moja klacz stała obok mnie wyczuwając, że coś mnie gnębi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro