2 Przygotowania do balu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wskoczyłam na wóz, zamieniłam miecze na łók. Strzelałem bez najmniejszej niepewności, za każdym razem trafiałam. Po około 5 minutach walki, przybyły na ratunek elfy z Leśnego królestwa.
Po zakończonej krótkiej bitwie razem z elfami dojechaliśmy już tym razem bezpiecznie do królestwa. Podczas drogi, nie odezwałam się ani słowem. Jechałam cicho, na mojej ukochanej klaczce, którą z powrotem przywróciłam.
Gdy wjechaliśmy do tego wielkiego pałacu, straże wzięli bagaże, zaprowadzili konie do stajni oraz wskazali nam pokoje. Ja dostałam pokój z Arweną, (na szczęście).
W pokoju było bardzo przytulnie, ściany oblepiały piękne zielone rośliny z kwiatami, o przeróżnych barwach i kolorach.
Na biurku leżała sobie kartka, z rozpiską o której co się odbędzie.
- Może idźmy już spać? - zaproponowała Arwena ziewając.
- Pewnie
Przyjaciółka padła jak zabita, natomiast mi się spać w ogóle nie chciało.
Wyszłam na balkon od naszego pokoju, był ozdobiony roślinami. Stwierdziłam, że trochę pozwiedzam. Delikatnie stanęłam na balkonie i zaczęłam zeskakiwać z balkonu na balkon. W końcu zeskoczyłam z zimnego balkonu i wylądowałam na ścieżce, na której gdzie nie gdzie rósł mech. Obejrzałam się czy nikt przypadkiem nie wpadł na ten sam pomysł co ja i wybrał się na nocny spacer. Na szczęście nikogo nie było. Zaczęłam oglądać na kwiaty, które były jak cienie, były w odcieniach czerni, widać było delikatny zarys ich kształtu. Chodziłam i szlajałam się bez zamiaru i sensu. Nagle usłyszałam bardzo ciche kroki w swoją stronę, zaczęłam iść wolniej i wreszcie odwróciłam się z wyciągając przy tym sztylet, który od razu przycisnęłam do szyi pewnej osoby.
- Co tu robisz księżniczko o tak późnej porze? Czyż nie powinnaś być w komnacie z Arweną? - zapytał głos. Nie musiałam się długo zastanawiać kto to był. Rozpoznałam od razu, to był Legolas.
- Teoretycznie powinnam - powoli opuszczałam broń - A ty? Co ty tu robisz?
- Usłyszałem cichy szelest na balkonie, więc postanowiłem sprawdzić skąd dobiega i co go spowodowało.
Legolas miał pokój obok nas.
- Ciekawe, a czy przypadkiem książątko nie powinno iść spać? - zapytałam.
- Pójdę jeżeli ty też to zrobisz, jestem za was odpowiedzialny.
Gdy wypowiedział te słowa, w brzuchu poczułam jakieś dziwne uczucie, nigdy go nie doznałam.
- Niech Ci już będzie - powiedziałam.

Nikt nigdy nie był za mnie odpowiedzialny. Zawsze musiałam radzić sobie sama.

Dalszą drogę powrotną przeszliśmy w całkowitej ciszy. Po drodze mijaliśmy strażników.  Po szybkim pożegnaniu, po cichu by nie zbudzić Arweny podeszłam do łóżka.
Położyłam się i w krótkim czasie odpłynęłam do krainy snów.
Jednak nie spałam długo, co chwilę się budziłam i leżałam godzinami rozmyślając. 


Obudziłam się pierwsza. Wstałam i usłyszałam jak zamek zaczyna się budzić.
- Arwena obudź się! - krzyknęłam.
Przyjaciółka podskoczyła.
- Zaspałyśmy?
- Nie ale mamy mało czasu! Więc wstawajmy i idźmy się ogarniać.

Ja założyłam zieloną suknie z białym kwiatem po lewej stronie a fryzurą zajęła się już moja przyjaciółka, która założyła fioletową suknię.

Tak ogarnięte zeszłyśmy na śniadanie.
Podczas drogi napotkałyśmy księcia Legolasa, który rozmawiał z Elrondem

Sorry, za tak krótkie rozdziały...
Ale chciałam abyście coś już mieli, a mało jest dla tego, że mam dużo nauki a staram się w tym roku o świadectwo z czerwonym paskiem...
Zatem możesz ni coś napisać w komentarzach np. czy podoba Ci się zmieniona wersja (te rozdziały z błędów będą stopniowo poprawiane).
Miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro