Rozdział 1:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Dziś jest chyba jeden z najgorszych dni mojego życia. Mianowicie rozstaję się z mamą i wyjeżdżam do Francji zarobić. Och.. tak strasznie się cieszyłam, że znalazłam tam pracę, dobrze płatną, a teraz to już mi się odechciało jechać, ale cóż...
Dość długo nad tym myślałam, czy zostawiać mamę... ale ona sama mnie do tego namawiała, w końcu zarobiłabym parę groszy. Mam nadzieję, że sobie poradzi.

- Nicola, zejdź na dół! - wyrwał mnie głos z zamyślenia.

- Już idę! - odpowiedziałam zapinając walizkę. Ubrałam bluzę i zeszłam. Mama robiła pożegnalny obiad dla mnie, choć prosiłam żeby to tak się nie kończyło.

- Och.. no mówiłam Ci, że masz nic nie szykować.. - podeszłam do niej i przytuliłam ją. Kiedy tata od nas odszedł miałam 15 lat, nigdy się z nią nie dogadywałam. Ciągle to mój brat Rick był na pierwszym miejscu bo był młodszy, ale... kiedy zostałyśmy same strasznie się do siebie zbliżyłyśmy... Po roku brat miał wypadek... potrącił go samochód.. i nie przeżył. To do końca załamało nas obie.Jest mi jej strasznie żal. Postanowiła że pójdzie na drugą zmianę, żeby zabić czas i zarobić na nas obie. Odradzałam jej, ale ona ciągle powtarza, że ,, chce żebym była szczęśliwa" choć mi pieniądze nie są potrzebne, można powiedzieć, że wręcz nie lubię jak jest ich za dużo.

- Trzymaj córciu. - podała mi jakąś kopertę.

- Co to jest? - zapytałam zdziwiona i otworzyłam kopertę. - O nie! Nie ma mowy! Weź to! - rzuciłam kopertę na stół gdzie były pieniądze.

- Ale kochanie musisz mieć tam jakieś pieniądze... - poprawiła lekko wysypane banknoty.

- Chodziłam do pracy więc mam swoje oszczędności i nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy. - powiedziałam stanowczo.

- Ale Nicola...- zaczęła.

- Nie mamo zostaw je dla siebie, albo narzekałaś na lodówkę to kup nową. - pokazałam w stronę lodówki.

- Ale ty jesteś uparta. - pokiwała głową.
Kiedy zjadłyśmy obiad poszłam znieść walizki na dół. Pomogłam mamie pozmywać i ubrałyśmy się do drogi. Na lotnisko jest jakieś 50 km więc wolałam wyjechać trochę wcześniej. Najgorsze pożegnanie miałam przed sobą.

Kiedy oddałam moje bagaże i stanęłam przed samolotem widziałam w oczach mamy łzy.. nie ukrywam w moich też się pojawiły.

- Och nie płacz.. przecież będę dzwonić i będziemy gadać przez skypa. No już mamo! - przytuliłam ją jak tylko mocno potrafiłam.

- Tak dobrze masz rację... chyba już musisz iść.. - otarła łzy i pokazała na samolot do którego wchodziła duża grupa osób. Tak szczerze to to będzie pierwszy raz samolotem i to jeszcze sama...

Ucałowałam mamę i poszukałam mojego miejsca w samolocie. Miałam je koło jakiegoś młodego chłopaka, który pisał coś na tablecie. Zajęłam je i popatrzyłam przez okno. Widziałam jak mama cały czas patrzy i płaczę. Otarłam łzę, która niespodziewanie wydostała się z moich oczu. Po chwili poczułam, że samolot zaczyna ruszać i mocno złapałam się fotela.

- Pierwszy raz? - uśmiechnął się chłopak obok, który nie był w ogóle zestresowany i cały czas coś pisał.

- Tak. - pisnęłam ze strachu.

- Spokojnie... zamknij oczy i oddychaj zaraz będziemy na górze. - zrobiłam jak kazał oparłam głowę o fotel i zamknęłam oczy. - No już. - usłyszałam głos przed sobą. Otwarłam oczy napotykając jego spojrzenie i uśmiech na twarzy. - Jestem Tom. - podał mi rękę.

- Nicola. - odwzajemniłam uścisk.

- Po co lecisz do Francji? - wyłączył tablet i popatrzył na mnie.

- Ech zarobić.. a ty? - puściłam fotel, czując że ręce zaczynają mnie boleć od uścisku.

- Do pracy, przyleciałem na tydzień do rodziny i wracam z powrotem. - odpowiedział.

- A jeśli mogę zapytać to długo pracujesz w Francji? - chciałam dowiedzieć się jak tam jest.

- 4 lata. - to mnie zatkało.

- Wow. - rzuciłam po chwili. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, ale zmorzył mnie sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro