Rozdział 33:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. Znów usłyszałam płacz dziecka. Zbliżyłam się do drzwi i odblokowałam zamki. Chwyciłam za klamkę i szybkim ruchem pociągnęłam. Moim oczom ukazała się Diana z łbem wetkniętym do wózka. Rozejrzałam się dookoła.

- Diana, przestań. - pisnęłam na psa, który nie chciał odsunąć się od wózka. Wyciągnęłam jej łeb i wjechałam wózkiem do środka. Z powrotem zabarykadowałam drzwi i spojrzałam na dziecko. Była to prześliczna dziewczynka, trzymająca w rączce smoczek. - Jery, kto ją tu zostawił? - powiedziałam do siebie. Ludzie są nie poważni! - krzyknęłam w myślach. Pod wózkiem leżała torba z ubrankami i butelką do picia. Kiedy dziewczynka zaczęła płakać wyjęłam ją z wózka i zaczęłam nosić. Odeszłam w stronę okna, zobaczyć czy na pewno nikogo tam nie ma, lecz wszystko było takie samo. Odwróciłam się z powrotem w drugą stronę i zauważyłam w wózku kopertę. Odłożyłam maleństwo do wózka i chwyciłam ją. Otworzyłam i spojrzałam na list.

Drogi Jamesie.

Długo myślałam nad tym czy Ci powiedzieć. Na początku po prostu się bałam, potem nie chciałam zniszczyć Ci kariery, a jeszcze później związku. Widzę, że jesteś szczęśliwy, wiem też, że ze mną nigdy byś nie był. Nie chciałam tego, lecz zabrali mi mieszkanie. Nie mam nic, a przecież chyba nie chciałbyś by twoje dziecko żyło w takich warunkach. Proszę Cię zaopiekuj się Elen choćby przez 2 tygodnie.Obiecuję, że kiedy znajdę mieszkanie, wrócę po nią i nie będę zawracać Ci głowy.

Mam nadzieję, że to zrozumiesz, w końcu to twoja córka.

Nie umiem nawet określić uczuć jakie w tej chwili mi towarzyszyły. Czułam jak łzy zamazują mi obraz, a serce przyśpiesza bicie. Rozczarowanie i smutek w tym momencie dominowały nad wszystkimi emocjami i wbijały igły w serce. Nie wiedziałam co robić.... Co teraz? Usłyszałam jak drzwi willi otwierają się i spojrzałam przed siebie. Otarłam oczy i odłożyłam list na stół.

- Jestem! - krzyknął James i pojawił się w korytarzu. Gdy ujrzał wózek jego mina zmieniła się i uśmiech zszedł mu z twarzy. - Co to jest? - zapytał spoglądając na mnie.

- Ty mi powiedz. - zachowywałam spokój. Wstałam z krzesła i przykryłam nogi dziecka kocykiem.

- Ale... co? - wydukał. Prychnęłam i znów łzy napłynęły mi do oczu. Sięgnęłam po list, podałam mu go, a sama udałam się schodami na górę. Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wysunęłam spod niego walizkę i otworzyłam ją. Kiedy zaczęłam wyciągać wieszaki z szafy, James wparował do pomieszczenia. - Nicola, ty chyba żartujesz? - spojrzał na mnie. - Przestań, słońce. - podszedł do mnie i zablokował mi ręce.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam. - Kolejny raz mnie oszukałeś!

- Nie! Niki, to nie jest moje dziecko! Przysięgam. - tłumaczył się.

- Przestań kłamać... czytałeś ten list? - wyrwałam się z jego uścisku.

- Czytałem, ale jestem pewien, że to nie moje dziecko. Nicola! - krzyczał. Zapięłam walizkę i przeszłam obok niego. Zniosłam ją na dół i usłyszałam, że dziewczynka płacze. James stanął przede mną i przycisnął do ściany. - Proszę Cię, uwierz mi. Zostań... Porozmawiajmy...

- Zostaw mnie i zaopiekuj się dzieckiem, nie widzisz, że płacze? - próbowałam go wyminąć, lecz to nic nie dawało. 

- Zaufaj mi, proszę. Zrobię testy na ojcostwo i zobaczysz, że mam rację, tylko proszę Cię nie zostawiaj mnie. - prosił. Nie wiedziałam co mam robić. Może rzeczywiście to nie jego dziecko? Ale przecież w liście jest, że po prostu o nim nie wiedział. Co mam zrobić? Spojrzałam na niego i wózek w salonie. Dobra. Przecież nie mogę go zostawić z tym dzieckiem. 

- Jesteś pewien, że to nie twoje dziecko? - zapytałam spokojnie. 

- Tak! Na sto procent, przecież pamiętasz jak tłumaczyłem Ci, że przyjmowałem klientki do domu? - pokiwałam głową na tak. 

- Przecież one mi płaciły i to nie mało... a ta kobieta na pewno nie miałaby tyle pieniędzy. - przeanalizowałam to co powiedział i trochę się uspokoiłam.

- No dobrze, jeśli to nie twoje dziecko to co z nim? - zapytałam. James spojrzał się do tyłu i westchnął. 

- Nie wiem, trzeba zgłosić to policji i oni się nią zajmą. - powiedział. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro