𝓘𝓷𝓽𝓮𝓰𝓻𝓲𝓽𝔂, 𝓯𝓪𝓲𝓽𝓱 𝓪𝓷𝓭 𝓒𝓻𝓸𝓬𝓸𝓭𝓲𝓵𝓮 𝓽𝓮𝓪𝓻𝓼

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



— Hej, Joon. Chciałbyś wyjść na spacer? — zapytał Jin wsuwając głowę do pokoju namkooków, już ubrany w swoją jeansową kurtkę. Raper podniósł wzrok znad telefonu na moment przetrawiając to co powiedział do niego starszy. W końcu wzruszył raminami i z cichym westchnieniem wstał rozciągając przy tym swoje obolałe barki.

— Pewnie. Czemu nie — odpowiedział. Brzmiał trochę jak obrażony nastolatek ale Jin mimo tego uśmiechnął się szeroko i szczere, sekundę później znikając za framugą.

Ubierając na nogi Timberlandy, Namjoon zastanawiał się nad tym czemu jego hyung aż tak bardzo nalega by spędzać z nim czas. W prawdzie Jiminie przykleja się do niego jak tylko może, Tae często przesiaduje w jego pokoju (a czasem nawet na jego kolanach, ale cii, to była ich wspólna tajemnica) a Jungkook pewnie nawet byłby w stanie zapłacić za to by spędzić jeden pełen dzień ze swoim hyungiem robiąc jakieś fajne, nie związane z pracą rzeczy, ale Jin był na innym poziomie. Łapał Joona za każdym razem jak tylko mógł to zrobić. Latał za nim niczym nastoletnia adoratorka, a mimo to, to właśnie Namjoon czuł się jakby był przylepą w tej relacji.

— Gotowy? — spytał go Jin zakładając na twarz czarną maseczkę i ruchem dłoni wskazując drzwi.

— Tak.

Na południowych obrzeżach Seulu był ulubiony bar Jina. Podawali tam (skromnym zdaniem najstarszego z zespołu) najlepsze bulgogi i KBQ w całym mieście. Dodatkowym plusem tego miejsca było to, że znajdował się w okolicy bardziej przemysłowej części Seulu. O godzinach w których najczęściej tam chodzili, można najwyżej było spotkać paru robotników z pobliskich fabryk. Żadnych natrętnych fanów.

W prawdzie szesnastoletnia córka właścicieli była ARMY ale była również bardzo spokojną, uroczą i mądrą dziewczyną. Nawet nie musieli jej prosić. Nikomu nie powiedziała ani słowa o tym, że w lokalu w którym pracowała jako kelnerka, regularnie jadali Bangtan Sonyeondan. Ba, Jin nawet miał jej KakaoTalk i pisał do niej z zapytaniami czy nie ma tłumów i czy mogą przyjść.

Dlatego visual i NamJoon mogli w spokoju chlupać swoje Black Bean Noodles, bez przeszkód w postaci osób proszących o autograf bądź  robiących im zdjęcia z ukrycia.

— Nad czym teraz pracujesz w studio? — zapytał Jin wypychając przy okazji policzki jedzeniem.

— Jeszcze kolejny comeback. Title track. Nazywa się Fake Love. Mam już beat i melodie. Jiminnie też napisał swoją wersję.

SeokJin zamruczał ze zrozumieniem, przekładając najlepsze kąski jedzenia na talerz rapera. NamJoon przez moment pomyślał, że z boku muszą wyglądać jak para. W końcu jedzą nachyleni do siebie, siorbiąc swoje dania i nawzajem się dokaramiajac. Mimowolnie zaczerwienił się na tą myśl. Czy Jin byłby w stanie spojrzeć na niego w ten sposób? Czy uznałby go za atrakcyjnego? Czy jeżeli trafili by do łóżka, to, czy on byłby aktywem, czy Jin znalazł by się między jego nogami? Ta ostatnia myśl spowodowała rozprzestrzenienie się dziwnego gorąca w jego wnętrzu, przez co Joon zaczął się gwałtownie krztusić.

— Wszystko w porządku Joonie? Kurczę, dałem ci coś pikantnego? Przepraszam wiem, że nie lubisz pikantnych rzeczy... Jesteś cały czerwony.

Na te słowa twarz NamJoon musiała stać się już chyba purpurowa.

***

Jungkook dopadł Yoongiego na korytarzu. Popchnął go o ścianę odrobinkę za mocno, ale raper nie zdążył nawet zacząć marudzić. Małe usta maknae przywarły do tych jego z taką siłą, że drobniejszemu zabrakło powietrza w płucach a kiedy twardniejąca męskość Jungkooka potarła się o jego krocze, niczego mu do szczęścia nie brakowało. Może z wyjątkiem czyjejś dłoni w jego spodniach. Gguk oderwał się od jego warg.

— Proszę, hyung... pozwól mi cię nagrodzić... — mimo, że w tym zdaniu znalazło się słowo „proszę" to Jungkook tak naprawdę wcale nie prosił. Złapał za wielką dłoń Mina i pociągnął go do swojego pokoju (po wcześniejszym upewnieniu się, że Joon naprawdę wyszedł z Jinem)  i wepchnął go do środka. Już parę minut później Yoongi ciężko stękał starając się unieść uda do góry. Miękki i śliski język pracował na jego długości w sposób jaki najbardziej lubił (chociaż nigdy by się do tego nie przyznał) - powoli i drażniąco. Jeon nie dawał mu pełnej satysfakcji. Bawił się nim, dając jedynie cień tego co potrafił by zrobić. Męczył go.

Jungkook. Jego jedyna słabość. Tylko i wyłączenie dlatego pozwalał mu na tyle władzy. I to nie zbyt często. Nigdy nie przyznawał sam przed sobą, ze właśnie taka wersja bruneta najbardziej go nakręcała. JK potulny i uległy przy Jiminie, przy nim wydawał się wręcz nieludzko pragnąć zdominować Yoongiego. I taka była prawda.

Maknae chciał trzymać jego wąskie biodra i pieprzyć go tak mocno, że raper płakałby, błagając o więcej. Chciał patrzeć jak w jego rękach rozpada się twarda maska jego hyunga, odsłaniając urokliwego i uległego chłopca, którym, zdaniem Jungkooka, Yoongi był.

Ale kontrola... -  producent nie cierpiał gdy ktoś mu ją odbierał. Czuł się w tedy jakby zaraz miał oszaleć. Walczył o zachowanie kontroli niczym lwica, broniąca swoje młode.

— Jungkookie... szybciej.

I Jungkook posłuchał. Już to przerabiali. Wokalista wraz z Jiminem nie raz nie dwa próbował zdominować swojego hyunga w nawet najlżejszy sposób. Zazwyczaj kończyło się to odepchnięciem. Raz Yoongi nawet wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami po tym jak Jungkook próbował przejąć inicjatywę podczas pocałunku. A najgorsze w tym wszystkim było to, że blondyn nawet nie chciał o tym rozmawiać. Nie chciał wytłumaczyć o co mu tak naprawdę chodzi. Bo tutaj nie chodziło o to, że chłopcy starali się wmusić w niego coś czego nie lubił. Nie, problem sięgał o wiele głębiej. O wiele, wiele głębiej.

W końcu Yoongi doszedł. Ze głośnym jękiem, uderzył główką penisa o tylnią ściankę gardła Jungkooka, przez co młodszy na moment zaczął się krztusić. Maknae połknął spermę i uśmiechnął się do Sugi, oczami mokrymi od łez.

— Chodź to hyunga, Jungkookie. — zażądał producent ochrypniętym głosem. — Hyung zrobi ci dobrze.

Jungkook na to żądanie usadowił się na kolanach Yoongiego, wcisnął głowę w jego szyję i pozwolił się rozpieszczać. Na usta rapera na swojej szyi musiał czekać jedynie pare uderzeń serca. Brzoskwiniowe wargi muskały spoconą skórę z delikatną czułością, na którą Min rzadko kiedy potrafił się zdobyć. Zazwyczaj z całych sił starał się podkreślić swoją dominację i zamiast ukochiwać swoich chłopców, pieprzył ich mocno i czasami o wiele za brutalnie. Dlatego brunet teraz wręcz rozpływał się w delikatnych dodatkach starszego mężczyzny.

Yoongi masował jedną dłonią jego biodra a drugą delikatnie muskał jego penisa, powoli acz pewnie sprowadzając go na szczyt.

— Yoo-Yoongi hyung? — to zabrzmiało na pytanie i raper mruknął zachęcająco. — Lubię jak taki jesteś.

— Jaki? — spytał starszy przyspieszając ruchy nadgarstka a Gguk wygiął się w delikatny łuk.

— Taki... delikatny.

______________
___

Owie, Mochi też lubi delikatnego Yoongasia :(

♥️ Okej, a waszym zdaniem kto jest przylepą w Namjinach (irl). Moim zdaniem Joon, chociaż Nam zawsze powtarza, że gdy się stresuje to Jin pomaga mu dotykiem (łapie za rękę, przytula, głaszcze, itp).

♥️ Temat „dominacji" (a raczej bezwarunkowej chęci utrzymania kontroli) Yoongiego będzie tutaj jednym z wątków przewodnich. Jak waszym zdaniem dalej potoczy się ta sytuacja?

V.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro