𝓽𝓻𝓾𝓼𝓽 𝓶𝓮 𝓭𝓪𝓻𝓵𝓲𝓷𝓰.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


— Ja pierdolę.. — głośny syk irytacji Park Jimina rozniósł się po przykrytym chłodnym światłem korytarzu, a jego sportowa torba z hukiem spotkała się z najbliższą ścianą. — Kurwa.

Mimowolnie przeczesał ręką przetłuszczone blond kosmyki, ciągnąc za lepkie od potu końcówki. Świetnie. Doprawdy wspaniale. Zmarszczył brwi, gniewnie podnosząc swoją torbę z ziemi i mocnym ruchem zakładając ją na ramie. Co się z nim ostatnio działo? Slow Rabbit hyung musiał go poprosić by przełożyli nagrania na następny dzień bo Jimin za każdym razem nie był w stanie zaśpiewać wystarczająco wysoko. A próbowali to nagrać już od pięciu godzin.

Już wszystko było przygotowane. Back track, ad-lib'y, backing vocals również były już nagrane. Teraz Jimin musiał po prostu zaśpiewać tę pieprzoną piosenkę. Ale nie był w stanie. Głos mu się łamał, nie był w stanie trzymać się tempa i ani jedna z wysokich nut nie chciała wyjść czysto z jego gardła.

Malutkie ale męskie dłonie znów przeczesały jasne kosmyki a idol sporobowal unormować swój oddech i zwalczyć rosnące w nim zażenowanie. Autentyczny wyraz zakłopotania na twarzy producenta, wystarczył by jeszcze bardziej zrujnować mu dzień. I Dohyung nie był opryskliwy czy niemiły. Wręcz zmartwił się stanem dwudziestodwulatka i zaproponował mu by zabrał sobie dzień wolnego. Jednak problem Jimina nie była jakaś wielka nadwrażliwość na opinie innych. Tym co o wiele bardziej ciągnęło go w dół - był on sam.

Sam sobie dokładał, raz po raz przesiadując na sali treningowej o wiele za długo. Sam odmawiał jedzenia i sam patrzył z obrzydzeniem w lustro. I nie ważne jak dużo by nie osiągnął, dalej tak samo by nienawidził siebie.

Nawet nie kontrolował tego, gdzie prowadziły go jego nogi. Palcami wściekłe ocierał łzy starające wydostać się z kącików jego oczu i gdy w końcu doszedł do drzwi oznaczonych tabliczką ‚GENIUS LAB' mocno nacisnął dzwonek.

— Kto? — ochrypnięty głos Yoongiego brzmiał niczym lek na wszystkie rany i Jimin mimowolnie się uspokoił.

— To ja, hyung... — szepnął do intercomu. Do jego uszu doszedł dźwięk informujący o zakończeniu połączenia i pięć sekund później drzwi ustąpiły ukazując skrytą w mroku drobną sylwetkę producenta. Starszy zmierzył go wzrokiem od stóp to głów, udając, że nie zauważył potarganych włosów i mokrych od łez oczu, po czym machnął ręką w zapraszającym geście.

— Właź.

***

— A-ah hyung — głośne łkanie Jimina wraz z dźwiękiem odbijających się od siebie ciał roznosił się po ciasnym pomieszczeniu. — A..a..ah! T-tak! Mocniej! Mo-mocniej, hyung Ugh!

Suga mruknął coś pod nosem, jeszcze silniej zaciskając palce na wrażliwej skórze piosenkarza i przyspieszył ruchy miednicy. Nawet nie zdjął z siebie swojej ogromnej czarnej bluzy a spodnie miał opuszczone do kolan. Jedynie jego czerwone beanie wyładowało gdzieś na podłodze podobnie jak spodnie i bielizna Parka.

Jego zwinne palce, owinęły się w okół główki penisa Jimina, który na ten czyn zapłakał niczym ranne zwierze i odrzucił głowę do tyłu. Nagle Yoongi zaprzestał jakichkolwiek ruchów, zastygając ze swoim członkiem zanurzonym w dziurce piosenkarza. Gwałtowny oddech Jimina  jeszcze się pogłębił, kiedy starał się poruszyć biodrami, chociażby i delikatnie nabić się na prącie starszego. Ciężko przełknął ślinę, gdy poczuł paznokcie swojego hyunga, delikatnie drapiące jego żołądź, z nadzwyczajną perfidnością skupiając się na wrażliwej cewce.

— H-hyung.. — wystękał, starając się jakoś uciec od zimnych palców rapera, ale nadaremno. Yoongi uśmiechnął się chytrze w półmroku i zaczął robić powolne okrążenia miednicą. — Hyung. Cz-czemu przestałeś?

— Hmm... — pomruk starszego mężczyzn przeszedł po kręgosłupie Jimina niczym dreszcz, wnikając w wrażliwą skórę pośladków gdzie aktyw wbił swoje paznokcie, wyciskając tym samym wysoki jęk z pogryzionych usteczek wokalisty. — Chyba straciłem motywację — Suga westchnął głęboko, jakby naprawdę to kłamstwo było czymś okropnym i nachylił się nad dyszącym blondynem. Park ledwo był w stanie ustać na dwóch nogach. W prawdzie opierał się na przedramionach na biurku starszego jednak jego drżące uda groziły momentalnym upadkiem. Długie palce Yoongiego nie ustawały w swojej morderczej pracy, wciąż drażniąc wrażliwą główkę. Penis Jimina był tak czerwony, że miejscami zmienił się w bolesną purpurę, żyły pulsowały rytmicznie a jądra zaciskały się, grożąc uwolnieniem ciepłej, lepkiej spermy. Z gardła młodszego członka zespołu co chwile ulatywało skomlenie i bolesne jęki. Oh, jakże słodka była ta tortura.

Gorący oddech producenta owiał czerwone od wysiłku i wstydu ucho Parka, który zadrżał mimowolnie, gdy lepki od śliny język oblizał małżowinę.

— Jednak może dasz radę przywrócić mi trochę werwy, Hmm? Wystarczy poprosić, Jiminnie.

Jimin momentalnie zastygł. Przez sekundę wydawało mu się, że trochę krwi odpłynęło od jego nadętego członka i wróciło do mózgu pozostawiając po sobie jedno słowo. Skurwiel.

Jednak chwilowa złość i niedowierzanie, wraz z próbą znalezienia logicznego wyjaśnienia zachowania chłopaka, odeszły w zapomnienie, gdy prącie Yoongiego, dalej głęboko zanurzone we wnętrzu piosenkarza, uderzyło mocno o jego prostatę. Jimin wydał z siebie wysoki jęk i wygiął się w łuk z trudem łapiąc oddech. Jeżeli Yoongi zaraz nie przestanie, to dojdzie o wiele wcześniej niż powinien. 

— To jak, Jiminnie? — tym razem wprost z głosu blondyna dało się wyczytać kpinę. Skurwiel. S-k-u-r-w-i-e-l.

— H-hyung.. — zaczął Jimin, wsadzając swoją dumę głęboko do kieszeni. Oj odwdzięczy się kiedyś za to.  Jak tylko będzie mógł. — Hyung proszę... tak bardzo cię proszę!

— O co prosisz, Jiminnie?

— Proszę, błagam, zrób coś! — załkał pasyw, zaciskając mocno oczy. Yoongi jedynie prychnął a wredny uśmieszek samoistnie wykwitł na jego twarzy.

— Coś...takiego?

Ruch był tak gwałtowny, że Jimin zachłysnął się własną śliną i zaczął krztusić, jednak nie znaczyło to, że starszy coś sobie z tego zrobił. Wręcz przeciwnie, jeszcze mocniej zacisnął dłoń na penisie młodszego, poruszając swoim ramieniem gwałtownie i twardo. Łzy, które od dłuższego czasu czaiły się w oczach tancerza teraz wypłynęły mocząc policzki.

— H-h-h-uh! H-hyung! — zapiszczał żałośnie nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić.

— Co się dzieje, Min? Czy nie o to prosiłeś bym coś zrobił. Nie podoba się?

— P-pierdol się. — syknął.

Jeden ruch miednicy Yoongiego. Tyle wystarczyło Jiminowi by dojść obficie, z głośnym stęknięciem. Min uniósł brwi w niemal teatralnym zdziwieniu.

— Oj biedny Jiminnie... ja jeszcze nie skończyłem. — i z tymi słowy wbił się w niego do końca.

***

— Dobrze się czujesz, Minnie? Nie byłem... zbyt ostry? — zapytał ostrożnie Yoongi, mokrą chusteczką obcierając umięśniony brzuch chłopaka. Jimin leżał z przymkniętymi oczami na czarnej kanapie rapera, oddychając ciężko.

— Było świetnie Hyungie, jak zawsze. — odszepnął wokalista z taką czułością w głosie, że raper poczuł jak czerwony rumieniec pnie się w górę jego szyi. Odchrząknął cicho i podał młodszemu wody.

Nie powinien się rozklejać.

__________

Polubiłam top!yoongiego znowu...
dla tych którzy wolą Bottom!yoongi, No problemo skarby, pamietajmy, że wszystkie Shipy w tej książce to jeden wielki switch^^

Pytania do rozdziału!

♥️Jakiego shipu chcielibyście więcej?

♥️Wolicie top!yoongi czy bottom!yg? Dlaczego?

V.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro