Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piosenka, gdzie śpiewa Piotr Bondyra oraz Ewa Szlempo. Nie wiem jak wam, ale mnie przypadła do gustu

Miesiąc później...

- Wygląda na to, że złamania się zregenerowały, panie Bielski - powiedział lekarz przeglądając zdjęcia rentgenowskie. - Tylko pańskie żebra potrzebują jeszcze trochę czasu. W skali od jeden do dziesięć jakby pan określił ból? - zapytał przenosząc wzrok na policjanta.

- Sześć w porywach do siedmiu, ale jakoś daję radę - odpowiedział.

- Kiedy pan przestał brać leki przeciwbólowe?

- Jakoś trzy dni temu.

- A jak ręce?

- Dziś przyjechałem autem, więc zarówno obie ręce jak i noga są już w lepszej formie.

- Za tydzień pan skończy rehabilitację, ale to nie znaczy, że może pan sobie odpuścić - poinformował lekarz. Gustaw skinął głową. 

- Kiedy będę mógł wrócić do pracy? 

- Od jutra, jednak ze względu na żebra i kłopoty z zawrotami głowy nie radzę na razie ruszać w działania terenowe - przestrzegł doktor.

- To jak mam ćwiczyć?

- Spacery i specjalistyczne ćwiczenia. - lekarz wpisał zalecenia w kartę pacjenta.

- Dobrze panie doktorze. - Bielski zaczął się bawić palcami. - Kiedy kolejna wizyta? 

- Za dwa tygodnie.

- Dziękuję panu serdecznie - sztucznie się uśmiechnął. Pożegnał się i wyszedł z gabinetu lekarskiego. Skierował się ku wyjściu po drodze wysyłając SMS do Piotra, że wróci do pracy dopiero w przyszłym tygodniu.

Gdy szedł przez szpitalny parking zakręciło mu się w głowie i pociemniało w oczach. Zatrzymał się na chwilę i przetarł prawą dłonią oczy.

- Wszystko w porządku? - usłyszał za sobą kobiecy głos.

- Tak - powiedział mechanicznie. Kobieta podeszła do niego.

- Jest pan pewien? - dopytywała.

- Tak, tak... to tylko drobne zawroty głowy. - szybko wytłumaczył Bielski.

Pomimo niechęci policjanta kobieta odprowadziła go do jego auta.Chciała się upewnić, że wszystko ok. Zdziwiło to Gucia, ponieważ nie był przyzwyczajony to tego, aby inni dbali o niego. To raczej on zawsze się wszystkim przejmował.

- Jeśli kiedyś będzie pan chciał porozmawiać proszę zadzwonić - powiedziała kobieta, gdy Bielski wsiadał do auta wręczając mu kartkę z jej numerem telefonu. - A tak w ogóle mam na imię Klara.

- Gutek - powiedział i wziął papier od kobiety. - Dziękuję za pomoc.

- Nie ma za co dziękować - uśmiechnęła się.

Ciekawe o czym mielibyśmy gadać - pomyślał odpalając auto. Po kilkunastu minutach wrócił do swojego nowego mieszkania. Usiadł na łóżku i zaczął na nowo myśleć o tym co się stało. Znowu wróciło do niego uczucie beznadziei. Przez niego tamta kobieta zginęła. Czuł, że zawiódł wszystkich. Nie ufał sobie.

Z tego marazmu wyciągnął go dźwięk telefonu. Zerknął na ekran. Dzwonił Piotrek...

- Cześć szefie - przywitał się.

- No cześć Guciu - odpowiedział. - Jak się czujesz?

- Już trzecia osoba mnie o to pyta - westchnął młody.

- Czyli jednak wychodzisz z domu - zaśmiał się Górski. - A tak poważniej to możesz wpaść na komendę? 

- Po co? - zapytał zdziwiony Gutek. - Wracam od przyszłego tygodnia a moja sprawa jest już zamknięta.

- Czyli nie chcesz posiedzieć sobie z nami w biurze i posłuchać o pracy?

- Nie dam rady. Za pół godziny muszę jechać na rehabilitację, a jeszcze dziś mi strasznie słabo. Sam nie wiem czy nie wezmę wizyty domowej.

- Potrzebujesz pomocy? - zaniepokoił się Górski.

- Poradzę sobie szefie - próbował go przekonać. - W tym tygodniu chcę skończyć fizjoterapię i wrócić do pełnej służby od poniedziałku.

- Wieczorem do ciebie przyjadę - postanowił komisarz, po czym się rozłączył nie pozwalając nawet na protesty że strony aspiranta.

No pięknie - pomyślał. Nie dość, że chce tu przyjechać to jeszcze mi pewnie zacznie robić wyrzuty za dziś. Jestem beznadziejny...

Piotrek dotrzymał słowa, jednak nie pojawił się w domu młodego sam. O dziwo, przyjechała też Marta.

- No tego się nie spodziewałem... - mruknął niezadowolony.

- Jak idą ćwiczenia? - Marta udawała, że nie usłyszała uwagi że strony młodszego kolegi.

- Robię co mogę, ale czasami muszę sobie dać na wstrzymanie. - przemilczał fakt, że dziś jego cały organizm go wręcz zabijał z bólu. - Tylko żebra mi będą jeszcze dokuczać przez jakiś czas. A bynajmniej tak powiedział lekarz.

- Skoro o lekarzach mowa, Leon kazał przekazać pozdrowienia. - wtrącił Górski.

- Dziękuję - odpowiedział młody. - A wy przyszliście wypić herbatę czy macie jakąś sprawę? - zapytał zaciekawiony.

- Ja to bym w sumie coś mocniejszego wypił - zażartował kolega. - Ostatnio całkiem fajnie nam to wyszło... - przerwał nagle wpół zdania.

Oczy Gutka jakby pociemniały. Tak, tamta noc z pewnością na zawsze pozostanie w jego pamięci. Wstał i poszedł do kuchni. Za nim wstała Marta.

- Wszystko w porządku?

- Tak, zaraz przyjdę... Owocowa czy zielona? A może czarna? - zaczął przeglądać kolejne opakowania herbat.

- Dla mnie może być czarna - odpowiedziała spokojnie. - Piotrkowi za karę bym zrobiła zieloną - mrugnęła. - Nie przepada za nią.

- Nic się nie stało - młody zacisnął pięść tak mocno jak pozwalały mu nerwy. - Piotrek, whisky się skończyło, ale słyszałem że uwielbiasz zieloną herbatę! - zawołał w głąb mieszkania.

- Nawet się nie waż - odpowiedział komisarz. -Nie masz innej?

- Mam wodę w kranie - odpowiedział śmiejąc się.

Piotrek przyszedł do pozostałej dwójki. Nie wiedział jak się zachować, ale Gutek zaparzył mu owocową herbatę. Sam sobie zrobił czarną, tak jak Marcie.

Reszta wieczoru upłynęła im na rozmowie o nowej sprawie. Mężczyzna w średnim wieku został znaleziony nieprzytomny w swoim mieszkaniu, ale zgłaszający pozostał całkowicie anonimowy.

Ofiara zmarła w szpitalu, jak się okazało, że powodu reakcji alergicznej. Rodzina miała alibi, była wtedy na spotkaniu biznesowym. Podejrzany o to wszystko był sąsiad z piętra niżej, jednak brakowało im twardych dowodów na jego winę, bo większość co mieli to same poszlaki.

- A na co był uczulony? - zapytał z ciekawością Gutek.

- Lateks - odpowiedziała Marta.

- Czyli tak naprawdę mogło go zabić coś innego niż żywność - zaczął analizować młody. - nawet przedmioty codziennego użytku takie jak rękawiczki jednorazowe, piłeczki kauczukowe czy nawet niektóre długopisy.

- Jak to długopisy? - zapytał Górski.

- Niektóre firmy obecnie tną koszty produkcji i decydują się na zamienniki hipoalergicznych składników ochronek na długopisy. - mówiąc to włączył komputer. - Spójrzcie na to - pokazał palcem. - Przez lockdown spadły obroty w wielu firmach, co nie? Większość z nich zdecydowała się na cięcia w kadrach, ale część musiała ograniczyć koszty...

- Żeby utrzymać firmy. - dokończył Piotr. - Musimy coś sprawdzić. Teraz.

- A herbata? - zapytała Marta.

- Wypijemy ja wrócimy. Gutek jedziesz z nami.

- Po co? - w młodym policjancie serce podeszło do gardła.

- Nie co, a kogo . - poprawił go humanista - Po mordercę.

Hejka kochani!

Kolejny rozdział już przygotowany, więc za niedługo się pojawi

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro