Rozdział 17
Rozmarzonaaa mordecko - to dla ciebie ❤
- Nie wierzę - Gutek powiedział cicho niepewnie wchodząc na aulę.
Przy biurku na krześle było przywiązane ciało jednego z wykładowców. Nie wyglądał jakby umierał w mękach, jednak ciało profesora było oblepione piórami niewiadomego pochodzenia. Pióra były również wokół biurka.
Ułożenie ciała wyglądało jakby właśnie wygłaszał jakiś wykład - głowa była uniesiona. Gdyby nie to, że miał zamknięte oczy można by było podejrzewać, że w obecnej chwili przekazuję studentom wiedzę niezbędną do zaliczenia jego przedmiotu. Jednak zamiast grupy studentów w sali byli technicy policyjni, zaś krzesła przeznaczone dla uczących się pokrywały szare i białe pióra.
- Co tu się stało? - Górski wytrzeszczył oczy na widok nietypowego nieboszczyka.
- Witam panów - Leon podniósł się z ziemi. - Piękno polskiej edukacji dziś upadło.
- Co wiemy? - komisarz pomimo niecodziennego widoku starał się zachować profesjonalizm.
- Ciężko powiedzieć na pierwszy rzut oka - lekarz zmrużył oczy. - Wiem jedno - na pewno lubił sobie zabalować. Czuć na kilometr.
- Nie przesadzaj - komisarz spojrzał na bladego aspiranta. - Co się dzieje?
- Znam go - powiedział Gutek lekko się cofając. - Profesor Marczak. Wykładał tutaj pedagogikę. Byłby naprawdę dobry, ale miał hopla na punkcie feminizmu.
- Co masz na myśli? - Piotrek spojrzał z pytającym wyrazem twarzy.
- Nienawidził kobiet - wtrącił patolog. - Mądry człowiek, wykładał na uczelni, ale jego książki i artykuły zostawiają wiele do życzenia...
- Dokładnie - szatyn poprawił kaptur bluzy. - Wiemy kto go znalazł? - skierował się w stronę stojących obok mundurowych.
- Jego asystent - odpowiedział brunet w okularach. - Siedzi na korytarzu. Koszula w granatowo-czarną kartę. Ten co ciągle się gapi w ścianę przed nim.
- Ja z nim pogadam - rzucił szybko komisarz, po czym chwycił smycz Alexa, który nic nie znalazł.
Bielski rozejrzał się wokoło. Puste miejsca przypomniały mu o czasach w szkole policyjnej. Szybko otrząsnął się z tego stanu.
- Nie zabili go tutaj... - stwierdził lekko unosząc ramiona.
- No brawo Sherlocku - Leon pojawił siw obok niego. - Swoją drogą witaj z powrotem wśród naszych.
- Też się cieszę, że cię widzę - odwrócił się w stronę patologa, który zupełnie niespodziewanie go po prostu przytulił.
- Jakby coś to masz mój numer - powiedział porozumiewawczo. - Dzięki, że jesteś.
- Ja też dziękuję za wszystko - westchnął Gutek.
- No dobra, ja się wezmę za edukację naszego profesorka. - Beger spakował szybko swoją walizkę. - Zadzwonię do ciebie jak coś znajdę.
- Jasne - aspirant się lekko uśmiechnął. W tej chwili do auli wszedł Górski. - Mamy coś?
- Prędzej góry się ruszą niż ja coś tu zrobię. - powiedział beznamiętnie. - Jedziesz z nami na komendę?
- No ba - oczy Bielskiego zabłysły. - Wracam do was na dobre.
- No to wreszcie pozbędę się Jagody - powiedział z ulgą Piotrek. - Już nie mogę wytrzymać z tymi kobietami...
- Od tego jestem ja - młodszy mrugnął porozumiewawczo.
Kilkanaście minut później pojawili się w budynku komisariatu, gdzie aspirant skierował się do biura komendanta. Po chwili rozmowy wyszedł dumnie trzymając w dłoni odznakę. Kiedy usiadł przy biurku poczuł dawno nieznane mu uczucie, że wreszcie jest potrzebny. Czuł się jakby od ostatniego incydentu minęły lata, a nie zaledwie tygodnie.
Bielski zabrał się za analizę zebranych dokumentów. Piotrek pojechał z Lucyną i Alexem do asystenta profesora. Kiedy spokojnie przeglądał nadesłane nagrania z monitoringu do biura weszła jakaś dziewczyna.
- Dzień dobry - przywitała się niepewnie.
- Dzień dobry - Gutek podniósł wzrok znad komputera jednocześnie go zamykając.
- Powiedzieli mi, żebym się tu skierowała - rozejrzała się wokoło. - Ja w sprawie profesora Marczaka. Oliwia Donald.
- Proszę usiąść - Bielski wskazał dziewczynie krzesło, po czym chwycił w locie notatnik i długopis. - Proszę o dowód osobisty. - dziewczyna sięgnęła do torby po portfel, z którego wyjęła dokument.
- To straszne co się stało - powiedziała cicho.
- Co może nam pani powiedzieć w tej sprawie? - Bielski zaczął robić notatki.
- Marczak uczył mnie od tego semestru - zaczęła niepewnie. - Studiuję na tej uczelni już trzeci rok, ale nigdy nie miałam do czynienia z takim człowiekiem.
- Co ma pani na myśli? - Bielski spojrzał z zapytaniem.
- Nienawiść do kobiet, poniżanie, ciągłe wyzwiska i te jego konferencje niszczące psychikę kobiet - studentka opuściła wzrok. - W poprzednim semestrze jedna dziewczyna, Kasia nie wytrzymała jego wyzwisk... - po twarzy dziewczyny spłynęły łzy.
- Co się wtedy stało? - policjant spojrzał na nią ze współczuciem w oczach.
- Skończyła swoje życie... - powiedziała cicho Oliwia po chwili ciszy. Słowa te zabolały Gutka. Na myśl wróciły mu wspomnienia, jednak musiał je odpędzić. - Wzięła rohypnol i wskoczyła do basenu.
- Gdzie to było? - Bielski niepewnie spojrzał na dziewczynę.
- W akademiku, ale nie tym zwykłym. - przetarła dłonią oczy. - Miała wynajęty pokój w prywatnym akademiku. Jej rodzice mieli kasy jak lodu, zresztą ona sama studiowała lekarski, więc nie miała z nimi problemów.
- Byłyście blisko? - policjant nie przestawał pisać.
- Nie - Oliwia westchnęła cicho. - Ale jak sobie pomyślę, że mogłam coś zrobić czy po prostu z nią pogadać, to aż mnie trzęsie. Może udałoby się jej pomóc...
- To nie twoja wina - Bielski podał jej szklankę wody oraz chusteczki. - Kasia miała jakiegoś chłopaka? Albo kogoś bliskiego z akademika?
- Nie mam pojęcia - blondynka poprawiła włosy. - Może Alek będzie wiedział? W końcu był prawą ręką Marczaka, zna pewnie wszystkich.
- Dobrze, porozmawiamy z nim - Gutek odłożył długopis na biurko.
Odprowadził dziewczynę do wyjścia, po czym zadzwonił do Piotrka i przekazał mu informacje, o których się właśnie dowiedział.
Kiedy na komendzie pojawili się Piotrek, Lucyna oraz Alex, Bielski się dowiedział, że w samochodzie asystenta profesora znaleziono klej, który użyto do przyklejenia do ciała ofiary piór, jednak podejrzany miał solidne alibi. Był na imprezie, którą żywo relacjonował online.
Czuli się jakby byli w kropce.
- A pytałeś może Aleksandra o tą dziewczynę? - zapytał Gutek odwracając się w stronę tradycyjnej tablicy.
- Tak, ale mi nic nie powiedział szczególnego. Dziewczyna była lubiana wśród innych studentów, miała dobre stopnie, była ogólnie lubiana.
- Chodziła z kimś? - Lucyna się zamyśliła na to pytanie.
- Ponoć się spotykała z jakimś Kamilem, ale zerwali ze sobą
- Taaaa... - Górski zamyślił się na chwilę. - Niejaki Kamil Nowomiejski - Bielski szybko wpisał jego dane.
- Nic na niego nie mamy - stwierdził. - Czysty jak łza. Nawet mandatu nigdy nie dostał.
- Jak dla mnie jest zbyt idealny... - westchnął Piotrek. - Odwiedzimy go z Alexem. A ty Gucio odpocznij sobie nieco. I nie zapomnij o tym, żeby brać leki.
- Jadę z wami - powiedziała Lucyna, po czym wyszli z biura.
Gutek zaś siedział chwilę w ciszy, po czym zaparzył sobie herbaty i wrócił do przeglądania nagrań z monitoringu w nadziei, że uda mu się coś wyłapać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro