15.Słoneczny dzień nie powinien być smutny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💜🤍🎧🎮

Białowłosy chłopak już drugi dzień chodził do senseia Wu. Dziś tez nie udało mu się zdać próby herbaty. Jak widać to nie takie proste jak się wydaje. Tak czy inaczej chłopak właśnie wracał do domu. Jako iż on dopiero zaczynał się uczuć to starał się ciagle trenować. Co za tym idzie? Nie miał za dużo czasu by pomagać reszcie. W sumie na razie w mieście nic się nie działo. Nie było potworów ani nic. Pixal i Zane zajęli się ich tajna bazą i sprzętem zaś reszta w sumie ja razie starała się przyzwyczaić do nowego miejsca jak i odnowić swoje relacje. Kai często chodził do Sky Luna zaś zachowywała się dziwnie. Każdy to widział ze coś jest nie tak. Pewnie chodziło o Lloyda. Cóż dużo pracy przed nimi i nie chodzi tylko o powrót do formy ,ale tez i o szkole, ich relacje, nowy dom, sytuacje z ujawnionymi tożsamościami oraz przyzwyczajenie się do tego iż Holly juz nie ma i nigdy nie będzie. Wszystko się zmienia i chodź najlepiej byłoby zatrzymać czas to trzeba było iść dalej. Xander westchnął i puścił kolejna piosenkę w swojej playliscie. Pamiętał czasy w których on i Holly słuchali ulubionej muzyki oraz razem gadali o swoich zainteresowaniach. Holly była zafascynowana sportem zaś Xander grami komputerowymi. Tak różne światy ,a tak dobrze umieli się dogadać między sobą. To było właśnie najcudowniejsze w ich relacji. Teraz to już jednak nie wróci. Białowłosy poczuł ponowne ukłucie smutku w sercu ,a jego oczy wypełnimy się łzami kiedy przypomniało mu sie że dziewczyna którą tak bardzo kochał zniknęła i nigdy już nie wróci. Alexander po prostu szedł przed siebie wycierając łzy do rękawa swojej fioletowej bluzy po czym spojrzał w niebo i westchnął.

Holly. Czemu musiałaś odejść?
Czemu cie tu nie ma? Tak bardzo tęsknie.

Pomyślał białowłosy po czym ruszył dalej przed siebie. Nie mógł zatrzymywać się myślami tylko przy Holly. Gdyby tak ciagle robił to by płakał bez przerwy. Cierpiał ,ale życie toczy się dalej. Czasem po prostu trzeba zostawić to co było, za sobą. Idąc dalej ulicami chłopak przyglądał się miastu. Było odbudowane i wyglądało prawie tak jakby nigdy nic się nie stało. Kto by pomyślał ze zaledwie w miesiąc ludzie z Ninjago zdołają tak wszystko odbudować. Z drugiej strony pewnie to miasto ma w tym wprawę patrząc na to ze co chwile coś sie dzieje. Alexander szedł przed siebie aż w końcu dotarł do domu. Wszedł bez zawahania zastanawiając się co teraz porobi. W sumie powinien trenować ,ale chciał tez trochę odpocząć od treningów i myślenia o Holly. Chciał porobić coś innego bo cały czas ostatnio skupiał się na tych dwóch rzeczach.

- hej Xander. - na starcie przywitał go damski głos. Białowłosy spojrzał w stronę dźwięku i ujrzał swoją przyjaciółkę. Luna stała ubrana w sportowe ciuchy i patrzyła na niego z uśmiechem zaś Kai stojący obok poprawiał swoje włosy ,a w drugiej dłoni trzymał piłkę do nogi.

- hej. Kai idziesz na trening?- spytał zaciekawiony chłopak. Xander chodź jedyne z czym kojarzył aport to Holly to starał się nie pokazywać po sobie ze widok piłki do nogi przypomina mu utraconą miłość.

- tak właściwie to idę z Luną pokopać piłkę. Wiesz każdy z drużyny jest czymś zajęty. Normalnie to ja bym siedział przy Sky ,a Luna z Lloydem ,ale lekarze nie chcą ja razie nikogo do Sky wpuścić ,a o Lloydzie nie mówimy wiec uznaliśmy ze możemy dziś spędzić trochę czasu razem. - powiedział mistrz ognia z uśmiechem. Xander patrzył na nich po czym przytaknął. Zaczął się zastanawiać nad tym trochę. W sumie skoro Luna jakoś radziła sobie z zerwaniem z Lloydem ,a Kai z tym ze nie mógł być przy Sky to on może tez sobie poradzi z utrata Holly. W końcu innego wyboru nie ma.

- hej. Em... słabo gram w piłkę i raczej nie jestem najlepszy w sporcie ,ale mogę z wami pograć? - spytał fioletowooki z nadzieja. Kai i Luna uśmiechnęli się od razu i odpowiedzieli z entuzjazmem w głosach.

- jasne. Im nas więcej tym weselej- odpowiedziała Brunetka uśmiechając się miło do chłopaka. Jej uśmiech bul bardzo miły chodź było po niej tez widać ze chciała raczej być smutna. No tak sprawa Lloyda dalej ją dręczyła.

- chodźmy do ogrodu. Może nie zrobimy se meczu jak na prawdziwych zawodach piłki nożnej ,ale pokopać piłkę i postrzelać do bramki możemy. Dla mnie to zawsze jakiś trening plus dla całej naszej trójki odskocznia od problemów- powiedział mistrz ognia biorąc do rąk piłkę i idąc w stronę drzwi. Xander i Luna ruszyli posłusznie za nim i cała trójka po chwili znalazła się w ogrodzie. Był duży wiec nie trzeba było martwić się o miejsce do kopania piłki. Było go aż za dużo można by rzec.

- dobra. Co wy na to by bramką była przestrzeń między tymi dwoma krzaczkami? To chyba będzie bardzo rozsądne rozwiązanie niż myślenie z czego zrobić bramkę?- spytała Luna pokazując na dwa krzewy stojące w czterometrowej odległości od siebie. Za nimi znajdował się płot zaś obok nich kwiatki. Xander od razu odezwał się mówiąc z powagą.

- tylko nie zniszczmy kwiatów. Angel napracowała się dbając o ogródek- powiedział białowłosy. Kai i Luna przytaknęli po czym czerwony ninja wziął piłkę i położył na ziemi. Trawa na szczęście była skoszona wiec nie było problemu z bieganiem po niej czy coś.

- dobrze. To ma być luźna zabawa wiec nie gramy na połamanie nóg ani nic. Po prostu kopiemy do siebie piłkę i dobrze się bawimy- powiedział Kai po czym kopnął piłkę w stronę Luny. Brunetka przyjęła ją na klatkę piersiową po czym od razu się odezwała.

- kur... zapomniałam ze mam delikatne piersi - powiedziała brunetka czując delikatny ból. Nie przejęła się tym jednak tylko od razu kopnęła piłkę do Xandra. Była delikatna pamiętając że chłopak nie do końca umie grac i prędzej by się zabił tą piłką niż ją odbił. Fioletowooki kiedy dostał piłkę po prosfu delikatnie kopnął ją do Kaia z uśmiechem. Każde z nich cieszyło się tym że mogli w końcu odpocząć od problemów jakąś aktywnością fizyczną. To dobrze robiło im na zdrowie fizyczne jak i psychiczne.

- hej tak w ogóle to to jak idzie ci trening u mistrza?- spytał Kai patrząc na białowłosego chłopaka. Xander od razu odpowiedział wzdychając.

- nie mam pojęcia. Niby jest okey bo nie przewracam się tak jak to mam w zwyczaju ,ale za to nie umiem zdążyć na czas z przejściem przez tor przeszkód. - odpowiedział fioletowooki po czym chciał kopnąć piłkę jednak zamiast tego się zamachnął i wywrócił.

- no i o tym mówię. Ja gdybym się nie przewrócił to bym sobą nie był- dodał chłopak z delikatnym podirytowaniem słyszalnym w jego głosie zaś Kai i Luna zachichotali pomagając chłopakowi wstać.

- słuchaj z tego co wiem to ty tylko sie przewracać i raz nerkę miałeś wycinaną. Luna z tego co wiem to jak się przewracała albo lądowała w gipsie, albo w swoich kryształach albo w śpiączce więc...- powiedział Kai na co zielonooka dziewczyna uderzyła go delikatnie w ramie udając oburzenie.

- to nie moja wina. Mam pecha i poświęciłam się by ratować ludzi... no i czasami po prostu leczyłam innych przez co spałam potem przez pre tygodni bo używałam za dużo mocy- powiedziała z delikatnym rumieńce na twarzy zaś jej mina z oburzonej zmieniła sienna delikatne rozbawienie.

- rozumiemy Lu- piwiedzial Xander uśmiechając się do dziewczyny po czym złapał piłkę i kopnął ją. O dziwo tym razem strzał był mocniejszy i wyszedł mu idealnie. Białowłosy strzelił do bramki po czym uśmiechał się będąc dumnym z siebie.

- super. Może nie tak dobrze jak ja ,ale i tak nieźle- powiedział Kai z uśmiechem. Luna tez pogratulowała Alexowi ponieważ wiedziała że ten nie do końca daje sobie radę ze sportem i taki gol był po prostu powodem do dumy u chłopaka.

- dobrze to mała przerwa? - spytała Luna po czym bez czekania na odpowiedz ruszyła do swojego plecaka i wyjęła z niego wodę. Dziewczyna usiadła na trawie wzdychając i pijąc swoją wodę zaś Kai i Xander widząc to po prostu dołączyli.

- dobra jestem za tym by zjeść coś. Zrobiłem nam kanapki - piwiedzial Kai wyjmując cztery kanapki z dżemem truskawkowym.

- czemu aż cztery?- spytała Luna patrząc na bruneta. Bursztynowooki jedynie dał każdemu po kanapce ,a ostatnia schował z powrotem.

- bo uznałem ze każdy z nas zje po dwie ,a Xander nie był planowany w tym treningu- zaśmiał się mistrz ognia. Xander jedynie westchnął i odpowiedział.

- kumam. Tak czy inaczej czemu cztery kanapki?- spytał białowłosy powtarzając pytanie Luny.

- założyłem ze każde z nas zje po dwie kanapki- odpowiedział mistrz ognia zajadając swoją kanapeczkę. Kochał drzem truskawkowy. Jakoś tak miał że mógłby jeść go codziennie.

- ojojoj Kai ja nie wiem czy w ogóle jedną zjem. Nie mam apetytu za bardzo ,a jak ja nie mam apetytu to mało jem- powiedziała Luna jedząc powili swoją kanapkę i popijając ją co jakiś czas wodą by ułatwić sobie jedzenie.

- eh. Kumam. Masz dietę ta?- spytał Kai jedząc dalej zaś Luna pokiwała głowa na nie.

- po prostu mam czasem mniejszy apetyt. Wtedy jem mniej. To tyle- powiedziała brunetka po czym spojrzała ja Xandra. Chłopak się nie odzywał bo po prostu zajęty był jedzeniem. Ten chłopak po prostu był nauczony nie mówić przy jedzeniu zwłaszcza ze przy jego szczęściu by się mógł zadławić.

- martwię die dalej o Skylor. Co jak nie odzyska czucia w nogach? Po za tym nie wiem jak ją zaprosić teraz na randkę. I gdzie. Jak ona będzie na wózku to nie zaproszę jej przecież do parku trampolin albo na kolejkę górska. Albo na tańce. Ah. Do tego nie mam nawet pojęcia jak zaprasza się przyjaciółkę na randkę- powiedział zmartwiony Kai. Dziwne było to że wydawało się jakby bardziej przejmował się zaproszeniem na randkę niż niepełnosprawnością dziewczyny. Jednak to Kai. On się martwi na swój sposób ,który trudno pojąć.

- po prostu ją zaproś. Podobno umawiasz się z dziewczynami. Masz w tym doświadczenie- powiedział Xander po skończeniu swojej kanapki. Kai jedynie oparł się o ścianę i odpowiedział.

- właśnie o to chodzi że Skylor to moja przyjaciółka i kocham ją. Umawiałem się z innymi łaskami ,ale to były jakieś randomówy. To jest Skylor. Ona... ah. Za bardzo się przejmuje ,ale nie umiem się nie przejmować do tego to że ona może nigdy nie chodzić. Co jak pomyśli ze to z litości czy coś? Czemu życie robi mi zawsze pod górkę? Najpierw zielony ninja teraz to- powiedział mistrz ognia załamany. Luna zdziwiła się słysząc stwierdzenie zielony ninja jednak nie chciała rozwijać tematu. Mimo to te słowa sprawiły ze znowu zaczęła myśleć o Lloydzie.

- wiesz Skylor raczej się zgodzi. Ja na przykład nie wiem co mam zrobić. Lloyd zachowuje się koszmarnie, obraza mnie i zerwał ze mną ,a jakikolwiek kontakt z nim skutkuje tym że mówi do mnie gorsze rzeczy. Zaczynam tracić nadzieje że w ogóle do siebie wrócimy- powiedziała mistrzyni księżyca ze smutkiem i żalem w głosie.

- Ah Luna. Moja miłość leży w szpitalu z sparaliżowanymi nogami- powiedział Kai z powagą uważając ze jego problem jest poważniejszy.

- Kai moja miłość mnie rzuciła i jedzie mi po psychice ,a ja co chwile zastanawiam się czy to moja sina czy to po prostu Lloyd ma nierówno pod sufitem. - powiedziała brunetka. W tym momencie odezwał się Xander.

- moja miłość jest martwa - po tych słowach nastała
Grobowa cisza. Ani Kai ani Luna nie zamierzali się kłócić z białowłosym. On rzeczywiście miał się najgorzej jeśli chodzi o miłość. Po tej wymienię zdań każdy skończył swój posiłek w milczeniu ,a potem cała trójka wróciła do gry. Chyba rzeczywiście nikt już nie chciał się sprzeczać na temat ich problemów w związkach. Zwłaszcza po tym co powiedział Alexander.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro