6. Bolesne słowa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💚💙🌙🎨

Zielonooka dziewczyna westchnęła i ruszyła do wyjścia z herbaciarni. Chciała zniknąć zanim ktokolwiek ją zaczepi. Mimo to nie było jej dane tego zrobić ponieważ jak się dało spodziewać została zatrzymana przez swojego brata. Dobrze jednak ze nie spotkała Lloyda.

- Luna proszę powiedz co się dzieje. Widzę ze coś cie trapi. - powiedział mistrz błyskawic. Bruentka jedynie westchnęła i odpowiedziała.

- jest okey Jay. Serio mówię- po tych słowach dziewczyna oparła się o ścianę i westchnęła ciężko zasłaniając twarz. Jay jedynie patrzył zmartwiony na swoją siostrę ,a następnie odpowiedział.

- jeśli za szybko to się dzieje to powinnaś powiedzieć bo wtedy byśmy zwolnili z reaktywacja drużyny. Chyba ze to coś innego. Jeśli coś innego to co? Wszystko niby jest w porządku ,ale nie bo nie jest. Ty jesteś zestresowana i zmartwiona. Widać to ,a nie chcesz powiedzieć czyli to coś o czym bardzo nie chcesz mówić nawet mi. Może to okres ,ale ty jak masz okres to jesteś bardziej zmęczona i ewentualnie narzekasz że chcesz czekoladę, frytki i nie wiadomo co. Ale Lloyd może wiedzieć. Zaraz.... Lloyd ... ty z nim nie chcesz się spotkać. O to chodzi prawda?- spytał Jay kończąc swoją mistrzowską gadkę szmatkę. Brunetka jedynie załamana ze za chwile będzie musiała powiedzieć bratu prawdę westchnęła i spojrzała na niego smutna.

- Jay... to temat ,który wymaga od ciebie nie naciskania na mnie. Musze na prawdę to przetrawić sama zanim komuś powiem co się stało okey?- spytała Zielonooka z nadzieją ze brunet zrozumie. Niebieski ninja chodź chciał wiedzieć co się dzieje w życiu miłosnym jego siostry i jej pomoc w razie co to zaakceptował jej decyzje.

- rozumiem- powiedział wzdychając i przytulając do siebie brunetkę. Luna oddała uścisk ciesząc się ze nie musi jednak mówić o zerwaniu i o tym iż Lloyd chyba jednak jej nie kocha. Dziewczyna już myślała ze uciekła od niewygodnego tematu jednak w tym momencie usłyszała głos dobrze znanej jej osoby.

- oh jak dobrze ze jeszcze jesteście. Udało mi się namówić go by w końcu wyszedł z tego swojego zamknięcia- powiedziała Misako z uśmiechem podchodząc do Luny i Jay'a. Lloyd szedł za nią i wyraźnie był niezadowolony. Brunetka widząc go poczuła ukłucie w sercu jak i jednocześnie zastanawiała się jakim cudem ten uczuciowy, uroczy chłopak ,który zawsze miał dla niej uśmiech i był miły teraz zmienił się w jakiegoś chłopaka ,który jedynie krzywi się na widok innych, jest niemiły i co więcej zniszczył swój wygląd do reszty. Zmienił się z uroczego lloyda w lloyda ,który jedynie ubiera się ja czarno ,a jego włosy były przefarbowane na czarno. Niby nie wyglądał źle ,ale Luna widząc to zatęskniła za uroczymi blond włosami swojego chłopaka.

- Lloyd stary coś ty se zrobił? Wyglądasz jak król rozpaczy- powiedział Jay patrząc na przyjaciela ze zmartwieniem.

- powiedziałam mu ze ma zetrzeć to z włosów. Wyglada okropnie- powiedziała Misako widząc przemianę syna. Rozumiała go ,ale w jeden dzień zmienił się z wesołego chłopka w kogoś innego. Przerażało ją to i miała nadzieje ze Luna zdoła go naprawić. Lloyd jedynie spojrzał na swoją matkę i dwie osoby które przyszły po czym parsknął.

- SERIO!? Mogłaś powiedzieć ze ta idiotka tu będzie to bym nie przychodził- krzyknął chłopak zdenerwowany na swoją rodzicielkę.

- Lloyd jak ty się wyrażasz? Mówiłam ci grzeczniej. Zachowujesz się gorzej niż ojciec i kogo nazywasz idiotką? Hm?- spytała Misako. Luna zaś od razu domyśliła się ze chodzi o nią. Wiedziała ze jest źle ,ale nie ze aż tak.

- PO CHOLERĘ ONA TU JEST!? MÓWIŁEM CI DEBILKO ŻE NIE CHCE Z TOBĄ BYĆ! NIE KOCHAM CIE I NIGDY NIE KOCHAŁEM! JESTEŚ BEZNADZIEJNA I MASZ PRZESTAĆ TU PRZYCHODZIĆ !- krzyknął chłopak patrząc na Lunę. Nikt nie zdołał nawet zareagować kiedy brunetka jedynie wyrwała się bratu i uciekła z herbaciarni z płaczem. Co innego mogła zrobić? Czuła się okropnie zwłaszcza teraz kiedy Lloyd nawet przed innymi przyznał że nigdy jej nie kochał. Nie poznawała go ,ale jednak wiedziała ze to on i nikt inny nie mówi do niej tych okropnych słów. Dziewczyna wyszła z herbaciarni i szybko ruszyła przed siebie. Nie zwracała uwagi gdzie biegnie. Chciała się po prostu oddalić.






💙🥷⚡️

Brunet usłyszał tylko jak jego siostra wychodzi z herbaciarni po czym po prostu spojrzał na Lloyda. Na początku był zdziwiony ,a potem po prostu zawiedziony i zły. Nie wiedział nawet jak zareagować.

- Lloyd ... ,a wiesz co szkoda nawet słów na ciebie. Zachowałeś się jak zwykły dupek - powiedział mistrz błyskawic po czym bez zawahania ruszył za siostrą. Nie mógł pozwolić by uciekła za daleko bo jeszcze by coś sobie zrobiła. Chłopak wiedział ze słowa umieją ranić. Wiedział tez ze Lu bierze je do siebie. W końcu była uczuciowa i chodź czasem to ukrywała to nadal każde słowo do niej trafiało. Jay po wyjściu z herbaciarni od razu zobaczył jak jego siostra po prostu biegnie przed siebie by jak najszybciej się oddalić. Mistrz błyskawic ruszył za nią. Brunetka przeszła przez ulice ,a kiedy chłopak miał ruszyć za nią światło zmieniło się na czerwone i brunet musiał stanąć.

Serio? Rozwalę te światła zaraz tak wkurzony jestem.

Pomyślał chłopak po czym chciał użyć prądu by zmienić światło ,ale sie powstrzymał. To by mogło wywołać wypadek. Nie chciał tego. Musiał panować nad emocjami. To właśnie tego Luna uczula swoją drużynę. To tego go uczula kiedy pomagała mu poskromić ich rodzinną moc.

Okey Jay. Dasz radę. Jesteś silny i możesz to zrobić. Jak to mówiła Elsa z krainy lodu, a raczej jak to Zane powinien mówić przy używaniu swojego żywiołu, MAM TE MOC!

Mistrz błyskawic skupił się i zrobił kilka kryształów w powietrzu po czym szybko po nich przeskoczył nad jezdnią. Jay uśmiechnął się widząc ze coraz lepiej panuje nad mocami księżyca. Po chwili brunet skoczył na latarenke uliczną po czym wylądował przed swoją siostra i od razu ją złapał i przytulił.

- już. Cichutko. Spokojnie. Nie uciekaj nigdzie. - powiedział mistrz błyskawic tuląc do siebie brunetkę. O dziwo Luna nie zaprzeczała. Jedynie wtuliła się i zaczęła mocno płakać jakby pękając i nie mając już siły by dalej ukrywać swój bol. Widać było ze cierpi ,a Jay widząc to miał ochotę rozszarpać Lloyda na strzępy.

- nie wiem co w niego wstąpiło ,ale zachowuje się jak nie on. Luna... spokojnie pogadamy okey? Musimy .... Ty musisz się wygadać i wypłakać. Tak będzie ci łatwiej uwierz mi. - powiedział niebieskooki na co dziewczyna jedynie pociągła nosem i nie umiejąc się wypowiedzieć po prostu pokiwała głowa na tak. Potrzebowała pogadać i chodź wcześniej to ukrywała to teraz nie umiała. Może to i lepiej ze tak się stało. Przynajmniej nie będzie ukrywać emocji.




💚#$🥷🖤????

[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]

- Lloyd jak ty się zachowujesz? Nie poznaje cie! Jak śmiałeś tak powiedzieć do Luny? Kochasz ją do cholery. Myślisz ze możesz sobie robić co chcesz bo masz żałobę? - spytała Misako załamana zachowaniem syna. Myślała ze Luna go naprawi ,ale jak widać nie za bardzo dziewczyna teraz będzie tego chciała.

- w dupie to mam. I Lunę i twoje zdanie. ZWŁASZCZA TWOJE ZDANIE! Nie bede z tą głupią dziewczyną której nikt nie chciał dlatego jej rodzice woleli umrzeć niż się nią zająć ,a adopcyjni traktowali jak służącą bo inaczej się nie dało. Nie chce być z taką andebą umysłową!-krzyknął zielonooki na co Misako zaniemówiła. Nie rozumiała co się dzieje z jej dzieckiem.

- Lloydzie Mondgomery Garmadonie! W TEJ CHWILI IDZIESZ DO OJCA I MÓWISZ MU CO ZROBIŁEŚ BO JA NIE MAM DO CIEBIE SIŁY. NIE ZACHOWUJESZ SIĘ JAK TY! NIE ZACHOWUJESZ SIĘ W OGÓLE JAK MÓJ SYN KTÓREGO WYCHOWAŁAM!- powiedziała Misako na co Lloyd parsknal i odpowiedział.

- wychowalas? Chyba oddałaś do domu dla niegrzecznych dzieci. Okropna matka gorsza od Lorda Garmadona. On miał powód by mnie zostawić - powiedział chłopak po czym odszedł. Misako nie odezwała się. Nie miałaś siły. Nie wiedziała nawet co powiedzieć. Co myśleć. Lloyd, jej syn którego kochała zachowywał się tak okropnie że zaczynała odczuwać jakby to nie było jej dziecko. Nie ten sam Lloyd którego każdy tak kochał. Zielonoooki zaś szedł jedynie do pokoju z nadzieja ze nikt nie będzie mu przeszkadzać w jego planie. Ta cała rodzina, sensei, przyjaciele. To było męczące. Po co to wszystko? Ledwo co udawało mu się udawać że to wszystko z powodu straty Holly. Najgorszy był teatrzyk ,który musiał odegrać przed luną. Te całe łzy i w ogóle. To ze mu zależy. Chłopak już miał wejść do pokoju kiedy nagle
Drogę zagrodził mu ojciec.

- co to za krzyki?- spytał poważnie na co Lloyd parsknął niechętnie.

- żadne. - odpowiedział chłodno chłopak. Garmadon westchnął po czym odpowiedział.

- słyszałem wszystko. Nie wiem co się z tobą dzieje ,ale nie masz prawa ani mówić źle o matce ,a tym bardziej o Lunie. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz ,ale masz ją tak przeprosić że aż będzie skakać z radości. Matke tez masz przeprosić- powiedział mężczyzna na co Lloyd jedynie parsknął prześmiewczo.

- gowno mnie to obchodzi. Odwal się - powiedział chłopak po czym bez zawahania wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi na klucz. Po tej sytuacji czarnowłosy złapał się za głowę czując ból.

- Ths! Ała! Co za cholerny ból. Nienawidzę kiedy to robi- powiedział cicho chłopak .

wy&#% \   mo$^%  #* o7y.
Zo#%_w  *%!{
Odd%# mi ko%#|+•{


- cholerny bol. Ah! Musze zregenerować sile by z nim walczyć. Tylko tak ustąpi.- powiedział chłopak po czym ruszył do łóżka by moc odpocząć i zebrać siły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro