63. Deja Vu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💜🤍⚔️📚

- Miasto Ouroboros. Nie było nas tu od czasów... - Cole urwał na chwilę, patrząc ba ogromne miasto w piasku. Pixal analizowała przez kilka sekund okolicę.

- Wydaje mi się, że nikogo tu nie było, przez ostatni czas. To znaczy, że Pythora jeszcze tu nie było. - powiedziała białowłosa, lądując swoim mechem na środku miasta. Ouroboros było opuszczone. Kiedyś, za czasów młodości ninja, kiedy dopiero zaczynali, byli tutaj. Pythor i reszta wężonów znaleźli to miasto i odkopali, w celu zjednoczenia się i uwolnienia pożeracza światów. Cole doskonale pamiętał walkę z tym przerośniętym wężem. Pixal, choć miała w pamięci te wydarzenia, to nie brała w nich udziału. To były czasy w których uczyła się w domu. Nie chodziła do szkoły, nie znała ninja, ani nie dołączyła do drużyny. Tak czy inaczej, oboje rozejrzeli się po przestrzeni wokół nich. Miasto od ostatniego razu, kiedy tu byli, zdołało pokryć się kurzem i piaskiem. Kilka kamiennych posągów popękało, oraz zostało zniszczonych . Zapewne to była też wina pożeracza światów. Zniszczył dość sporą cześć Ninjago. Miasta i wsie odbudowano, ale miasto Ouroboros zostało pozostawione na pastwę losu.

- Jeśli tu gdzieś jest ukryty ten cały koci kamyczek, to ciekawy jestem gdzie. Czy węże nie sprawdziły całego tego miasta?- spytał mistrz ziemi, patrząc na zapuszczone miasto. Chłopak podszedł do jednego z posągów, widząc jak jest cały zapuszczony, pęknięty i ledwo co się trzyma. Pamiętał to miasto, jak było jeszcze w miarę zadbane. Teraz była to ruina.

- Jeśli coś zostało tu ukryte, to myślę, że wężonowie niekoniecznie musieli to znaleźć. To tak jak sekretne przejście w salonie. Każdy z was korzysta z salonu codziennie, a nikt nie wie, że za komodą zrobiłam sobie całkiem niezły kącik samotności. - powiedziała Pixal, wychodząc ze swojego mecha. Chcąc, czy nie chcąc, musiała to zrobić. Jeśli mieli znaleźć cokolwiek, musieli się rozejrzeć po mieście, a jej mech był zwyczajnie za duży, by zmieścić się gdziekolwiek, po za dziedzińcem.

- Mamy sekretny pokój? Serio?- spytał Cole, zdziwiony tym, że nie był świadomy ukrytego pokoju.

- Nie mów reszcie. Wolałabym by nikt nie wiedział o tym sekrecie. - powiedziała zielonooka, następnie rozejrzała się trochę po dziedzińcu. Ciężko było domyślić się czego szukają. Informacje były szczątkowe, za mało szczegółów, by wiedzieć gdzie dokładnie szukać.

- Rozejrzyjmy się. Może znajdziemy coś nietypowego. - powiedział mistrz ziemi, zaczynajac rozglądać się po dziedzińcu. W którymś momencie postanowił wejść do środka miasta. Ouroboros było stworzone dla węży, co za tym szło? Wszystko, oprócz dziedzińca i areny, było ukryte pod ziemią. Chłopak wszedł do podziemi, rozglądając się po korytarzach z jasnego kamienia. Wydawało się, że miasto dobrze się zachowało. O ile to, co znajdowało się na zewnątrz, było w częściowej ruinie, to podziemia wyglądały , jakby nigdy nic się nie stało.

- To musi być coś, co nie uległo zniszczeniu. Coś, co zachowało się, ale też odstaje od reszty. - chłopak usłyszał głos Pixal niedaleko. Czarnowłosy odwrócił się widząc, że dziewczyna też weszła do podziemi, jednak ta postanowiła ruszyć innym korytarzem. Byli nadal niedaleko siebie, jednak logicznym było, żeby każde z nich rozejrzało się po innej części miasta.

- Jasne. Pewnie raz dwa znajdziemy coś, co odstaje od reszty. - powiedział czarny ninja. Pixal przytaknęła, następnie ruszyła dalej korytarzem. Rozdzielili się na te chwilę. To było logiczne. Musieli znaleźć Gepardzi Kieł, zanim Pythor się tu pojawi. Pixal rozglądała się po korytarzach, zwracając uwagę na symbole, które zostały wyryte na ścianach.  Były na nich węże, ale też i inne rzeczy. Zupełnie jakby opowiadały historię. Dziewczyna westchnęła, rozejrzała się szukając czegoś, co nie pasuje. Czegoś, co może być wskazówką. Mimo to, każdy korytarz był podobny, pomieszczenia, które mijała były zwyczajne. Nic szczególnego.  Coś musieli pominąć. Może szukali w złym miejscu? Tylko gdzie mógłby być ukryty starożytny artefakt, jak nie w podziemiach?

No dalej Pixal.
Coś musi tu być.
Coś na pewno.
Po prostu tego nie widzę.

Pomyślała dziewczyna. Białowłosa prze chwilę, po prostu patrzyła na korytarze. Ciągnęły się, były kręte i zapewne przejrzenie wszystkich zajmie dużo czasu.  Zielonooka nie wiedziała, co mogłoby być odstającym elementem. Co takiego? Co mogło nie pasować? Co mogło być wejściem do tajemniczego artefaktu?

Nie widzę nic.
Gdyby coś tu było, na pewno bym to zobaczyła.
Przeanalizowałam z Zanem obie księgi. Tą którą dała nam Silver, jak i tą ,którą dostaliśmy od senseia. Obie analizowaliśmy, zapamiętałam każdą ważną informację. Każdą
Tu nie ma nic, co mogłoby przypominać cokolwiek z ksiąg.
Nic.

Pomyślała białowłosa. Dziewczyna ruszyła dalej, po prostu rozglądając się i szukając wskazówek. Nie pamietała by księgi dawały jakieś wskazówki. Mogło być też tak, że kamień został ukryty w taki sposób, że tylko wężonowie mogą go znaleźć. Trzeba w końcu pamiętać, iż całe miasto zostało stworzone pod nich. To możliwe, że wężonowie bez problemu znajdą ten artefakt. Mimo to, nie mogli pozwolić by Pythor pierwszy dostał w swoje ręce ów artefakt.

- Pixal! Chodź tu!- odezwał się nagle głos. Dziewczyna rozpoznała głos Cola. Słyszała jak jego głos roznosi się po korytarzach. Od razu ruszyła z powrotem, tam gdzie ostatnio się widzieli. Czyżby mistrz ziemi coś znalazł? Dziewczyna szybko dotarła do miejsca, skąd słyszała głos.

-Cole? Gdzie jesteś?- spytała zdezorientowana. Dziewczyna wystraszyła się delikatnie, kiedy nagle usłyszała głos przyjaciela, tak blisko.

-Tu jestem.  Chodź szybko. Zauważyłem coś. - powiedział mistrz ziemi. Pixal spojrzała na niego niepewnie, następnie poszła za nim. Czarnowłosy ruszył zdecydowany przed siebie, jednak zupełnie nagle się zatrzymał i wskazał na ścianę. Pixal spojrzała na nią.

- To... te rysunki. Nie rozumiem. To tylko wyryte rysunki wężonów. - powiedziała białowłosa. Cole przytaknął, jednak wskazał konkretny rysunek.

- przyjrzałem się temu. Może to dziwne, ale poparz na to.  Te rysunki zdają się opowiadać coś. Te na przykład, pokazują zjednoczenie wszystkich plemion.  Inne opowiadają o wolności pożeracza światów. Każde symbole mówią o czymś ,innym związanym z wężonami. My też tu jesteśmy. - powiedział mistrz ziemi, pokazując na kilka kolejnych symboli. Były to wyryte podobizny ninja w skałach, nawet pomalowane na ich kolory.

- To przecież z czasów, kiedy byliśmy tu ostatni raz.  W sensie te symbole opowiadają o naszym ostatnim pobycie tutaj. - powiedziała Pixal widząc te symbole. Wcześniej nie przywiązywała do tego większej uwagi, jednak teraz. To było dziwne.

- Jakby tego było mało, to popatrz na to. - Cole pokazał dziewczynie kolejne symbole. Byli tam wężonowie żyjący w podziemiach Ninjago, zawierający pokój z ludźmi. Byk też Pythor. Jego podobizna i wyryte w kamieniu artefakty.

- to przecież kamienie ,których szukamy. Gepardzi Kieł tu jest. - powiedziała zielonooka, pokazując na kamień którego szukają.

- To nie jedyna dziwna rzecz. Popatrz tutaj. - wskazał Cole, następnie pokazał na ścianę obok. Był na niej Pythor mający dwa kamienie. Była też Harumi jak i Morro. Kolejne rysunki pokazywały też ninja. Co dziwniejsze to wydawało się być świeżo wyryte.

- Tutaj jest nasza ostatnia walka z Pythorem. Tutaj też... - powiedziała Pixal ze zdziwieniem. Cole przytaknął, następnie wskazał kolejne rysunki. Pixal na chwilę zaniemówiła. To było ekstremalnie dziwne.

- To przecież... - dziewczyna nie dokończyła. Czarny ninja westchnął wiedząc ,co ma na myśli.

- Moment w którym Harumi wysłała Lloyda, Lunę, Jaya i Nye do innej krainy. Następne wydarzenia... popatrz tutaj. To my. Z tych symboli wynika że Xander i Zane znaleźli Grzbiet Pumy.  Jest też ... duże pęknięcie dzielące górną cześć tej ściany. Zaczyna się od tych rysunków, gdzie nasi przyjaciele zostali wysłani do innej krainy. - powiedział Cole, biorąc wdech i zauważając dalsze rysunki.

- To przecież oni. Z rysunków wynika, że są w środku lasu. Luna ... czemu jej noga jest zniekształcona. Tak jakby ktoś krzywo to wyrył. - powiedziała Pixal, widząc rysunki. Od tego momentu dziwna nierówność występowała przy każdej podobiźnie Luny.

- wiesz... to tylko zgadywanie, ale może coś jej się stało. Ta nierówność występuje dopiero od tego momentu. Co więcej, zwróć uwagę na to. Tutaj jest wodospad, jakiś domek. Na pierwszym rysunku jest dzień i nasi przyjaciele przed domkiem, na drugim ... jest to samo ale jest jeszcze to coś. - Czarny ninja wskazał na dziwny rysunek. Wyróżniał się ponieważ przedstawiał postać o bladej cerze i czarnych włosach. Do tego były dwie kropki robiące za oczy. Były w odcieniu czerwieni. Krwistej czerwieni.

- to dziwne... myślisz że to coś znaczy?- spytała Pixal. Dziewczyna była zaniepokojona patrząc na sam rysunek tej postaci. Nie chciała wyobrażać sobie jak mogła wyglądać na żywo.

- kolejne rysunki ... pokazują konfrontacje z tym czymś ale nic nie ma dalej. Nie wiemy co się stało. Tutaj ściana jest pusta. Jeszcze nie wyryta. U nas też nie wiadomo co dalej. Nie ma nic na temat tego czy znaleźliśmy kryształy ,czy nie. Tutaj wszystko się urywa - powiedział Cole, widząc jak reszta ściany jest pusta. Zupełnie tak jakby historii już nie było. Wszystko kończy się tu i teraz.

- Ktoś to musi robić co nie? Opisywać naszà historię. - powiedziała białowłosa. Dziewczyna dotknęła ostatnich symboli. Była ciekawa co dalej. Co się wydarzy? Zupełnie nagle na ścianie obok zaczęły samodzielnie pojawiać się rysunki wyryte w ścianie. Dziewczyna odsunęła się od razu wystraszona, tak sako jak z resztą czarny ninja.

- TO DUCHY?- spytał wystraszony chłopak. Takie coś nie zdarzało się codziennie. Można powiedzieć, że nigdy się nie zdarzało. Ryciny, które same się robią? Takie rzeczy to chyba tylko w bajkach.

- Teraz wiemy co wyryło to wszystko. Korytarze same piszą historie. Najpierw tą od wężonów a teraz naszą. Pewnie to przez to, iż odegraliśmy ważne role w historii węży. - powiedziała dziewczyna. Rysunki same się pojawiały a po chwili, można było ujrzeć nową cześć historii.

- To Kai, Skylor i Holly. Mają kamień. O nie. Jest też kolejna cześć. Ktoś ich zaatakował. - powiedział Cole patrząc na owe rysunki. Pixal jednak zwróciła uwagę na coś innego.

- Tutaj jest.... Rysunek Gepardziego Kła. Co to znaczy?- spytała dziewczyna dotykając owego rysunku, który się pojawił. Cole patrzył na to, jednak nic się nie działo. Dopiero po chwili zwrócił uwagę na kolor jakim pokryty był owy artefakt.

- jest w czarnym kolorze. Normalnie jego poprzednie podobizny, były bez koloru. Tylko my mieliśmy nałożone kolory i niektóre elementy, jak przywódcy plemion wężonów... - powiedział mistrz ziemi. Chłopak chwilę patrzył na ten rysunek zastanawiając się co to znaczy.

- Czarny to ziemia. Może... ty powinieneś tego dotknąć. - powiedziała białowłosa zabierając dłoń. Mistrz ziemi patrzył niepewnie na rysunek, następnie położył dłoń na nim. Nic na początku się nie stało, jednak chłopak usłyszał coś dziwnego. Zupełnie tak jakby ściana była pusta.

- czy to... - odezwał się niepewnie. Chłopak w tym momencie użył swojej mocy i jednym silnym ciosem uderzył w rysunek przedstawiający Gepardzi Kieł. Ściana pękła. Jedyna rzecz która została rozwalona to rysunek Gepardziego Kła. Mimo to opłacało się. Za rysunkiem? Ukryty w ścianie był ów artefakt.

- To on- powiedziała Pixal uśmiechając się. Cole od razu wziął do ręki kamień, następnie spojrzał na ścianę. Znowu coś zaczęło samo się pojawiać. Rysunek przedstawiający ich, mających artefakt.

- udało się. Możemy wracać do domu. - powiedziała Pixal. Cole przytaknął i oboje ruszyli do wyjścia. Mimo to Cole nadal zastanawiał się jak to możliwe. To nie duchy pokazały gdzie szukać artefaktu, ani nie wyryły tego wszystkiego. W pewnym sensie to miasto pisało ich historię. Dlaczego? Czyżby to był sekret tego miasta? A może bardziej sekret żywiołu ziemi?

Tego raczej nigdy się nie dowiedzą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro