|4|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Co się stało?
Wszystkie spojrzenia powędrowały na Kai'a
- Ja mam mówić? - zdziwił się.

Zane westchnął.

- Dobra, ja powiem - odezwał się wstając.

Po chwili ciszy ponownie przystąpił do dialogu.

- A więc tak... - usłyszałem, że droid był trochę zmieszany. Chyba nie wiedział od czego zacząć. - A dobra, powiem to prosto i zwięźle. Kai słyszy głosy, które każą mu zabijać.

Zamurowało mnie.

- Ale... jak to? - usłyszałam głos Seliel. Stałą przy schodach.
- Tak to - odpowiedziała zmartwiona Skylor. - Nie wiadomo dlaczego... nie wiadomo skąd.
- Kai? - odezwałem się w stronę szatyna.

Chłopak trzymał się za głowę. Z tego co mogłem wywnioskować z jego dłoni, bardzo mocno ściskał czaszkę.

- Hej, Co jest? - wystraszył się Lloyd.
- Zostawcie mnie... przestańcie... - jęknął. - Zostawcie!
- Hej! - podbiegłem do niego, łapiąc za ręcę *nie, nie będzie shipu ColexKai xd*. - Uspokój się!
- Nie mogę! - krzyknął. - Nie dam rady.

- Boże, Kai dasz radę! - zdenerwowała się Skylor i podbiegła do niego. - Musisz dać radę! Rozumiesz!? Musisz! Dla mnie! - zaczęła płakać.

Po chwili przytuliła go. Zauważyłem, że Kai rozluźnił się. Usłyszałem cichy szloch. Skylor odsunęła się od płomyka. Miał oczy we łzach.

- To mnie wykończy - wyjąkał.

- Nie wykończy... jesteś ze mną - powiedziała patrząc mu w oczy i znowu przytulając.

Podszedłem niezauważalnie do Lloyd'a.

- Od kiedy tak ma? - szepnąłem.
- Od kilku dni - odpowiedział wzdychając.
- Wcześniej nic takiego się nie działo, a teraz... nie dość, że nie mamy mocy to jeszcze niedługo Kai nam ze strachu umrze - rozmasowałem sobie skronie.
- Współczuje mu - oznajmił patrząc na zaistniałą scenę.
- Ja też - rzekłem spoglądając na szatyna.

Już nie płakał, ale widać, że był roztrzęsiony. W ogóle mu się nie dziwię. Pewnie byłbym w jeszcze gorszym stanie niż on, gdyby mi się to przytrafiło.

***

Było około 22. Wszyscy czekaliśmy, aż Kai zaśnie. Podobno śniły mu się koszmary, a więc postanowiliśmy poczekać. Sensei nic na to nie może poradzić. Nawet nie wie skąd to się mogło wziąć. Nigdy nie miał styczności z takimi rzeczami. Skylor i Nya postanowiły spać w salonie razem z jeżem. Jeżeli coś będzie nie tak, to mają nas obudzić.

Poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem piżamę z szafy i wszedłem do łazienki. Po przebraniu się opłukałem twarz zimną wodą. Popatrzałem w lustro.

- Same problemy - uderzyłem w umywalkę. Powstała na niej rysa. Zdziwiłem się. Jestem aż taki silny? Jednak treningi robią swoje.

Otworzyłem okno i wskoczyłem do łóżka. Jutro trzeba coś wymyślić... bo inaczej Kai się wykończy.

***

*???*

- Nareszcie wcielam swój plan w życie! - szepnąłem do samego siebie.

Czaję się pod klasztorem, w którym mieszkają ninja. Dokładnie stałem pod oknem niejakiego mistrza ziemi. Było około 1 w nocy, a więc powinien już spać. Chłopak miał pokój na parterze, a więc nie było problemu, aby dostać się do środka. I jeszcze otworzył okno... wyłożył się przede mną jak na tacy. Po cichu wspiąłem się gzyms. Bezszelestnie uchyliłem szerzej okno. Pokój nie był za duży. Brunet spał pod ścianą. Chrapał *Cole do lekarza, bo się udusisz hahahaa*. Podszedłem do niego. Może się trochę zabawię? A co mi tam!

Szturchnąłem lekko chłopaka. Nie obudził się. Po chwili kopnąłem go z buta. Otworzył oczy. Mlasnął dwa razy.

- Co się dzieje? - spytał. Pewnie nawet nie zauważył, że jestem kimś obcym
- To czego na pewno byś nie chciał - zaśmiałem się.
- Zaraz, co? - wybudził się.

Szybko przyłożyłem mu do nosa chusteczkę nasączoną lekami nasennymi. Na początku prawie się wyszarpnął, ale dałem mu radę. Po chwili odpłynął do krainy Morfeusza. Ściągnąłem go z łóżka, wpakowałem do wora *kurde, ale Cole musi być giętki xdd* i wyszedłem przez okno. To była bułka z masłem *a nieee hahaa bo z dżemem!*. Przymknąłem za sobą okno. Zaśmiałem się szyderczo. Teraz zmierzałem do mojej twierdzy...

Około 6 nad ranem...

*Jay*

- Nie ma to jak robić psikusy! - zaśmiałem się.

Szedłem do pokoju Cole'a, aby wylać na niego wiadro z zimną... a raczej lodowatą wodą. Wiem, że stać mnie na więcej... ale cegiełkę to najbardziej denerwuje. Otworzyłem drzwi. Cole już nie spał? Stał właśnie przy szafie i wybierał ubrania.

- A ty już nie śpisz? - zdziwiłem się.

Brunet obrócił się w moją stronę.

- Noo... przecież normalnie tak wstaje - powiedział.
- Niee Cole, ty zawsze wstajesz później - odpowiedziałem.
- Tak? - zapytał.
- Noom - wytrzerzyłem oczy.
- To od dzisiaj wstaje o tej - oznajmił obojętnie.
- No cooo... i znowu będę musiał wstawać wcześniej - wymamrotałem zamykając drzwi. No i po psikusie...

*Cole*

- Żeby tylko wiedzieli kim jestem - zaśmiałem się przeglądając w lustrze. - To nie żaden Cole! Tylko jego złe wcielenie!





















Ile akcji! Właśnie to lubię! Kai słyszy głosy, Cole'a porwali!! I tak dla wyjaśnienia. Ten zły charakter wygląda jak Cole, żeby nie było, że Jay to taki daltonista, i nie rozróżnia Zane'a od Cole'a xd Piszcie jak wam się podobało ;D Pisałam ten rozdział ścigając się z BetterWorldInMyHead. I wiecie kto wygrał? Jaa!! 840-688 słów!! xdd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro