|6|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cole na pewno wszystko z tobą dobrze? - spytała zmartwiona Seliel.


Zezłoszczony wstał od stołu.

- Od razu musi coś ze mną być!? Nie mam humoru i tyle, a teraz żegnam. Jak nie chcecie mojego towarzystwa to nie - powiedział wściekły idąc do swojego pokoju.

Wymieniliśmy się spojrzeniami.

- Coś jest nie tak - powiedziałem.
- Nawet bardzo - stwierdziła moja siostra.
- Cole nigdy taki nie był - zdziwił się Jay.
- Czasami może był... zimny, ale nigdy aż tak - powiedział Zane.
- A zwłaszcza do Seliel - dopowiedział Lloyd.

Nasze spojrzenia powędrowały na różowowłosą. Widziałem, że miała w oczach łzy, ale starała się je ukryć.

- Seliel... - Pixal próbowała wydusić coś z siebie, ale nie potrafiła.
- Niee... - przetarła oczy. - Jest okej - powiedziała sztucznie się uśmiechając.
- Nie umiesz udawać - stwierdził Jay. *Ekhem Ekhem BetterWorldInMyHead coś ci się przypomina? xd NIE UDAWAJ*
- Wiem - powiedziała chowając twarz w dłoniach i cicho płacząc.

Pixal podeszła do dziewczyny i usiadła przy niej. Objęła ją ramieniem. Seliel przytuliła się do niej.

- P-przepraszam... normalnie jestem odporna na takie coś... - powiedziała.

- Nie masz za co to... - nie dokończyłem, ponieważ odezwało się jakby moje "drugie sumienie".

- Witaj... to znowu ja... i jak tam... kogo zabijamy... - odezwało się szeptem.

Syknąłem z bólu. Głowa chciała mi wybuchnąć.

- Co się dzieje? - spytał Lloyd.

Pokręciłem przecząco głową.

- N-nic - odpowiedziałem łapiąc jedną ręką głowę.
- Jak nic, przecież widać - powiedziała Nya.
- I tak mi nie pomożecie... - oznajmiłem nadal słysząc głos.
- Głosy? Znowu? - spytał szybko Zane.
- Mhmm - mruknąłem.

- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! - usłyszałem pisk.
- Aa! - krzyknąłem z bólu.
- Jak możemy ci pomóc? - wystraszyła się Skylor.
- Walnij mnie czymś twardym - oznajmiłem . Byłem jakby tutaj i w swojej głowie. Bardzo dziwne uczucie.
- Przecież może ci się coś stać - złapała się za ręce.
- Zrób to! - krzyknąłem. Nie mogłem już tego znieść.

Poczułem sekundowy ból, po czym najprawdopodobniej zemdlałem. Tylko taki jest na to sposób. Stracić przytomność.

*Cole*

Otworzyłem powoli oczy. Było ciemno. Bardzo ciemno. Nie wiedziałem gdzie jestem. Leżałem na ziemi. Próbowałem się podnieść, ale coś mi to uniemożliwiało. Chyba byłem przykuty. Próbowałem wyrwać łańcuchy, ale niestety były bardzo mocne. Po chwili przyzwyczaiłem się do ciemności. To co zobaczyłem... było przerażające. Leżałem w wielkiej kałuży krwi.

- Gdzie jestem!? - wystraszyłem się.

Mój głos odbijał się od ścian. Byłem najprawdopodobniej w jakiś opuszczonych lochach. Poczułem, jak całe ciało zaczęło mnie piec. To pewnie przez utratę krwi.

- Jest tu kto?! - krzyknąłem.

Mój głos ponownie poniósł się po pomieszczeniu. Cisza... bardzo przerażająca cisza. Próbowałem się ponownie wyrwać, ale moje ciało powoli odmawiało posłuszeństwa. Chyba zbyt duża utrata krwi tak działała? Dlaczego tutaj jestem? Co się stało? Gdzie są moi przyjaciele? Czy mnie szukają? Zginę tutaj? Ostatnie o czym zdążyłem pomyśleć to Seliel... moja Seliel. Po chwili straciłem przytomność.

*Nya*

Mój brat zemdlał, przez uderzenie. Możliwe, że tylko dzięki temu jego męczarnie się kończą. Nie wiem co mam robić... jako jego siostra... jedyna rodzina powinnam pomóc... Tylko jak?

Zanieśliśmy go do jego pokoju. Kiedy Jay z Zane'em wyszli z pokoju usiadłam na łóżku koło braciszka. Ciężko westchnęłam. Złapałam go za rękę. Gorąca jak zawsze.

- Musimy sobie poradzić... - szepnęłam. - Znajdziemy jakieś wytłumaczenie na twoje "drugie ja" rozumiesz? Nie zostawię cię z tym samego - zamknęłam oczy. - Jesteśmy zdani na siebie... jako rodzina. Przyjaciele zawsze nam pomogą, ale to my jesteśmy tą biologiczną rodziną... musimy sobie pomagać... Pamiętaj, nie zostawię cię samego.

Ścisnęłam jeszcze mocniej dłoń szatyna, po czym po chwili wyszłam. Zamykając drzwi jeszcze raz spojrzałam na niczego nie świadomego Kai'a. Domknęłam je i poszłam do Jay'a.

*Seliel*

Kiedy w końcu wróciłam do swojego pierwotnego stanu postanowiłam porozmawiać z Cole'em. Coś musi być na rzeczy, skoro był taki dziwny. Rozumiem, że każdy może mieć swoje humorki, ale nie Cole. On jest w ogóle inny od reszty. Za to go kocham.

Zapukałam trzy razy w drewniane drzwi. Po chwili otworzyły się. Stał w nich brunet.

- Hej, mogę wejść? - spytałam.

Nic nie odpowiedział. Po prostu odszedł zostawiając otwarte drzwi. Uznałam to za "pozwolenie". Usiadłam na krześle, które lekko zaskrzypiało. Chyba pierwszy raz w pokoju Cole'a czuje się nieswojo. Tak jakby w ogóle to nie był Cole... ten Cole, którego znam.

- Nie masz mi nic do powiedzenia? - zdziwiłam się.
- A co mam mieć? - zirytowany nawet na mnie nie spojrzał.
- Nie wiem... masz dzisiaj zły dzień czy coś? - szukałam wytłaczenia, gestykulując rękoma. - Jak tak to powiedz o co chodzi. A jak nie to chociaż, że dzisiaj nie masz humoru i tyle, zrozumiem.
Popatrzył na mnie zimno. Zero uczuć...

- Zmieniłem się, tyle - oznajmił idąc do szafki.
- Ale nie można się zmienić z dnia na dzień! - zdenerwowałam się. - Wiem, czasami jesteś jakiś dziwny, ale to nie jest już mój Cole!
- I dobrze powiedziałaś. To nie jest już "twój Cole". Zrywam z tobą. A teraz wynocha... szmato!

Te słowa zwaliły mnie z nóg. Czułam się jakbym była cała z waty. Do oczy naszły mi łzy. Wybiegając z pokoju rzuciłam jeszcze:
- Nigdy więcej nie chce być z takim dupkiem jak ty!

*Zane*

Sprzątałem po śniadaniu. Zrobić to umieją, ale po posprzątać po sobie to już nie. Myłem ostatni talerz. Z korytarza usłyszałem płacz. Zaciekawiony, co mogło się stać, opłukałem ostatni talerz, wytarłem i włożyłem do szafki. Powędrowałem do korytarza. Ku mojemu zdziwieniu była tam Seliel. Siedziała na podłodze oparta o ścianę. Nie widziałem jej twarzy. Słyszałem tylko cichy szloch i nierównomierny oddech. Niezauważony podszedłem i ukucnąłem przy niej.

- Dlaczego płaczesz? - spytałem, próbując zobaczyć jej twarz.

Lekko się wzdrygnęła. Chyba nawet nie zauważyła, że do niej podszedłem. Podniosła głowę. Twarz miała praktycznie całą morką od łez.

- Seliel? Co się stało? - domagałem się odpowiedzi.
- C-coo-ole - wydukała.
- Co ci zrobił? - byłem bardzo zdziwiony. Co niby Cole mógłby zrobić Seliel, żeby doprowadzić ją do płaczu? Był od rana... dziwny, ale bez przesady. Może nie miał humoru. W końcu ma do tego prawo *Nie, nie ma prawa xd* Różowowłosa nie odpowiedziała na moje pytanie. Uciekła. Po prostu uciekła. Chyba muszę porozmawiać z Cole'em...

Wszedłem po schodach. Bez pukanie wparowałem do pokoju bruneta. Nie było go... Jedyne co zostawił to karteczkę z napisem:

,,Nie szukajcie mnie. Jesteście ostatnio nie do zniesienia. Muszę to wszystko sobie przemyśleć"

*Cole*

Poczułem piekący ból policzka. Powoli zaczynałem odzyskiwać przytomność. Gdzie jestem? Nadal żyje? Nie mam pojęcia. Otwierając oczy praktycznie nie widziałem nic. Ponownie ciemność. Ręce i nogi miałem przywiązane. Niby nic się nie zmieniło, a jednak wydaje mi się, że jestem w czymś rodzaju platformy.

Zaświeciło się światło. Oślepiło mnie. Usłyszałem jakieś kroki. Dopiero po chwili ponownie spojrzałem na świat. Stał przede mną... zaraz, to ja!?

- Kim jesteś!? - wystraszyłem się.
- Jak to? Nie pamiętasz mnie? - prychnął ironicznie.
- Nie? - odpowiedziałem bez uczuć.
- Czyli nie pamiętasz kto ci wbił nóż w brzuch? - zaśmiał się ochryple.
- Władca M-mroku? - jęknąłem.
- Nieeee... - coś gorszego.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Siedziałem cicho. Westchnął.

- Jak wiesz w krwi, znajduje się DNA. Kiedy twoi bezmyślni przyjaciele wyciągnęli z ciebie miecz, została na nim krew. Ja jestem tym mieczem. I twoim złym wcieleniem... Hardark - uśmiechnął się zadziornie.

- Ale... jak? - zdziwiłem się.
- Nie ważne jak. Ważne, że eksperyment Władcy Mroku nie poszedł na marne! A teraz - powiedział podchodząc do stolika, którego wcześniej nie zauważyłem. Wziął z niego kilka sztyletów.
- Po co ci one? - w prawdzie domyślałem się co chce z nimi zrobić, ale nie dopuszczałem takiej opcji do siebie.
- Po to - oznajmił wbijając w moją nogę sztylet.

Wydałem z siebie głośny krzyk bólu.











Ale się pomieszało co? Nie wiem co mnie wzięło xd Cole torturowany... Hardark nowy wróg ninja. I Hardark w postaci Cole'a rzucający Seliel... Baardzo się namieszało xd No ale nic, żyje się dalej! *Kto żyje, ten żyje hahaha* Zapraszam do gwiazdkowania *żebrok* Do następnego :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro