3. Bo nam nie były potrzebne słowa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moi rodzice to zgorzkniałe zgredy. Serio, są strasznie staromodni, zwłaszcza ojciec, od kiedy przejęłam jego moc. Codziennie rano, kiedy jadałam śniadanie w kuchni i oglądałam mój ulubiony serial na małym telewizorku, przychodził z wystawionym brzuchem i zaczynał gadać o tym, że z pewnością robiłby wszystko szybciej, gdyby pewien pasożyt nie zabrał mu jego prędkości.

Oczywiście, nigdy nie zwracałam uwagi, bo to tylko mój zrzędliwy tatuś, z nim zawsze tak.

Ale gorzej było, jak na nic mi nie pozwalał. Wizyta u fryzjera? "Nigdy w życiu, masz ładne włosy!". Odwiedziny u Maxa? "Pff, zapomnij, ten chłopak cię demoralizuje!". Wyprawienie sobie urodzin? "Nie ma mowy, po co ci to?"

Och, jak ja się cieszyłam, że przynajmniej na Turniej mnie puścił. Chociaż co z tego, skoro i tak zbeształ mnie, że nie wygrałam? Uch, jak pech, to pech.

Ale to wszystko nie jest ważne, bo i tak zaczęłam się wymykać.

Max nie wytrzymywał beze mnie. Serio, pisał do mnie takie rzeczy, że zaczynałam się o niego martwić. Chociaż z drugiej strony doskonale go rozumiałam, bo sama tęskniłam. Co z tego, że całymi nocami słuchaliśmy swoich oddechów przez telefon lub patrzeliśmy na siebie bez słowa na skype. To nie wystarczało.

Jako, iż małe miasteczko, w którym mieszkam jest niedaleko od Ninjago City, postanowiłam zrobić Maxowi niespodziankę i do niego pobiec, używając swojej mocy.

Było coś koło północy, kiedy upewniałam się, że rodzice śpią. Wszystko było w jak najlepszym porządku, więc pobiegłam. Nie trwało to nawet pięci minut, a ja zaczęłam się ochrzaniać w myślach, no bo dlaczego wcześniej na to nie wpadłam?!

Z tego, co pamiętałam, Max mieszkał na parterze. Zaglądałam do wszystkich okien i w końcu go zauważyłam, spał jak zabity.

Zaczęłam pukać w szybę i trzeba przyznać, że mój luby ma płytki sen, bo natychmiast podniósł się. I wtedy mnie zauważył.

Natychmiast podbiegł, by otworzyć mi okno. Kiedy udało mi się przez nie przeleźć, Max zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, którego nie miałam zamiaru kończyć.

Staliśmy tak kilkanaście minut. Byliśmy jedną z tych par, którym niepotrzebne były zbędne słowa, gesty wystarczyły w zupełności.

W końcu oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy przyglądać się sobie nawzajem. Max nic a nic się nie zmienił przez te dwa miesiące. I naprawdę go w tym podziwiałam, bo ja zdążyłam przefarbować włosy na blond (potajemnie!) i zmienić styl ubierania się. A jednak pasowałam mu taka, bo wiedział, że jestem niezwykle zmiennym człowiekiem, chyba że mowa o uczuciach, bo w tym jestem nadzwyczaj stała. Wnioskuję to po tym, że pomimo tego czasu, nadal czułam coś do Maxa, i coraz bardziej miałam wrażenie, że to już nie jest zauroczenie.

- Annie - wydusił w końcu, jakby delektując się ty słowem.

Jejku, jego głos wciąż był taki niesamowity. Przypomniał mi się moment, kiedy przed Turniejem, na przyjęciu powitalnym, zaczął śpiewać jeden z hitów Taylor Swift. I chyba właśnie wtedy zauważyłam w nim coś wyjątkowego, bo jedyne, co wcześniej do mnie mówił to "Cześć, mała", a ja szczerze nienawidziłam, gdy ktoś wypominał mi mój wzrost.

Wracając. W tamtym momencie czułam się naprawdę szczęśliwa, motylki tańczyły mi makarenę w brzuchu, a nogi miałam jak z waty, ale na szczęście Max mnie podtrzymywał.

I miało się wydarzyć to. Znaczy, nie, nie chodzi o stosunek, oczywiście. Władca wody miał mnie pocałować. I naprawdę tego chciałam. No cóż, oczywiście, nic nie poszło po mojej myśli.

- HALO, BRAT! WSTAWAJ, ZŁAMASIE JEDEN! ZAJEBAŁEŚ MI ŁADOWARKĘ, ODDAWAJ!

Były to, oczywiście, krzyki Wendy. Waliła pięściami drzwi, wyzywając swojego bliźniaka od najgorszych. Wulgarniejszej dziewczyny jeszcze nigdy nie spotkałam.

Max zaśmiał się nerwowo, przeprosił mnie na chwilę i otworzył drzwi w totalnie nieodpowiednim momencie, bo biorąca zamach Wendy uderzyła biedaka w twarz.

Przez kilka następnych dni, kiedy specjalnie dla niego się wymykałam, wciąż miał siniaka na policzku. A do pocałunku doszło dopiero dwa miesiące później, ale był to tak samo idealny moment, jak ten przedstawiony wyżej.

I wiecie co? Chyba zostanę z tym dupkiem na zawsze. Sama nie wiem, dlaczego. Czuję, że idealniejszego chłopaka nie znajdę.

Maxiu, jeśli to czytasz, wiem, że SMSowałeś z Larą o jej tyłku. A argument "to jest moja kuzynka" już mnie nie przekonuje, kretynie.

Annie

~~~

Wiem, miał być Zane, ale ja po prostu nie potrafię pisać z jego perspektywy, dobra? Będzie o nim rozdział, oczywiście, i tak za mało uwagi mu poświęcam gdziekolwiek i kiedykolwiek, ale znacznie później. Nie bijcie, pls.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro