Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zaraz, zaraz. Kto? - zdziwiłam się.
- Władca Mroku - powtórzył szeptem.
- To był ten gościu? Ten co krzyczy, że aż nie da się wytrzymać? - upewniłam się.
- Tak - oznajmił. - Ale to nie jedyna jego zdolność. Zauważyłaś może jego oczy?
- Niee...
- Widzisz - zaczął. - Właśnie to jest jego największa moc. Kiedy spojrzysz mu w oczy może cię zahipnotyzować, a co najgorsze,
nawet zabić. Niestety, ale do tej mocy zalicza się też iluzja, przez którą wprowadza przeciwników w inny świat, będąc nadal w realnym świecie.
- I rozumiem, że my mamy z nim walczyć? - przymrużyłam oczy. - Dziewczyny prawie nic nie umieją, ja też za wiele nie potrafię...
- Pamiętaj, że nie jesteście sami - zrobił pauzę. - Jest jeszcze druga drużyna, która będzie wam pomagać.
- To wszystko jest takie trudne... - westchnęłam, krzyżując ręce na piersi.
- Postaram się przyśpieszyć wasz trening, o ile to możliwe - powiedział z nadzieją.
- Dobrze, Sensei.
- Niech dziewczyny trenują, a ty idź i postaraj się jakoś wytłumaczyć chłopakom, że nie będziesz już z nimi w drużynie nie zdradzając,
że jesteś w innej. Powiedz im, że następny trening będą mieć jutro o 13.
A wy też też jutro tylko o 20.
- Tak późno? Yhh... dobrze sensei postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy - mruknęłam cicho, po czym wyszłam z kantorka i zaczęłam zmierzać w stronę pokoju Jay'a.

15 minut później...

Dotarłam na miejsce, w głowie wahając się nad zapukaniem. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę i już miałam to zrobić, on mnie wyprzedził i otworzył drzwi.
- Długo będziesz tak się zastanawiać? - spytał z uniesionymi brwiami.
- Jeszczee trochę... - odpowiedziałam głupkowato. - Mogę wejść?
- Pewnie!
Weszłam do pokoju. Był on w kolorze niebieskim. Ustawienie mebli nie różniło się zbytnio od naszego, tylko że on miał jedno łóżko i mieszkał sam.
- Czy tylko my mamy wspólny pokój z Kai'em? - spytałam.
- Nie. Zawsze rodzeństwo ma razem pokój - oznajmił siadając koło mnie. - Too... o co chodzi?
- Wiesz... - zawahałam się. - Zdecydowałam, że...
- No, że? - powtórzył. - Nie możesz się jutro spotkać, tak? - spytał zawiedziony.
- Nie! - spojrzałam się na niego. - Chodzi o to, że... zdecydowałam, iż nie będę już z wami trenować na ninja.
- Coo!? Dlaczego!? Co się stało!? Nie rozumiem!? Życie jest takie trudneee!! - zaczął wymawiać wszystkie te słowa w szybkim tempie.
- Po prostu to nie jest dla mnie... - skłamałam. - Jakoś mnie to nie kręci.
- Rozumiem... - zasmucił się. - Jako twój 'przyjaciel' - podkreślił. - Uszanuje twoją decyzję.
- Dziękuję - przytuliłam się do niego.
Dopiero po chwili doszło do mnie co zrobiłam, więc szybko się od niego odkleiłam.
- Przepraszam ja... -  zakłopotałam się, rumieniąc na twarzy.
- Nic się nie stało - mrugnął do mnie. - A powiedziałaś już reszcie?
- Nie. Jeszcze nie. Dlatego przyszłam do ciebie, abyś ty im to przekazał. Wiem, że nie powinnam cię o to prosić ale... nie chce im sprawić zawodu.
- Rozumiem - spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami. - Postaram się im to jakoś wytłumaczyć... Ale nie licz na to, że nie obsypią
cię później mnóstwem pytań.
- Wiem, wiem. Ale tu chodzi o tą pierwszą reakcje. Może od ciebie jakoś to łatwiej przyjmą...
- Zrobię co w mojej mocy! - wypiął dumnie pierś. - W końcu jestem ninja piorunów!
Zaśmiałam się pod nosem.
- A tak w ogóle to gdzie teraz byłaś? - spytał wstając i szukając czegoś w swojej komodzie.
- Ja... yyyy... byłam... powiedzieć o tym Wu - wymyśliłam.
- Aaaa. Okej. Przepraszam cię, ale chciałbym teraz wziąć prysznic. Po ostatniej akcji z nauczycielką... - nie skończył.
- Haha - zaśmiałam się. - Okej, rozumiem. Jak coś to jutro trening macie o 13. To ja już idę. Na razie - pomachałam mu wychodząc z pokoju.
- Paa i dzięki za info - usłyszałam, zamykając drzwi.
- Mam nadzieję, że się nie domyśli... - pomyślałam.

*Jay*

- Dziwne... - pomyślałem. - Nya tak po prostu odeszłaby z drużyny? Na pewno nie. Nie znam jej zbyt długo, ale wydaje mi się, że tak łatwo nie odpuszcza.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Podszedłem do nich i pociągnąłem za klamkę, otwierając je.
Nikogo nie było ani przed drzwiami, ani na korytarzu. Nagle zgasły światła.
- Dziwne... - pomyślałem.
- Jestem tutaj... - mruknął szorstki głos do mojego ucha.
Szybko się odwróciłem, ale nikogo nie zauważyłem.
- Kim jesteś? - spytałem przerażony, patrząc we wszystkie kierunki geograficzne.
- Nie widzisz mnie? - oznajmił zachrypnięty głos. - Jestem TUTAJ! - wykrzyczał.
Zanim się zorientowałem, dostałem z pięści w kark i straciłem przytomność.

***

Zacząłem się budzić. Cały świat miałem zamazany. Chciałem się podnieść, ale uniemożliwiły mi to łańcuchy założone na moje ręce.
Poczułem piekący ból w obu dłoniach. Chyba krwawiły. Zacząłem szybko mrugać, aby wyostrzyć. Nic to nie dało. Usłyszałem jakieś dźwięki. Ale nie były one na tyle wyraźne, abym mógł je zrozumieć.
- Co się ze mną dzieję? - dziwiłem się, patrząc na swoje zamazane ręce.
Nagle ktoś wpadł do tego pomieszczenia i używając spinjitzu rozwalił kraty nas dzielące.
- Jay... Jay... - słyszałem stłumiony głos. - Jay! Jay! - usłyszałem nareszcie normalnie.
A! - krzyknąłem, budząc się w swoim pokoju pod ścianą.
- Uff... nareszcie się obudził - odetchnęła z ulgą Nya.
- Co się stało? - spytałem, podnosząc się.
- To Władca Mroku - oznajmił Sensei Wu. - Zahipnotyzował cię i wprowadził w stan iluzji. Na szczęście udało mi się z niej ciebie wyciągnąć.
- A ile tak tutaj leżałem? I w ogóle to kim jest ten gościu!? - drążyłem.
- Całą noc. Jest 6:34. Nya z Zane'em później ci wszystko wytłumaczą. Dzisiaj wracają chłopaki, a więc proszę i ich poinformować - oznajmił, wychodząc z mojego pokoju.

Haha ten zwrot akcji 😂 Jay zahipnotyzowany. Władca Mroku rośnie w siłę. Czy ninja sobie poradzą? Zobaczycie w następnych rozdziałach xd
I teraz takie pytanko. Jak wiadomo 1 czerwca to dzień dziecka, a więc w związku z tym... chcielibyście np 3 rozdziały tego dnia w różnych godzinach? Np. 14,16,18? Piszcie :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro