Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień przed balem...
*Nie miałam pomysłu na to, co nasi ninja mogliby robić przed balem, a więc przewijamy do przodu*

*Seliel*
Został tylko jeden dzień, a mnie nadal nikt nie zaprosił... Szczerze mówiąc cały czas liczyłam na Cole'a, ale straciłam już nadzieję,
że mnie zaprosi. Zaczęłam szukać innego chłopaka, który by ze mną poszedł.
O godzinie 19 wyszłam z pokoju. Korytarze tęniły życiem. Dziewczyny stały w kilkuosobowych grupkach konwersując o chłopakach.
Westchnęłam.
Nawet Zane zaprosił Pixal a mnie... Cole się boi. Nie wiem, czy to przez mrok, który we mnie panuje. Posmutniałam. Szłam nieobecna po
korytarzu. Nic mnie nie obchodziło. Nawet nie wiedziałam gdzie idę. Nagle znikąd uderzyłam w kogoś. Prawie upadłam, jednak ta osoba mnie złapała.
Otworzyłam oczy *Taa znowu Seliel oczy zamyka xd*, i zauważyłam czarne włosy... Alex'a. Mojego kolegi z równoległej klasy.
Szarmancko się do mnie uśmiechnął. Ja lekko się zarumieniłam *Ten buraczek haha*.
- Nic ci nie jest? - spytał, stawiając mnie na własnych nogach.
- Nie, jest okej... - zaczęłam. - Powinnam trochę bardziej uważać na to gdzie chodzę.
- Odpływasz...? - spytał nieprzekonany czy powinien to powiedzieć.
- Czasami mi się zdarza, jak jestem... przytłoczona - oznajmiłam, wypowiadając ostatnie słowo prawie szeptem.
- Chcesz o tym porozmawiać? - spytał troskliwie.
Pokiwałam przecząco głową.
Stalibyśmy w tej ciszy jeszcze przez dłuższy czas, gdyby nie zaczął ponownie rozmowy.
- A słuchaj... - powiedział zakłopotany. - Masz już parę na bal... no bo ja nie... i jak byś chciała to...
- Czemu nie - uśmiechnęłam się do bruneta. - Nikt mnie nie zaprosił, a więc na balu jestem twoja.
- Serio!? - zdziwił się. - To świetnie! Przyjdę do ciebie do pokoju 15 minut przed czasem dobrze?
- Okej, pokój... - zaczęłam, ale dopowiedział za mnie.
- Znam numer - rzeknął. - Będę punktualnie.
- To super - oznajmił lekko całując mnie w policzek.
Od razu po zaistniałej sytuacji uciekł.
Ja stanęłam jak wryta. Zrobiłam się cała czerwona i zaczęłam biec do mojego pokoju.
Znowu na kogoś wpadłam. Tym razem przewróciłam się. Kogo zauważyłam? Pana "nie umiem zaprosić dziewczyny na bal".
Bez słowa podniósł się i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
- Właśnie miałem z tobą pogadać - oznajmił lekko się do mnie uśmiechając.
- Tak? - zdziwiłam się.
- Chciałem się ciebie zapytać - zatrzymał się i westchnął. - Nie chce owijać w bawełne. Pójdziesz ze mną na bal?
Jego pytanie zwaliło mnie z nóg. Cole taki stanowczy. Chyba coś jest z nim nie tak. A z resztą spóźnił się.
- Wiesz co chciałabym, ale idę już z Alex'em - oznajmiłam bez uczuć.
- A-aa - zaczął się jąkać. - O-okej to-o mo-oże j-a ju-uż pójd-dę.
Mruknął uciekając ode mnie.
- Może źle zrobiłam... chyba go do siebie zraziłam... jestem beznadziejna - oznajmiłam zdając sobie sprawę, co właśnie zaszło.
Cole, ten nieśmiały Cole, zawsze bezuczuciowy dla dziewczyn Cole zaprosił mnie na bal. Tak oczekiwałam na to, że mnie zaprosi, a kiedy już miała nadarzyć się taka okazja... ja odchodzę z innym chłopakiem. Chyba rzeczywiście źle zrobiłam. Ale trudno, w sumie to nie moja wina tylko Cole'a. Teraz niech on się martwi o to, aby mi zaimponować.

***
*Cole*
- A mówiłem ci! Zrób to wcześniej! - zdenerwował się Kai na Cole'a.
- Ajajaj Cole - westchnął Jay.
Siedzieliśmy w moim pokoju. Właśnie zwierzyłem się chłopakom.
- Już, koniec? Jeszcze bardziej mnie dobijacie - oznajmiłem ironicznie wbijając głowę w poduszkę.
- Dobra, dajcie mu spokój - uspokajał ich Zane.
Zapadła cisza.
- A może... - usłyszałem jak Kai siada koło mnie na łóżku. - Znajdziesz sobie inną dziewczynę?
- No właśnie, przecież jest też mnóstwo innych różowowłosych panienek - oznajmił z powagą Jay.
Podniosłem głowę z poduszki.
Kai z Zane'em strzelili facepalma.
- Głupku, przecież jest tylko taka jedna w naszym internacie - szepnął Kai do szatyna.
- Aaaa... to jest dużo takich... - zatrzymał się. - No wiesz jakich...
Spojrzałem na niego błagającym wzrokiem podnosząc się z poduszki.
- Ehh z wami to można się dogadać... - oznajmiłem wstając z łóżka i wychodząc z pokoju. - Dzięki za pomoc - mruknąłem ironicznie.

*Kai*
- Cole... - blondyn chciał pójść za brunetem, ale zasłoniłem mu drogę ręką.
- Teraz musi pobyć trochę sam - oznajmiłem ciężko wzdychając.
- Cole - powiedział smutny Jay.

*Cole*
Wyszedłem na zewnątrz. Jest około 20:30. Siedzę na schodach pod internatem. Pomimo, że zbliżało się lato, to nie było zbyt ciepło.
Zimny wiatr kołysał drzwami. Słońce powoli znikało za horyzontem.
- Jestem do bani - jęknąłem sam do siebie chowając głowę w dłoniach. - Nawet dziewczyny w odpowiednim terminie nie umiem zaprosić. Teraz pewnie zakocha się w Alex'ie, a ja zostanę sam.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Szybko otarłem ją ręką.
Myślałem nad całą sytuacją. Czas leciał nieubłaganie.
- Nie... - zacisnąłem pięści mówiąc pewnie. - Nie oddam jej! Seliel jeszcze zostanie moją dziewczyną!
Wstałem ze schodów i ruszyłem do mojego pokoju.
Odziwo nadal byli tam chłopacy, ale tym razem w obecności dziewczyn. Brakowało jedynie Seliel.
- Już wróciłeś? - zdziwił się Kai.
- Taak, a wy co tutaj robicie? - spytałem dziewczyn.
- Jay z Lloyd'em o wszystkim nas powiadomili - zaczęła Skylor.
- I przyszłyśmy cię pocieszyć... - dokończyła za nią Pixal.
- Nie poddam się tak łatwo! Jeszcze będziemy parą! Zobaczycie! - oznajmiłem uśmiechając się zadziornie.
- Czyli już ci się polepszyło - stwierdziła Nya.
- To jak chcesz ją odzyskać panie romantyku? - spytał śmiejąc się Kai.
- Niech już pójdzie na ten bal z Alex'em. W połowie przyjęcia podejdę do niej i poproszę ją na hol. Następnie chciałbym jej wyznać miłość... I co, aż tak źle? - spytałem.
- Hmm... jest okej, ale chyba dasz radę wymyślić coś innego - powiedział Kai klepiąc mnie w ramie.
- No dobra, to ja pójdę po Seliel i obejrzymy sobie jakiś film - mruknęła Nya wychodząc z pokoju.

***
Różowowłosa siedziała koło mnie. Szczerze mówiąc to nie czułem się zbyt komfortowo w jej towarzystwie. Nigdy jeszcze nie zachowywałem się tak przy jakiejś dziewczynie.
- Lloyd - zacząłem mówiąc do blondyna, który siedział po drugiej stronie. - A ty zaprosiłeś już jakąś dziewczynę na bal? - spytałem
już bardziej szeptem, aby nie przeszkadzać innym w oglądaniu.
- Tak - mruknął po cichu nie odwracając wzroku od filmu. - Katie z naszej klasy.
- To fajnie - odrzekłem.
Zauważyłem, że blondyn nie jest dzisiaj skory do rozmowy, a więc powróciłem do oglądania filmu.

***
O 2 w nocy skończył się nasz seans. Zamiast jednego filmu obejrzeliśmy ze trzy. Wszyscy powoli zmierzali w stronę swoich pokoi. Ostatnia wychodziła Seliel. Kiedy każdy już wyszedł różowowłosa zatrzymała się przy futrynie.
- Cole... - zaczęła prawie, że szeptem. - Jesteś zły?
- Ja? - spytałem chociaż wiedziałem jaka jest odpowiedź. - Czemu miałbym być? To moja wina, że cię wcześniej nie zaprosiłem - mówiłem przybliżając się do dziewczyny. - Jeżeli cię tym zraniłem to przepraszam.
- Nie - zaprzeczyła. - Nic się nie stało, tylko wolałam się upewnić...
- Ale w czym? - zdziwiłem się.
- A w niczym - zaśmiała się. - Jak będziesz czegoś potrzebować, to wiesz gdzie mnie szukać.
Powiedziała to co chciała i wyszła.

*Seliel*
- Jeny Cole, pomimo, że jesteś taki przystojny to i tak jestem na ciebie zła, że to ty nie zaprosiłeś mnie na bal - mówiłam do bruneta, którego sobie wyobraziłam.
- Ale przynajmniej wiem jedno - uśmiechnęłam się. - Że dla mnie zrobiłbyś wszystko i już to robisz... zmieniasz się.

Jupii!! Znalazłam internet! Witaj Świnoujście 😊 Haha i jak wam się podoba zmiana akcji? Kogo wybierze Seliel? A może zostanie przy Alex'ie? Na pewno Cole się nie podda 😂 Wszystko rozwinie się w następnym rozdziale, a tym czasem... pisać, czy ktoś mieszka w Świnoujściu 😄 Może kogoś bym tutaj spotkała ☺
Chciałabym też złożyć podziękowania VickyMasterOfKakao,która wykonała nową okładkę bloga 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro