Rozdział 31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było około 20. Bal niedługo się skończy. Siedziałem sam przy stole. Trwał właśnie taniec wolny i każdy poszedł na parkiet.
Jak wszyscy prześlicznie wyglądają... Kai z Skylor... Nya z Jay'em... nawet Zane zaciągnął Pixal do tańca no i... Seliel z Alex'em...
Muzyka przestała grać.
Dobra, to ten moment! Teraz podejdę do Seliel! Podniosłem się z krzesła i wyszukałem wzrokiem różowowłosą. Właśnie wychodziła z
sali. Sama, bez Alex'a. Dziwne... Poszedłem w jej ślady i wyszedłem z pomieszczenia. Szła korytarzem ze spuszczoną głową. Wyszła przed internat od strony ogrodu i oparła się o barierkę. Chwile się wahałem, ale podszedłem do niej nic nie mówiąc. Złapałem ją za ramię. Wystraszyła
się i od razu do mnie odwróciła. Była cała zapłakana.
- Hej... co się stało? - zmartwiłem się przecierając jej mokry policzek.
- T-to Alex... - szlochała.
- Co ci zrobił? - poprawiłem jej włosy, które były w nieładzie.
- To przez niego... - odwróciła się do mnie tyłem, znowu opierając się o barierkę. - Zaprosił mnie... bo założył się z kolegami, że poderwie... - zatrzymała się wybuchając płaczem. - Lalkę barbie.
- Seliel... - złapałem ją za ramię. - Nie jesteś żadną lalką barbie... jesteś - złapałem jej podbródek, aby spojrzała mi w oczy. - Seliel. Po prostu Seliel. Mistrzynią Mroku. Śliczną, inteligentną... Seliel. I nikt tego nie zmieni - uśmiechnąłem się.
Lekko się uśmiechnęła. Po chwili wtuliła się we mnie.
- Przepraszam, że nie poszłam z tobą na bal... - powiedziała łkając.
- Nic się nie stało - pogłaskałem ją po głowie.
- Seliel... - zacząłem, ale nie dane mi było skończyć, ponieważ przed nami pojawił się Władca Mroku.
- Nie chciałbym wam przerywać - zaczął ochrypłym głosem. - Ale nie jest wam dane żyć dalej!

*Seliel*
Krzyknął tak głośno, że odlecieliśmy z kilka metrów do tyłu. Zatrzymaliśmy się przy barierkach po drugiej stronie. Jak na zawołanie przybiegła reszta drużyny. Zaczęli z nim walczyć. My również po chwili dołączyliśmy. Nie było zbyt łatwo. Jak wiadomo, jest on bardzo silny... Walka trwałaby o wiele dłużej, gdyby nie przestał do nas strzelać. Nie wiadomo czemu, ale my też nie mogliśmy.
- Ogień! - słyszałam jak Kai krzyczy i wystawia rękę do przodu, ale ku mojemu zdziwieniu nie wyleciał z niej ogień.
- Co ty od nas chcesz! - zezłościłam się.
- Dobrze wiesz czego... Chcę waszej śmierci! Na razie dam wam spokój - oznajmił rozpływając się w powietrzu. - Do zobaczenia ninja
i... jeszcze się spotkamy... Seliel... moja córko...
Doszczętnie zniknął.
Czy on powiedział "córko"!? Stałam z wytrzeszczonymi oczami. Reszta pewnie też nie dowierzała. Może kłamał... raczej nie... ten sam głos... ta sama postawa. Jak ja mogłam tego nie zauważyć!
Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

*Cole*
Seliel zaczęła upadać. Na szczęście w ostatnim momencie ją złapałem.
- Ale... jak to? - nie mógł uwierzyć Lloyd. - Przecież nic na to nie wskazywało.
- Sam nie wiem... - popatrzałem współczująco na biedną różowowłosą.
- Ejj... wy też to czujecie? - spytał Kai.
- Ale co? - zapytała Nya.
- No... dym - odpowiedział.
- O nie... - powiedział Zane. - Szybko! Pewnie podpalił szkołę!
Wszyscy jak na zawołanie wbiegli do budynku.
- A co ze Seliel!? - krzyknąłem do moich przyjaciół.
Jedyną osobą, która się odwróciła był o dziwo... Kai. Pędem do mnie podszedł i lekko podniósł z moich objęć Seliel.
- Dalej musimy ją przenieść w bezpieczne miejsce! - krzyknął.
Pomogłem mu ją podnieść i razem poszliśmy w stronę miejsca, w którym najmniej było czuć dym.
- Musimy ją tutaj zostawić... teraz nam nie pomoże - oznajmił Kai.
Coś nie dawało mi jej tutaj zostawić. Nie mogłem ruszyć się z miejsca.
- Cole - lekko szturchnął mną szatyn. - Nic jej nie będzie. Obiecuję.
Pokiwałem głową i razem pobiegliśmy w stronę palących się pomieszczeń.

Kilka godzin później...
*Kai*
Dochodziła 3 nad ranem. Ugasiliśmy pożar. Zajęło nam to dużo czasu. Do przyjazdu straży pożarnej musieliśmy bardzo długo czekać, ponieważ na drodze złamało się drzewo. Cała stołówka została spalona jak i jej część, w której kucharki przygotowywały jedzenie.
Reszta była prawie nienaruszona. Byłem wykończony... ledwo co stałem na nogach. I jeszcze ten garnitur... nawet nie zdążyłem się przebrać w strój ninja. Właśnie szedłem z Cole'em po Seliel. Mam nadzieję, że będzie w miejscu gdzie ją zostawiliśmy, bo inaczej Cole mnie zabije. Doszliśmy na miejsce i... nie było jej. Przełknąłem głośno ślinę.
- A gdzie Seliel...? - zapytałem samego siebie.
Na szczęście różowowłosa wyszła zza rogu. Brunet od razu popędził w jej stronę i przytulił ją.
Również podszedłem do nich.

*Seliel*
- Cole... - zaczęłam.
- Tak? - spytał, nawet nie próbując mnie puścić.
- Dusisz mnie - ledwo co z siebie wydusiłam.
Od razu mnie puścił.
- Przepraszam - zaśmiał się.
- Jak się czujesz? - wtrącił się Kai.
- Lepiej, dziękuję - oznajmiłam. - Mam dla was super wiadomość.
- Tak? Jaką? - zdziwiłem się.
- Chce przeciągnąć mojego ojca na dobrą stronę.

Ten Polsat haha ogółem wcześnie jest rozdział xd Dedykuje go kicia2344. Te nasze ostatnie odpały haha ;* Piszcie jak wam się rozdział podoba :D Władca Mroku "Jeff" ojcem Seliel. Jednak ona się nie poddaje. Chce go przeciągnąć na dobrą stronę. Czy jej się to uda... No to się okaże jak napisze następny rozdział xd Przepraszam, że jest taki, krótki no ale... polsat haha. Na razie moi kochani <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro