Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- No nic, trudno. Na dzisiaj koniec szukania - rzekłem. - Może jutro coś znajdziemy.
- Okeej... - powiedział zawiedziony Zane.
- Spotkamy się na kolacji - oznajmił Cole.
- Dobra, to narazie - powiedziałem, po czym razem z Nyą poszliśmy do naszego pokoju.
Po drodze zagadałem się z siostrą i zderzyłem się z kimś.
- Ojej - powiedziała dziewczyna. - Bardzo cię przepraszam. Dopiero tutaj przyjechałam i chyba się zgubiłam... - oznajmiła rudowłosa.
Była to dziewczyna o rudych włosach spiętych w kok. Miała dziwne, ale ładne bursztynowe oczy.
- Nic się nie stało - wstałem i podałem jej rękę, aby też wstała. - Jestem Kai, a to moja siostra Nya - przedstawiłem się. - A ty?
- Skylor. Miło mi was poznać
- powiedziała krótko.
Przez ułamek sekundy poczułem jakby... coś mnie opuściło? Coś ze środka? Nie wiem jak to opisać.
- Chcesz żebyśmy cię oprowadzili? - spytała Nya wyrywając mnie z transu.
- No właśnie! - szybko dodałem.
- Jeżeli nie byłby to dla was problem... - powiedziała.
- Żaden kłopot - powiedziała moja siostra uśmiechając się. - Mój brat z chęcią cię oprowadzi...
- Zaraz co? - szybko zareagowałem.
- Normalnie - oznajmiła Nya. - Mam jeszcze kilka innych spraw do załatwienia... - powiedziała puszczając mi oczko.
- Okej... To ja cię oprowadzę - powiedziałem uśmiechając się do Skylor.
- Bardzo dziękuję.
Zacząłem oprowadzać rudowłosą po całym internacie. Zauważyłem, że jest ona bardzo spostrzegawcza.
- Tak w ogóle... - zacząłem. - To jak się tutaj znalazłaś? Jeżeli mogę wiedzieć oczywiście...
- Moja matka zginęła w wypadku... a ojciec to jakiś szaleniec. Chcę się zmienić w jakiegoś węża, czy coś podobnego. Sama się tutaj zgłosiłam. Nie miałam zamiaru zwariować razem z ojcem... A ty? Jak się tutaj znalazłeś? - spytała.
- Matka razem z ojcem zginęli... - powiedziałem powoli.
- Przykro mi - oznajmiła przystając. - Kiedy to się stało? - spytała.
- Parę dni temu... - odpowiedziałem.
- Ciężko ci co nie?
- Trochę... ale jakoś sobię z tym radzę - powiedziałem smutno.
- Wiem  jak to jest... nie martw się... - złapała mnie za ramię - Z czasem to minie i nie będzie cię to aż tak boleć.
- Aaale co boleć? - przeciągnąłem.
Nic nie powiedziała, tylko dotknęła ręką miejsce, gdzie jest serce.
- Z czasem wszystko się polepszy - powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Chodź, dokończę ci pokazywać "szkołę", a potem zaprowadzę cię do twojego pokoju.
- Dobrze - odrzekła.
Reszta oprowadzania minęła dość szybko. Pod koniec jeszcze pokazałem jej gdzie jest mój pokój, po czym odprowadziłem do jej pokoju. Okazało się, że znajduje się on dość blisko naszego.
Wchodząc do pokoju zobaczyłem, że zegar wskazywał godzinę 20.
- Spóźniłem się na kolację - pomyślałem.
Nya siedziała na łóżku i przeglądała coś w telefonie.
- Przyniosłam ci kolację do pokoju. Powiedziałam, że źle się poczułeś - wyjaśniła.
- Dzięki! - rzekłem z uśmiechem.
- I jak było ze Skylor? - spytała.
- Normalnie... - powiedziałem.
- Normalnie? Nic więcej? To ja się tutaj męczę, aby znaleźć ci dziewczynę, a ty nic?
- No jest bardzo ładna... nawet śliczna... jakoś się dogadujemy - odpowiedziałem.
- No i to chciałam usłyszeć - powiedziała z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Po zjedzonej kolacji, pooglądaliśmy jeszcze telewizję, a następnie położyliśmy się spać.

Następnego ranka...

*Kai*
Standardowo po obudzeniu się poszliśmy na śniadanie, a potem na lekcje. Zauważyłem, że Skylor też przyszła pod naszą klasę.
- Pewnie chodzimy do tej samej... - pomyślałem patrząc się na nią.
Ona to zauważyła i podeszła do mnie.
- Cześć - powiedziała rudowłosa.
- Hej - odpowiedziałem.
- Dziękuję, że wczoraj mnie oprowadziłeś. Teraz wszystko wydaje mi się takie małe... A tak w ogóle, to wiesz może czemu nosimy jednokolorowe stroje, a inni nie? - spytała.
- Podobno dlatego, że jesteśmy "wyjątkowi" - powiedziałem, robiąc z palców cudzysłów.
- Ahaa? - powiedziała zdziwiona. - Trudno. Ale i tak dziękuję, za oprowadzenie - oznajmiła, po czym dała mi całusa w policzek.
Kiedy odeszła, lekko się zarumieniłem.
- Uuuuu - powiedział Jay. - Widzę, że Kai znalazł sobie dziewczynę! - Powiedział śmiejąc się.
- Przestań... To tylko... przyjacielski buziak... - powiedziałem.
- Mhm na pewno! - oznajmił.
- Ma pewno! - potwierdziłem.
Po kilku minutach przyszła do nas pani nauczycielka.
- Dzisiaj wszystkie lekcje zostały odwołane. W zamian będziecie mieć cały dzień lekcje samoobrony lub sztuk walk w zależności co wybraliście - powiedziała po czym zaprowadziła nas do szatni.
Musieliśmy się przebrać w stroje na wf. Oczywiście większość ubrana była w czarno-białe stroje, tylko my mieliśmy w jednych kolorach - czerwonym, niebieskim, czarnym i całej reszcie.
Kiedy weszliśmy na sale ustawiliśmy się w szeregu.
Po chwili ukazał nam się staruszek z jakąś kobietą. Miał on długą brodę. Był ubrany na biało i nosił na głowie kapelusz. Ona zaś miała siwe włosy, również większość jej stroju była biała.
- Witam was wszystkich. Nazywam się Sensei Wu, a to jest Pani Garmadon. Od teraz będziemy was uczyć - powiedział starzec.
- Dzień dobry! - powiedzieli wszyscy.
- Ci co zapisali się na zajęcia obrony własnej idą za panią Garmadon. Reszta, która maa chodzić na sztuki walki zostaje ze mną - rzekł.
Większość dziewczyn poszła za kobietą. Jedyne które zostały to Nya, Skylor, Seliel i Pixal.
- A więc - zaczął. - Widzę tutaj dużo osób z potencjałem. Większość z was ma strój jednokolorowy, więc musi w was coś być. Zaczynamy lekcję. Jak na razie powtarzajcie ruchy za mną - oznajmił.
Wszystko było dość proste. Tak naprawdę to czułem jakbym wszystkie kroki znał od małego. Jednak potem zaczęły robić się trudniejsze. A to unik, a to cios. Za dużo jak na jeden raz. Każdemu z nas zdarzył się upadek.
- Teraz powtarzajcie wszystko od początku sami - powiedział po czym wyszedł na moment z sali.
Wszyscy od razu padli na podłogę, aby odpocząć. Jednak my cały czas ćwiczyliśmy. Parę razy wszystko powtórzyliśmy i zaczęło się to dla mnie, jak i dla reszty mojej grupki robić proste. Kiedy przyszedł Sensei wszyscy nadal siedzieli na podłodze. Nikt nie wstał.
- No proszę... czyli jednak ktoś ćwiczył cały czas... - powiedział zaskoczony. - A teraz wszyscy wstajemy i przechodzimy tor przeszkód.
- Gdzie jest ten tor przeszkód? - spytała Seliel rozglądając się.
- Za wami - oznajmił Sensei Wu.
Wszyscy się od wrócili, po czym zauważyli doskonale urządzony tor przeszkód (ten tor wygląda, jak z pierwszych odcinków ninja, kiedy mieszkali jeszcze w klasztorze.)
- Jak ty to...? - powiedział zaskoczony Cole.
- Normalnie - odrzekł Wu uśmiechając się. - Wszyscy ustawcie się gęsiego. Każdy z was musi przejść tor jak najszybciej. Czas będę liczył na stoperze - oznajmił.
Pierwsza zaczęła Rose. Nie poszło jej zbyt dobrze, ale jak na początek, było nawet okej.
Następny był Cole. Wypadł dość dobrze. Zrobił parę błędów, ale ogółem dał radę.
***
Przyszła kolej na mnie. Przygotowałem się i kiedy Sensei krzyknął "start" wystartowałem jak burza. Porobiłem kilkanaście błędów, ale pomimo tego byłem z siebie zadowolony.
- Teraz przeczytam jakie mieliście czas - oznajmił Sensei Wu.
- Skylor: 1 minuta 19 sekund
- Nya: 1 minuta 9 sekund
- Dawid: 1 minuta 15 sekund
- Alex: 1 minuta 25 sekund
- Jay: 1 minuta 5 sekund
- Rose: 1 minuta 29 sekund
- Cole: 1 minuta 6 sekund
- Pixal: 1 minuta 20 sekund
- Kai: 1 minuta 2 sekundy
itd.
Najlepszy czas miał Zane: 59 sekund. Gratulacje! - powiedział Staruszek.
Teraz idziemy idziemy na siłownię! Wszyscy bez wyjątków idziecie trenować na worku bokserskim.
Po dojściu wszyscy podeszliśmy do wybranych worków.
- Przez dwadzieścia minut macie je boksować (xd) bez przerwy. Potem staniecie obok nich i poczekacie, aż do was podejdę - powiedział staruszek.
Wszyscy zrobiliśmy tak jak kazał.
Po 20 minutach nareszcie mogliśmy przestać. Zgodnie z tym co powiedział stanąłem obok worka, przyglądając się co Sensei ma do powiedzenia reszcie. Jednak nie byłem w stanie nic usłyszeć.
Kiedy nadszedł czas na mnie najpierw kazał mi pokazać ręce. Kiedy ich dotknął, prawie się poparzył.
- Interesujące... - powiedział.
Później dotknął worka. Był on w miejscach, w które uderzałem lekko czarny i gorący.
Kiedy sprawdził resztę, pozwolił nam się rozejść do pokoi. Jedynie naszej piątce kazał zostać.
- Jutro przyjdźcie tutaj o 10. Zwolnijcie się z lekcji i powiedzcie, że ja tak powiedziałem - oznajmił Staruszek.
- Dobrze - odpowiedziałem.
- Teraz możecie już iść - rzekł.
Wszyscy porozchodziliśmy się do swoich pokoi w oczekiwaniu na godzinę obiadową.

_______________________________________________________________

Jak mówiłam rozdziały będą teraz dłuższe :D Dotrzymam obietnicy :) I też chciałabym podziękować wam wszystkim za 300 (w zaokrągleniu do 50) wyświetleń :D Naprawdę nie sądziłam, że w takim krótkim czasie będzie miał on aż takie wzięcie :) DZIĘKUJĘ!!!! Następna część już niedługo :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro