Żegnam towarzystwo.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piosenka nie wiem czy pasuje do rozdziału, ale chyba nie za bardzo. Dodałam taką akurat, bo nuciłam ją rano ;)

Wiktor- Nie, akurat to jest brat Anny. Sory, ale muszę na chwilę jeszcze pójść do pokoju -Wszedł do swojego pokoju.
Blood- Patrick, a wogule to po co przyleciałeś?
Patrick- Przeprosić Lloyd'a za wczoraj -spojrzał na mnie
Lloyd- Ty wiesz że mogłem umrzeć?!
Patrick- Sory, ale ja naprawdę nie wiedziałem że ona zginęła nie z twojej winy. -Opuścił głowę
Lloyd- Ale skoro nie ja, to kto?
Patrick- To wina człowieka który ją tam wysłał, ale nie wiem kim jest Lord Garmadon. Podobno był kiedyś w podziemiach.
Kai, Jay- Oj tak...był w podziemiach.
Blood- Patrick skoro nie wiadomo skąd się dowiedziałeś że wychodzę za mąż, to może wiesz jakie nazwisko będę mieć? -Uśmiechnęła się
Patrick- Nie, niestety nie wiem. Jakie? -Odwzajemnił uśmiech
Blood- Garmadon -uśmiech znikł z jego twarzy. Jest teraz przerażony.
Patrick- Czyli...czyli...
Blood- Facet który wtrącił Anny do przekletej krainy powinien być moim teściem.
Patrick- Ale dlaczego powinien?
Lloyd- Bo on zginął w tym samym miejscu, tego samego dnia i w ten sam sposób co twoja siostra -Spuściłem wzrok.
Blood stanęła przede mną i spojrzała mi w oczy, uśmiechając się. Jej jedna z tęczówek jest fioletową, a drugą ciemno niebieską.
Blood- Nie bądź smutny, ja straciłam dużo więcej niż ty, a jestem nadal optymistką- uśmiecha się cały czas, ale i tak jest mi smutno. Ona nie wie co ja czuję.
Lloyd- Może i straciłaś więcej, ale i tak nie czujesz tego samego- poszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Położyłem się na łóżku i jedyne o czym myślę to mój ojciec.

Oczami Angeliki

Blood stoi zaskoczona, a jej tęczówki zmieniają kolory z niebieskiego na czarny, z czarnego na biały, z białego na fioletowy i tak dalej. Pierwszy raz widzę u niej tyle kolorów na raz. W końcu zrobiły się czarne. Są straszne.
Blood- Wiecie co Wiktor i Lloyd?!-uśmiechnęła się złośliwe -Mam was dość jeden płacze, załamany po stracie ukochanej, a drugi po stracie ojca! Nie rozumem was ja straciłam dużo więcej niż wy, bo nie mam nikogo z rodziny! Nikogo! Żadnego tatusia, mamusi, dziadka, cioci, wujka i podobnych! Nie dość że nie mam nikogo to jeszcze jestem przeklęta! -Cały czas krzyczy, a my stoimy przerażeni jej stanem. Dostrzegłam parę łez które spływa po jej policzkach. -Nie mówicie mi o wielu rzeczach żeby mnie nie martwić?! Bardzo ciekawe, bo mnie się nie da dobić bardziej niż jestem! Nie mogę mieć dzieci, każdy może dowiedzieć się po moich tęczówkach co odczuwam, jestem postarzona o sześć lat i moje włosy nigdy nie zmienią koloru z tego czarnego! Wy załamaliście się po stracie jednej osoby to co ja mam powiedzieć?! Ciągle któregoś z was pocieszam, a sama mam powody by się załamać lub płakać po nocach! I co?! Byłam optymistką. Do teraz! Żegnam towarzystwo. -Wybiegła na pokład i zobaczyłam tylko jak odlatuje na smoku. Pobiegłam za nią, ale nie zdążyłam. Stanęłam na barierce.
Angelika- Blood wracaj!
Cole- Angelika zejdź z barierki, bo spadniesz. -odwróciłam się i ciężar mojego ciała przechylił się za pokład, straciłam równowagę. Lecę e dół, ale w połowie drogi poczułam że przestałam spadać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ciemno zielonego smoka z brązowymi "dodatkami".
Cole- Nie mówiłaś że masz moc -podleciał do mnie zaskoczony chyba jeszcze bardziej niż ja.
Angelika- Ja nie wiedziałam że już  umiem. -Uśmiechnąłem się - to w takim razie lecę po Blood. -Skierowałam smokiem w stronę gdzie poleciała Blood. Złapałam się go mocniej, bo okazało się że jest bardzo szybki. Teraz to z łatwością dogonię ją tylko jest mały problem. Nie widzę jej.
Rozglądam się jeszcze chwilę, ale nie dostrzegam przyjaciółki. Zrezygnowana wróciłam na pokład.

Po ucieczce Blood

Oczami Wiktora

Wiem ile Blood się nacierpiała, ale nie myślałem że aż tyle nagromadziła w sobie tego bólu. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłam Lloyd'a, który szedł na pokład.
Wiktor- Lloyd poczekaj. -Podbiegłem do niego. -Poleciała?
Lloyd- Tak -Pobiegliśmy na pokład i Zobaczyliśmy że wszyscy po za Nya'ą i Pixal, które stały na pokładzie, polecieli w jedną stronę na swoich smakach. Jedno przykuło moja uwagę, a mianowicie zielony smok który prowadził ich.
Wiktor- Ej..Lloyd, bo ciebie chyba tam nie ma.
Lloyd- No nie, wiesz ja przecież już dawno poleciałem, a teraz gadasz z moim duchem -zaśmiał się
Wiktor- Chodzi mi oto że tam na początku jest zielony smok -Pokazałem palcem w tamtym kierunku. Lloyd tylko zdzwonimy patrzył i nie dowierzał.
Lloyd- Ale jak? -Nya podeszła do nas
Nya- Wiedzieliście że Angelika potrafi wytworzyć smoka?
Wikto- A więc to Angelika tam leci na tym zielonym smoku -uśmiechnąłem się.
Pixal- Tak. Ma moc natury
Nya- A skąd to wiesz?
Pixal- Jestem androidem, więc wiem wszystko -zaśmiała się
Lloyd- Wiecie co mnie martwi?
Nya- Co?
Lloyd- Że wracają bez Blood -Wylądowali na statku.
Jay- Nie wiemy gdzie poleciała. -Podszedł do nas.
Nya- Może do jaskini?
Angelika- Nie, bo jaskinia jest w inną stronę.
Kai- Może do jakiegoś mieszkania, które wynajmowała przed zamieszkaniem na Perle.
Lloyd- Ona mieszkała w jaskini.
Skylar- Wróci, ale najpierw musi pobyć sama.
Cole- A jeśli zrobi to samo co Lloyd?
Pixal- Nie sądzę żeby zrobiła to samo jest mądrzejsza.
Lloyd- Ej!
Zayn- Pixal ma rację.
Lloyd- Niby dlaczego?
Pixal- Dałbyś radę zbudować androida tak zaawansowanego jak ja?
Nya- Albo zrobić przegląd i naprawić usterki całego statku w dwie godziny?
Angelika- Jest od ciebie mądrzejsza i wytrzymalsza, ale i tak powinniśmy jej poszukać.
Cole- Ale wszyscy na raz czy może na raty?
Kai- Cole ma rację podzielmy się na grupy.
Lloyd- Róbcie co chcecie ja lecę teraz -nie zdążyliśmy go złapać. Poleciał w stronę skąd wrócili.
Angelika- Dobra Cole i Jay macie racje. Kto leci teraz ze mną i Lloyd'em?
Wiktor- Ja -podniosłem rękę
Angelika- To wytwarzaj smoka i lecimy -wytworzyłem go i Angelika usiadła za mną.
Wiktor- Nie masz swojego?
Angelika- Nie wiem jak go teraz wytworzyć, a wogule to nie gadaj tylko leć za Lloyd'em! -Zrobiłem co kazała.

Wieczorem (21:40)

Oczami Skylar

Po czterech godzinach wrócił Wiktor z Angelika, gdyż stwierdził że dla niej starczy denerwowania się. Cole ją zabrał do pokoju, a po jakimś czasie wrócił i powiedział że zasnęła. Wiktor powiedział gdzie szukali, a następnie poleciałam ja z Kai'em, Jay'em i Nya'ą, aby szukać Blood. Wróciliśmy też po czterech godzinach. Niestety też nic nie znaleźliśmy. Następni byli Zayn, Pixal, Patrick i Cole. Oni wrócili już z Lloyd'em jakiąs godzinę temu. Powiedzieli tylko że po drodze znaleźli zmęczonego Lloyd'a, a tak to, to po Blood ani śladu.

Cdn

Cześć, sory że nie było wczoraj rozdziału, ale jakoś nie mogłam dopisać 90 słów na zakończenie :(

Większa część głosów była, aby rozdziały wstawiała rano, więc proszę oto rozdział xD

Pytania:

1) Co myślicie o rozdziale? (standard xD)

2) Wiem że i tak nie zgadnijcie, gdzie Blood przebywa, bo nie pisałam o tym miejscu, ale zapytać mogę. Jak myślicie gdzie jest Blood?

3) (tego też raczej nie zgadniecie) Jak myślicie co się stanie?

Kocham was smoczki. Trzymajcie się cieplutko i pa :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro