Piraci :3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(włącz piosenkę z medii jeśli chcesz ;) )

Oczami Wiktora

Jeju oni są gorsi niż przedszkolaki co chwila wysyłam filmiki i zdjęcia Blood żeby widziała jak fajnie się bawię <ironia>.
Wiktor- Dobra chodźcie lecimy dalej
Bob- A gdzie?
Lloyd wylądował z Jay'em obok nas.
Louis- Ja mam pomysł, ale Lloyd musi dać kryształ
Lloyd- No dobra... -Wyciąga z kieszeni i daje Louis'owi. Wszyscy w szoku patrzymy na Lloyd'a.
Louis- Ty go nosisz przy sobie cały czas?
Lloyd- Eee...zmieńmy temat -zaśmiał się
Louis- No dobra, chodźcie -wziął kryształ i otworzył portal. -Wskakujecie -wskoczył do portalu, a my za nim.
Rozejrzałam się gdzie jestem i że jestem ubrany w strój piracki.
Louis- Witam na statku piratów -zaśmiał się, wszyscy jesteśmy inaczej ubrani chodzi mi o stroje pirackie. Ale tak w zasadzie to od siebie po za kolorami i jakimiś dodatkami to się nie różnimy.
Bob- Louis jesteś chory idź się lecz -zaśmialiśmy się
Louis- Wiem że ci się podoba, masz takie małe stateczki do kąpieli
Bob- Zabije cię..
Thomas- Ale bez emocji
Zane- Jestem w krainie łodzi i szopów morskich, więc trzeba uważać na czarną perłę (Hyhy tag Jack :3)
W naszą łódz uderzyła inna większa, a jej drewno było czarne, nagle na nasz pokład zaskoczył pirat z dredami i czerwoną opaską.
(będę odrazu pisać Jack, jeszcze go niby nie znają, ale nie chcę mi się aktualnie myśleć, tak zdarza mi się czasem pomyśleć)
Jack- Witam szanownych panów. Piwewszy raz was tu widzę -kolejny pijany? Bosko jeszcze tego brakowało...
Louis- Siema Jack -podszedł do niego i przywitał się z nim
Jack- Cześć mistrzu, jak tam u ciebie, nie zauważyłem cię wcześniej
Louis- A jakoś leci, a teraz poprostu patrzyłem gdzie dokładnie jesteśmy
Jack- Morze Martwe -uśmiechnął się mrugnął do niego
Louis- Dzięki, bo oni jeszcze nie znają tego wymiaru
Jack- Są z Ninjago?
Louis- Tak
Jack- Miło was poznać -odwrócił się do Louis'a -oni mówią po naszemu?
Cole- Tak -uśmiechnął się
Jack- A to spoko, czyli się dogadamy
Louis- A tak po za całą tą sytuacją, jak ci idzie, bo dawno się nie widzieliśmy? -Uśmiechnął się
Jack- Pierwszy raz mam taką chętna dziewczynę w załodze, trochę dziwne, ale nie narzekam, bo nie dość że pracowita to jeszcze ładna -uśmiechnął się
Louis- A jak ma na imię?
Jack- Niech ci sama się przedstawi..Majka!
Bob- Jaki jest cel żeby przychodziła skoro już krzyknąłeś jej imię
Jack i Louis zaczęli się śmiać.
Louis- Wybacz, Bob za ten śmiech, ale normalnie dziewczyny w załodze nie używają swoich prawdziwych imion żeby się nie narażały
Jay- To skąd pomysł na imię Majka?
Jack- Szczerze to nie wiem, moja jedna z dziewczyn miała tak na imię, ale ogólenie dlaczego akurat tak na nią wołamy to nie wiem.
Po nie długiej chwili na nasz pokład zeszła ciemno włosa dziewczyna.
(jest tak samo ubrana jak na zdjęciu niżej, albo w mediach, ale chyba bez tego zielonego ;) )

Oczami Issac'a

Kiedy zobaczyłem tą dziewczynę poprostu nie mogłem oderwać wzroku od jej ciemnych jak piękna noc oczu, jej brązowych włosów jak ciemna i klasyczna gitara i jeszcze jej figura w tych ciuchach wygląda jak bogini.
Majka- Jestem, o co chodzi? -Uśmiechnęła się
Jack- Kojarzysz mojego dobrego znajomego wręcz przyjaciela Louis'a?
Majka- Tak często mówił o tobie że z tobą to się dopiero żeglowało
Louis- Heh..no tak szczerze to nie byłem w tym zbyt dobry, raczej grałem na gitarze, albo czasmi nawigowałem..
Majka- To Jack inaczej to pamięta -zaśmiała się tak słodko
Louis- To przedstawisz się?
Majka- A tak jestem Ilusion, tak wiem że dość nie typowe imię, ale bardzo je lubię - ma taki piękny uśmiech nie mogę oderwać wzroku..
Paul- No to co robimy?
Kai- Czekamy aż ktoś na powie -wszyscy po za mną spojrzeli na Louis'a
Louis- No dobra, chodźcie lecimy dalej tak naprawdę chciałem zobaczyć tylko co u Jack'a -uśmiechnął się
Jack- I w porządku, żona zdrowa, dzieci zdrowe ja jestem trzeźwy..nie zaraz to nie jest prawda -zaśmiał się
Louis- Mam nadzieje że ta pierwsza część to była prawda
Jack- Hmm...tak to akurat była prawda -zaśmiał się i czknął.
Zane- Czyżbyś także był pod wpływem napoju bogów?
Jack- Ten zawsze tak gada?
Issac- Nie, od początku chyba wieczoru kawalerskiego
Jack- Dobra lećcie się bawić dalej, bo mało czasu wam chyba zostało, no chyba że Louis zaprezentuje co miał na swoim -zaśmiał się
Bob- To ty jesteś żonaty?
Louis- Taa...
Ilusion- A niech powie jaką ma piękną żonę -śmieje się uroczo
Thomas- Zgaduje z butelką po bimbrze?
Louis- Ale skąd ty to wiedziałeś?
Thomas- Nie wiem -zaśmiał się
Jay- Ja kiedyś się prawie ożeniłem z papają...brzydką papają..hmm..ale kocham ją (epoka lodowcowa xD)
Kai- Ej zgłodniałem
Lloyd- Dobra wracajmy do domu..-otworzył portal
Louis- Dobra, pa Jack..
Ilusion- A ja?
Louis- Ty? Ty lecisz ze mną, zaśmiał się i wskoczył do portalu trzymając Ilusion za rękę, a ja z chłopakami za nimi.

30 minut później w zoo

Oczami Cole'a

Trochę widzieć na niebiesko, a trochę na czerwono. Nie żartuje mam okulary 3d te takie papierowe. Teraz tak trochę do mnie do dotarło parę informacji, ale sam nie dam rady ich rozwiązać, więc krzyknąłem.
Cole- Ej, bo tak trochę wytrzeźwiazłem i teraz pytanie skąd my się tu wzięliśmy i dlaczego udzielam ślubu Bob'owi i niedźwiedzicy polarnej?
Bob- Bo tylko ona mnie chciała
Kai- Nie oszukuj się ona cię nie chciała -zaśmiał się
Bob- Nie wiesz tego i jesteś zazdroszczę że ja się żenie istotą płci pięknej, która mnie kocha, a ty nie
Kai- Bob będziesz tego żałował, zmień zdanie, nie możesz tak wcześnie się ożenić, jest jeszcze tyle loszek do poderwania -kliknął przed nim na kolana i zaczął płakać
Bob- Wiem, ale tylko ta mnie chce
Cole- Możesz pocałować pannę młodą o ile co głowy nie zje, albo i ciebie całego -zaśmiałem się
Bob- Chodź moje kochanie, za długi czekałem na ciebie

10 minut później

Oczami Wiktora

Wiktor- Kai idioto to byk tylko niedźwiedź.. -Nie zdążyłem dokończyć, bo oberwałem w szczękę z pięści od Bob'a.
Bob- To była moja żona!!!!
Kai- Ale głodny byłem
Wiktor- To po co ją zabiłeś skoro jej nie zjesz?
Kai- Instynkt..
Jay- Ej ludzie skończył się hajs na alkohol i żarcie
Ilusion- Ja nie wiem co ja tu robię
Luke- Bawisz się z nami
Ilusion- No chyba nie
Wiktor- To już wiesz jak ja super się bawię..
Ilusion- Taaa...
Zane- Cóż by rzec ta sytuacja jest nie dopuszczalna i trzeba coś z tym zrobić.
Bob zamknął Kai'a na wybiegu dla misi polarnych
Bob- Przynajmniej jest zastępca -zaśmiał się
Paul- Szkoda misia...
Jay- Ee..Paul gdzie twój brat?
Paul- Eee..nie wiem -zaczęliśmy się rozglądać - może poleciał do domu?
Lloyd- Może...
Luke- Dobra chodźcie mam pomysł..

14 minut później

Oczami Luke'a

Hank(jakiś koleś, ale nie ma znaczenia ;) )-....69 i 70 okej macie, nie jest więcej wart -dał mi 70 złoty
Luke- Dobra dzięki, to idziemy na kebsa!!

Oczami Ilusion

Co za idioci, sprzedali Zane'a na złomowisku. Wiktor dał mi połowę tego co zapłacili i poprosił żebym go odkupiła, bo on musi lecieć z resztą i pilnować ich.
Hank- Słucham?
Ilusion- Zane'a poproszę
Hank- Heh 70 zł
Ilusion- Wiem -dałam mu całą sumę i zabrałam Zane'a. -Wytwórz smoka, bo musimy ich dogonić
Zane- Oczywiście ma współ towarzyszka niedoli -wytworzył smoka, usiadłam za nim, złapałam się go i poleciał za nimi.

Cdn

Hejka, no i patrzcie, komentarzy daliście długie i dużo i macie rozdział dłuższy aż 1262 słów xD

Dobra ja chyba pytań nie mam, ale komentarze bardzo mile widziane są pod rozdziałem :3
Im więcej komów tym więcej weny i szybciej rozdział :3

Dobra do następnego smoczki :*


Ps. To jeszcze nie koniec wieczoru kawalerskiego, chyba będą jeszcze ze dwa rozdziały ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro