Sama bym go szybciej znalazła

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chwilę później w obozie

Tyle skradani po nic.. Nikogo nie ma w obozie..
Jay- Rzadnego śladu po Lloyd'zie i kim kolwiek
Zane- Podoba Lloyd się nie odzywał od miesiąca, więc ciężko by było gdyby nadal tu byli
Cole- Trzeba szukać dalej
Kai- Ej, ale może zadzwonimy do Blood i powiemy że Lloyd jest cały, bo ona tam od zmysłów odchodzi
Cole- Dobry pomysł, ale raczej nie uwierzy
Jay- To napisz do niej i wyślij jakieś zdjęcie Lloyd'a, którego nie ma
Kai- Jak ja jego zdjęć nie mam
Jay- Ja mam tylko to wspólne, ale i tak telefonu nie mam
Cole- Ja nawet nie wyglądam na takiego, który zdjęcia robi
Zane- Emm..nie pomogę nie mam
Kai- Ale z nas kumple -powiedziałem ironicznie
Jay- Najlepsi

20:00

Cały dzień szukaliśmy jakiegoś śladu po Lloyd'zie i nic..nawet po jastrzębiu. Zane- Musimy wrócić do domu, bo długo tak nie pociągniemy i jeszcze nic nie widać, nawet jak Kai oświetla
Kai- Sory chłopaki że tak słabo, ale nie mam już siły od 17:00 oświetlam drogę i jeszcze lecę n smoku..poprostu nie daje rady...-zrobiło mi się ciemno przed oczami
Jay- Kai!!!

Oczami Cole'a

Smok Kai'a znikł, a mistrz ognia zaczął spadać. W ostatnim momencie Jay go złapał
Zane- Dobra wracamy!
Cole- Ale już nic nie widzimy jeszcze Kai zemdlał
Zobaczyliśmy światło i kiedy spojrzeliśmy w jego stronę zobaczyliśmy smoka żywiołu, a na nim Blood z latarką.
Blood- Sama bym go szybciej znalazła - Pokiwał głową i przewróciła oczami
Zane- Chodź do mnie, nie możesz się przemęczać tak bardzo - podleciał do niej, a ona przeszła po skrzydłach i usiadła za Zane'em
Blood- Lećcie w tamtą stronę -Pokazała skąd przyleciała
Jay- Uratowałaś nam tyłki, ale skąd widziałaś?
Blood- Lataliście w kółko
Zane- Moment jak się dostałaś do sterowni?
Blood- Nie musiałam, mam moc krwi i poprostu was siedziałam. Nauczyłam się tego jakiś czas temu że kiedy wiem jaką ma ktoś grupę krwi to mniej więcej mogę tą lub te osoby śledzić
Cole- To znajdź Lloyd'a!
Blood- Nie potrafię. Ty wiesz ile jest ludzi z jego grupą krwi? O wiele za dużo żebym mogła go znaleźć w ten sposób
Jay- A wogóle kto cię puścił?
Blood- Nikt, poprostu poczekałam na odpowiedni moment i wyszłam z domu
Zane- Nie powinnaś, wiesz że jesteś w ciąży
Blood- Wiem, ale nie chciałam żeby dziewczyny czuły się tak jak ja..
Jay- My byśmy wtuli, ale gorzej z Lloyd'em..

21:00

Oczami Harold'a

Mamy Lloyd'a od miesiąca i żadnego ninja więcej!
Morro- Nie możemy nic zrobić. Trzeba czekać, aż ogarną że ich lider znikł
Lloyd- Nie rozumiem po co mnie tu trzymajcie
Seliel- To jest bardzo łatwe, ostanio znalazłam księgę, gdzie były różnego rodzaju zaklęcia, klątwy i tym podobne. Było też jak wskrzesić wymiar
Harold- Seliel to nie dotyczy, ale my z Morro i innymi chcemy odzyskać dom.
Lloyd- Mogliście tak od razu, przecież wam pomogę
Seliel- Ale nie wiesz za jaką cenę najwidoczniej. Przeklętą krainę można odbudować tylko za pomocą paru ważnych składników
Lloyd- To znaczy?
Harold- Potrzeba nam mocy złotego ninja, ale ty jej nie masz całej, więc trzeba cię będzie ogolić i spróbować jednak wydobyć chociaż trochę złotej mocy
Lloyd- Ale ja mam złotą moc
Morro- Ale jak to?
Lloyd- Normalnie..-wytworzył malutką złotą wiązkę
Seliel- Okej, teraz potrzeba osoby która zabiła znakomitość i bólu, ale tego nie wiem jak zdobyć
Morro- Najpierw Nya..trzeba czekać, aż ninja przyjadą razem z nią i będzie trzeba jakiś plan wymyślić..

4:00, 7 grudnia

Oczami Blood

Leżę w łóżku i cały czas myślę o Lloyd'zie.. Tyle czasu go nie znaleźli. Ja już tyle wypłakałam łez. Nie czuję nawet bólu jaki mi zadaje Celeste, bo przez ostatnie dni było go tyle że się przyzwyczaiłam. Mam dość. Lloyd'a nie ma, możliwe że już nie żyje, a ja jestem w ciąży i za niedługo mam rodzić..

Oczami Wiktora

?- Wiktor!!!

Zerwałem się przerażony z łóżka i szybko pobiegłem do Blood. Czemu tan, bo Anny spała wtulona we mnie, a jedną osobą w tej willi która może krzyczeć jest Blood. Wpadłem do jej pokoju
Wiktor- Co się dzieję?! - Wydarłem się przerażony
Blood- Ja rodze!!!
Wiktor- Co?! -Szybko podbiegłem do niej, wziąłem na ręce i zbiegłem na dół.

Anny- Wiktor co się dzieje? -Usłyszałem jak woła za mną

Wiktor- Spokojnie będzie dobrze idź do Thomas'a. - Wybiegłem przed willę i wytworzyłem smoka
Blood- Wiktor ja nie chcę rodzić bez Lloyd'a -zaczęła płakać
Wiktor- Co mam zrobić niby?!
Blood- Cokolwiek byle żebym nie urodziła do póki Lloyd nie wróci! -Zaczęła jeszcze bardziej płakać, a ja Wylądowałem przed szpitalem i zaniosłem ją na oddział
Blood- Nie! Ja nie chcę! -Zaczęła się szarpać ze mną, lekarzem i pielęgniarkami. Wszyscy krzyczeli żeby się uspokoiła, a ona tylko zaprzecza i wyrywa się
Wiktor- Lucy uspokój się! -Wrzasnąłem, na co blondynka (zapomniałam napisać że Blood miała czarne włosy tylko przez połowę ciąży) spojrzała na mnie ze łzami w oczach. -Zrobisz krzywdę dziecku jeśli nie urodzisz
Blood- Ale ja się boję..Wiktor..ja nie sam rady bez Lloyd'a... -Jej tęczówki zrobiły się niebieskie (smutna) a po jej policzkach spływały łzy.
Wiktor- Dasz radę
Blood- Nie chcę być sama
Lekarz- Ojciec dziecka wręcz powinien być przy porodzie, więc wchodzimy do sali szybko!
Wiktor- Ale ja.. -Nie dali mi do kończyć, bo jakaś pielęgniarka mnie westchnęła do sali porodowej

6:00, 7 grudnia

Usłyszałem płacz dziecka, więc w końcu otworzyłem oczy, które miałem wcześniej zamknięte z bólu jaki mi sprawiała Blood wbijąc mi paznokcie w rękę.
Blood- Przepraszam Cię
Lekarz- Chcę pan przeciąć pępowinę?
Wiktor- Nie za bardzo -zaśmiałem się, na co lekarz spojrzał na mnie zaskoczony i dokończył zabieg.
Pielęgniarka- Proszę bardzo -Podała Blood, malutką otuloną białym kocykiem Celeste.
Blood- Hej skarbie - wzięła ją na ręce i uśmiechnęła się przez łzy, a jej tęczówki były w dwóch kolorach, jedna niebieska (smutna), a druga fioletowa (kocha) -witaj na świecie
Wiktor- Słodka jest, ale złośliwe to to już od urodzenia
Blood- Czemu?
Wiktor- Bo jej się zachciało akurat o 4 nad ranem urodzić no poprostu lepszej godziny nie mogła wybrać? -Zaczęliśmy się śmiać
Blood- Taka mała zadziora -uśmiechnęła się - szkoda że nie ma tu twojego taty skarbie -Celeste usnęła na rękach Blood

8:00, 7 grudnia

Oczami Jay'a

Obudziłem się rano przed 8, ubrałem zabrałem broń i wyszedłem z willi do chłopaków.
Kai- Nie wiem gdzie możemy jeszcze szukać, ale znajdziemy go, bo ninja się nie poddają
Zane- Ninja
Jay, Cole, Kai, Zane- Go!

Oczami Lloyd'a

Harold gdzieś poszedł tak samo jak i Morro z resztą, w obozie została sama Seliel. To znaczy tak mi się wydaje
Lloyd- Po co ty to robisz?
Seliel- O czym mówisz?
Lloyd- O tej akcji całej. Jestem uwięziony, ale ja mogę uciec, a ty nie...może postaw się im
Seliel- Nie wiem o czym ty mówisz.. Ja jestem wolna i doceniana
Lloyd-To dlaczego siedzisz ze mną, a nie jesteś na akcji?
Seliel- Bo cię pilnuje
Lloyd- Ale skoro jesteś ważna to czemu ty, a nie jakoś z duchów?
Seliel- Nie wiem
Lloyd- Ja wiem i ci powiem
Seliel- No
Lloyd- Morro i Harold mają cię za nic
Seliel- Nie prawda!
Lloyd- To to udowodnij
Seliel- A żebyś widziała że udowodnie ci! - Wsiada na motor i pojechała gdzieś
Lloyd- Jednak nie jestem tak zły w kłamaniu -użyłem mocy energii i wywarzyłem kratę. Wytworzyłem smoka i poleciałem kawałek do góry po czym spojrzałem na obóz - nie mogę tego tak zostwić -zacząłem strzelać dużymi kulami energii, a po chwili dołączyły kule ognia, ziemi i lodu oraz błyskawice.
Spojrzałem za siebie i zobaczyłem chłopaków
Lloyd- Dobrze was widzieć -uśmiechnąłem się do nich
Jay- Czemu się nie odzywałeś tyle czasu?!
Lloyd- Byłem więźniem i nie dałem rady, ale teraz mi się udało wyrwać
Kai- Dobrze że wszytko w porządku, wracajmy do domu
Jay- W końcu, bo jeszcze brakowało żeby Blood urodziła bez ciebie -zaczęliśmy się śmiać i lecieć do domu.

Cdn

Hejka, chyba nikt mnie nie zabije za to co zrobiłam xd

Pytanie

1. Będą wam przeszkadza dłuższe rozdziały? Bo zostało mi pięć wolnych i nie wiem czy się wyrobie z akcją ;-;

A i przez to że mam jeszcze jakiś plan i chcę ogarnąć żeby było mniej więcej po równo w tych ostatnich rozdziałach słów to może jutro nie być rozdziału ;)

Do następnego rozdziału smoczki ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro