Chodź do mnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

0:00, W lesie przy jeziorku (16 marca)

Jest piękna pełnia księżyca, siedzę z Blood na brzegu jeziora, w pobliżu są karzki paproci, tafla jeziora jest gładka, a w niej odbija się światło księżyca. W pewnym momencie dostrzegłem że na paproci pojawiają się dwa białe punkty.
Lloyd- Blood spójrz -pokazałem w kierunku paproci. Blood wstała i podeszła bliżej, a ja za nią.
Blood- Kwiat paproci -uśmiechnęła się -kwitnie bardzo rzadko, nie pamiętam dokładnie kiedy, ale nawet nie wiesz jak się cieszę że go widzę -lekko dotknęła płatka kwiatu.
Zrobiłem zdjęcie jej i kwtu paproci, nawet nie zauważyła. Oprawie jej w ramkę i dam za parę lat.
Blood- za niedługo zniknie, chyba zacznę częściej chodzić z tobą na randki jeśli ma rozkwitać za każdym razem kwat paproci -spojrzała na mnie i uśmiecha się

Lloyd- Nie mam nic przeciwko
Blood- To chyba najbardziej magiczna noc w moim całym życiu - położyłem się obok paprotki, a Blood obok mnie kładąc głowę na moim sercu.

17:53, 15 marca

Oczami Amber

Wyszłam, a raczej zeszłym na dół do reszty, nie wiem jak mogę zachowywać się wobec Wiktora, nie chcę go zniechęcić do siebie, ale też chcę pokazać mu że go kocham. Jednak takie związki bez odwzajemniania miłości porzez drugą połówkę, nie są przyjemne. No nic obiecałam Blood że zakocha się w innej że nie będzie kochać Anny już i nie będzie o niej pamiętać, to muszę tak zrobić..tylko jeszcze nie wiem jak...

Oczami Wiktora

Basen jest pyszny, a raczej zejść jego zawartość, tak może jestem trochę pijany, ale bezprzesady więcej nie wypije, nie mogę..dla duchów alkohol z proszkiem jest niebezpieczny, a jak czasem boli..uuu..aż ciarki mnie przeszły. Zobaczyłem jak Amber idzie do nas w stroju kompielowym i obstawiam że Blood jej dala, bo nie chodzi nad wodę, ani tym podobne, ma uraz..już po trzech latach spędzonych w przekletej krainie, poszliśmy całą trójka nad wodospad, tylko ja, Anny i Blood'i. Kiedy wskoczyliśmy z Anny do wody i zaczęliśmy pływać Blood tylko na nas patrzyła. W końcu pociągnąłem Blood do wody z nogę, kiedy już była cała zanurzona, zaczęła się topić. Chciałem odrazu ją wyciągnąć, ale nie ma tak łatwo, w tym, akurat jeziorku, były czarne trawy (kojarzące te trawy co ninja popsuli pomost po jego zbudowaniu, bo nie pamiętam nazwy, a sprawdzać mi się nie chcę, wiec pominę nazwę, ale wy już wiecie które to, chyba xd), załapały Blood za nogę i pociągnęły w głąb jeziora. Oczywiście zanurkowałem, żeby ją wyciągnąć, kiedy już Blood leżała na brzegu i oddychała, strasznie się trzęsła ze strachu. Było mi bardzo głupio nie wiedziałem co powiedzieć i z mojej winy di dziś nie wchodzi do wody, nikomu nie ufa, akurat tylko w tym.
Amber- Cześć -uśmiechnęła się do mnie
Wiktor- Cześć -odwzajemniłem uśmiech -chodź do mnie. -Wyciągnąłem rękę, ona mi podała swoją i przyciągnąłem ją do siebie, przytulając.

Oczami Amber

Kiedy Wiktor mnie przytulił zrobiło mi się ciepło..poczułam jak jego mięśnie się rozluźniają i słyszałam bicie jego serca, gdyż byłam od niego trochę niższa i moje ucho przylega do jego klatki piersiowej. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Jeśli on nadal mnie nie kocha, to trudno, ale może dzięki takim gestą, mnie pokocha..może..
Amber- Kocham cię Wiktor -wtuliłam się w jego klatę. Trochę mi smutno się zrobiło że nic nie odpowiedział, ale wolę gorzką prawdę niż słodkie kłamstewka..

16 marca, 5:30

Oczami Lloyd'a

Poczułem chłód na plecach i obudziłem się, ale nie wstałem żeby nie obudzić mojej księżniczki. Spojrzałem na jej czarne włosy, są takie piękne jak cała ona. Odgarnąłem je żeby zobaczyć jej twarz, słodko uśmiecha się przez sen, to dobry znak. Nie lubię kiedy ma koszmary, a po wczorajszej wizycie myślałem że będzie płakać w nocy, ale jest okej. Ona jest taka piękna, nie mogę uwierzyć że jest tylko moja. Spojrzałem na paproć i zauważyłem że dwa kwiaty nadal na niej są, Blood coś mówiła że one znikają po nie długim czasie, a już jest ranek. Chyba poczytam o tych kwiatach, ale to późnej. Zacząłem gładzić włosy Blood, a ona zaczęła mruczeć.
Lloyd- Dzień dobry -Blood otworzyła oczy i spojrzałam na mnie
Blood- Dzień dobry
Lloyd- Jak się spało?
Blood- Trochę zimno, ale przyjemnie.
Lloyd- Miałaś moją bluzę i dalej było ci zimno? -Zaśmiałem się cicho
Blood- Może trochę -Zaśmiała się cicho i wtuliła w moją klatę.
Lloyd- Wstajemy?
Blood- Nie, mi jest przyjemnie -uśmiechnęła się
Lloyd- A mi zimno -zaśmiałem się cicho
Blood- I dobrze, będę mogła się tobą opiekować jak będziesz chory -pocałowała mnie, a ja oddałem pocałunek
Lloyd- Ale jak będę chory to ni będzie buziaków
Blood- Będzie ich dwa razy więcej -cmoknęła mnie w usta
Lloyd- Ale ty będziesz chora
Blood- Nie mogę być chora na wirusówki, bo jestem w połowie duchem
Lloyd- No okej, czyli ty przeziębić się nie możesz?
Blood- Nie -po tym słowie, przekręciłem się tak że znalazłem się nad Blood -hihihi, tamta pozycja była lepsza -uśmiechnęła się
Lloyd- Ale ta jest dla mnie cieplejsza -zacząłem całować jej szyję
Blood- Ale teraz mi mokro od rosy -zaczęła się śmiać od moich pocałunków
Lloyd- Widziałaś kwiaty?
Blood- Jakie?
Lloyd- Paproci
Blood- Tak, były piękne
Lloyd- Nadal są
Blood- Co? -Spojrzała na paproć i zrobiła wielkie oczy, miała srebrne tęczówki (myśli). -To jest nie możliwe, ale jak? Przecież te kwiaty kwitną tylko na chwilę -Jej wzrok nie odrywa się od tych dwóch białych kwiatów, a tęczówki zmieniają kolor na złoty (ciekawa). Wstałem z niej, bo wiem że chcę wstać i podejść bliżej. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła.
Lloyd- Nie wiem o co chodzi że jeszcze są, ale cieszę się że ci się podoba
Blood- Bardzo
Wstałem i zarwałem oba na raz, a później włożyłem we włosy Blood
Blood- Lloyd one zwiędną
Lloyd- Tyle wytrzymały to wytrzymają i to -pocałowałem ją w czoło i pomogłem wstać
Blood- Dziękuję
Lloyd- Wracajmy na statek
Blood- Dobrze
Objąłem ją ramieniem i poszliśmy spacerkiem w stronę miasta

Oczami Jay'a

Weszłem na statek, wziąłem potrzebą mi rzeczy i stanąłem na dziobie statku idealnie nad naszym żelusiowo-budyniowo-kiślowym basenem. Dam radę. Dam radę.. Nie dam rady, chaciałem się wycofać ale ktoś mnie popychnął i wpadłem do basenu na poduszce.
Jay- Podusia uratowała mi życie, ale kto mnie zepchnął?!

Cdn

Wiktor: Hej wszystkim tak tym razem ja pisałem cały rozdział :3

Jak obiecałem jest dziś, bizon wybaczysz już? xd

Dobra ja nie będę was chyba męczyć tak jak Blood tymi głupimi pytaniami, chociaż kazała mi was zapytać, kto według was zepchnął Jay'a, ale ja nie zmuszam do odpowiedzi xd

Trzymajcie się ziomeczki, cześć

Ps. Następny rozdział pisze Blood, ja więcej nie chcę xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro