Co knuje Lloyd, Cole i Wiktor?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego rana

Oczami Blood

?- Gdzie są ciasta!!!

Uwielbiam takie pobudki, Zayn mógłby je robić częściej.
Lloyd- Kocham cię
Blood- Nie pomyliło się panu?
Lloyd- Niby dlaczego?
Blood- A gdzie moje ukochane dzień dobry. -Wtuliłam się w niego.
Lloyd- No dobrze. Dzień dobry, jak pani wczoraj smakowało ciasto?
Blood- Było pyszne, dobrze, że nie słyszałeś całej rozmowy. -Zaśmiałam się
Lloyd- Skąd wiesz?
Blood- Mam moc krwi i wyczuwam ją w pobliżu.
L

loyd- Nie wspominałaś.
Blood- Jeszcze o wielu rzeczach ci nie wspominałam.
Lloyd- To może to nadrobimy? -Usiadł na mnie i zaczął całować po moim dekolcie
Blood- Lloyd, a co ze śniadaniem?
Lloyd- Poczeka. -Całuję mnie po szyji, a ja się śmieje.
Do pokoju wszeła Nya, Lloyd przestał.
Nya- Sory, nie chciałam wam przeszkadzać, ale Zayn woła na śniadanie.
Blood- Zaraz przyjedziemy
Nya wyszła i zamknęła drzwi.
Lloyd- Czyli z integracji nici. -Wstał.
Blood- Możemy się później pointegrować -Wstałam i przytuliłam go.
Lloyd- Nie będę mógł dziś jestem umówiony z chłopakami.
Blood- A gdzie idziecie?
Lloyd- Tego ci nie powiem.
Blood- I tak się dowiem. Wiesz jak łatwo złamać Kai'a?
Lloyd- Dlatego zamiast Kai'a idzie Wiktor.
Blood- Po co? Zaprzyjaźniasz się?
Lloyd- Wiktor mi jest potrzebny, a co do zaprzyjaźniania to idę w twoje ślady.
Blood- Bardzo zabawne. Później się dowiem o co chodzi, a teraz choć na śniadanie.

Podczas śniadania

Zayn- Dobra przyznać się kto zjadł całe ciasto orzechowe!
Blood- Ja
Zayn- Jak? Przecież je schowałem.
Blood- Wyczuwam je na kilometr. -Wszyscy się zaśmiali.
Zayn- Dobra, to jeszcze jedno pytanie. Jakim cudem zjadałaś całe ciasto sama i nikt tego nie zauważył?
Angelika- Nie była sama to raz, a dwa macie twardy sen. -Zaśmiała się.
Wiktor- Zayn jedno muszę ci powiedzieć.
Zayn- To znaczy?
Wiktor- To ciasto co zjedliśmy było smaczniejsze niż to co teraz jest-zaśmialiśmy się
Zayn- Świetnie, może ktoś jeszcze wczoraj jadł?
Blood- Ale to było dzisiaj -Biedny Zayn wszyscy się śmieją po za nim.

Po śniadaniu

Szłam korytarzem i usłyszałam głos Lloyd'a i Wiktora, więc wsłuchałam się w ich rozmowę.
Lloyd- Wiktor, pamiętaj Blood nie może się dowiedzieć.
Wiktor- No dobrze, przecież wiem.
Lloyd- Chodź idziemy na pokład, bo musimy już lecieć. -Poszli.
Dlaczego nie mogłam wcześniej przyjść?! Kurde bym już wiedziała o co chodzi. Poszłam na pokład za nimi, właśnie mieli odlatywać. Ale chwila przecież Lloyd mówił że wszyscy lecą, a leci tylko Cole, Wiktor i on. Coś knują, muszę się dowiedzieć co.
Blood- Lloyd, poczekaj.
Lloyd- Co się stało?
Blood- Mogę lecieć z wami?
Lloyd- Nie możesz.
Blood- Dlaczego?
Cole- Bo będziesz się nudzić. Dobra lecimy. -Cole poleciał do góry.
Blood- Proszę.
Lloyd- Wybacz, ale nie -poleciał, a za nim Wiktor.
Miałam już wytworzyć smoka, ale czyjś głos mi przeszkodził.
Nya- Blood chodź mi pomóc. -Odwróciłam się do Nya'i, niosła skrzynkę z narzędziami.
Blood- No dobrze.
Weszłyśmy do sterowni.
Nya- Umiesz naprawiać silniki?
Blood- Umiem.
Nya- Świetnie. Naprawisz prawy?
Blood- Jasne -wzruszyłam ramionami i wzięłam dwa narzędzia.
Nya- Tyle ci starczy? -Zapytała zdziwiona.
Blood- A trzeba zbudować silnik czy naprawić?
Nya- Naprawić.
Blood- To mi nawet wystarczy jedno z nich. -Odłożyłam jedno z narzędzi które wzięłam i poszłam naprawić silnik.

2 godzin później

Weszłam do sterowni, ale nikogo nie było. Dlatego poszłam sprawdzić przy silniku który miała naprawiać Nya.
Nya- Już skończyłaś?
Blood- No tak, przecież tam trzeba było tylko wymienić..( nie mam pomysłu co, ale załóżmy że było tego dużo).
Nya- Jakim cudem ty to wszystko tak szybko zrobiłaś?
Blood- W mrocznej krainie czasami zdarzało mi się nudzić, wiec majstrowałam przy różnych urządzeniach.
Nya- Ja mam to samo do naprawy, a jeszcze mi się zejdzie ze dwie godziny.
Blood- Daj ja to skończę. -Nya odsunęła się kawałek i obserwowała jak naprawiam.

Pół godziny później

Blood- Z tym nawet poszło szybciej. -Nya patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Nya- Obserwowałam cię przez cały czas i nadal nie wierzę że tak szybko ci poszło.
Blood- No to sprawdź czy działa. Ja idę.
Nya- Gdzie?
Blood- Nie ważne. -Chciałam wytworzyć smoka, ale znowu czyjś głos mi przeszkodził.
Zayn- Blood pomożesz mi przygotować obiad?
Blood- Ale..ja.. No dobrze już idę.
Chyba się dziś nie dowiem co Lloyd, Wiktor i Cole knują.
Weszłam do kuchni.
Blood- Co mam robić?
Zayn- Obierz ziemniaki, ugotuj je i zrób składkę.
Blood- Jasne -Uśmiechnęłam się. Może Zayn mi powie gdzie polecieli.
Blood- Zayn gdzie poleciał Lloyd z Wiktorem i Cole'em?
Zayn- Na zwiady. -Naprawdę?! Lloyd nie mógł mi tego powiedzieć odrazu?!
Blood- Dzięki -wzięłam się do roboty którą zlecił mi Zayn.

20 minut później

Blood- Już
Zayn- No dobra. Dzięki za pomoc. Idź do Jay'a, Kai'a i Angeliki, bo prosili żebyś z nimi poleciała do sklepu po zakupy.
Blood- Czyżby ktoś nie miał z czego gotować?
Zayn- Możliwe -zaśmiał się
Wyszłam na pokład. Widzę Jay'a, Kai'a i Angelikę.
Angelika- Blood chodź polecisz z nami do sklepu.
Jay, Kai i ja wytworzyliśmy smoki. Angelika wskoczyła do mnie i polecieliśmy.

Półtorej godziny później

Chodzimy po sklepie chyba w kółko, wózek już dawno jest pełny, ale oni jeszcze czegoś szukają. Angelika podeszła do koszyka i wrzuciła trzy kartony soku.
Angelika- Blood nudzi ci się? -Zaśmiała się
Blood- Jestem już zmęczona całym dniem, ciągle tylko komuś pomagam, a najchętniej to by poszła się położyć spać.
Kai podszedł do koszyka i wrzucił siedem tabliczek czekolady.
Kai- Nie przesadzaj nie jest, aż tak źle.
Blood- Masz rację jest gorzej. Po co robimy takie duże zakupy?
Jay podszedł do wózka i wrzucił farbę do włosów.
Kai- Bo jest dużo osób.
Blood- No dobra masz rację. Jay po co ci farba do włosów?
Jay- Chce się przefarbować.
Angelika- Na zielono?
Jay- Możliwe -widać że zaraz pęknie ze śmiechu.
Blood- Dobra, nie przedłużajmy. -Poszli po resztę zakupów, a ja nadal stoję z koszykiem na środku sklepu i czekam, aż skończą.

3 godziny później

Mam dość na cały rok jakichkolwiek zakupów, idę do pokoju, nie chce mi się nawet śledzić Lloyd'a, Cole'a i Wiktora. Weszłam do pokoju Lloyd'a i położyłam się, raczej rzuciłam, na łóżko. Spojrzałam na zegarek. Jeju już 18:00? Kiedy mi tak czas zleciał?

Cdn

Dziś mam urodzinki i właśnie z tej okazji chcę wam zrobić tak jakby maraton, postaram się udostępnić cztery rozdziały z minimalnym odstępem dwuch godzin. Miłego czytania ^^

Odpowiadajcie na pytania pod każdym rozdziałem i nie podglądajcie do następnych jeśli będzie taka możliwość ;)

Pytanko:
1) Jak myślicie co knuje Lloyd wraz z Wiktorem i Cole'em?
2

) Kiedy macie urodzinki? ^^


Pozdrawiam moje kochane smoczki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro