Czyżby ktoś sie zaiteresował? :3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Ilusion

Co za idioci, sprzedali Zane'a na złomowisku. Wiktor dał mi połowę tego co zapłacili i poprosił żebym go odkupiła, bo on musi lecieć z resztą i pilnować ich.
Hank- Słucham?
Ilusion- Zane'a poproszę
Hank- Heh 70 zł
Ilusion- Wiem -dałam mu całą sumę i zabrałam Zane'a. -Wytwórz smoka, bo musimy ich dogonić
Zane- Oczywiście ma współ towarzyszka niedoli -wytworzył smoka, usiadłam za nim, złapałam się go i poleciał za nimi.

5:48

Oczami Lloyd'a

Siedzimy w knajpie z kebabami i wydaliśmy całą kasę jaką nie wiadomo skąd wziął Luke, wcześniej mówił że nie ma hajsu, a teraz stawia wszystkim kebsa.
Lloyd- Ej..gdzie jest Zane?
Do knajpie weszła Ilusion z Zane'em.
Ilusion- Mam go
Wiktor- To dobrze, ja zgubiłem gdzieś tylko Thomas'a i Kai'a
Ilusion- Thomas'a widziałam ostatni raz jak przeszliśmy przez portal, a Kai'a w zoo
Bob- Czyli nikt go nie wypuścił?! Upss...
Wiktor- Ilusion przypilnujesz ich, a ja polecę po Kai'a i poszukam przy okazji Thomas'a..
Ilusion- Jasne, ale wracaj szybko, bo jak skończą jeść to będzie problem..
Wiktor- Hahaha, jasne za niedługo wrócę -wyszedł z kanapy i przez okna zobaczyłem jak wytworzył smoka i poleciał.

6:00

Oczami Cole'a

Zaraz padne, wogóle dopiero do mnie dociera jakim cudem się narąbałem?
Lloyd- Ej trochę już późno to znaczy wcześniej, kurde nawet nie wiem sam jak jest -zaśmiał się. On to napewno jest pijany, ale jego butelka z piwem, którą ma od tamtego klubu ze striptizerkami jest pełna do połowy, trochę dziwne szczególnie patrząc na jego zachowanie.
Luke- Aaaaa!!!!! -Zaczął krzyczeć na całe gardło, a siedzi obok nas
Issac- Debilu zamknij się
Luke- Ja trzeźwieje!
Bob- Ja nie -podniósł butelkę do góry.
Kai- Hello it's me! -Dosiadł się do naszego stolika.
Wiktor- Znalazłem ich i jeszcze dodatkowo -odsunął się w bok i zobaczyłem Amber
Cole, Issac, Louise, Luke, Lloyd i Kai - O Amber!
Cole- Eee..Kai ty z nią leciałeś -przyłożył mi palec do ust
Kai- Ciii...ale nikt nie musi o tym wiedzieć
Cole- Aha..podobno wszyscy trzeźwieją...-zaśmiałem się
Luke- Ja wracam do tamtej fazy! -Zaśmiał się i podszedł do stolika wraz z tacką drinków
Amber- Ta w zasadzie to jeszcze przez cały wieczór kawalerski nie wznieśliście podobno toastu za Cole'a i Lloyd'a że tracą za niedługo wolność
Lloyd- O kurde faktycznie już nie będzie zarywania do dziewczyn -zaśmiał się -żartuję
Wiktor- Spoko ja tu tylko wszystko nagrywam dla Blood na pamiątkę, a Angelika nagrywa dla nas ogólnie, nawet chyba o tym nie wie -zaśmiał się
Lloyd- Ale ze tak wszystko?
Wiktor- Każde słowo, każdy czyn, wszystko mam już nagrane -uśmiechnął się
Amber- Ale jakto?
Wiktor- Mam swoje sposoby
Ilusion- Jestem trochę do tyłu w czasie, więc wytłumaczy mi ktoś? -Zaśmiał się
Amber- O właśnie, bo myśli się nie znamy -podała jej rękę - jestem Amber -uśmiechnęła się
Ilusion- Ilusion, ale możesz mi mówić Majka, jakoś na statku się przyzwyczaiłam -podała jej rękę i odwzajemniła uśmiech
Kai- Ludzie ja już zjadłem, więc możemy iść -uśmiechnął się
Paul- W sumie to może się już zbierajmy do domów, bo jest 10 po 6
Jay- Nie, idziemy na miasto i teraz poprostu będziemy iść, nic nie zniszczymy i pokażemy się jak z najlepszej strony - widać po nim że próbuje być poważny, ale w pewnym momencie pękł i zaczął się śmiać -Dobra żartuję chodźcie zrównamy to miasto z ziemią!
Lloyd- Ja się dziwię że jeszcze nas policja nie zatrzymała -zaśmiał się
Cole- W sumie racja..
W pewnym momencie podszedł do naszego stolika mężczyzna.
Mężczyzna- Dzień dobry aspirant Zbigniew Parówa (moja mama wymyśliła xD) -ktoś w końcu się chyba zaiteresował tym co zrobiliśmy i robimy..
Jay- Ja nie chcę znowu do paki! -Krzyknął i wybiegł z knajpy
Wiktor- Dzień dobry, Antoni Willig, coś nie tak? -Wstał i podał mu rękę
Policjant- Tak, w końcu panów znalazłem, mamy bardzo dużo skarg i jeszcze więcej szkód wyrządzonych przez was -podał mu rękę
Wiktor- Jest pan pewien że to my?
Zaczęliśmy po cichu i powoli wychodzić z knajpy
Policjant- Tak, bo nie codziennie otrzymujemy że świecące smoki lecą nad miastem...-reszty nie usłyszałem, gdyż wyszedłem z resztą, po za Wiktorem z knajpy i pobiegliśmy do pobliskiego pustego budynku i schwaliśmy się.

Oczami Wiktora

Policjant- Tak, bo nie codziennie otrzymujemy skargi że świecące smoki lecą nad miastem -uśmiechnął się
Wiktor- Nie jesteśmy jedynymi którzy władają żywiołami -odwzajemniłem uśmiech
Policjant- Dobra wiem że wyszli, a pan mnie zagaduje żeby zdążyli schować się w tamtym opuszczonym budynku na przeciwko -zaśmiał się cicho
Wiktor- Udajmy że mi się udało okej?
Policjant- No dobrze, ale muszę wypisać mandat
Wiktor- Heh, a możemy kiedy indziej?
Policjant- No dobrze, ale niestety jest za dużo szkód i trzeba będzie za to zapłacić
Wiktor- Dobra
Policjant- No to pan pokaże że coś jest za mną, ja się odwróce i pan wybiegnie do znajomych -uśmiechnął się
Wiktor- No okej, a po co to? -Pokazałem za niego
Policjant- Tak jakoś -odwrócił się
Wiktor- To dowodzenia -wbiegłem z kanajpy do chłopaków.

Oczami Lloyd'a

Wiktor wbiegł z knajpy i wbiegł do budynku w którym aktualnie jesteśmy.
Wiktor- Dobra uciekamy, ale bez smoków.
Lloyd- No okej, mam pomysł -wyszedłem z budynku, rozejrzałem się i wytworzyłem auto -No chodźcie
Luke- Mam pomysł -wsiadł na miejsce kierowcy
Lloyd- Będę tego żałować... -Wsiadłem na miejsce pasażera. Za nami zobaczyłem że Cole wytworzył czarne auto i Issac z nim jechał jako pasażer. Wiem że napewno jeszcze Jay, Kai, Zane i Wiktor je wytworzyli, ale nie mogłem zobaczyć, gdyż Cole'a samochód mi zasłaniał.

Oczami Jay'a

Wytworzyłem auto tak samo jak Lloyd, Cole, Kai, Zane i Wiktor. Lloyd jechał jako pasażer z Luke, Issac z Cole'em, Zane z Thomas'em i Paul'em, Wiktor z Amber i Ilusion, a ja z Louis'em. Będzie zabawnie. Kiedy zobaczyłem że mistrz zimie ruszył samochodem, zrobiłem to samo.
Louis- A tak w zasadzie gdzie jedziemy?
Jay- Nie mam pojęcia, włącz to coś -Pokazałem na (nie pamiętam nazwy tego urządzenia, ale chodzi o to przez które można gadać xD).
Louis- Hmm..nie działa chyba

(dialogi z innych aut przez te urządzenia będę pisać po drugiej stronie)

Jay- Ej chłopaki gdzie jedziemy?

Kai- To nie do mnie takie pytania *śmiej się*

Luke- Daleko przed siebie, dobra żartuję kojarzycie taką ulicę na pustyni?

Bob- Nie gadaj że ty chcesz tam nas wywieźć!

Luke- Dobrze nie mówię, ale wy wiedzie że tak w zasadzie to Lloyd nie ma nic do gadania i musi tam jechać, a wy możecie zmienić trasę
*śmieje się*

Issac- W sumie masz trochę racji *śmiej się *

Luke- Ja mam zawsze rację, nawet jak jej nie mam to i tak ją mam *śmiej się*

Wiktor- Ejjejejejej to jest mój tekst! *śmiej się*

Zane- Ciekwie powiadam wam jest to porozumienie między nami.

Louis- Słaby tekst!

Jay- Chyba tętna ci jeszcze raz przywalić butelką *śmieje się*

Zane- Czyżbyś wątpił w mą mowę mój drogi plebsie?

Jay- Ja cię ku**a dam plebs! Tylko cię dorwe!

Zane- Plebs szlachcicowi nic zrobić nie może, bo nie dorasta mu do...

Thomas- Zane nie kończ, wiem co chcesz powiedzieć!

Zane- Nie wiesz kmiocie!

Paul- Ratujcie mnie stąd ja się zaczynam go bać!

Zane- Mój kochany bartku nie lękaj się jam jest szlachetne urodzony Zane z kambodży

Jay- To teraz zniszcze ci całe dzieciństwo, nie urodziłeś się i nie jesteś z kambodży tylko...Tadżykistanu (państwo w Azji? Już nie pamiętam xD)

Zane- Nieeeee!!!!!!!!!!!

Cdn

Hejka, sory że tak późno, ale jestem leniwa, wczoraj jakoś nie mogłam dokończyć w nocy rozdziału i wyszło że piszę go od 9:30, a mam aktualnie 9:59 xD

Okej to chyba wszystko i piszcie komentarze, bo tak jak wspominałam bodajże dwa rozdziały wcześniej, zamknę się w sobie i nie będę pisać xD

Do następnego smoczki i pa pa
Kocham was 😽☺💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro