Pokaż sie!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nya- Co do picia?

Cole- Cole'a? Dziwnie to brzmi
Nya- Tak trochę, ale dobry pomysł
Cole- To dobrze -wstał i poszedł po szklanki i cole
Lloyd- Spaghetti gotowe! -Nałożył na miski i postawił na stole -smacznego
Cole- Nawzajem -postawił szklanki z piciem na stole i zaczął jeść
Nya- Spokojnie
Cole- Trzeba,jeść szybko zanim reszta przyjdzie
Nagle cała nasz trójka zaczęła szybko jeść spaghetti
Kai- Aj sii ju (specjalne błędy xd)- wszedł do kuchni
Lloyd- Cicho, bo jest mało. Idź sobie nałóż.
Kai- Mało? -Pobiegł do garnka i nałożył sobie porcję
Cole- To są resztki, nie wiem z kiedy, ale nadal dobre -zaśmiał się cicho
Nya- Oj tam, oj tam i tak nie ma nic do jedzenia
Lloyd- Jak zjemy to ich zawołamy
Kai- Okej -usiadł do stołu i zaczął jeść
?- Witajcie Ninja
Cole- ło ło ło co to było
Rozkładamy się po całym pomieszczeniu
?- Wiem że mnie nie znacie, ale ja znam was
Kai- Brzmi groźnie
?- Powstrzymaliście Nadakhan'a, więc stwierdziłem że jesteście odpowiednimi przeciwnikami dla mnie
Strasznie syczy ten głos
Lloyd- Pokaż się

Lloyd- Jak się nazywasz?
?- Wystarczy że wiecie jak wyglądam nie zapomnicie mnie (jeszcze nie wybrałam imienia xd)
Cole- Przyszedł smok bez nóg, pogadał o Nadakhan'ie i poszedł.. Ta to bardzo oryginalne
Smok- Ja jestem inny niż wam się wydaje -zamiast niego pokazał się dym i znikł usłyszałem jak pojawia się za mną.
Lloyd- To w takim razie co tu robisz?
Smok- Nadakhan chciał się zemścić na was za zniszczenie przeklętej krainy, gdyż jak zniszczy się jedną to równoległa jej też upada
Kai- I co?
Smok- To że ja też mieszkałem tam! Zniszczyliście mój dom!
Cole- Spokojnie, nie wiedzieliśmy
Smok- Ale nikt mi nie wróci mojego domu
Lloyd- Wiemy, ale nie możemy tego odwrócić
Smok- Wiem..
Nya- Przepraszamy..
Smok- Odrazu lepiej za wasze przeprosiny mogę spełnić wasze życzenia
Lloyd- Dziękujemy, ale nie bawimy się w życzenia
Smok- Aaa mądry lider ninja
Lloyd- Nie przesadzałbym -wiem że on coś kombinuje..
Smok- Ja mogę więcej niż Nadakhan. Mogę wrócić życie twojej ukochanej narzeczonej
Lloyd- Blood..
Smok- Twojemu synkowi też mogę wrócić życie, współczuję poronienia
Cole- Ale jak to?
Smok- Mogę sprawić że twoja ukochana będzie z tobą i cię nie zostawi -spjrzal na Kai'a
Kai- Skylor mnie nie zostawi!
Smok- A tobie mogę w końcu pomóc, żeby ludzie nie widzieli cie jako dziewczyny jednego z nich tylko ninja'e
Nya- Ale..
Smok- Taka moja oferta -uśmiechnął się -macie 24 godziny na zastanowienie się
Sam nie wiem czy mu ufać
Cole- Wróć mojemu synowi życie -Powiedział przez łzy
Smok- Załatwione, ktoś jeszcze?
Kai- Ja
Smok- Cudownie, a ty dziewczyno Mistrza piorunów?
Nya- Nie mów tak! Też!
Smok- A ty zielony ninja?
Patrzy na mnie swoimi czerwonymi ślepiami. On coś wymyślił, tylko przeprosiny by mu nie wystarczyły, reszta dała się zwieść
Smok- Jeśli Lloyd się nie zgodzi, nie spełnię życzeń! Macie 24 godziny, wrócę tu jutro - znikł
Cole- Lloyd! Debilu. Mój syn, który jeszcze nie przyszedł na świat nie żyje, Blood tak samo, a ty się zastanawiasz?!
Lloyd- Cole on coś knuje.
Nya- Ja nie chcę być postrzegana dalej jako dziewczyna Jay'a! Chcę żeby ludzie mnie widzieli jako równą z wami ninja, a kocham Jay'a i nie chcę tego znowu co się działo w czasie z Nadakhan'em
Kai- A ja nie chcę stracić Skylor
Lloyd- Tu jest coś nie tak ludzie nie widzicie tego?!
Nya, Cole, Kai - Nie! To jest wszystko w porządku!
Ich oczy zaczynały się robić czerwone.
Lloyd- Spokojnie, zrobię to
Nya- Nie wierzę ci
Lloyd- Zrobię to..
Cole- Wróci za 24 godziny
Lloyd- To musimy się czekać
Kai- Racja, to chodźcie spać jest już 20.
Ich oczy są normalne..
All- Okej
Nya, Kai i Cole wyszli z kuchni i poszli do siebie. Musiałem ich oszukać, kiedy się denerwują coś się z nimi dzieje może ten smok na serio nie jest dobry i chcę się zemścić.. Poszedłem do siebie, umyłem się i położyłem spać

Oczami Smoka

Co za naiwni ninja. Myślałem że będzie trudniej po Nadakhan'ie, ale prościzna, gdyby ten Lloyd się zgodził już bym miał ich, ale niestety muszę zbierać po dwie sztuki, a jakbym zabrał tego Cole'a i Kai'a to by reszta nie poszła.. Naszczęście udało mi się rzucić zaklęcie na tą trójkę i jak Lloyd nie będzie się chciał zgodzić to oni będą się denerwować i może nawet dojść do ręko czynów. Muhaha uwielbiam się bawić ludźmi to jest taki naiwny gatunek że szkoda słów.

25 marca, 14:39

Oczami Wiktora

Siedzę z Angeliką u jej rodziców, to znaczy ona ćwiczy podstawy na Assassin'a, a ja pilnuje żeby się jej dziecku nic nie stało i cały czas je chronię mocą. Jest całe i zdrowe, a ona zmęczona po wszystkich ćwiczeniach
Angelika- Jestem wykończona...-usiadła obok mnie i dyszy -wszystko dobrze z dzieckiem?
Wiktor- Tak, lepiej nie może być -przyłożyłem dłoń do jej brzucha i lekko uleczyłem jej synka
Angelika- Dziękuję
Wiktor- Spoko, lubię pomagać
Angelika- Brakuje mi Blood
Wiktor- Mi też, ale nic nie możemy zrobić
Angelika- A może jednak?
Wiktor- Nie potrafię ożywiać, niestety..
Angelika- Szkoda..
Wiktor- Idź się położyć
Ariana(mama Angeliki)- Jeśli chcecie możecie wrócić do domu
Angelika- Serio?
Wiktor- Wreszcie, bez obrazy, ale spanie na kanapie nie jest fajne -zaśmiał się
Conor(tata Angeliki)- I czemu jego nie wybrałaś? Lepszy jest niż Cole
Angelika- Tato jak możesz! -Wybiegła z domu
Wiktor- Miło było państwo poznać -pocałowałem dłoń Ariany i uścisnąłem dłoń Conor'a
Ariana- Nam również
Conor- Wpadaj kiedy będziesz chciał
Wiktor- Dziękuję -wyszedłem za Angeliką i wytworzyłem smoka
Angelika- Eh..
Wiktor- Dlatego nie chcesz tu przylatywać z Cole'em
Angelika- Tak, ale nie mów mu że moi rodzice go nie akceptują..
Wiktor- Spoko nie miałem zamiaru -pomogłem jej wsiąść na smoka i udałem przed nią
Angelika- Nie ma to jak zaniast na tydzień na dwa dni przylecieć do rodziców
Wiktor- Lepiej nawet na dzień niż wcale -wzbiłem się w niebo

Cdn

Hejka, trochę zaczyna się dziać, ale coś czuje że ta akcja będzie krótka i nudna ;-;

Nie wybrałam imienia jeszcze, więc jeśli macie jakieś jeszcze propozycje dla tego smoczka, to proszę bardzo, bo może zostać Alojzy xd

Dobra to tyle do następnego rozdziału smoczki, papa ;)




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro