Wolisz szczerą wersję czy świąteczną?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Thomas'a... On, gdyby mógł chodzić mógłby spokojnie zebrać parę torebek słodyczy
(ty niestety zdjęcie dziecka ma rowerku, ale nie znalazłam tego stroju na młodszym dziecku :'))

Wiktor- Jesteśmy!

Cole- Widziałem dzieciaka genialnie przebranego i mam pomysł na Xian'a -wziął małego do łazienki
Blood- Dobra to wy imprezujcie, a ja idę spać -zaśmiałam się i położyłam na fotelu w poprzek
Wiktor- Oj no nie żartuj, chodź się pobwić
Blood- Wiktor jestem w 7 miesiącu ciąży i dzieciaki mnie zmęczyły, bo uwierz że pilnowanie piątki jest ciężkie
Wiktor- Co w tym jest...

Oczami Wiktora

Wiktor- Co w tym jest takiego.. -Nie dokończyłem gdyż zauważyłem że moja przyjaciółka zasnęła - jak zawsze -wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę gdzie wcześniej Lloyd miał pokój. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą -dobranoc głupku -uśmiechnąłrm się
Blood- Dobranoc brzydalu -wymarotała przez sen. No jak zwykle. Zaśmiałem się i udałem się na dół
Cole- Wiktor myślisz że co mi wyszło nie tak? -Zawołał z łazienki, gdzie siedział z Xian'em i starał się zrobić mu strój i makijaż? Eee...ciężko chyba powiedzieć że pomazanie długopisen twarzy dziecku to makijaż.

Wiktor- Wolisz szczerą wersję czy świąteczną?
Cole- Mamy święta, więc dawaj świąteczną
Wiktor- Nie masz talentu takiego jak Angelika, więc zostaw na przyszłość artystyczne rzeczy profesjonalistą -zaśmialiśmy się
Cole- To ja chyba nie chcę wiedzieć jaka była szczera

Oczami Lloyd'a

Wu wysłał mi sokoła co mi teraz bardzo ułatwia życie, gdyż Harold i Morro zostali w obozie, a Morro, gdzieś poleciał z jakimiś innymi duchami z tego co zauważyłem była ich czwórka plus Morro. Sokół został niedaleko ich bazy i pilnował żeby nie polecieli gdzieś. Kiedy już Morro z resztą dotarł na miejsce czyli do biblioteki? Ale czemu tu? Dobra zaraz się dowiem. Weszli do środka, a ja po cichu za nimi.

Oczami Morro

Kolejny punkt do wysadzenia ustalony. Po co to robimy? Żeby się zemścić na ninja! Niech się boją i czują to co ja kiedy straciłem wszytko co miałem. Bansha i Gultar (pisze ze słuchu ;_;) nie żyją przez nich! Chcę żeby poczuli jak to boli, lecz najpierw muszę jakoś przyciągnąć ich w pułapkę. Wiem że Seliel była z nimi i trochę ich poznała, a Harold ma dużo pomysłów, więc będzie łatwo tym razem pokonać ninja.
Łowca dusz- Trochę to miejsce zaniedbane -to nasz sygnał. Rozejrzałem się czy widać gdzieś ninja, ale niestety, ani śladu. No okej sami się o to prosili.
Morro- Tak. Przydałoby się zmienić wnętrze -Seliel więcej nam nie wymyśla sygnałów. Brian czyli najmłodszy i najmnijeszy z nas. Stanął na stole, odwracając uwagę ludzi od nas, którzy zostwiliśmy w tym samym czasie torby z ładunkami wybuchowymi i wyszliśmy szybkim tempem z biblioteki. Usłyszałem za mną wybuch, a kiedy się odwróciłem zobaczyłem że biblioteka stoi cała, a chmura dymu po wybuchu jest w powietrzu...
Morro- Ale jak?!
Łowca dusz- Zobacz tam -wskazał strzałą (którą trzymał w ręku) zielonego smoka.
Morro- Lloyd.. Chłopaki znikamy -szybko wsiedliśmy na lub do naszych pojazdów i wróciliśmy do obozu.

Oczami Lloyd'a

Znowu ładunki wybuchowe! Nie rozumiem czemu to robią. Chcą zabić niewinnych ludzi

?- Lloyd! -Zawołał mnie damski głos na co spojrzałem w stronę skąd usłyszałem wołanie

Lloyd- Alice! -Podeszłem do przyjaciółki i przytuliłem
Alice- Hej -uśmiechnęła się
Lloyd- Moment.. Od kiedy jesteś w ciąży?
Alice- A długa historia -zaśmiała się
Lloyd- Rozumiem że z Thomas'em tak?
Alice- Tak wyszło
Thomas- Lloyd'zie Garmadonie, co ty tu robisz z moją żoną?
Lloyd- Siema Thomas -przywitałem się z nim -stram się być dyskretny na misji, ale coraz gorzej mi to wychodzi -zaśmiałem się
Alice- Jakiej misji?
Lloyd- Morro i Seliel jednak żyją i coś knują, plus jeszcze jakiś koleś o imieniu Harold jest z nimi
Alice- To te bomby to ich sprka?
Lloyd- Tak -spojrzałem na telefon i dostałem powiadomienie że Seliel opuściła obóz z jakimś plecakiem.
Thomas- A gdzie reszta?
Lloyd- W willi
Thomas- Zaraz, zaraz.. Jesteś sam na misji?
Lloyd- Tak, bo reszta ma dzieciaki po za Zane'em, ale i tak nie chcę ich narażać
Alice- Nie narażając ich narażasz siebie jeszcze bardziej niż jakbyście razem współpracowali, więc przemyśl to, bo może się to źle skończyć
Lloyd- Wiem, ale oni maja dzieci i jakoś ciężko mi ich odciągnąć
Thomas- Wolisz żeby Ci się coś stało niż ich odciągnąć od dzieci? Lloyd zacznij myśleć!
Lloyd- Musze lecieć przepraszam was -wytworzyłem smoka i poleciałem do Minjago, gdzie pojechała Seliel.

Oczami Harold'a

Seliel pojechała zmylić Lloyd'a, a ja czekam aż Morro wróci.
Morro- Gdzie jest ta różowa?
H

arold- Pojechała zmylić Lloyd'a, mamy nadzieję że da radę, a ja jadę odwiedzić kogoś innego
Morro- Kogo?
Harold- Zobaczysz
Morro- Jeśli kogoś z ninja to nie pozwalam chcę żeby się trochę pomęczyli zanim ich złapiemy
Harold- A co z nimi później masz zamiar zrobić?
Morro- Hmmm..zastanówmy się może zabić? Taka sugestia
Harold- Spokojnie przecież tylko pytam
Morro- I już mnie drażnią twoje pytania!

Oczami Lloyd'a

Seliel stanęła w restauracji na stole i zaczęła krzyczeć
Seliel- Ludzie pali się! Pożar! -Na co wszyscy zaczęli krzyczeć i panikować, starając się jeszcze przy tym uciec z budynku depcząc innych lub popychając.
Lloyd- Nic się nie dzieje proszę was uspokójcie się! -Zero jakiej kolwiek reakcji na moje słowa.. -Jak ja mam ich powstrzymać? Juz wiem! Strzeliłem kulą energii nad sobą, przez co wszyscy się zatrzymali i zamarli. - Wszytko jest dobrze. Pomóżcie osobą, które zostały podeptane i możecie wrócić do stolików - wykonali moje polecenie, a po Seliel ani śladu...

1 grudnia, 18:00
(tak już grudzień i nie będzie listopada xd)

Oczami Jay'a

Siedzę razem z Cole'em, Nya'ą, Wiktor i Anny w salonie w willi gościnnej i oglądamy telewizję. W końcu minęły reklamy i oczywiście zamiast filmu te głupie wiadomości!
Jay- Boże czy ty to widzisz?! -Podniosłem ręce do góry i patrzę na sufit tak jakby mówił do Boga
Wiktor- Widzę -spojrzałem na niego
Jay- A nie grzmisz!
Wiktor- Na to moje grzmoty już wpływu nie mają
Anny- Ciii!
Wiktor- Od kiedy ty wiadomości oglądasz?
Anny- Od kiedy widzę że dużo ludzi ucieka z różnych miejsc

Reporterka- Nie wiemy co się dzieje, ale mamy nadzieję że ninja sobie z tym poradzą, widzieliśmy za każdym razem nasze zielone światło od Lloyd'a Garmadona, po każdym napadzie, a w ciągu dwóch miesięcy było ich aż 20. Ninja jeżeli to oglądacie to błagam uratujcie nas -wyświetli nagrania z restauracji, biblioteki, centrum handlowego i muzeum, na każdym był Lloyd w tłumie ludzi jak pomagał im

Kai- Moment Lloyd jest na misji?!
Jay- O przyszedł -spojrzałem na Kai'a
Kai- Usłyszałem coś o Lloyd'zie to się zdziwiłem, więc patrzę tu, a to wiadomości
Cole- Ej, ale to nie zmienia faktu że Lloyd jest sam na misji.
Nya- Czemu nam nic nie powiedział?
Wiktor- Macie dzieci i nie chciał razem z Wu odciągać was
Jay- Ty wiedziałeś?
Wiktor- Z tajemnic to ja wiem chyba wszytko, więc tak
Kai- Dobra mów gdzie jest Lloyd
Wiktor- Nie wiem, nie śledzę go
Jay- A szkoda
Blood- Hej jestem -weszła do willi -co takie smutasy?-spojrzała na telewizję, gdzie zobaczyła Lloyd'a jak pomaga ludziom w restauracji.. Położyła torbę i podeszła do telewizora i dotknęła delikatnie ekrany gdzie była twarz Lloyd'a -wróć już do mnie -powiedziała cicho ze smutkiem w głosie.

20:00

Oczami Blood

Lloyd ma wrócić za maksymalnie 22 dni, przeżyłam te dwa miesiące dam radę jeszcze tyle.. Mam nadzieję że wszytko w porządku, bo się do mnie nie odzywa od tamtego dnia jak mnie znalazł na cmentarzu, ale wiem że Wu jest ciągle z nim w kontakcie, więc jakby coś się stało to by dał znać.
Wiktor- Wróci -oderwałam się od zmywania i spojrzałam na przyjaciela, który opiera się o futryne.
Blood- Wiem, nie zostwiłby mnie samej z dzieckiem. Jest ninja więc się nie podda.. -Zakręciłam wodę i usiadłam na podłodze, a Wiktor obok mnie
Wiktor- Dobrze mówisz, zobaczysz jeszcze będzie przy porodzie -uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń, a ja opadłam się o jego ramię
Blood- Ale nie ma go w najważniejszych chwilach ciąży
Wiktor- Będzie dobrze- Wtuliłam się w tors Wiktora - Moja mała siostrzyczka - pogłaskał mnie po głowie

Cdn

Hejka, emm..ogarnęłam że w poprzednim rozdziale w tekście zamiast 31 października był 31 listopada i dziękuję za zwrócenie uwagi na to, bo gdyby nie to bym nie sprawdziła xd

Pytanie:

1. 7 czy 11? (potrzbuje tego do następnego rozdziału)

Do następnego rozdziału smoczki ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro