6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov: Rosja 

Co?  

R: jak to nie możesz?

A: b-bo ja naprawdę nie chce oddawać Alaski. Ojciec... Ojciec mnie zmusił

R: a co mnie to obch- Ekhem... Ale ja już zapłaciłem Wielkiej Brytanii.

Dobra muszę być przyjazny nie ważne co. Muszę go przekonać do podpisania tego. Muszę 

R: nie mamy innego wyjścia. Przykro mi

A: a-ale...

R: słuchaj, nie musisz tego podpisywać teraz, jeśli nie jesteś gotowy. Nawet lekko dopłacę, bo  UK pewnie nic ci nie da. Ale musisz to podpisać, zapłaciłem już. Dużo

A: dobrze spróbuje się dogadać z tatą. Mogę... Przyjść do ciebie jutro, podpisać to?

Słyszałem dużo niepewności w jego głosie. 

R: możesz. Też postaram się przekonać twojego ojca by zmienił nastawienie do ciebie.

A: Dziękuje!

Amerykan lekko mnie przytulił. Po chwili zdał sobie sprawę co robi i odsuną się odemnie czerwony. Szczerze prawie nigdy się z nikim nie przytulam, od śmierci ojca. Ale to nie takie złe.

R: a wogule wiesz gdzie mieszkam?

A: tak, wiem. Mieszkasz na ************ (wymyślcie se tu jakiś adres, ulice co tam chcecie)

Czekaj skąd on to wie? Ja zapytałem ironicznie 

R: skąd ty to wiesz?

A: ummm... Znam miasto na pamięć

R: serio? To gdzie mieszka Bośnia?

A: kto?

R: nie ważne 

No genialnie zna miasto 

R: dobra to dogadają się jakoś z ojcem i do zobaczenia jutro.

Po powiedzeniu tego wyszłem z pokoju i zszedłem na dół. Wtedy zobaczyłem UK. Czy on czekał tu przez ten cały czas? Co jest nie tak z tą rodziną

WB: kontrakt podpisany?

R: mówiłeś mi że on się zgodził na to

Mówiąc on mam na myśli oczywiście USA

WB: ale o czym ty mówisz?

R: o tym że zmusiłeś własne dziecko do oddania swojego terytorium. I to za darmo

WB: A co cię obchodzi co ja robię z moim synem? 

R: to że mnie okłamałeś. On ma do mnie przyjśc jutro do obmówienia tego kontraktu. W prywatności.

Podkresliłem ostatnie słowa, bo niezbyt ufam UK i wiem że możliwym jest, że nas podsłuchiwał. To w tej rodzinie chyba jakaś tradycja.

R: Żegnam

I wyszedłem. Wogule czemu się tak na niego wnerwiłem? Przecież nie zależy mi za bardzo na Stanach Zjednoczonych, nie?

Pov: Ukraina

U: AAAAAAA JAPIERDOLE WYPUŚĆCIE MNIE Z TEGO!!

Właśnie jechałam tym Roller Coasterem. Nie wiem jak ja się na to zgodziłam, ale zaraz zwymiotuje. 

P: JUHUUUUUUUU

Oczywiście Polska świetnie się bawi. Jak ona to robi. Po jakimś czasie Udręki na tym wreszcie się to coś zatrzymało. 

P: Ja chcę jeszcze raz!

U: chyba cię coś boli. Ja omało nie umarłam, zamordować mnie chciałaś

P: oj, nie przesadzaj

Nie miałam siły już odpowiadać. Usiadłam na najbliższej ławce. Nie mam nerwów do takich rzeczy.

U: masz wodę?

P: nie, ale tu niedaleko jest taki sklepik. Kupię szybko poczekaj tu

I pobiegła niewiadomo gdzie. No w sumie jednak wiadomo, bo powiedziała. 

Chwilę siedziałam na tej ławce, zmęczona aż nie podszedł do mnie jakiś wysoki chłopak.

?: Dzień dobry. Mogę usiąść?

Pokazał na miejsce na ławce obok mnie

U: jasne, możesz

?: dziękuje

I usiadł na omawianym miejscu. Ciekawe czemu akurat tutaj, przecież jest dużo wolnych ławek. 

Przyglądałam się mu, a ten po chwili też na mnie spojżał. Patrzyliśmy na siebie, aż ten się nie ockną

?: A, nie przedstawiłem się, przepraszam. Jestem Australia 

----------------------------

497 słów

Haha pewnie myśleliście że to będzie Kanada 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro