> LIII <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam Wszystkich!
Ważna notka, prosiłabym o poświęcenie jej chwili uwagi. ;)

Pod poprzednim rozdziałem, jedna z czytelniczek zwróciła uwagę na moje nie dopatrzenie. A mianowicie zapytała w jakim języku Wiki i BTS rozmawiali. Skupiona na sprawnym przeprowadzeniu akcji i uniknięciu nudnych, przedłużających opisów, kompletnie o tym zapomniałam. Bardzo za to przepraszam. Mam nadzieję, że nie zakłóciło Wam to czytania i niczego nie popsuło.

Wiem, że powinnam poprawić dwa następne rozdziały, ale w sumie nie wiem jak. Może przyjmijmy z góry, że chłopaki mówili po koreańsku, a Wiki jako że uczyła się z Jin'em języka, nadal oglądała dramy i słuchała kpopu, to ich rozumiała, ewentualnie Jin coś tam po cichu tłumaczył. Ona zaś mówiła do nich ile umiała to po koreańsku, a resztę po angielsku. Co rozumieli to rozumieli, resztę tłumaczył Jin bądź RapMon. Ok? Może tak być? Wydaje mi się, że język w jakim mówili ma małe znaczenie w tym momencie. Chodzi o sprawne przeprowadzenie akcji i dokończenie ff.

Co prawda w następnym rozdziale Wiki nie powinna zrozumieć ich rozmowy, która jest kluczowa, ale proszę przymknijmy na to oko, dobrze? :)

Read, vote, comment!
Enjoy! :*
***************************************

Wiktoria POV

W dniu koncertu pojechaliśmy razem z chłopakami do sali koncertowej na próbę. Uważałam to za ryzykowny pomysł, ale uparli się że chcą pokazać Hyung'owi swoje nowe układy i że to będzie taki specjalny pokaz dla nas. Na koncercie ja będę stała razem ze wszystkimi, Jin zaś będzie za kulisami, żeby nikt go nie poznał.

Jadąc wanem BTS cały czas się rozglądali i 'wow-ali' za każdym razem jak zobaczyli ich zdaniem coś interesującego.

- Jak się spało chłopaki? – zapytał Jin.

- Dobrze. Tylko ta zmiana czasu. U nas jest już popołudnie. – powiedział YoonGi.

- Jak ty hyung do tego przywykłeś? – zapytał JiMin.

- Zeszło mi się z miesiąc. W pewnym momencie nie stanowiło to dla mnie już problemu, po prostu.

Będąc na sali chłopaki poszli się rozgrzewać i rozciągać, zaś ja i Jin dostaliśmy krzesełka i usiedliśmy przed sceną. Patrzyłam na lekko przerażoną minę Jin'a. Ruszał też nerwowo nogą. Sięgnęłam po jego dłoń. Spojrzał na mnie.

- Wszystko w porządku? Denerwujesz się? – uścisnęłam jego rękę.

- Widok sceny... przypomina mi o... wypadku. I ten tłum... na zewnątrz. A co jak ktoś mnie rozpozna? – mówił chaotycznie.

- Będzie dobrze. Jestem tu.

- Dziękuję.

Usłyszeliśmy pierwsze dźwięki i na scenę wkroczyli chłopaki. Mimo że to była tylko próba dawali z siebie wszystko. Starali się jak tylko mogli, żeby dobrze wypaść przed Jin'em. Oboje patrzyliśmy na nich jak urzeczeni. Ja wiadomo, włączył mi się fangirl. Miałam mój ukochany zespół przed sobą, tańczący poniekąd tylko dla mnie. Jin zaś był dumny ze swoich dangseng. Przetrwali kryzys związany z jego wypadkiem i odejściem, i urośli w siłę. Że tyle osiągnęli i dobrnęli do miejsca, w którym znajdują się teraz.

Już prawie kończyli próbę, gdy nagle J-Hope się potknął i upadł. Jin poderwał się z krzesła i podbiegł pod scenę. HoSeok podniósł się z uśmiechem i powiedział, że nic mu nie jest.

- Nic się nie stało? – zapytał spanikowany Jin – Musimy jechać do szpitala?

- Spokojnie hyung, to tylko potknięcie. Jakbym mało takich wcześniej zaliczył.

- Ale nic sobie nie złamałeś? – ciągle dopytywał.

- Jin, nic mu nie jest. Pewnie nawet siniaka nie będzie miał. – wzięłam go za rękę.

Gdy spojrzał na mnie, zobaczyłam w jego oczach strach i ból. W upadku Hobi'ego widział swój wypadek, na nowo przeżywał tamtą straszną chwilą. Popłynęły mu łzy po policzkach.

- Jin, wszystko w porządku. – wzięłam jego twarz w dłonie i kciukami starłam łzy – Usiądźmy z powrotem. Chłopaki zaraz skończą próbę i do nasz dołączą.

Tak też zrobiliśmy. Po dwóch kolejnych piosenkach próba się skończyła i nadszedł czas na jedzenia, którym było pięć mega wielkich pizz.

*******

Nawet nie wiem jak mam opisać koncert. Brakuje mi słów. Czułam się jak we śnie, bo nieraz o tym śniłam. Chłopaki podczas występów wieczorem byli jeszcze lepsi niż na próbie. Dodatkowe krzyczący tłum, fanchanty, banery, lighsticki i te całe feelsy! Chłopaki robili zajebisty fanservice. Fanki niemalże tam mdlały. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie.

Stałam w jakimś drugim rządzie pod sceną, miałam na nich super widok, oni na mnie też. Nie raz wymieniliśmy się spojrzeniami i uśmiechami. Laski przede mną myślały że to do nich, a tu zonk, to do mnie – Noony BTS.

Śpiewałam i krzyczałam, aż zdarłam sobie gardło. Machałam lightstickiem i skakałam, aż wszystkie cztery kończyny mnie zabolały.

Koncert skończył się zdecydowanie za szybko. Zanim się obejrzałam minęły te dwie godziny i chłopaki się z nami pożegnali. Nie jedna z dziewczyn się popłakała. Też pewnie tak bym zrobiła, gdyby nie czekające mnie after party w hotelu. Ale ze mnie szczęściara!

Zaplątałam się w staffie i niezauważona przez opuszczających salę koncertowiczów weszłam za kulisy, gdzie od razu spotkałam wzruszonego Jin'a.

- Kochanie, czemu płaczesz? – dotknęłam jego policzka.

- Jestem z nich taki dumny. Tak dorośli, zmężnieli i poprawili się na scenie pod wszystkimi względami.

- Rozumiem cię. Widzę i czuję to samo co ty.

Z poruszonymi uczuciami przytuliliśmy się. Gładziłam powoli plecy Jin'a, aby go trochę uspokoić.

- Och, jak słodko razem wyglądacie. – przerwał nam TaeHyung.

- Tae, świetnie wyglądałeś dzisiaj na scenie. Z resztą jak zawsze. – powiedziałam z uśmiechem.

- Starałem się przed Nooną.

- Dobra wszyscy są już przebrani. Możemy zwijać się do hotelu. – zza rogu wyłonił się NamJoon.

Posłusznie wszyscy potruchtaliśmy do tylnego wyjścia. Ja i Jin ubrani w odzież staffu dla niepoznaki, w razie gdyby ktoś z fanów chciał się zapodziać w tamtych rejonach. Wsiedliśmy do wanu i odjechaliśmy.

- Noona, zostań chwilę w samochodzie z Jin hyung'iem. – powiedział JungKook, gdy podjechaliśmy pod hotel.

- Dlaczego? – zapytałam zdziwiona.

Spojrzałam na Jin'a, ale on tylko wzruszył ramionami na znak niewiedzy.

- Musimy coś przygotować. Damy wam znać kiedy możecie wejść. – odpowiedział JiMin.

Cóż mogliśmy zrobić. Pokiwaliśmy głowami i zostaliśmy na naszych siedzeniach, a reszta BTS wysiadła z auta.

- Naprawdę nie wiesz co oni kombinują? – zapytałam Jin'a.

- Naprawdę. Także dziwi mnie ich zachowanie.

Po jakichś dziesięciu minutach Jin dostał sms'a, że możemy już przyjść.

Wysiedliśmy z samochodu, weszliśmy do hotelu i windą wjechaliśmy na nasze piętro. Gdy otworzyliśmy drzwi naszego pokoju przywitała nas ciemność.

- Chłopaki? – zawołałam.

- Może są w swoim pokoju. – powiedział Jin.

Przeszliśmy jeszcze kilka kroków, gdy nagle oślepiło nas światło i ogłuszył głośny okrzyk 'Niespodzianka!'.

- Seng el chukhahamnida, sengil chukhahamnida, saranghanun Victoria Noona, sengil chukhahamnida.

Zaśpiewali chłopaki, z papierowymi czapeczkami na głowie, urodzinowymi trąbkami i tortem w rękach. Pokój był udekorowany balonami, w tle leciała jakaś muzyka. Stół był zastawiony różnymi przekąskami i napojami. Czy ja nawet alkohol widzę?

- Wszystkiego najlepszego, Noona! – zawoła Kook'ie i mnie przytulił.

Tym razem już nie zemdlałam, przytuliłam się do chłopaka z szerokim uśmiechem.

- Dziękuję, chłopaki. Skąd wiedzieliście? – zapytałam.

- Jin hyung. – powiedział zdawkowo maknae, zakładająco mi czapeczkę na głowę.

- Nic nie wiem, huh? – spojrzałam na Jin'a.

- Miała być niespodzianka. – odpowiedział YoonGi, przyozdabiając głowę Jin'a urodzinowym nakryciem.

- Nie gniewasz się, prawda?

Jin podszedł do mnie ze słodką minką i zaczął się przymilać. Byłam w tak dobrym nastroju, że nawet nie chciało mi się z nim droczyć i udawać obrażonej. Przewróciłam tylko oczami i rzuciłam mu się na szyję.

- Oczywiście, że się nie gniewam. Oppa, dziękuję. To wspaniała niespodzianka. – powiedziałam.

Jin zrobił wielkie oczy na to co powiedziałam. Sama nie wiem czemu wypaliłam z tym 'Oppa'. Dałam się ponieść chwili. Jin chciał coś powiedzieć, ale przerwał nam Hobi.

- Noona, czas zdmuchnąć świeczki. – podszedł do nas z tortem.

- Pomyśl życzenie. – dodał JiMin.

Nie musiałam długo się zastanawiać. Miała tylko jedno życzenie. Pragnęłam aby Jin był szczęśliwy, żeby wyzdrowiał i był z ludźmi, który kocha i niekoniecznie musi być ze mną. Otworzyła wcześniej zamknięte oczy, spojrzałam z uśmiechem na chłopaków i zdmuchnęłam świeczki.

- Brawo! – zawołali.

Zauważyłam przebiegły uśmieszek NamJoon'a, który wciągał rękę do ciasta.

- Ani się waż. Jesteśmy w Polsce. – powiedziałam groźnie.

Opuścił zrezygnowany rękę i głowę. Reszta też wydała dźwięki niezadowolenia, że nie pozwoliłam się wysmarować tortem.

- Wolę go zjeść w cywilizowany sposób. – dodałam.

Przeszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się na kanapie i fotelach. Zaczęliśmy pałaszować pizze, frytki, chipsy i inne niezdrowe jedzenie. Popijaliśmy także piwo i wino.

- Kook'ie nie powinieneś pić. – powiedział Jin, gdy młody sięgnął po puszkę piwa.

Spojrzałam na zrezygnowanego JungKook'a. Zrobiło mi się go szkoda. Nie popieram picia i nie zamierzam do tego nikogo zachęcać, ale od kilku łyków piwa nic mu nie będzie.

- Jin, nie chcę podważać twojego autorytetu, ale u nas JungKook może już pić legalnie. – powiedziałam ostrożnie.

- Hyung, proszę. – Kook'ie zrobił słodką minkę.

- Wypijemy tę puszkę wspólnie, ok? Nie upije się taką ilością. – dodałam.

- No ok. Ale jak wrócisz do Korei, to żebym nie słyszał o takich akcjach.

- Tak jest hyung. – zawołał rozpromieniony JungKook.

Wzięłam do rąk puszkę po którą chwilę temu sięgał. Otworzyłam ją i rozlałam jej zawartość do dwóch plastikowych kubków.

- Nasze zdrowie. – wzniosłam toast. – A teraz na chwilę was przeproszę.

Wstała i udałam się do łazienki. Piwo jest cholernie moczopędne, a już go trochę wypiłam. Zrobiłam co miałam zrobić, przejrzałam się w lustrze i umyłam ręce, po czym wracałam do chłopaków. Gdy byłam już na tyle blisko, żeby ich usłyszeć padły słowa, które mnie bardzo zdziwiły i zabolały.

*****************************

Na koniec chciałabym się Wam czymś pochwalić ;) bardzo długo na nią czekałam i dzisiaj w końcu nadszedł ten dzień w którym odebrałam paczkę i jestem mega szczęśliwa :)

Being ARMY & eternal love for JIN -> confirmed :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro