> VI <

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

hello! :)
ponad 100 wyświetleń. Yes! czyli jednak ktoś to czyta i przypadło Wam do gustu.

kamsamnida <ukłon 90 stopni> :)

lecimy z następnym rozdziałem.

enjoy, vote, comment :)

***********************************************************************************

Jin POV

Dziwne, jestem ze swoimi chłopakami, w naszym dormie. Jak to możliwe? Stoję pośrodku pokoju i patrzę na grupę drogich mi dzieciaków. Gawędzą sobie beztrosko i nabijają z coraz bardziej wkurzonego JungKook'a. Jako maknee nie może odgryźć się swoim hyung'om, z czego nie raz wszyscy korzystaliśmy. Denerwowanie go było była naszą najlepszą rozrywką. Mimo jego naburmuszonej miny, wiedzieliśmy że nie ma nam tego za złe. On także wiedział, że to tylko żarty i tak naprawdę bardzo go kochamy. Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem samego siebie, śmiejącego się od ucha do ucha. Widziałem jak każdy z nich coś mówi, ale tego nie słyszałem. Jednak czułem tę rodzinną i przyjemną atmosferę. Oślepiający błysk przeniósł mnie na scenę. Moment scenę? Grupa siedmiu chłopaków tańczyła i śpiewała z pasją i zaangażowaniem w oczach. Miałem wrażenie deja vu. Pamiętam takie wydarzenie. Przecież to nasz debiut. Mocniej skupiłem wzrok na skaczących postaciach i zobaczyłem siebie. Zobaczyłem szczęście wypisane na mojej twarzy. Osiągnąłem swój ciężko zapracowany cel. Nagle cała grupa znajomych mi postaci zaczęła iść w moją stronę. Ich spojrzenia nie były już przyjemne, tylko złowieszczo wrogie. Zacząłem się cofać. Czułem że zbliżam się do krawędzi wysokiej sceny. Przy kolejnym kroku poczułem mocne popchnięcie i straciłem grunt pod nogami.

Obudziłem się zlany potem, z bolącym ramieniem i na podłodze. Uniosłem głowę i rozejrzałem się po ciemnym pokoju. Podłoga? Musiałem spaść z łóżka. Usiadłem i oparłem się plecami o łóżko. Podciągnąłem kolana do piersi, oparłem na nich ręce zgięte w łokciach i ukryłem w nich twarz. Co to miało być? Już dawno nie śniło mi się nic związanego z domem, chłopakami lub wypadkiem. Na samą myśl zrobiło mi się zimno. Wspomnienie tego uczucia spadania w przepaść jest okropne. Zacząłem się trząść. Ściągnąłem kołdrę z łóżka i owionąłem się nią szczelnie. Siedziałem dalej na podłodze i głęboko oddychałem, próbując się uspokoić.

Nie wiem ile czasu spędziłem w tej pozycji. Gdy sięgnąłem po telefon leżący na biurku pokazywał godzinę 4:15 rano. Hmm... fajnie. O szóstej muszę wstać, żeby zdążyć na zajęcia. Nie opłacało się kłaść z powrotem, bo mógłbym zaspać. Jednak co robić o takiej porze. Podniosłem się z podłogi i musiałem zrobić to zbyt gwałtownie, ponieważ od razu zakręciło mi się w głowie. Chwyciłem się biurka i przeczekałem kryzys. Wciągnąłem na siebie bluzę z numerem 92 i moim imieniem, pamiątkę po starych czasach, która wisiała na krześle i udałem się do kuchni.

Po drodze zauważyłem, że świeci się tam mała żarówka nad okapem. To pewnie, któryś z chłopaków. Wszedłem do pomieszczenia i stojący przy zlewie Maciek mało co nie udławił się wodą, którą właśnie pił.

- Boże Jin! – wyksztusił po polsku kaszląc – Ale mnie przestraszyłeś. – powiedział już po angielsku

Spojrzałem na niego przepraszająco, nic nie mówiąc. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej sok pomarańczowy.

- Czemu nie śpisz o tej porze? – zapytał.

a co cię to obchodzi.

- Strasznie chciało mi się pić. – odpowiedziałem obojętnym tonem. Nie mam zamiaru się z nim spoufalać.

- Nie obraź się, ale wyglądasz jak zombi. – spojrzał na mnie z przekrzywioną głową.

Wzruszyłem tylko ramionami. Opłukałem szklankę, odstawiłem ją na suszarkę, sok wstawiłem z powrotem do lodówki i wróciłem do swojego pokoju, zostawiając Maćka z otwartą buzią.

Maciek POV

Co to k.... miało być? Nie rozumiem tego faceta.

Nic do niego nie mam. Jest cichy, poukładany i zdolny – w końcu studiuje medycynę. Odkąd się wprowadził zamieniliśmy ze sobą może z dziesięć zdań. Mimo, że rozmawiam z nim po angielsku, on woli myśleć, że go nie rozumiem i się nie odzywa. Mógłbym powiedzieć, że wręcz unika kontaktu. Rozumiem, że jest mu ciężko być daleko od domu. Nie można tego w sumie porównywać, ale ja sam jestem z drugiego końca Polski i rodzinę widzę na święta. Też za nimi tęsknię. Jednak trzeba się wziąć w garść i jakoś żyć. Posiadanie przyjaciół może to bardzo ułatwić. Z tego co wiem, to ma jakichś znajomych. Jeden z nich, nie pamiętam jak się nazywał, w każdym razie też Azjata, dość często do nas wpada. Przesiaduje wtedy u Jina i można w takich chwilach usłyszeć jak mój współlokator się śmieje. Na co dzień raczej chodzi z nosem na kwintę i spuszczoną głową.

Nie powiem, że chciałbym być mu przyjacielem, jednak chcę utrzymywać dobre stosunki. Nie chcę żadnych niezdrowych kwasów w mieszkaniu. Dalej będę dla niego miły, może w końcu to doceni.

*********************

p.s. gorąco polecam mojego one shot'a Just One Moment

https://www.wattpad.com/myworks/46661185-just-one-moment-boyfriend-jeongmin-fanfiction-pl

nie jest on co prawda o BTS, tylko o Boyfriend. napisałam go zaraz po Kpop Festiwal (29.07.2015). nie ma najoryginalniejszej fabuły, scenariusz może trochę utarty, ale mimo wszystko jestem z niego dumna :)
może byliście na tym samym festiwalu i macie jakieś przemyślenia, którymi chcielibyście się podzielić? :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro